Reklama

Siły zbrojne

Jaka rola organizacji proobronnych w systemie bezpieczeństwa? "Konieczne regulacje na poziomie ustawy"

Organizacje proobronne mogą być uzupełnieniem systemu rezerw, ale konieczne są  rozwiązania ustawowe. Na zdjęciu ćwiczenia żołnierzy NSR. Fot. por. Martyna Fedro-Samojedny/4 kpzmot, st. szer. Łukasz Kermel/17WBZ
Organizacje proobronne mogą być uzupełnieniem systemu rezerw, ale konieczne są rozwiązania ustawowe. Na zdjęciu ćwiczenia żołnierzy NSR. Fot. por. Martyna Fedro-Samojedny/4 kpzmot, st. szer. Łukasz Kermel/17WBZ

Wraz ze wzrostem zagrożenia militarnego ze strony Rosji trwa w Polsce dyskusja na temat możliwości zwiększenia potencjału obronnego państwa. Jednym z jej elementów jest zagadnienie odtworzenia i rozbudowy przeszkolonych rezerw osobowych, których stan został zdestabilizowany w wyniku decyzji Ministra Obrony Narodowej Bogdana Klicha zawieszającej obowiązek powszechnego przeszkolenia wojskowego. Próbą odpowiedzi na problem zwiększenia potencjału obronnego państwa oraz zniwelowania niedoborów w zasobach przeszkolonych rezerw osobowych jest Raport Instytutu Sobieskiego „Organizacje proobronne w systemie bezpieczeństwa państwa. Charakterystyki wybranych państw europejskich na tle armii polskiej” autorstwa Pawła Solocha, Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego oraz Łukasza Dryblaka - pisze w komentarzu dla Defence24.pl dr Artur Jagnieża.

Opracowanie składa się ze Wstępu zawierającego podtytuł „Organizacje proobronne w systemie bezpieczeństwa państwa – słabo wykorzystany potencjał”, rozdziałów „Organizacje proobronne w systemie ochrony ludności i zarządzania kryzysowego. Krajowy system ratowniczy i obrona cywilna (OC) jako element systemu bezpieczeństwa narodowego” (autor Paweł Soloch), „Organizacje proobronne a państwo polskie, 1989-2015” (autor Łukasz Dryblak), „Charakterystyki wybranych armii europejskich na tle armii polskiej” (autor Przemysław Żurawski vel Grajewski) a także trzech załączników zawierających wykaz organizacji obecnych na pierwszym Kongresie Organizacji Proobronnych, wykaz organizacji pozarządowych które wykonywały w 2013 roku zadania publiczne zlecone przez Ministra Obrony Narodowej oraz rejestr porozumień między Ministrem Obrony Narodowej i partnerami społecznymi wg stanu na dzień 31 grudnia 2013 roku.

Raport Instytutu Sobieskiego jest bieżącym głosem w dyskusji aktualizującym wiedzę w zakresie roli i miejsca organizacji proobronnych  w systemie bezpieczeństwa państwa. Materiał w swej treści celnie obnaża słabości polskiego systemu bezpieczeństwa i ochrony ludności. Trudno nie zgodzić się np. z diagnozą jednego z autorów, gdzie na stronie 34 zapisano: Od roku 2008 Polska nie prowadzi powszechnego szkolenia obywateli. Rezerwy osobowe WP ograniczają się zatem do żołnierzy przeszkolonych przed tą datą i do tych dawnych żołnierzy kontraktowych i żołnierzy służby stałej, którzy opuścili szeregi służby czynnej po 2008 roku (średnia odejść z wojska wynosiła w tym czasie ok. 3,5 tys. żołnierzy rocznie z wyjątkiem roku 2011, gdy armie opuściło ok. 7,4 tys. osób. Część z nich to ludzie młodzi, nadający się do mobilizacji, część jednak to osoby w wieku emerytalnym.

Opracowanie zawiera szeroką informację dotyczącą bieżącego potencjału organizacji prooobronnych w Polsce. Nie sądzę jednak, aby wnosiło ono jakościowo nową wiedzę o tych organizacjach dla znawców przedmiotu. Niemniej należy docenić umieszczoną na stronie 26 Raportu autorską próbę zestawienia oddziałów terenowych organizacji paramilitarnych w Polsce, która sytuuje ich rozmieszczenie z uwzględnieniem podziału terytorialnego państwa na województwa.

Reasumując Raport Instytutu Sobieskiego „Organizacje proobronne w systemie bezpieczeństwa państwa…” należy uznać za inspirujący głos w dyskusji na temat kondycji polskiego systemu obronnego jak i systemu ochrony ludności. Materiał może też stanowić przyczynek do prac nad projektami legislacyjnych zmian, które będą odnosić się do obszarów sił zbrojnych, bezpieczeństwa obronnego i ochrony ludności.

Raport ciekawy tylko co dalej?

Można zgadzać lub nie zgadzać się z diagnozami zawartymi przez autorów Raportu Instytutu Sobieskiego. Trudno jednak dalej nie zauważać, iż w prowadzonych dyskusjach dotyczących usprawnienia systemu obronnego i systemu ochrony ludności w Polsce zaczynamy jako państwo kręcić się w kółko. Tymczasem dla wszystkich decydentów oczywistym powinno stać się przekonanie, że bez uchwalenia przez parlament napisanej kompletnie od nowa ustawy o powszechnym obowiązku obrony oraz bez przyjęcia ustawy o ochronie ludności dalej nie rozwiążemy piętrzących się problemów w tych dziedzinach. Należy jednak od razu dodać, że samo przyjęcie ustaw nie stanie się panaceum na wszystkie bolączki polskiej obronności. Niemniej istotny będzie etap implementacji rozwiązań ustawowych, który z kolei będzie ściśle powiązany z decyzjami budżetowymi.  

Obecna zmiana na stanowisku Prezydenta RP oraz prawdopodobna zmiana rządu po jesiennych wyborach dają nadzieję (ale nie pewność!) na nowy impuls legislacyjny w obszarze bezpieczeństwa i obronności. Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, iż nawet najlepszą wolę polityczną musi wypełnić merytoryka, ponieważ rozwiązywanie przyziemnych zagadnień wymagających wiedzy leży poza obszarem skuteczności polityki.

Trafne koncepcje nie przełożone na konkretne projekty legislacyjne z czasem stają się bezprzedmiotowe. Z tego względu osobiście coraz bardziej zaczynam skłaniać się ku stanowisku, iż przyjęcie każdego nowego rozwiązania ustawowego na przykład w obszarze ochrony ludności będzie lepszym rozwiązaniem od obecnego stanu braku jakichkolwiek uregulowań rangi ustawowej w tym zakresie. Być może nowa ustawa o ochronie ludności, podobnie jak ówcześnie ustawa o zarządzaniu kryzysowym stanie się inspiracją do jej dalszego udoskonalania, a tym samym nowelizacji. Co istotne istnieją w tym zakresie dwa projekty ustaw właściwie już napisane. Mam tu na myśli przygotowany w MON przez Zespół do spraw profesjonalizacji Sił Zbrojnych RP projekt założeń do Projektu ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczpospolitej Polskiej oraz sporządzony w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej kompleksowy projekt ustawy o ochronie ludności.

Konieczność policzenia faktycznych zasobów osobowych organizacji proobronnych

W dotychczasowych rozważaniach dotyczących potencjału osobowego organizacji proobronnych w Polsce właściwie nikt nie próbował oszacować ich realnych możliwości, jakie byłyby do wykorzystania przy planowanej budowie systemu obrony terytorialnej oraz systemu ochrony ludności. Tymczasem traktowanie deklarowanej ilości członków poszczególnych organizacji jako ilości osób do wykorzystania przez poszczególne podsystemy system bezpieczeństwa państwa jest błędem i metodologicznym nadużyciem. Po pierwsze musimy pamiętać, iż cześć członków wykazywanych przez te organizacje to osoby nieletnie.

Dotyczy to w pierwszej kolejności dwóch największych organizacji harcerskich w Polsce jakimi są Związek Harcerstwa Polskiego oraz Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej, które według orientacyjnych szacunków liczą razem 150-200 tysięcy członków. Kwestia ograniczenia wykorzystania danej osoby na potrzeby bezpieczeństwa i obronności  ze względu na wiek dotyczy także sytuacji w której mamy do czynienia z członkami organizacji proobronnych w wieku emerytalnym. Krótko mówiąc bez elementarnej analizy zasobów bazy PESEL w danej gminie nie sposób będzie przystąpić do procesu budowy jakiegokolwiek lokalnego systemu bezpieczeństwa z udziałem organizacji proobronnych.

Po drugie bardzo częstym przypadkiem w poszczególnych miejscowościach jest zjawisko dublowania się członkostwa w organizacjach. Problem ten dotyczy na przykład członków grup rekonstrukcyjnych będących często jednocześnie strzelcami, sokołami lub harcerzami. Po trzecie członkami organizacji proobronnych z racji swoich pasji i zainteresowań są często pracownicy służb mundurowych i państwowych (zawodowi żołnierze, policjanci, strażacy, strażnicy gminni, pracownicy administracji rządowej lub samorządowej, lekarze, ratownicy medyczni itp.). Fakt ten jest o tyle istotny, iż osoby te bardzo często pełnią w lokalnych strukturach tych organizacji funkcje kierownicze.

Pozwala to z jednej strony zapewnić merytoryczny poziom szkoleń w organizacjach, zapewnić atrakcyjny program prowadzonych tam zajęć, gwarantuje zachowanie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa i przestrzegania wymaganych procedur, ale z drugiej strony wyklucza a priori możliwość wykorzystania tych osób w sytuacji realnego kryzysu lub wojny, ponieważ będą one w tym czasie pełnić swoje obowiązki służbowe w macierzystych jednostkach zawodowych. To z kolei pokazuje, iż przyjęcie przez parlament nawet najlepszych rozwiązań legislacyjnych musi zderzyć się z realnie posiadanymi zasobami osobowymi organizacji proobronnych na dole w poszczególnych sołectwach, osiedlach, dzielnicach miejskich lub gminach.

Reklamowanie

Rzetelne policzenie członków organizacji proobronnych wymaga zestawienia ich deklarowanych możliwości kadrowych z potrzebami sił zbrojnych w tym w pierwszej kolejności zestawienia ze zbiorem rezerw osobowych posiadających przydziały mobilizacyjne. Zbiór ten w okresie pokoju może być korygowany na rzecz innych podmiotów niż siły zbrojne (m.in. przedsiębiorców gospodarczych realizujących zadania na rzecz obronności państwa), poprzez realizację procesu reklamowania od obowiązku pełnienia czynnej służby wojskowej w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny. Celem procesu reklamowania w założeniu jest zracjonalizowanie działań państwa w zakresie zarządzania przeszkolonymi zasobami osobowymi i zapewnienie możliwości realizacji zadań obronnych przez inne podmioty niż siły zbrojne, bez uszczuplenia priorytetowych potrzeb wojska.

Proces na podstawie art. 116 ust. 1 ustawy z dnia 21 listopada 1967 roku o powszechnym obowiązku obrony Rzeczpospolitej Polskiej (Obwieszczenie Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 16 stycznia 2015 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu ustawy Dz.U. 2015 poz. 144) regulują w państwie trzy akty w randze rozporządzenia tj. Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 21 września 2004 roku w sprawie reklamowania od obowiązku pełnienia czynnej służby wojskowej w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny (Dz.U. z 2004 r. nr 210 poz. 2136), Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 23 czerwca 2009 roku zmieniające rozporządzenie w sprawie reklamowania od obowiązku pełnienia czynnej służby wojskowej w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny (Dz.U. Nr 106 poz. 883), a także Rozporządzenie Ministra Obrony Narodowej z dnia 4 marca 2010 roku w sprawie wojewódzkich sztabów wojskowych i wojskowych komend uzupełnień (Dz.U. 2010, poz. 1433). Zgodnie z tym ostatnim istotne zadania w kwestii zarządzania przeszkolonymi zasobami osobowymi posiadają szefowie wojewódzkich sztabów wojskowych.

Do ich zadań należy w szczególności: powoływanie do czynnej służby wojskowej, udzielania odroczeń czynnej służby wojskowej, nadawanie przydziałów mobilizacyjnych, nadawanie pracowniczych przydziałów mobilizacyjnych a przede wszystkim reklamowanie od obowiązku czynnej służby wojskowej w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny (§5 pkt. 1), zapewnienie operacyjnego i mobilizacyjnego rozwinięcia jednostek wojskowych (§5 pkt. 2),  koordynowanie czynności realizowanych w ramach pozyskiwania kandydatów i gromadzenia zasobów osobowych Narodowych Sił Rezerwowych (§5 pkt. 7) oraz administracja rezerwami osobowymi i świadczeniami na rzecz obrony (§5 pkt. 10). Z kolei do zadań Wojskowych Komendantów Uzupełnień należy m.in. administrowanie rezerwami osobowymi, w tym gromadzenie zasobów wyszkolonych rezerw osobowych na potrzeby uzupełnieniowe Sił Zbrojnych (§6 pkt. 2 lit. j) i przede wszystkim sporządzanie analiz stanu rezerw osobowych (§6 pkt. 2 lit. k)

Dla nikogo nie powinno być więc tajemnicą, że zapewnienie potrzeb kadrowych sił zbrojnych na wypadek ogłoszenia mobilizacji i zagrożenia wojennego będzie priorytetem działań państwa. Z tego względu rozwinięty etat armii na czas „W” będzie pokrywany z zasobów armii zawodowej czasu pokoju oraz w pierwszej kolejności z zarządzanych przez poszczególne WSzW i WKU posiadanych przeszkolonych rezerw. W takiej sytuacji możemy być świadkami nieuchronnego faktu sparaliżowania zdolności do działania poszczególnych organizacji proobronnych, jeśli te odpowiednio wcześniej nie przeprowadzą procesu reklamowania swoich członków od obowiązku pełnienia czynnej służby wojskowej w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny.

W pierwszej kolejności zjawisko to może dotknąć struktury Ochotniczych Straży Pożarnych, a tym samym bezpośrednio Krajowy System Ratowniczo-Gaśniczy w przypadku ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny. Na dziś możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, iż mobilizacja spowodowałaby paraliż systemu OSP, ponieważ członkowie OSP nie są reklamowani z urzędu od obowiązków wobec sił zbrojnych. Trudno z kolei założyć, iż siły zbrojne w trosce o stabilność OSP będą rezygnowały z ich zasobów osobowych.

Analizując potencjał Ochotniczych Straży Pożarnych w Polsce nie sposób nie zauważyć, iż ich sieć w dużej mierze jest ściśle powiązana z lokalnymi strukturami partii politycznej jaką jest Polskie Stronnictwo Ludowe. Od razu zaznaczę, iż nie uważam aby to samo w sobie było czymś złym. Mamy tu do czynienia po prostu ze zjawiskiem synergii aktywności politycznej z próbą dbałości o bezpieczeństwo lokalne. Jeden z autorów Raportu Instytutu Sobieskiego Paweł Soloch słusznie na stronie 7 zauważa, iż: „System OSP jest także ograniczony, jeśli chodzi o zasięg terytorialny."

Obejmuje głównie obszary wiejskie, małych miejscowości, natomiast jest praktycznie nieobecny w dużych miastach z wyjątkiem ich dalszych przedmieść”. Powyższa sytuacja wynika z faktu, iż Polskie Stronnictwo Ludowe posiada po prostu małe poparcie elektoratu w tych ośrodkach. Konstatacja ta nie zmienia generalnie pozytywnej oceny działań OSP szczególnie w sytuacji w której spróbowalibyśmy sobie wyobrazić codzienne funkcjonowanie Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego oraz lokalnego systemu bezpieczeństwa przeciwpożarowego bez struktur strażaków-ochotników.

Wygląda na to, że po ponad 25 latach polskiej transformacji mamy jeszcze dużo do poprawy w obszarach obronności i ochrony ludności. Doświadczenie uczy, iż nie istnieją proste i tanie recepty, które szybko pozwalają poprawić wydolność struktur obronnych i zarządzania kryzysowego w państwie. Tylko działania systemowe oparte przede wszystkim na dobrym prawie oraz rzetelnej wiedzy osób tworzących polski system bezpieczeństwa są w stanie udoskonalić istniejący stan rzeczy.

dr Artur Jagnieża


Autor jest absolwentem Wydziału Strategiczno-Obronnego AON oraz wykładowcą w Wyższej Szkole Nauk Społecznych „Pedagogium”;

 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (16)

  1. StOrM

    Przeczytałem uważnie wszystkie komentarze i przypuszczam, że pisali je w większości zawodowi wojskowi. Dlaczego? Wyczuwalne poczucie wyższości w stosunku do członków organizacji pro obronnych. Więc zadam od razu pytanie: to lepiej żeby ich w ogóle nie było? Zapewne naruszają monopol "zawodowców" na obronę Polski. Przypuszczam, że tak samo myśleli oficerowie II RP, ale jakoś nikt dziś nie podnosi argumentu, że AK czy NSZ było niepotrzebne, albo że było marnie wyszkolone. A przecież byli to w większości OCHOTNICY! Z jednej strony specjaliści twierdzą, że nasza armia jest zdolna obronić terytorium kilku powiatów przez tydzień, najwyżej dwa. I oto mamy jakąś inicjatywę obywatelską (tak, tak - obywatelską) i proszę - same narzekania. Więc zamiast kwękać może tak kilka konstruktywnych podpowiedzi. Chodzi oczywiście o strukturę tej formacji i jej szkolenie. Znam ludzi z FIA - to głównie inteligencka elita różnych specjalności i zawodów. Dlaczego to robią? Przecież nikt im za to nie płaci! Ano podobno jest w każdym społeczeństwie około 20% ludzi, którzy traktują swoją tożsamość narodową poważnie. Zapewne oni do tej grupy należą.

    1. chorozy

      1 podpowiedz: Idea szczytna, wiec po pierwsze nie dopuszczac do "tego" packow czy innych szogunow, bo oni szukaja "odskoczni" po spodziewanym wylocie z bbn czy innego mon-u. In nie zalezy na sukcesie tylko na "korycie" Ludzie tego pokroju juz dosc zepsuli. 2 podpowiedz: Ochrona "kw" aby to byly formacje propolskie a nie jakies zakamuflowane bandy upa czy inne mafie po pod pretekstem mozna roznych cudakow szkolic ...

    2. Kret

      "głównie inteligencka elita różnych specjalności i zawodów. Dlaczego to robią? Przecież nikt im za to nie płaci!" Dobre pytanie, i jesli nie ma na nie odpowiedzi (podpowiadam - jesli odpowiedz zaczyna sie od "zapewne" to nie jest odpowiedzia) to nie powinno sie takim ludziom powierzac zadnych informacji na temat bezpieczenstwa (a co dopiero opierac na nich systemu bezpieczenstwa). Moze sa patriotami, moze ktos im jednak placi, a moze sa po prostu doroslymi dziecmi szukajacymi kolejnej ekscytacji, jakich to dzieci pelno w Warszawie. Od ustalenia tego kim sa, jakie sa ich motywacje i ile dac im swobody sa odpowiednie agencje smutnych pan i panow. Ochotnicy wcieleni do systemu i dobrze do niego wdrozeni, jesli zachowuja zapal - stanowia czynnik rozwoju dla calego kraju. System w zadnym kraju nie jest 100% sprawny (w naszym jest bardzo niesprawny) wiec straty zawsze beda i zawsze beda rozczarowania. Ochotnicy zrzeszeni we wlasne gniazdka powiazane luzna, nieformalna siecia relacji to nie jest zaden system tylko sponsorowana przez panstwo zabawa. Jednym z najwiekszych bledow myslowych jest porownywanie proponowanego systemu do OSP. Wszyscy, ktorzy tak robia zapominaja, ze OSP to w pelni sformalizowane i podlegle jednostki, ktore ciagle "walcza". Tam selekcja naturalna odrzuca tych, ktorzy spozniaja sie na alarm albo sobie nie radza. Organizacje proobronne nigdy w czasie pokoju nie walczyly (bo gdyby walczyly, nawet poza granicami kraju, bylyby zorganizowanymi grupami przestepczymi o charakterze zbrojnym) i walczyc nie beda bo monopol na przemoc ma panstwo (co nie jest niczym nowym i nie ma nic wspolnego z prawem do posiadania broni, uprzedzajac "libertarianskie" argumenty). W czasie wojny natomiast prawa milkna i obysmy nigdy sie nie przekonali, ile zbrojnych band bedzie nas najezdzac wycierajac sobie mordy patriotyzmem. Warto w ramach refleksji przeczytac sobie co mowi ten pan, a wie co mowi: http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1614695,1,rozmowa-z-aleksandrem-tarnawskim-cichociemnym.read

  2. Olo

    W sowieckiej, a teraz rosyjskiej doktrynie dużą rolę odgrywają działania prowadzone na tyłach wroga. Kto ma chronić zaplecze w czasie wojny ? Detektyw Rutkowski ? Ochroniarze z hipermarketów czy OSP ? 100 tys. żołnierzy zawodowych wystarczy na wojnę z Litwą czy Słowacją. Oprócz armii zawodowej niezbędna jest armia ochotnicza. To że jej jeszcze nie ma świadczy o ludziach odpowiadających za obronność w Polsce !

  3. Roman

    Bardzo dużo osób kwestionuje istnienie oddziałów ochotników nieprofesjonalistów ale czy to właśnie nie tacy ochotnicy sprawili, że Amerykanie mieli problemy w Iraku i Afganistanie? Czy istnienie takich grup nie podnosi kosztów ewentualnego ataku?. Wreszcie czy dostrzegacie rolę takich oddziałów w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego?. Zastanawiam się również nad tym, czy takie oddziały nie byłyby rezerwuarem, z którego można by pozyskiwać kandydatów do WP. Przed IIWŚ ktoś kto chciał zostać przyjęty do szkoły oficerskiej musiał posiadać staż w harcerstwie.

  4. AO

    Kwalifikacja, nabór i szkolenie takich formacji tylko drogą poprzez MON i WP, ale dowodzenie autonomiczne. Innej sensownej drogi nie ma - szkic takiego projektu na stronce Armia Ochotnicza WP - Facebook: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=698026593629291&id=662984467133504

  5. pirelli

    Patrząc na klasę polityczną nie wiem czy podczas mobilizacja uda się powołać choćby 30% straszny. Reszta ucieknie zaraz za politykami którzy pierwsi zwieją do Rumunii czy Londynu. Skad będą głosić patriotyczne odezwy jak to trzeba bronić ojczyzny.

    1. Konvi

      pirelli jedno małe ale, poczytaj trochę książek historycznych i dokształć się w temacie bo twoje durne odniesienia do naszego rządu na uchodźctwie dowodzą że nie masz żadnej wiedzy w temacie i nie potrafisz analizować faktów oraz ich następstw.

  6. Piast Kołodziej

    W dobie satelitów, rakiet, dronów, pocisków sterowanych i broni atomowej takie pospolite ruszenie złożone z leśnych dziadków z flintą i hobbystów-militarystów nie ma żadnej wartości bojowej. Powiela tylko historyczne złudzenia i resentymenty. Z resztą pokazała to już II wojna światowa, a nawet wcześniejsze przegrane sromotnie powstania. Dzisiaj są dostępne znacznie skuteczniejsze sposoby wykrywania i zwalczania partyzantów, a w razie czego zacznie się terror wobec cywilów. Może ktoś, to w końcu uświadomi bujającym w obłokach generałom i politykom.

    1. Sceptyk

      Racja, ale takie organizacje można łatwo wykorzystać w innych celach niż obrona kraju i to jest chyba drugie dno tej całej sprawy, a które mało kto dostrzega.

    2. ito

      W dobie dronów i satelitów najbardziej wartościowym elementem blisko ćwierćmilionowej armii Ukrainy są bataliony ochotnicze- abstrahując od wszelkich ocen moralnych. A stosunkowo nieliczne, za to bardzo zmotywowane"narodnoje opołczenie" radzi sobie zaskakująco dobrze. Ochotnicy nie muszą być zającami skaczącymi po bruzdach- sposób ich wykorzystania zależy wyłącznie od tego ile sił i środków Polska zechce przeznaczyć na ich wyszkolenie- i wyposażenie. A w przypadku zajęcia terytorium- terror wśród cywilów źle się sieje w obecności sprawnej i silnej partyzantki. Nieobecność natomiast sił, które na terror mogą zareagować powoduje, jak pamiętamy z naszej historii, że każda menda, która poczuje się mocna robi co jej się żywnie podoba.

  7. WRZECIONO

    organizacje pro obronne w Polsce w dzisiejszym wydaniu hmm...ok mogą być pod warunkiem że będą działać z dala od frontu jako formacje pomocnicze typu " oddziały wartownicze , oddziały OC ".( tylko u nas i OC jest w stanie agonalnym)... w innym przypadku wypuszczając na front staną się szybko "mięsem armatnim" .... nawet po dobrej szkole surviwalu . i przeszkoleniu z broni osobistej oraz taktyki ..nic to nie pomoże tym formacjom potrzebne jest przeszkolenie poligonowe ...( zachowania na atak czołgów i innego ciężkiego sprzętu ..bombardowanie ).. mówiąc kolokwialnie brakuje im czynnika psychologicznego .."posmakowanie teatru działań wojennych na poligonie " w innym przypadku nawet najlepiej wyszkoleni pod względem fizycznym ,strzeleckim "twardziele" nie widząc działania "machiny wojennej " mogą pęknąć psychicznie .......poza tym system obronny Polski..to fikcja na 100 tyś armię ..68 tyś to pseudo wojsko "urzędnicy technokraci z przerośniętym ego " zamknięci w swych instytucjach i pseudo sztabikach jak w kokonach uprawiających mniemanologię stosowaną totalnie nic nie wnoszącą do obronności a generujący finanse .na swoje apanaże , urojone działania i pomysły .byle był etat ( oczywiście odpowiedni ) ..wiedzą że " bezsilność armii " zapętlonej w technokratycznych działaniach pozwoli im przetrwać do emerytury ...i tu jest moc i potencjał do wykorzystania dla naszej armii ...najpierw trzeba uzdrowić armię z a potem wdrażać systemy organizacje pro obronne

  8. Darnok

    Bardzo dobry tekst, poruszający bardzo istotne, dotąd niedostrzegane problemy - zwłaszcza wątek metodologiczny liczenia stanu liczbowego "armii ochotników" i sprawa OSP wydają się bardzo cenne. Dodam od siebie, gwoli ścisłości, zasięg OSP jest ograniczony, ale de facto obejmuje ok. 90 proc. terytorium kraju (bo tyle zajmują obszary wiejskie, gdyby ktoś nie wiedział), poza tym związek PSL z OSP nie jest czymś oczywistym (tutaj determinantą siły PSL-u jest raczej obecność aktywnych OSP, w drugą stronę to już niekoniecznie działa). Myślę, że sprawą ważną, dotąd pomijaną w analizach, jest kwestia programu podstawowego Przysposobienia Obronnego, jaki powinien być wdrażany na poszczególnych szczeblach edukacji. To fundament bez którego budowanie systemu OT nie ma racji bytu...

  9. nono

    Pierwsza i podstawowa rzecz gwarantująca niewypał w/w działań to osoba koordynatora . Najpierw doradzał Klichowi i narobił bałaganu ,a teraz stara się odkręcić. Na mój nos ,choć nie jestem specjalistą , skończy się to wzrostem etatów oficerskich w WSZW i WKU i kilkoma fotkami generała na tle chłopców i dziewczyn z replikami.

  10. Sceptyk

    Z obroną terytorialną bywa różnie, w realiach konfliktu hybrydowego bywa wykorzystywana przez agresora (przykład wschodnia Ukraina).

  11. Kilo

    Czyli według Pana analizy nie istnieje ŻADNE przełożenie KSRG ani na strukturę obrony cywilnej kraju? Czy istnieje w ogóle jeszcze (jest praktykowane) podejmowanie służby cywilnej i organizowanie takich grup OC w oparciu o wyznaczone struktury wojewódzkie OCK? Czy tytuł "ratownika" i "starszego ratownika", nadawane z chwilą powołania do OC, mają jakiekolwiek przełożenie na obecnie stosowane tytuły ratownicze w systemie medycznym czy KSRG? Cały czas pochyla się Pan nad nieistotną (choć medialnie nośną w okresie przedwyborczym) kwestią "wykorzystania" (cudzysłów celowy) grup pasjonatów zabaw na świeżym powietrzu. A Pana analiza dotyka znacznie poważniejszych spraw, potwierdzających pewne słynne już słowa, że to państwo istnieje czysto teoretycznie. Chodzi o służby ratowniczo - gaśnicze, które nie będą w stanie się odtworzyć po mobilizacji ich członków. Przy okazji, mi się zawsze wydawało, że brak OSP w ośrodkach miejskich warunkowany jest przede wszystkim czasami dojazdu służb PSP oraz dużą ilością wymagań, jakie to OSP musi spełniać (obecnie ile? 6-7 egzaminów, dodatkowe wymogi formalne itp.). Czy jest Pan pewien, że rozkład geograficzny OSP jest wynikiem politycznej współpracy z tą partią, czy może raczej na odwrót - to PSL stara się dobrze żyć z OSP i promuje/ułatwia ich powstawanie tam, gdzie może? (kto wie, może czasami przymykając oczy na niedopatrzenia) Założenie OSP w mieście nie jest trudne, ale zwyczajnie nieopłacalne - zwłaszcza jeśli dodatkowo nie będzie to grupa OC w zakładzie pracy w myśl przepisów prawa.

  12. defender

    A co z myśliwymi, jest nas 120000 w Polsce... ludzie którzy potrafią strzelać, potrafią obchodzić się z bronią. Bardzo często znają las i środowisko w swojej okolicy lepiej niż ktokolwiek inny. Rozumiem, że nie wszyscy myśliwi się nadają ze względu na wiek lub stan zdrowia, ale myślę, że bez problemu z tych 120 na pewno około 40-50 tysięcy ludzi byłoby w stanie podjąć się takich działań.

  13. Tomasz

    2014 - Jaka rola organizacji proobronnych w systemie bezpieczeństwa? "Konieczne regulacje na poziomie ustawy" 2015 - Jaka rola organizacji proobronnych w systemie bezpieczeństwa? "Konieczne regulacje ... 2016 - Jaka rola organizacji proobronnych w systemie bezpieczeństwa? ... 2017 - Jaka rola organizacji proobronnych w systemie ... 2018 -Jaka rola organizacji ... 2019 - Polski już nie ma...

    1. czytator

      swieta prawda, mozna tak planowac do konca naszego kraju

  14. yak

    Zgadza się. Macie ochotników którzy nie chcą MONowiskich etatów. Niech WP ich zweryfikuję a następnie zdatnych przeszkoli i włączy do "systemu". O to właśnie chodzi w obronie terytorialnej.

  15. RE

    Nikt nie zauważa pewnego faktu. Spora część członków grup paramilitarnych, to osoby które zawsze chciały pełnić służbę wojskową ale sie po prostu nie nadawały. A w takie grupie znaleźli spełnienie swoich marzeń o życiu z mundurem. Jestem żołnierzem zawodowym, szkolę taką grupę pasjonatów. Co najmniej połowa nie nadaje się do wykorzystanie ze względu na choroby, dość poważne wykluczające ich z długotrwałych działań terenowych. Do tego dochodzi jeszcze zbyt wysokie mniemanie o sobie i wyobrażenie o sowich możliwościach. To stanowi bardzo duży problem. Wyobrażenie członków takich grup o działaniach frontowych obrazuje Call Of Duty. Uczą się taktyki sposobu działania oddziałów specjalnych (ta wiedza jest im zbędna bo oni tego typu działań prowadzić nie będą), a pomijają podstawy bez których tak naprawdę nic się nie robi. Zauważyć też trzeba że bardzo często te oddziały korzystają z komunikacji, taktyki, zasad działania wymyślonych przez siebie, które ni jak się mają do systemu działania WP, często będą więc powodować niezrozumiałe sytuacje jak i zagrożenia Do tego dochodzi wyobrażenie o sprzęcie. Kupują repliki sprzętu oddziałów specjalnych, i z takiego uczą się korzystać. W razie konfliktu nikt ich w taki sprzęt nie wyposaży. Dostaną dużo gorszy z którego nie będą potrafili korzystać. Swojego nie wezmą, o ile wytrzyma on niedzielne strzelanie to w prawdziwych działaniach, trudzie frontowym rozleci się w tydzień, jak nie w jeden dzień. Oczywiście nie jest to całokształt środowiska paramilitarnego są grupy które rzetelniej podchodzą do tematu. Dlatego aby taka obrona terytorialna miała sens, trzeba członków takich grup zrewidować pod kontem personalnym wiekowym zdrowotnym i wy-szkoleniowym, a potem można tworzyć z pozostałości obronę terytorialną.

    1. chorozy

      Kolejny proble. Spotykamy sie w grupie bylych wojskowych, jednolicie "umundurowanych" w historyczne mundury "moro" organizujemy "zielone" marsze. Czasami szkolimy mlodziez gimnazjalna z podstaw taktyki czy bytowania. Korzystamy z replik asg. Nie odczuwamy potrzeby wiekszego angazowania sie w sprawy "obronne". Czy w zwazku z tym bedziemy szykanowani jako "organizacja proobronna" ?? Potwierdzam zdanie przedmowcy. Czesc ze szkolonych nadaje sie co najwyzej do sluzenia do mszy, a dodatkowe koszty tam wydatkowane, moim zdaniem to marnotrastwo publicznych pieniedzy. Od szkolenia jest Wojsko Polskie" Te orgqnizacje to zabawa, i niech sobie sa. Za szkolenie niech sie wezmie Wojsko Polskie, ochotnicy sami sie zglosza, tez z organizacji proobronnych.

    2. kzet69

      Mądry i wyważony głos, popieram.

    3. ANdy

      jesli Pan szkoli grupe pasjonatow z okolic Warszawy prosze o kontakt lub namiar kogos z okolic Warszawy na maila [email protected]

  16. Li

    Proste pytanie do gen. Packa i MON? KIEDY W KOŃCU BĘDZIE OBRONA TERYTORIALNA?

    1. obywatel

      Ważne żeby były też przywileje z tytułu bycia w OT. Tak jak przywileje mają rolnicy (klienci KRUS)

Reklama