Rozpoczął się proces rozbrajania hiszpańskiego lotniskowca Príncipe de Asturias. Pomimo, że oficjalna uroczystość wycofania z linii tej jednostki została zaplanowana na 6 lutego br., to trwa już demontaż jej wyposażenia i uzbrojenia.
Rozbrajanie lotniskowca ma przebiegać w dwóch etapach i zakończyć się pod koniec czerwca. Pierwszy trwa właśnie w bazie morskiej w Rota i zakończy się do końca lutego. Następnie lotniskowiec uda się w swój ostatni rejs do arsenału w El Ferrol.
Według hiszpańskiej marynarki podczas obecnego etapu nazwanego „fazą unieruchamiania” tworzony jest spis systemów, materiałów i wyposażenia, jakie znajdują się na okręcie. Lista jest ciągle uaktualniana, ze względu na proces demontażu i wyładunku urządzeń, amunicji i paliwa, które nie są niezbędne do odbycia rejsu pomiędzy portem Rota a El Ferrol. Planuje się, że załoga niezbędna do tego zadania nie będzie większa niż 220 osób. Reszta marynarzy będzie wyokrętowana wraz ze wszystkimi rzeczami osobistymi przestając być tym samym załogą lotniskowca. W Rota zostanie również zdjęte z pokładu całe wyposażenie lotnicze.
W El Ferrol zakończy się ostatecznie aktywność operacyjna okrętu, pozostanie na nim 10-15 osób ochrony i kontynuowany będzie proces rozbrajania jednostki. Pozostałe wyposażenie ocenione jako przydatne będzie demontowane i przekazywane na inne okręty hiszpańskie.
Wycofanie lotniskowca Príncipe de Asturias może dziwić, gdy się weźmie pod uwagę jego wiek. Okręt ten służył bowiem tylko 24 lata (został wprowadzony do linii w 1988 roku). Była to niewielka jednostka w swojej klasie (17 188 ton), ale pomimo tego mogła przenosić w standardowej konfiguracji 12 samolotów AV-8B Harrier II i 12 śmigłowców Sea King. Sam hangar pod pokładem mógł pomieścić nawet 17 statków powietrznych.
(MD)
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie