- Analiza
- Wiadomości
Jak próbowano kupić okręty podwodne w Polsce?
Artykuł „Papanikolis” we wrześniowej „Nowej Technice Wojskowej” opisuje dwa sposoby w jaki „grupa oficerów Marynarki Wojennej” zamierzała nabyć okręty podwodne dla Polski. Zasada była zawsze taka sama: pierwsza jednostka miała być bez przetargu kupiona okazyjnie lub wylizingowana natomiast dwie następne (oczywiście tego samego typu) w naturalny sposób miały być pozyskane już bez rozpatrywania ofert konkurentów. Przy tym nieważny był typ okrętu - ważne było tylko to, by był to okręt niemiecki.

Autor artykułu we wrześniowej NTW - kmdr rez. Krzysztof Marciniak był koordynatorem projektu pozyskania okrętu podwodnego „Papanikolis” dla MW i w latach 2010 -2013 - zastępcą, a później szefem Zarządu Planowania i Rozwoju MW N-5. Dzięki temu z detalami mógł opisać proces pozyskiwania okrętów podwodnych realizowany przez „grupę oficerów MW” (bo nie wszyscy takie działanie akceptowali) – proces, który teraz opiszemy dodając to, czego kmdr Marciniak nie umieścił w swoim artkule.
„Papanikolis” czyli najlepsza dla MW jest wersja grecka okrętu typu 214
Według kmdr Marciniaka proces pozyskiwania Okrętu Podwodnego Nowego Typu (OPNT) rozpoczął się we wrześniu 2006 r, kiedy Rada Uzbrojenia MON przyjęła wniosek o realizację Wymagania Operacyjnego na OPNT. Wtedy zaczęły się „długotrwałe prace analityczne”, ale po 16 miesiącach (w styczniu 2008 r.) zdołano jedynie powołać zespół ekspercki „z zadaniem zapoznania się z ofertą wybranych europejskich stoczni budujących okręty podwodne”.
Zaznaczmy, że do tego zespołu nie zostali powołani wszyscy potrzebni specjaliści a ich brak widać było wyraźnie, gdy „zespół ekspercki” przygotował w 2010 r. (!) pierwszą, pełną błędów i dostępną do zaopiniowania wersję Wstępnych Założeń Taktyczno – Technicznych na OPNT. „Zespół ekspercki” zaczął podróżować odwiedzając w kwietniu 2008 r. stocznie DCNS w Cherbourgu i Kockums w Karlskronie oraz w czerwcu 2008 r. – stocznię HDW w Kilonii.
Te wizyty były jednak formalnością, ponieważ jeszcze w sierpniu 2007 r. podczas wizyty w Niemczech ówczesny dowódca MW admirał Krzyżelewski usłyszał od Niemców propozycję odkupienia budowanego dla Grecji okrętu typu 214 „Papanikolis” (z powodów technicznych nie został odebrany przez Greków). Taką samą ofertę usłyszał w czasie wizyty w Katarze w marcu 2008 r. kolejny dowódca MW wiceadmirał Karweta, który po powrocie kazał „zespołowi eksperckiemu” zająć się tą sprawą.
Przyczyny z powodu których pomysł „grupy oficerów MW” nie został później zrealizowany opisano dosyć dokładnie w artykule 09/NTW. Przypomnijmy tylko, że ostatecznie sprawa greckiego okrętu podwodnego upadła w pierwszej połowie 2009 r.
Leasing czyli najlepszy dla MW jest okręt typu 212
Na końcu swojego artykułu kmdr Marciniak wskazał, że „…w międzyczasie storpedowano kolejną niemiecką inicjatywę – użyczenie polskiej flocie podwodnej w 2015 r. całkowicie zmodernizowanego okrętu typu 212A…”. Potwierdza tym samym, że propozycja leasingu przez Niemców została złożona, a więc musiała być rozpatrywana.
Przestało to już być zresztą tajemnicą po wywiadzie inspektora marynarki niemieckiej wiceadmirała Axela Schimpfa, który 28 czerwca 2014 r. w stacji radiowej NDR bez ogródek stwierdził, że „Polacy planują zamówić w Niemczech okręty podwodne. Do chwili ich dostawy dobrze byłoby móc się na nich szkolić. Stąd też złożyliśmy ofertę leasingu.”
Tymczasem przypomnijmy, w dniu 25 lipca 2013 r. wiceminister ON gen. Skrzypczak zdementował informacje o leasingu okrętów podwodnych. - Rozmawialiśmy o różnych wariantach zakupu okrętów podwodnych po to, aby wypracować jak najlepsze decyzje – podkreślam jednak, że nie prowadzimy rozmów w sprawie leasingu tych okrętów .”
Jeżeli nie MON to w takim razie kto? Zwróciliśmy się więc ponownie w te sprawie do rzecznika resortu obrony, który 10 września br. już konkretnie odpowiedział, że „…Propozycja leasingu okrętu U32 (typ 212A) została zaprezentowana przedstawicielom Dowództwa Marynarki Wojennej w maju 2013 r. w trakcie rozmów „Permanent DEU-POL Naval Working Group” w Rostoku. MON nie rozpoczęło jeszcze postępowania na pozyskanie okrętu podwodnego nowego typu, dlatego nie ma podstaw, by takie nieoficjalne propozycje w ogóle rozważać.”
Tak więc podobnie jak w przypadku „Papanikolisa” leasing był prawdopodobnie inicjatywą „grupy oficerów MW” – inicjatywą o tyle dziwną, że dotyczył okrętu 212A, nie spełniającego napisanych przez nich założeń taktyczno – technicznych.
Próby wyleazingowania okrętu 212A trwały od września 2012 r. do października-listopada 2013 r. Według naszego informatora były już nawet przygotowane szczegóły umowy: cena, harmonogram przygotowania leasingu (w tym wprowadzanie kolejnych okrętów podwodnych typu 212A!), czas jego trwania, sposób szkolenia i zasady wykorzystania otrzymanego okrętu. Sprawę przerwał dopiero splot trzech wydarzeń: interpelacja posła Jacka Sasina z PIS o powód zmian w wymaganiach operacyjnych na OPNT, brak zgody Sztabu Generalnego na tego rodzaju zmiany oraz … publikacje prasowe – w tym na portalu Defence24.pl.
Jaki OP jest najlepszy dla Polski?
Artykuł „Papanikolis” jest o tyle ważny, że pokazuje sposób myślenia i działania dużej „grupy oficerów MW” podczas zakupu okrętów. Oficerowie ci całkowicie ignorowali istniejące przepisy i procedury dotyczące pozyskiwania uzbrojenia i sprzętu wojskowego i nie przejmowali się brakiem środków finansowych.
Tymczasem zakup „Papanikolisa”, a później leasing U-32 nie był okazją, a jedynie specyficznym sposobem wybrania poza jakimikolwiek procedurami trzech okrętów podwodnych dla Polski (a nie dla Marynarki Wojennej) – bez konkurencji i bez możliwości negocjowania warunków.
Być może właśnie dlatego pomysł nabycia „Papanikolisa” został od razu (w 2008 r.) skrytykowany przez ówczesnego pełnomocnika MON ds. procedur antykorupcyjnych Marcina Idzika, który wskazał, że zaproponowany przez „grupę oficerów MW” „tryb postępowania odbiega od przyjętych w MON uregulowań prawnych, odnoszących się do prowadzenia postępowań w zakresie zamówień publicznych na zasadach konkurencyjności i równego traktowania wykonawców”.
Już ta ocena powinna była zamknąć jakąkolwiek dyskusję, tym bardziej że istniał jeszcze problem braku pieniędzy. Okazało się bowiem, że chciano kupić coś, czego nie ujęto w „Planie modernizacji technicznej SZ na lata 2009 – 2018”. Co gorsza zamierzano nabyć okręt pomimo, że nie opracowano dla niego odpowiednich wymagań.
Do dzisiaj nie wiadomo, kto wprowadził w błąd ministra Klicha, który składając w 2009 r. w Sejmie wyjaśnienia stwierdził, że „…analiza porównawcza przeprowadzona przez specjalistów z Marynarki Wojennej wykazała, że najlepszym okrętem podwodnym byłaby jednostka (…) typu 214”. Tymczasem analizy takiej nie można było przeprowadzić, ponieważ nie były gotowe: ani Studium Wykonalności (SW), ani Wstępne Założenia Taktyczno – Techniczne (WZTT).
Oba te dokumenty nie były odpowiednio zrobione (nawet w projekcie) co najmniej jeszcze w 2010 r. Można to stwierdzić na pewno, ponieważ wtedy właśnie „zespół ekspercki” przekazał do zaopiniowania specjalistom Dowództwa Marynarki Wojennej projekt WZTT zawierające dyskwalifikujące go, kardynalne błędy dotyczące okrętowego systemu walki. Jedyne co było wtedy gotowe to prawdopodobnie wymagania operacyjne, o których jakości niech świadczy fakt, że przy ich pisaniu nie podjęto dyskusji na temat możliwości wykorzystania na OP rakiet manewrujących. Dyskusja ta zaczęła się pod wpływem publikacji prasowych dopiero w 5 lat po powołaniu i podróżach roboczych „grupy ekspertów”.
Kupowanie bez wymaganych dokumentów, pieniędzy i analizy rynku
Kmdr Marciniak stwierdził w swoim artykule, że „hucpa wokół zakupu okrętów podwodnych trwa nadal” (Red: hucpa to m.in. „wulgarne, bezczelne, często rozbudowane w formie oszustwo”). Tymczasem MON wyraźnie stwierdza, że program OP przebiega zgodnie z planem. Dodajmy również – że zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami oraz w miarę możliwości jawnie. Gdzie jest więc ta „hucpa”?
Niestety w artykule kmdr Marciniaka takich dziwnych wniosków i nieścisłości jest więcej. Przytoczmy chociażby niesprawiedliwy zarzut, że poseł Ludwik Dorn po swojej interpelacji poselskiej w grudniu 2008 r. „nie interesował się już więcej losem sił podwodnych MW”. Ten poważny zarzut można przecież bardzo łatwo obalić przesłuchując zapisy sejmowych komisji i zespołu ds. Wojska Polskiego. Niestety po wrześniowej NTW wiele pytań nadal pozostaje bez odpowiedzi...
Najgorsze w tej całej sprawie jest to, że „grupa oficerów MW” nadal nie rozumie, do czego doprowadzili swoimi pozaproceduralnymi działaniami. Żyjąc marzeniami o wielkiej flocie, zupełnie nie liczyły się dla nich rzeczywiste potrzeby i możliwości finansowe kraju, ale jedynie chęć kupienia czegoś do pływania. I to najlepiej w Niemczech. Nie miało przy tym znaczenia, jaki okręt zostanie kupiony: czy będzie to zbudowany pod potrzeby greckie „Papanikolis” czy też zbudowany według wymagań niemieckich U-32.
Ale czy o taką Marynarkę Wojenna rzeczywiście chodzi?
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]