Siły zbrojne
Mitt Romney - słabość kusi agresję
Jakie poglądy na kwestie bezpieczeństwa ma Mitt Romney? Ostanie 4 lata prezydentury Baracka Obamy pozwoliły nam dość dobrze poznać jego poglądy na sprawy związane z szeroko rozumianym bezpieczeństwem
Znamy nie tylko priorytety i strategiczne dla polityki Obamy kierunki aktywności (w tym te geograficzne), ale możemy mniej więcej przewidzieć jego plany na przyszłość. A jak Polacy zapamiętali tę kadencję? Chyba szczególnie utkwił nam w pamięci jej początek, szczególnie bolesny dla Polski. Dość niefortunnie zważywszy na datę - 17 września 2009r. Prezydent Barack Obama poinformował opinię publiczną o zaniechaniu budowy tarczy antyrakietowej, która miała stanowić kluczowy element kształtujący fundamenty bezpieczeństwa Polski... Potem bywało już bardzo różnie. Amerykanie traktowali nas trochę jak młodszego brata podczas misji w Afganistanie czy w Iraku, jednak Polska zniknęła z top listy w zakresie bezpieczeństwa. Obama dość niechętnie spoglądał w kierunku Europy i trudno oczekiwać aby kolejna kadencja coś w tej kwestii zmieniła. Z polskiego punktu widzenia ważny był również "reset" w relacjach z Rosją.
A co może się zmienić w przypadku wygranej Mitta Romneya?
Wiele. Przede wszystkim, Mitt Romney w przypadku swojego zwycięstwa, zapowiada zwiększenie wydatków na obronę i modernizację sił zbrojnych. Romney zarzuca Obamie, że za jego prezydentury budżet obronny USA nie tylko został pomniejszony o 487 miliardów dolarów, ale w planach administracji prezydenckiej są kolejne cięcia, tym razem o kolejne 492 mld w ciągu najbliższych 10 lat.
W wyniku kolejnych ograniczeń wydatków zostały wstrzymane istotne procesy modernizacyjne US Army. Romney w swoim programie wskazuje m.in., że średni wiek samolotów tankowców ma 47 lat, a bombowców strategicznych 34 lata. Z kolei US Navy ma najmniejszą liczebnie flotę od 1916 roku. Romney (co jest interesujące dla Polski) wypomina też Obamie ograniczenie finansowania obrony przeciwrakietowej.
Plan Romneya
Jako najważniejszy postulat, Mitt Romney zapowiada powrót wydatków na obronę narodową do poziomu 4% PKB (spadła za prezydentury Obamy do 3,4%). Zwiększenie wydatków ma pomóc w ambitnym programie odbudowy siły zbrojnych i pozycji międzynarodowej armii.
Romney zapowiada zwiększenie o 100.000 liczby żołnierzy, będących w czynnej służbie.
Romney zapowiada też, m.in. przyspieszenie odbudowy zasobów marynarki wojennej. Zdynamizowany ma zostać program budowy/wdrażania nowych okrętów dla marynarki z 9 rocznie do 15 (w tym 3 podwodnych). Zwiększone mają zostać również nakłady na siły specjalne oraz na odbudowę potencjału sił powietrznych.
Mitt Romney podkreśla przy tym znaczny rozrost administracji Departamentu Obrony. Personel cywilny Pentagonu wzrósł o 20 procent od 2000 roku. Romney przypomina, że podczas II wojny światowej Stany Zjednoczone budowały 1000 statków rocznie ze stanem osobowym 1000 żołnierzy zatrudnionych w Biurze Statków. W 1980r. USA budowały siedemnaście statków rocznie przy 4.000 osób zaangażowanych w administracji. Obecnie, za prezydentury Obamy produkuje się tylko 9 statków roczne a zatrudnionych w administracji odpowiedzialnej za marynarkę wojenną jest już około 25.000 ludzi. Romney zapowiada więc ukrócenie „bizantyjskiego” systemu w Pentagonie i polepszenie kontroli nad wydatkami.
Czy Romney będzie miał okazję zrealizować niezwykle ambitny program naprawczy US Army, a przez to, pośrednio wpłynąć na potencjalne zwiększenie bezpieczeństwa Polski? Czy te zapowiedzi są realne? Najbliższe godziny pokażą.
Piotr Małecki