Reklama

Siły zbrojne

Modułowy radar AMDR elementem tarczy antyrakietowej US Navy

Testowa antena ścianowa radaru AN/SPY-6(V). Fot. Raytheon
Testowa antena ścianowa radaru AN/SPY-6(V). Fot. Raytheon

Koncern Raytheon poinformował o zakończonych sukcesem testach nowej generacji radaru AN/SPY-6(V), który po raz pierwszy pokazał zdolność jednoczesnego śledzenia celów powietrznych oraz rakiet balistycznych. Zaletami tej stacji są jednak nie tylko jej możliwości operacyjne, ale również modułowa budowa, pozwalająca na bazie tego samego rozwiązania „składać” radary dla różnych klas okrętów.

Próby przygotowywanego dla amerykańskiej marynarki wojennej radaru AN/SPY-6(V) przeprowadzono na pacyficznym poligonie rakietowym Kauai na Hawajach. Wykorzystano przy tym dwa ćwiczenia toczące się w połowie września 2018 r., w których współdziałano z różnego rodzaju obiektami powietrznymi. Przy okazji po raz kolejny potwierdzono, że nowy radar opracowany przez koncern Raytheon jest zdolny do jednoczesnego śledzenia wielu celów, w tym do prowadzenia w sposób ciągły rakiet balistycznych.

Amerykanie podkreślają, że AN/SPY-6(V) jest rzeczywiście w pełni programowalną stacją radiolokacyjną o niespotykanej dotąd wydajności. W porównaniu do swoich poprzedników wykorzystywanych przede wszystkim na okrętach AEGIS, ma ona większy zasięg, większą dokładność, większą odporność na zakłócenia naturalne i sztuczne oraz większą niezawodność i trwałość. Dzięki tym właściwościom radar AN/SPY-6(V) nadaje się do współpracy ze wszystkimi wersjami najnowszych, amerykańskich rakiet przeciwlotniczych i przeciwrakietowych SM-3 oraz SM-6.

Cechą charakterystyczną stacji opracowanej prze koncern Raytheon jest jej skalowalność. Wynika to przede wszystkim z przyjętej koncepcji aktywnych anten ścianowych AESA, które składają się z wielu takich samych, półprzewodnikowych modułów nadawczo-odbiorczych opartych na technologii azotku galu, pogrupowanych dodatkowo w identyczne bloki radarowe RMA (Radar Modular Assembly).

image
Sposób budowy modułowego radaru AMDR zbudowanego z bloków RMA. Fot. Raytheon

Każdy taki blok RMA jest kompletnym układem nadawczo odbiorczym o ustandaryzowanych rozmiarach 2’x2’x2’ (5,1 cm x 5,1 cm x 5,1 cm), który teoretycznie mógłby być małą stają radiolokacyjną. Jest on bowiem sterowany programowo w taki sposób, że można nie tylko kształtować i poruszać wiązką, ale również odpowiednio kształtować parametry wysyłanych w przestrzeń sygnałów. W rzeczywistości urządzenie zostało tak pomyślane, by odpowiednio dobierając ilość bloków RMA można było z łatwością tworzyć różne warianty radarów klasy AMDR (Air and Missile Defense Radar) proponowanych dla różnych klas okrętów.

Generalnie rzecz biorąc będą się one różniły wielkością anteny, a więc ilością zastosowanych w niej, modułów nadawczo-odbiorczych. Cała reszta urządzeń współpracujących i oprogramowanie będzie praktycznie taka sama. W swoich prezentacjach koncern Raytheon prezentował jak dotąd trzy wersje radarów: posiadających anteny ścianowe zawierające 9, 37 i 69 bloków RMA. Badania wykazały, że antena dziewięcioblokowa zastosowana w stacji radiolokacyjnej EASR (Enterprise Air Surveillance Radar) przygotowywanej dla lotniskowców i okrętów amfibijnych ma takie same możliwości detekcyjne jak antena radaru AN/SPY-1 wykorzystywanego na już wprowadzonych do US Navy niszczycielach typu Arleigh Burke.

W przypadku stacji AMDR z trzydziestosiedmioblokowymi ścianami antenowymi (takie zastosowano w radarze AN/SPY-6(V)) mogą one już wykrywać obiekty o dwukrotnie mniejszej skutecznej powierzchni odbicia (a więc mniejsze cele) i mają dwukrotnie większy zasięg. W przypadku systemów antenowych sześćdziesięciodziewięcioblokowych ten zasięg wykrycia dwukrotnie mniejszych obiektów w porównaniu do AN/SPY-1 wydłuża się, aż czterokrotnie.

Bardzo ważne w nowym rozwiązaniu koncernu Raytheon jest uproszczenie eksploatacji i utrzymania nowego radaru AMDR. Osiągnięto to m.in. poprzez zmniejszenie aż o 70% liczby różnych części jakie są wykorzystywane w budowie stacji z blokami RMA. Dodatkowo testy wykazały, że obsługa radaru AN/SPY-6(V) potrzebuje do przeprowadzenia ewentualnej naprawy jedynie dwa programy wykrywania uszkodzeń, a sama wymiana uszkodzonej części lub modułu trwa nie dłużej niż 6 minut.

image
Trzy wersje anten ścianowych radaru AMDR. Fot. Raytheon

Jak na razie wiadomo, że nowe stacje radiolokacyjne AMDR koncernu Raytheon (w wersji AN/SPY-6(V)) będą początkowo dostarczane na niszczyciele rakietowe typu Arleigh Burke Flight III. Pierwszy taki okręt (USS „Jack H Lucas”) ma otrzymać tą stację już w 2019 r. Amerykanie zakładają jednak, że różne wersje radaru AN/SPY-6(V) będą instalowane także na lotniskowcach, jednostkach amfibijnych oraz planowanych do zbudowania w przyszłości fregatach FFG (X).

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. Igor

    Jak tu gdzieś napisano, najlepsze radary GaN mają Japończycy - ich technologia pozwala na emisję trzykrotnie silniejszego sygnału (moc) z milimetra kwadratowego nadajnika, niż inne rozwiązania na świecie, w tym amerykańskie. To oznacza, że przy tej samej masie i poborze energii radary japońskie mają ok dwukrotnie większy zasięg. Japonia jest tu wzorem, nie USA :-)

  2. dim

    Super ! Przedstawiona tu przez pana Maksa idea, pozornie prosta, technicznie bardzo trudna, skrajnie trudna była do realizacji. To tak jak sto par oczu, złożonych razem, na tych samych kilku metrach kwadratowych, wcale nie mogłoby automatycznie widzieć sto razy dalej, niż jedna para oczu. Czyli, że jednak Raytheon także teoretycznie (a nie tylko praktycznie) wie już coś więcej, niż uczono nas tego zajęciach z techniki radiolokacji i w prywatnych dyskusjach z kolegami z WAT, przy tym bardzo niegdyś :) Co piszę z uśmiechem, gdyż np. teoretyczna możliwość powstania polskiego radaru PET-PCL, znana nam była już w połowie lat 70-tych :))

Reklama