We wschodniej Azji rozpoczyna się wiec swoisty wyścig zbrojeń. Po chińskich planach co do lotniskowców, okręty podobnej klasy zaczynają również budować Japończycy. Pomimo bowiem oficjalnego klasyfikowania „Izumo:” jako niszczyciel śmigłowcowy, mamy tu do czynienia z okrętem o wyporności prawie 20 000 t., którego pokład lotniczy ma długość 250 m i może przenosić 14 śmigłowców
Więcej: Japońska flota wzbogaciła się o dwa nowoczesne okręty
Japończycy deklarują, że ma być on wykorzystywany jedynie do samoobrony, w szczególności do zwalczania okrętów podwodnych oraz nadzoru obszarów morskich. Dodatkowo jest on przygotowany do niesienia pomocy w przypadku katastrof naturalnych, takich jak tsunami z 2011 r.Nikt jednak nie wątpi, że nowy okręt ma być jednym z argumentów wykorzystywanych w sporze o wyspy Senkaku, jaki toczy się pomiędzy Japonią, Chinami i Tajwanem.
Więcej: Japonia otrzyma 6 samolotów KC-130R
Specjaliści podkreślają, że na „Izumo” istnieje potencjalnie możliwość przyjmowania samolotów pionowego startu i lądowania.Japończycy jednak nie potwierdzają by myśleli o takim zastosowaniu nowego okrętu wskazując, że nie jest on: ani wyposażony w katapulty, ani w rampy startowe „ski-jump”. Byłoby to zresztą przeciwne japońskiej konstytucji, która ogranicza zadania sił zbrojnych do działań defensywnych. Ale to nie Japończycy wymyślili doktrynę, że najlepszą obroną jest atak.
(MD)