- Analiza
- Wiadomości
Nasze nowe oczy na niebie
Informowaliśmy o tym, jaką drogą i w jakim tempie Polska zwiększa swój potencjał w obszarze głębokiego rozpoznania. Nowości pracujące dla potrzeb wojska pojawią się i na orbicie okołoziemskiej, i na morzu, i w powietrzu. Zabiegi o możliwie szybkie pozyskanie takich zdolności, choć bywa, że krytykowane za uproszczone procedury zakupowe, są z oczywistych względów zrozumiałe, głównie w kontekście wojny, jaką Rosja toczy w Ukrainie, ale też w kontekście rozbudowy potencjału ofensywnego, także strategiczno-nuklearnego, w Obwodzie Królewieckim oraz na terenie Białorusi.

Dostawa dwóch używanych (odzyskanych przez szwedzką firmę od użytkownika, jakim były Zjednoczone Emiraty Arabskie) samolotów wczesnego ostrzegania Saab 340 Airborne Early Warning, [zamówionych w lipcu 2023 roku za kwotę ok. 235 milionów PLN](Polska kupiła samoloty wczesnego ostrzegania ze Szwecji), jest kwestią najbliższych miesięcy. Pierwszą maszynę, już z polskimi oznaczeniami, zaprezentowano jesienią, obecnie trwa kompletowanie wyposażenia naziemnego niezbędnego do operacyjnej obsługi samolotów oraz prowadzone jest szkolenie polskiego personalu latającego i naziemnego. Samoloty najprawdopodobniej stacjonować będą w 44. Bazie Lotnictwa Morskiego w Siemirowicach, choć strukturalnie i operacyjnie podporządkowane będą nie Marynarce Wojennej a Siłom Powietrznym.
Zobacz też
Niezależnie od możliwości wykonywania zadań na rzecz zabezpieczenia naszej granicy morskiej i wód terytorialnych, a więc także dozoru na rzecz bezpieczeństwa nadmorskiej infrastruktury krytycznej o znaczeniu strategicznym, samoloty te odciążą lub uzupełnią, w zależności od sytuacji i poziomu zagrożeń, „pełnoformatowe samoloty AWACS”, czyli maszyny wczesnego ostrzegania sił sojuszniczych NATO, patrolujące obszar wschodniej granicy państwa, a zarazem ważny odcinek wschodniej granicy NATO.
Możliwości operacyjne nowych nabytków można najkrócej scharakteryzować podstawowymi danymi, pochodzącymi od producenta. Samolot ten może prowadzić operację patrolową w czasie do 5-6 godzin na pułapie 25 tys. stóp i z prędkością przelotową ok. 500 km/godz., dysponuje dwoma 9-metrowej długości antenami, z których każda skanuje obszar w zakresie 150 stopni w płaszczyźnie bocznej, radar dopplerowski dalekiego zasięgu Erieye (SLAR) firmy Ericsson Microwave Systems działa na częstotliwościach 2-4 GHz., i w warunkach wysokiego poziomu zakłóceń i użycia przez przeciwnika środków walki radioelektronicznej jest zdolny wykrywać cele wielkości myśliwca generacji 4/4+ z dystansu co najmniej 350 km. Skutecznie wykrywa również cele nisko lecące i posiada tryb obserwacji powierzchni morza oraz ziemi.
Samoloty dysponujące takimi możliwościami, a w dodatku mające niewygórowane wymagania dotyczące infrastruktury lotniskowej, np. parametrów pasa startowego i płyt postojowych (jako bazę do zbudowania wariantu Airborne Early Warning – AEW wykorzystano mały samolot komunikacji lokalnej Saab 340, napędzany dwoma silnikami turbośmigłowymi) można względnie szybko przemieszczać w takie rejony, w których ich obecność będzie motywowana potrzebami operacyjnymi i zmieniającym się charakterem i intensywnością zagrożeń.
Nieco inny jest charakter i przeznaczenie drugiego systemu głębokiego rozpoznania sytuacji powietrznej, jaki niebawem trafi na uzbrojenie SZ RP. Ten typ środków rozpoznania reprezentuje klasę obiektów stacjonarnych, których przemieszczanie operacyjne jest bardziej złożone z uwagi na powiązanie pomiędzy poszczególnymi elementami systemu zabudowanymi w pozostającym na uwięzi aerostacie (balon na uwięzi) a współpracującymi ściśle z nimi podsystemami znajdującymi się w bazie naziemnej posterunku dozoru radioelektronicznego. W odróżnieniu od „la-tających radarów”, takich jak systemy AWACS, mających limitowany czas przebywania w powietrzu, a także wymagających czasu na odtworzenie gotowości do lotu, wymianę załogi itp., aerostaty mogą pełnić dyżury bojowe praktycznie przez 24 godziny na dobę. Kwestią czysto organizacyjną jest wymiana dyżurujących w naziemnym posterunku żołnierzy obsługi. Systemy radiolokacji podwieszonych pod aerostatem mają nie tylko możliwość wykrywania celów latających na pułapie właściwym dla samolotów bojowych na dystansie kilkuset kilometrów, ale też możliwość detekcji i identyfikacji obiektów poruszających się na ekstremalnie niskich wysokościach, na tle ziemi. Mogą więc wykrywać i identyfikować np. pociski manewrujące czy bezzałogowe statki powietrzne.
Zobacz też
Prace koncepcyjne nad wdrożeniem tej klasy systemów rozpoznawczych prowadzono w polskim wojsku od 2017 roku, ale konkretnych efektów tych działań przez kolejnych kilka lat nie było widać. Po raz pierwszy o przygotowaniach do wykonania przez MON Rzeczypospolitej kroków w tym kierunku, oraz o cechach takiego systemu i ich znaczeniu w konkretnych, polskich uwarunkowaniach, Defence24pl pisało już w 2020, najprawdopodobniej jako pierwszy polski portal zajmujący się tematyką obronną. Nazwaliśmy nieco przewrotnie ten system „AWACS dla ubogich”, chcąc zwrócić uwagę przede wszystkim na kwestię dostępności ekonomicznej do tego systemu rozpoznania w zestawieniu z kosztami pozyskania i obsługi eksploatacyjnej w całym okresie życia klasycznego latającego stanowiska kontroli obszaru powietrznego i dowodzenia obroną powietrzną. Oczywiście, nie oznacza to, że zakup tego systemu, realizowany w ramach projektu o kryptonimie Barbara, jest dla polskiego podatnika obciążeniem finansowym bliskim zeru. Na sprzedaż Polsce czterech aerostatów Airspace and Surface Radar Reconnaissance (ASRR), radarów wczesnego ostrzegania (AEW) z systemem identyfikacji swój-obcy IFF, sensorów elektronicznych, sprzętu naziemnego, a także szerokiego pakietu wsparcia z dokumentacją techniczną włącznie, 7 lutego – jak informowaliśmy – wyraziły zgodę amerykańskie instytucje nadzorujące eksport uzbrojenia w procedurze FMS (Foreign Military Sales), czyli Departament Stanu oraz amerykańska agencja ds. współpracy obronnej DSCA (Defense Security Cooperation Agency). Do postawienia kropki nad i potrzebne jest jeszcze formalna zgoda Kongresu USA.
Zobacz też
Za tą przepustkę w zupełnie nowe dla polskiego wojska obszary techniczno-technologiczne i operacyjne zapłacimy maksymalnie 1,2 miliarda USD, czyli ok. 5,8 mld PLN brutto. Jest to, jak widać, koszt znacznie przewyższający koszt nabycia dwóch małych szwedzkich AWACS-ów, ale – nie zapominajmy o tym – w przypadku samolotów mówimy o sprzęcie używanym, w przypadku aerostatów – o nowym, pozyskiwanym bezpośrednio od producentów (w grę wchodzą najpewniej Raytheon Intelligence and Space, TCOM L.P., ELTA North America oraz Avantus Fe-deral LLC). Nadto warto pamiętać, iż koszt eksploatacji samolotów raczej przewyższa koszt eksploatacji aerostatów, co też nie jest bez znaczenia. Planowana transakcja, która ma przybrać formę umowy wykonawczej jeszcze w tym roku, nie przewiduje rozwiązań offsetowych.
Zobacz też
O szczegółach tej ważnej inwestycji w obronność będziemy mieć okazję jeszcze niejeden raz pisać w miarę, jak pojawiać się będą kolejne szczegóły będące efektem wykonywania kolejnych kroków formalnych. Dzisiaj możemy uchylić rąbka tajemnicy w sprawie najbardziej prawdopodobnych lokalizacji baz, które będą te systemy eksploatować.
Z powodów, których przypominać nie ma sensu, wszystkie posterunki zlokalizowane będą we wschodniej części kraju. Jeśli nie nastąpią jeszcze jakieś korekty w założonym planie, zakup nowego sprzętu związany będzie ze sformowaniem aerostatowego batalionu radiotechnicznego z dowództwem, najprawdopodobniej, w Czerwonym Borze. W skład batalionu wchodzić będą dwie kompanie zabezpieczające i cztery posterunki aerostatowe. Dwa z nich będą znajdować się w woj. warmińsko-mazurskim, w miejscowościach Sędzice (gmina Biskupiec, powiat nowomiejski) oraz Karbowskie (gmina Ełk, powiat ełcki). Ta lokalizacja jest „oczywistą oczywistością” z uwagi na bliskość Przesmyku Suwalskiego oraz rosyjskich baz wojskowych na terenie Obwodu Królewieckiego, a także nasycenie tego terenu elementami polskiej i sojuszniczej infrastruktury wojskowej. Trzeci posterunek najprawdopodobniej operować będzie z miejscowości Pobikry (gmina Ciechanowiec, powiat wysokomazowiecki) w województwie podlaskim, wzmacniając ochronę na kierunkach przylegających do granicy z Białorusią. Ostatni, czwarty posterunek ma zostać zlokalizowany w miejscowości Kurzyna Wielka (gmina Ulanów, powiat niżański) w województwie podkarpackim, w odległości kilkudziesięciu kilometrów od Stalowej Woli. Logicznymi argumentami za taką lokalizacją jest nie tylko bliskość granicy polsko-ukraińskiej, ale też nasycenie terenu regionu strategicznymi z punktu widzenia obronności obiektami, zarówno przemysłowymi (Stalowa Wola, Nowa Dęba, Mielec, Rzeszów, Skarżysko-Kamienna i Pionki, Tarnów, Kraśnik, Dęblin, Żurawica), jak i już istniejącymi oraz budowanymi bazami wojskowymi (Rzeszów, Nisko, Jarosław, Siedlce, Sandomierz), poligonami (Dęba, Lipa, Radomyśl nad Sanem), obiektami infrastruktury komunikacyjnej (lotniska Rzeszów-Jasionka, Mielec, Zamość, szlaki transportowe A4 i S19 i S17, prowadzące do przejść granicznych z Ukrainą i Słowacją). Z perspektywy skali i znaczenia zadań, jakie przypadać będą na ten akurat posterunek, śmiało można mu przypisać rolę nieomal strategiczną.
Wojskowe Centrum Rekrutacji w Sandomierzu (nie bez powodu akurat to WCR, wszak to miasto jest miejscem stacjonowania 3. Batalionu Radiotechnicznego, odpowiadającego za prowadzenie radiolokacyjnego rozpoznania przestrzeni powietrznej w Narodowym Systemie Obrony Powietrznej oraz wydzielonymi stacjami radiolokacyjnymi w Zintegrowanym Systemie Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej NATO NATINAMDS) już 4 grudnia 2023 roku zamieściło ogłoszenie o naborze do formowanego Aerostatowego Batalionu Radiotechnicznego. Poszukiwani są kandydaci w następujących grupach osobowych: radiotechniczna, inżynieryjno-lotnicza, bezzałogowych statków powietrznych oraz łączność i informatyka. Jak więc widać, w oczekiwaniu na sfinalizowanie spraw związanych z dopięciem kwestii umów polsko-amerykańskich w tej sprawie, prowadzone są działania przygotowawcze przez powołaniem nowej jednostki, co ma nastąpić do 2026 roku.
Kiedy po raz pierwszy upubliczniliśmy temat rozwijania takiej formy rozpoznania i dozoru obszaru powietrznego nad Polską i wokół jej granic, nie brak było głosów wypowiadających się krytycznie na temat niektórych cech takich systemów. Przede wszystkim – wysokiej podatności na środki zwalczania celów powietrznych, jakimi dysponuje potencjalny przeciwnik. Zgadza się – w czasie wojny aerostaty, będące celami łatwymi do wykrycia z uwagi na stacjonarne położenie i swoje rozmiary, i będące silnymi źródłami promieniowania elektromagnetycznego, mogą stać się pierwszoplanowymi, i stosunkowo dogodnymi celami. To jest poza dyskusją. Ale zadaniem takich systemów nie jest wspieranie jakichkolwiek działań zbrojnych w gorącej fazie potencjalnego konfliktu militarnego, kiedy użyte mogą być wszelkie dostępne środki bojowe, od pocisków rakietowych takich systemów jak S-300 czy S-400, po samoloty myśliwskie uzbrojone w pociski rakietowe dalekiego zasięgu, naprowadzające się na źródło promieniowania elektromagnetycznego (np. przeciwradiolokacyjne). Służą one przede wszystkim dozorowi przestrzeni powietrznej w takich sytuacjach, z jakimi mamy do czynienia od dwóch lat, kiedy gorący konflikt militarny z użyciem znacznej liczby toczy się w pobliżu naszych granic, i te granice są incydentalnie (intencjonalnie lub nie, to inna sprawa) naruszane. Casus Przewodowa, rakiety pod Bydgoszczą czy pocisku manewrującego, który naruszył naszą przestrzeń powietrzną kilka tygodni temu, najlepiej świadczą o tym, jak bardzo są nam potrzebne możliwości w tym zakresie.
Nawet najdoskonalsza naziemna stacja radiolokacyjna ma zasięg ograniczony horyzontem radiolokacyjnym, co ogranicza obszar objęty dozorem do terenu w promieniu ok. 47 km od anteny, nieco więcej w przypadku anteny korzystającej z wysokiego masztu. Antena wyniesiona przez aerostat na kilka tysięcy metrów możliwości te nieporównanie zwiększa. Daje zatem możliwość pozyskania informacji o potencjalnych celach ze znacznym wyprzedzeniem. A także pozwala pozyskiwać informacje o aktywności przeciwnika na znacznym obszarze nawet bardzo odległym od naszych granic, np. przemieszczaniu się sił lotniczych, intensyfikacji ich aktywności itp.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS