Reklama

Siły zbrojne

NATO zatwierdziło program "4 razy 30". Teraz decyzja, jaki będzie wkład Polski

Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl
Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl

Zgodnie z zapowiedziami ministrowie obrony państw NATO zatwierdzili w czwartek w Brukseli inicjatywę „4 razy 30”, która ma podnieść gotowość sił sojuszniczych w Europie. Polskie MON na razie nie mówi, jaki będzie nasz wkład w ten program, ale decyzję Sojuszu przyjmuje z zadowoleniem.

"4 razy 30" to potoczna nazwa Inicjatywy Gotowości NATO (ang. NATO Readiness Initiative). Zgodnie z nią Sojusz do 2020 r. ma posiadać 30 batalionów zmechanizowanych, 30 eskadr lotniczych i 30 okrętów bojowych gotowych do działania w ciągu 30 dni lub szybciej. Mają to być siły, które wkroczą do akcji w drugiej kolejności – po narodowych oddziałach poszczególnych sojuszników, siłach takich jak już rozmieszczone na wschodniej flance, w tym w Polsce, wielonarodowe bataliony oraz po tzw. szpicy NATO, która w razie kryzysu lub ewentualnie wojny powinna znaleźć się w wyznaczonym rejonie w ciągu tygodnia.

Zatwierdzenie Inicjatywy Gotowości było oczekiwane w czwartek wieczorem, po pierwszej części dwudniowego spotkania ministrów obrony NATO w nowej kwaterze głównej Sojuszu. To ostatnie takie rozmowy przed szczytem Sojuszu w połowie lipca. Decyzję potwierdził sekretarz generalny.

Tu nie chodzi o nowe siły, ale o podniesienie gotowości sił, które już istnieją. (...) To pokazuje naszą determinację, aby zaszczepić kulturę gotowości w całym Sojuszu.

sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg

Szef MON Mariusz Błaszczak powiedział dziennikarzom, że Polska od samego początku wspierała inicjatywę. – Bardzo się cieszę z dzisiejszych konkluzji w tej sprawie (...). Cieszymy się z tego, że inicjatywa gotowości przybiera bardzo konkretne kształty – powiedział Błaszczak.

Szybka reakcja jest niezwykle istotna w sytuacji kryzysowej, gdziekolwiek ta sytuacja miałaby miejsce. My oczywiście jesteśmy zainteresowani bezpieczeństwem na wschodniej flance NATO, ale patrzymy z punktu widzenia całości Sojuszu Północnoatlantyckiego. Inicjatywa "4 razy 30" daje gwarancję odpowiedzi stanowczej i szybkiej w sytuacji zagrożenia i niewątpliwie też jest czynnikiem odstraszającym ewentualnego agresora.

szef MON Mariusz Błaszczak

Minister nie odpowiedział konkretnie na pytania Defence24.pl, jaki będzie wkład Polski w siły zaliczane do programu "4 razy 30". – To powiemy w stosownym czasie. Zapewniam, że Polska była, jest i będzie aktywna – tłumaczył szef MON. Zasugerował jednak, że będzie to wkład proporcjonalny do znaczenia Polski w gronie sojuszników z NATO, czyli państwa, które "ma stosunkowo większy potencjał".

Stoltenberg w niedawnym wywiadzie dla Defence24.pl mówił o konieczności zidentyfikowania oddziałów, które będą zdolne do szybkiego przemieszczania się w razie potrzeby. Podkreślał przy tym, że sojusznicze odstraszanie i obrona zależą zarówno od sił już obecnych na wschodniej flance, jak i od tych, które w razie potrzeby będą zdolne w odpowiednim czasie przyjść z pomocą.

Inicjatywa gotowości to logiczne następstwo decyzji podjętych na szczytach w Walii we wrześniu 2014 r. i w Warszawie w lipcu 2016 r. NATO najpierw powołało Połączone Siły Zadaniowe Bardzo Wysokiej Gotowości (tzw. szpicę), czyli siły zdolne do przybycia w wyznaczony rejon w ciągu kilku dni. Następnie, w Warszawie zatwierdzono plan wysłania na wschodnią flankę NATO niedużych wielonarodowych oddziałów (w tym batalionowych grup bojowych w Polsce i państwach bałtyckich). Ich zadaniem jest wspólne szkolenie z gospodarzami oraz innymi sojusznikami i partnerami, a także pokazywanie Rosji, że jeżeli uderzy w jednego członka NATO, zaatakuje też pozostałych.

Na szczycie w Brukseli, który odbędzie się 11-12 lipca, mowa będzie o natomiast o tym, co zrobić, by jak najszybciej i jak najskuteczniej przemieścić w zagrożony rejon siły, których zadaniem będzie wsparcie tych, które już są na miejscu. Częścią tego zagadnienia jest Inicjatywa Gotowości NATO i pomysł "4 razy 30".

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (8)

  1. Patriota

    Czyli za nim przyjdzie NATO Z pomocą do 30 dni będziemy musieli sami się bronić....Niema szans z muzealnym uzbrojeniem jakie posiada nasze wojsko,brak OPL i artylerii rakietowej dalekiego zasięgu i leżymy i robimy pod siebie.... Ruskie lotnictwo i konwencjonalne rakiety nawet starego typu zrobią w Polsce spustoszenie a my nie dość że nie mam z czego do tych rakiet strzelać to i nie mamy czym odpowiedzieć no chyba że zasypiemy ruskich naszymi Langustami o zasięgu całych 20 km

    1. Damilog

      Czyli nie rozumiesz co czytasz albo masz problem z pojmowaniem. Jest utworzona szpic NATO i to ona ma w ciągu 3 dni jako pierwsza ruszyć z pomocą. To o czym czytamy z artykułu to dodatkowe oddziały.

  2. Ciekawy

    Mam pytanie do zorientowanych w tematyce bo jednej rzeczy zupełnie nie pojmuję. Jak to jest, że trzeba \"AŻ\" 30 dni, żeby wojsko przede wszystkim zawodowe, które zatrudnia żołnierzy, którym się płaci za to by byli gotowi do walki, którzy mają na wyposażeniu broń osobistą czy inne pojazdy nie mogli od chwili wydania rozkazu o zbiórce w ciągu max tych 2-3 dni (wiadomo jeżeli ktoś jest na urlopie to musi jakoś dotrzeć do bazy) wyruszyć z punktu A do punktu B by podjąć walkę? Przecież zatankowanie i załadowanie amunicji nie trwa tak długo.

    1. Infernoav

      Ukompletowanie 3 polskich dywizji obecnie to 40% (wersja optymistyczna). Potrzeba mobilizacji by nasze jednostki miały 100% ukompletowanie, przy czym nie równa się to jakości. Ponieważ nasi rezerwiści (przy całym szacunku dla nich) nie będą walczyć na poziomie Rosjan po kampaniach Czeczenia, Gruzja, Syria, Ukraina, którzy do tego mają 1-3 wielkie manewry w roku i kilkanascie-kilkadziesiat mniejszych.

    2. bender

      Rosjanie pierwsze straty poniosa w wypadkach wyjezdzajac z bazy. Tak jak sie to dzialo w Czeczenii. Wizja super zorganizowanej Rosji nie pokrywa sie z rzeczywistoscia.

    3. Wawiak

      Lepiej przecenić przeciwnika, niż go nie docenić. Najwyżej większy łomot mu spuścisz, a nad tym nikt w Polsce chyba płakał nie będzie.

  3. X

    To się może udać jedynie bez angażowania WOG.

  4. Infernoav

    Nasze dywizje mają ukompletowanie na poziomie 40%. Co to za brednie o gotowości, skoro nasze 3 podstawowe dywizje mogą ją przy dobrych wiatrach osiągnąć po kilku miesiącach. Ukompletowanie nie równa się przy tym wartość bojowa. Przy całym szacunku dla rezerwistów, to jednak szkolenie raz na rok czy na dwa lata nie daje im wystarczajaco by walczyli jak równy z równym z Rosjanami, którzy walczą w Syrii, na Ukrainie, którzy mają za sobą Gruzję i Czeczenię. Do tego 1-3 duże manewry w roku plus dziesiątki mniejszych. To jest różnica jakościowa, której nie da się przeskoczyć słabo wyszkoloną rezerwa!!!

    1. CC

      Gdyby MON podchodził poważnie do tej garstki rezerwistów ktora się ostała to byłoby inaczej. Kto jeździ na te pseudo ćwiczenia ten wie jak to się odbywa. O poziomie kadry zawodowej to nawet nie ma co wspominać.... pewnie ze 3/4 czeka aż strzeli pierwszy bezpiecznik. Najbardziej to mi żal tych którym naprawdę zależy a są systematycznie gnojeni przez dyletanctwo swoich przełożonych.

  5. Artur

    Koncepcja 30 dni lub mniej, jest chora. Jak można zaobserwować na przykładzie dzisiejszych konfliktów zbrojnych, działania sił agresorów przeprowadzane są bardzo szybko. Nie piszę tego, by wystraszyć kogoś Rosją, ale takie terminy przypominają mi okres sprzed II wojny. Obrona krajowa nie wytrzyma 30 ani mniej dni. W naszym przypadku od 3 do 5 dni i Warszawa znajdzie się w rękach nieprzyjaciela. Nim osłabiona i niekompletna 11DKPanc dotrze do przepraw na Wiśle (jeśli dotrze?), nie będzie już czego bronić. Podobnie jest z 12DZmech, której jedynym wartościowym związkiem taktycznym jest 12BZmech. Bundeswehra jest słaba, zredukowana, a jej sprzęt nie w pełni sprawny. Brakuje im żołnierzy. Inni sojusznicy z NATO są za daleko, albo są zbyt mali (Czechy i Słowacja po dwie brygady). Dobrze, że zapadła jakaś decyzja, ale My musimy sami zadbać o nasze bezpieczeństwo. Nie dajmy się mamić laikom wojskowości, bo już dość czasu stracono na propagandę, z której nic nie wynika. Nowych śmigłowców nie ma, nowych okrętów nie ma. Nie powstała ani jedna brygada liniowa w pasie obrony Warszawy. Nie utworzono rezerw strategicznych tuż za Wisłą, a do tego obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa to skansen. Oczywiście, że nie można naprawić tego od razu, ale przestańmy udawać, że to robimy.

    1. c c c

      2 dni i Sołdaty w Warszawce w Pałacu Stalina

    2. Miro

      Mamy broń strategiczną, która w razie czego użyjemy. To \"dialogi techniczne\". Broń taktyczna to \"analizy\".

    3. MayeuszS

      W dwa dni to będziemy w Królewcu

  6. Han

    Proponuję orkiestrantów. Mamy ich najwięcej w cywilizowanej Europie

    1. skipper

      Bo tylko na to nas stać.Prawie jak na Titanicu

  7. Janek

    1-2 okręty, 1-2 eskadry, 1-2 bataliony ... dobrze liczę? Okręty jakieś są (na sztukę), bataliony zmech są (nawet dobrze wyposażone). Gorzej jest z 2 eskadrami lotnictwa ... Ogólnie mamy za mało samolotów i śmigłowców. Zaś 30 dni to moim zdaniem trochę za długo (a tak z 10x za długo).

  8. fxx

    Ciekawe ile okrętów zamierzamy wdrożyć do programu? ;)

Reklama