Reklama

Leopardy i roboty powalczą razem

Czołg podstawowy Leopard 2A8 pokazany podczas targów ASDA 2025.
Czołg podstawowy Leopard 2A8 pokazany podczas targów ASDA 2025.
Autor. Adam Świerkowski/Defence24

Holenderskie ministerstwo obrony zawarło umowę z Niemcami o sformowaniu batalionu pancernego. Jednostka będzie stacjonować na terenie RFN i ma być  wyposażona także w systemy bezzałogowe (robotyczne).

Holandia zdecydowała się niedawno na odtworzenie własnego batalionu pancernego i wyposażenie go w czołgi Leopard 2A8. Jednostka ma stacjonować w niemieckim Bergen-Hohne, bo w samej Holandii nie ma wystarczających poligonów do prowadzenia szkoleń i strzelań wojsk pancernych.

Co ciekawe, w Bergen-Hohne stacjonuje też 414 niemiecko-holenderski batalion pancerny, odtworzony około dekady temu w reakcji na rosyjską aneksję Krymu. Jednostka złożona jest z dwóch kompanii niemieckich i jednej holenderskiej. Holandia od 2011 roku nie posiadała własnych wojsk pancernych (choć jeszcze w końcu Zimnej Wojny miała około 445 Leopardów 2 i drugie tyle starszych czołgów) i teraz odtwarza je niemal od zera.

    Zakłada się, że pierwsi żołnierze nowej, już całkowicie holenderskiej jednostki pojawią się w Niemczech w 2027 roku, a do 2030 roku batalion ma osiągnąć gotowość bojową. Ciekawa jest jednak struktura nowej jednostki. Choć podstawowe wyposażenie to czołgi Leopard 2A8, to już na szczeblu kompanii zakłada się użycie bezzałogowych pojazdów.

    W zależności od tego, czy uda się je wdrożyć i w jakim stopniu, nowa jednostka będzie mieć 46 do 52 czołgów (bazowa struktura to 14 wozów dla kompanii). Choć holenderskie wojska pancerne pozostaną cieniem potencjału ilościowego z czasów Zimnej Wojny, to – paradoksalnie – będą jednymi z najnowocześniejszych w NATO, bo zarówno czołgi (Leopard 2A8) jak i BWP (CV-9035 po modernizacji) będą wyposażone w aktywne systemy ochrony klasy hard-kill (odpowiednio EuroTrophy i IronFist), a dodatkowo już na poziomie pododdziału (kompanii) mogą być etatowo wsparte przez bezzałogowce. Warto więc obserwować działania jakie podejmuje Holandia, uwzględniając możliwość wyciągania i wdrażania wniosków również w Polsce.

    WIDEO: Szef Sztabu Generalnego dla Defence24: Musimy móc uderzać na odległość nawet 3000 km
    Reklama

    Komentarze (3)

    1. pablopic

      Czołgi bez zagwarantowanie przewagi w powietrzu, co w epoce nasycenia dronami nie jest możliwe, nawet w wykonaniu Wielkiego Brata, nic już nie znaczą na europejskim obszarze ewentualnych działań wojennych. Przerobili to już Niemcy pod koniec 2WW ze swoimi Tygrysami I i II. Nie rozumiem dalszego brnięcia w tą technologię.

    2. szczebelek

      Armia na defiladę 😎😎😎

      1. skition

        Ale nawet oni mają mieć 46 czolgów w batalionie.U nas "prawdziwa Ameryka " czyli 58 czolgów nieznana nawet w USA gdzie króluje CAB czyli np. dwie kompanie zmechanizowane i jedną pancerną...U nas mamy za to gole czołgi nie tylko bez BWP ,bo szmelc wyprodukowany w ZSRR przed 1992 rokiem to żart,na dodatek bez nawet jakiejś namiastki mild life upgrade ale ślepe jak kocięta po urodzeniu,bo nie zgadzam się,że czołgi nie potrafią współdziałać z czołgami ( z BWP lepiej ale jest co jest i długo nic poza czołgami K2 i Abrams nie będzie.Mnie zastanawia czy to tylko głupota czy coś więcej? Emeryci 55lat+ są zwyczajnie niereformowalni,bo "czym skorupka za młodu"..

    3. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

      Platformy załogowe i drony zupełnie nie pasują do siebie. Zupełnie inna kalkulacja koszt/efekt i zupełnie inny dopuszczalny poziom ryzyka misji. Drony najlepiej operują w sieciocentrycznym roju real-time/on-line - sprofilowanym składem i wyposażeniem do misji, platformy załogowe to dość sztywne "kombajny" wielu systemów spiętych kablami. To tak jakby niedźwiedź miałby współpracować ze stadem raptorów.

    Reklama