- Wiadomości
Krążownik Floty Czarnomorskiej trafi na złom
Dowództwo rosyjskiej floty podjęło decyzję o wyzłomowaniu dużego okrętu zwalczania okrętów podwodnych projektu 1134B „Kercz”, który w listopadzie 2015 roku miał stać się flagową jednostką Floty Czarnomorskiej.

Decyzja jest o tyle zaskakująca, że po remoncie, który rozpoczęto w czerwcu 2014 r. i planowano zakończyć do listopada 2015 r., „Kercz” miał zmienić na pozycji flagowego okrętu floty krążownik rakietowy „Moskwa”. Wymiana była możliwa, ponieważ tylko dwie wspomniane jednostki we Flocie Czarnomorskiej są okrętami pierwszej rangi. Miało to dać czas na remont i modernizację „Moskwy”.
Oficjalnie decyzję o przerwaniu remontu i wycofaniu krążownika „Kercz” podjęto po przeprowadzeniu kalkulacji finansowych, które wyraźnie pokazały nieopłacalność modernizowania tak starego i przestarzałego okrętu. Specjaliści zastanawiają się jednak, jak w takim razie w ogóle można było planować prowadzenie prac przed sporządzeniem odpowiedniego kosztorysu.
Warto przytoczyć również argumentację dotyczącą samego remontu „Kercza” – bez modernizacji. Uznano bowiem, że i to się nie opłaca, ponieważ nawet po zrealizowaniu prac remontowych okręt z istniejącym uzbrojeniem nie będzie spełniał wymagań obecnie stawianych jednostkom pływającym.
Pożar a złomowanie
Na decyzję o utylizacji „Kercza” niewątpliwy wpływ miał pożar, jaki zniszczył część okrętu 4 listopada 2014 r. podczas prac remontowych w stoczni w Sewastopolu. Pełny raport z tego wypadku nie jest znany, ale wiadomo, że ogień strawił całą rufową maszynownię oraz przylegające do niej pomieszczenia.
Więcej informacji zawierał raport strażaków uczestniczących w gaszeniu pożaru. Wskazywał przede wszystkim na zbyt późne wezwanie służb gaśniczych przez załogę, która na początku nieudolnie próbowała samodzielnie ugasić pożar. Opóźnianie wysłania sygnału alarmowego spowodowało, że ogień zdążył objąć powierzchnię 500 m2. Akcja gaśnicza trwała przez to około doby. Wzięły w niej udział między innymi trzy pływające jednostki pożarnicze.
Filmy nakręcone przez niezależnych obserwatorów pokazywały, że w czasie gaszenia ognia okręt nienaturalnie się przechylił i zwiększył zanurzenie. Wstępnie określono, że przyczyną pożaru było zapalenie się nagrzewnicy w jednej z kabin.
Sprawą otwartą pozostaje miejsce utylizacji okrętu. Prace mają zostać zrealizowane przez jedno z krymskich przedsiębiorstw stoczniowych. Wykonawcą nie będzie jednak na pewno 13. stocznia remontowa. Rozpatruje się również możliwość przebudowy okrętu „Kercz” na muzeum. Będzie to jednak bardzo trudne, ponieważ przy budowie krążownika Rosjanie użyli prawdopodobnie dużo azbestu. Samo jego usunięcie byłoby operacją bardzo kosztowną i czasochłonną.
Dlaczego „Kercz” miałby stać się muzeum?
Uzasadniając decyzję o uczynieniu z „Kercza” muzeum wskazywano przede wszystkim, że była to jedna z najbardziej udanych jednostek pływających wprowadzonych w czasie „Zimnej wojny”. Prawdopodobnie chodziło jednak o stworzenie dużego symbolu, który jeszcze bardziej podkreśliłby "rosyjskie korzenie" Sewastopola i całego Krymu.
W rzeczywistości „Kercz” nie miał ani żadnej wybitnej historii, ani żadnych rewelacyjnych rozwiązań – godnych zachowania. Jest to jeden z siedmiu zbudowanych okrętów projektu 1134B typu Berkut B (według NATO - typu Kara) i tylko on pozostał w służbie. Tak długie utrzymywanie krążownika w linii jest o tyle dziwne, że „Kercz” został wprowadzony do służby 25 grudnia 1974 r. – a więc dokładnie 40 lat temu. Wcześniejsza decyzja o remontowaniu jednostki była więc oznaką desperacji, a nie chłodnej kalkulacji.
„Kercz” to okręt, który ze względu na wyporność (8500 t) należałoby klasyfikować jako krążownik, tym bardziej, że jego załogę stanowiło aż 430 ludzi. Mógł poruszać się z maksymalną prędkością 33 w i miał zasięg 8000 Mm.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]