- Wiadomości
- Analiza
Iskandery pogrzebały traktat INF. Berlin i Praga w niebezpieczeństwie
Ostatnie doniesienia wskazują, że system rakiet balistycznych Iskander dysponuje zasięgiem powyżej 500 km, do około 700 km. W ten sposób Rosja prawdopodobnie uzyskała zdolności zabronione traktatem INF nie tylko przy pomocy rakiet manewrujących, ale też szybszych i trudniejszych do przechwycenia rakiet balistycznych. Oznacza to, że umowa podpisana przez przywódców USA i ZSRR jeszcze bardziej straciła na znaczeniu.
Rosja rozmieściła w Obwodzie Kaliningradzkim system rakiet taktycznych Iskander, który został przewieziony cywilnym statkiem w ramach ćwiczeń. Przy tej okazji pojawiły się doniesienia, że maksymalny zasięg rakiet balistycznych systemu wynosi nie do 500, ale od 500 do 700 km. Pośrednio potwierdził to między innymi szef MSZ Litwy Linas Linkeviczius, wskazując na możliwość złamania traktatów międzynarodowych. Zwracał też na to uwagę m.in. Jacek Durkalec z PISM. Formalnie maksymalny zasięg pocisku balistycznego zgodnie z układem INF to odległość, do jakiej została przetestowana, podczas gdy manewrującego - odległość na jaką może dolecieć w standardowym trybie lotu. Nie zmienia to faktu, że podstawowym założeniem traktatu INF było wyeliminowanie pocisków balistycznych o zasięgu od 500 do 5500 km, a rozwój zdolności pocisków taktycznych o wyższym od 500 km zasięgu przeczy temu założeniu.
Zawarta w 1987 roku pomiędzy USA i ZSRR umowa zakazująca posiadania pocisków średniego/pośredniego zasięgu (INF Treaty) zabrania między innymi produkowania, testowania i posiadania pocisków manewrujących i balistycznych bazowania lądowego, o zasięgu od 500 do 5500 km. W 2014 roku władze USA poinformowały, że Rosja złamała traktat INF, z uwagi na prace nad pociskiem manewrującym. Najprawdopodobniej jest to odmiana rakiet systemu Kalibr-NK, odpalana z wyrzutni Iskanderów i oznaczona jako Iskander-K.
Taki system rakietowy daje możliwość zwalczania celów położonych nie tylko w Europie Środkowo-Wschodniej, ale również na zachodzie kontynentu. Rozmieszczenie podobnych pocisków na platformach morskich nie stanowi naruszenia umowy INF, ale na lądzie już tak. Obecnie okazuje się, że traktat INF został złamany nie tylko poprzez wdrożenie rakiet manewrujących systemu Iskander, ale też pocisków balistycznych.
Jest to o tyle niebezpieczne, że te ostatnie mogą dolecieć do celu w ciągu zaledwie kilku minut. Pociski balistyczne systemu Iskander-M są też bardzo trudne do zestrzelenia – wyłącznie za pomocą zestawów przeciwrakietowych o określonych zdolnościach. Dla porównania, rakiety cruise używane w systemie Iskander-K poruszają się przypuszczalnie z prędkością poddźwiękową (dolot na odległość >500 km zajmie im więc co najmniej kilkadziesiąt minut) i potencjalnie mogą być rażone np. przez rakiety powietrze-powietrze, o ile oczywiście przenoszące je myśliwce zdołają je namierzyć (np. po wskazaniu celu przez AWACS).
Jeżeli założyć, że pociski balistyczne systemu Iskander mają zasięg rzędu 700 km, w ich strefie rażenia znajdzie się całe terytorium RP, a także np. Berlin czy czeska baza sił powietrznych Caslav. W takim wypadku rakiety balistyczne, a nie „tylko” manewrujące, mogłyby zostać w jeszcze większym zakresie użyte choćby do przeciwdziałania rozmieszczeniu w Europie Środkowo-Wschodniej sił wzmocnienia NATO. Należy pamiętać, że już same pociski cruise są trudne do przechwycenia, zwłaszcza gdy są odpalane znad lądu i mogą wykonywać lot zgodnie z ukształtowaniem terenu.
Przeciwdziałanie użyciu systemów rakietowych przez NATO wymaga podejmowania wielokierunkowych, długotrwałych i dość kosztownych działań. Chodzi tu nie tylko o rozmieszczenie systemów obrony, ale też maskowanie, wzmacnianie i rozproszenie infrastruktury (na przykład poprzez przygotowanie Drogowych Odcinków Lotniskowych), czy wreszcie rozbudowę własnych systemów ofensywnych. Należy jednak pamiętać, że o ile kraje NATO cały czas rozwijały zdolności w zakresie pocisków manewrujących, odpalanych z powietrza i wody (vide JASSM, LRASM czy Storm Shadow/Scalp EG), to taktyczne rakiety balistyczne są używane w ograniczonym stopniu, przede wszystkim przez USA (TACMS/ATACMS o zasięgu do 300 km). Również ich następca, który wejdzie do służby w ciągu przyszłej dekady – pocisk LRPF – ma mieć zasięg ograniczony do nie więcej niż 500 km z uwagi na wymogi traktatu. Oba pociski dysponują wyłącznie głowicami konwencjonalnymi. Biorąc natomiast pod uwagę rosyjską doktrynę, jest wielce prawdopodobne, że zarówno pociski manewrujące, jak i balistyczne systemu Iskander, posiadają głowice jądrowe.
Ewentualne zwiększenie zasięgu pocisków balistycznych systemu Iskander przez Rosję będzie oznaczało, że w wypadku prowadzenia operacji obronnej może dojść do jeszcze większego rozproszenia nielicznych posiadanych zestawów przeciwrakietowych, co z kolei czyni je bardziej wrażliwymi np. na atak z kilku kierunków. Ponadto, zagrożone stają się uznawane dotychczas za relatywnie bezpieczne obszary państw zachodnich, co daje możliwość zwiększenia zakresu militarnego oddziaływania. Przypuszczalnie większość baz USA w zachodnich Niemczech jest nadal poza zasięgiem pocisków balistycznych Iskander-M, ale miejsce stacjonowania w Polsce najprawdopodobniej będzie w ich strefie rażenia.
Jednocześnie potencjalne wypowiedzenie traktatu INF przez USA (podczas gdy Rosja go łamie) mogłoby się spotkać zarówno z informacyjno-retoryczną, jak i faktyczną odpowiedzią Moskwy (np. poprzez rozbudowę systemów o zdolnościach porównywalnych do dawnych SS-20, czyli o zasięgu 5 tys. km i więcej). Utrudnia to „symetryczną” odpowiedź na zagrożenie ze strony Rosji. Rozwój systemów obronnych, choć absolutnie niezbędny, jest dość kosztowny. Konieczne jest położenie nacisku na integrację systemów (różnych "warstw" - rakiety krótkiego zasięgu powinny być zdolne do przechwytywania pocisków cruise), ale też zwiększenie potencjału - tak z punktu widzenia jakościowego, jak i ilościowego. To wymaga trudnych decyzji politycznych i dużej determinacji.
Obecna sytuacja jest wynikiem błędnej oceny intencji Rosji do 2014 roku przez państwa zachodnie, a także redukcji strukturalnych i cięć finansowych, na przykład dotyczących obrony przeciwrakietowej - w tym zintegrowanych systemów. Wymaga ona kompleksowej odpowiedzi, zarówno na płaszczyźnie militarnej (rozwój zdolności, które mogą w różny sposób ograniczyć skutki zastosowania Iskanderów, jak i szerzej rozumianej rosyjskiej projekcji siły militarnej w regionie), jak i politycznej.
Sytuacja w przededniu wyborów w USA czy w Niemczech, w połączeniu z kryzysem migracyjnym czy wzrostem popularności radykalnych środowisk politycznych czyni kraje NATO potencjalnie wrażliwymi na szantaż ze strony Rosji. Decydenci powinni jednak pomimo tego uznać rosyjskie zdolności rakietowe za zagrożenie dla Europy i podjąć odpowiednie kroki w celu przeciwdziałania. Ich wdrożenie będzie jednak czasochłonne i kosztowne, ale jak wskazano wcześniej – jest to w dużej mierze wynikiem wieloletnich zaniedbań. Łamanie traktatu INF przez Rosję będzie więc nadal stanowić dla kontynentu, a w szczególności naszego regionu, poważne źródło niebezpieczeństwa.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS