Firmy Thales UK i Bharat Dynamics Limited będą współdziałały przy pracach nad systemem przeciwlotniczym STARStreak Air Defence. Porozumienie w tej sprawie jest wspierane przez rządu Indii oraz Wielkiej Brytanii i ma doprowadzić do produkcji w indyjskim przemyśle 60% komponentów systemu.
Koncern Thales i indyjski, państwowy koncern BDL (Bharat Dynamics Limited) zawarły umowę o współdziałaniu przy pracach nad systemem STARStreak Air Defence. Podpisanie porozumienia w tej sprawie odbyło się podczas wirtualnej ceremonii 13 stycznia 2021 roku, w obecności przedstawicieli rządu Wielkiej Brytanii (ministra ds. zamówień obronnych Jeremy’iego Quin’a i szefa brytyjskiego eksportu w dziedzinie obronności i bezpieczeństwa Marka Goldsack’a) i Indii (m.in. Dyrektora generalnego ds. obrony przeciwlotniczej indyjskich wojsk lądowych i sił powietrznych).
„Podpisana dzisiaj umowa oznacza początek nowej generacji systemów rakietowych dla armii indyjskiej i wzmacnia nasze zaangażowanie we współpracę z partnerami międzynarodowymi”.
Umowa brytyjsko-indyjska wcale nie oznacza przekazania do Indii pełnej technologii produkcji systemu STARStreak Air Defense. Jak na razie zaznacza się tylko, że koncern BDL ma się stać częścią globalnego łańcucha dostaw STARStreak, dając nawet możliwość eksportu komponentów wyprodukowanych w Indiach do obecnych i przyszłych użytkowników tego systemu, w tym również brytyjskich sił zbrojnych.
Całe porozumienie było przygotowywane co najmniej cztery lata. Już w 2017 roku koncerny Thales i BDL podpisały bowiem dokument MoU (Memorandum of Understanding), który zapoczątkował proces oceny możliwość transferu technologii STARStreak do Indii. Obecnie uznaje się, że proces ten zakończył się powodzeniem. Celem finalnym umowy ma być doprowadzenie przez BDL i Thales do uruchomienia linii produkcyjnej systemu STARStreak w Indiach, w taki sposób, aby 60% jego komponentów było wyprodukowanych na miejscu.
Zainteresowane wprowadzeniem tego rozwiązania mają być zarówno indyjskie wojska lądowe, jak i siły powietrzne. Pocisk STARStreak jest bowiem wszechstronny i może być wykorzystywany w systemach stacjonarnych i mobilnych, na wyrzutniach przenośnych lub zamontowanych na pojazdach. Projekt bardzo mocno popiera również przemysł w Indiach, który liczy na transfer technologii i duże zamówienia – przede wszystkim ze strony indyjskich sił zbrojnych. Zainteresowane dostawami mogą być również trzy inne kraje azjatyckie: Malezja, Tajlandia i Indonezja, które są także użytkownikami rakiet STARStreak. Dodatkowo wykorzystują je brytyjskie i południowoafrykańskie siły zbrojne.
„Dzisiejsze podpisanie umowy jest kamieniem milowym dla wszystkich zainteresowanych stron i nie mogę się doczekać jak Thales i BDL będą nawiązywali bliską współpracę. To dobra wiadomość dla naszej firmy w Belfaście w Irlandii Północnej, dla całej sieci brytyjskich poddostawców, z którymi współpracujemy, oraz dla naszych zespołów w Indiach. Wielka Brytania i Indie mają silną tradycję partnerstwa przemysłowego w dziedzinie obronności, innowacji i dzielenia się technologią. Jesteśmy wdzięczni obu rządom za ich silne wsparcie dla tej wspaniałej inicjatywy”.
Na jaką rakietę przeciwlotniczą stawiają Indie?
Wybór rakiety STARStreak przez indyjskie siły zbrojne to dowód, że oparty na niej system przeciwlotniczy, wprowadzony do brytyjskiej armii w 1997 roku, jest nadal uzbrojeniem nowoczesnym i skutecznym, a liczba zalet jest większa niż wad.
Wśród tych najważniejszych zalet wskazuje się przede wszystkim prędkość pocisku (ponad 3,5 Mach), który zaliczany jest do najszybszych w swojej kategorii. Przeciwnik ma więc bardzo mało czasu na wykonanie jakichkolwiek działań obronnych. Jest to jednocześnie jedna z najdziwniejszych rakiet przeciwlotniczych krótkiego zasięgu (do 7 km). Umieszczono w niej bowiem aż trzy takie same podpociski naprowadzane w wiązce laserowej, które są uwalniane po osiągnięciu prędkości maksymalnej przez rakietę-nosiciela i zwiększają obszar skutecznego rażenia.
Rakieta jest przenoszona w szczelnej wyrzutni i składa się z trzech głównych członów. Pierwszym z nich jest startowy silnik rakietowy, który wyrzuca pocisk z tuby i wypala się przed jej opuszczeniem. Zabezpiecza to operatora, którego dodatkowo chroni opóźnienie w starcie silnika marszowego. Jest on bowiem uruchamiany dopiero wtedy, gdy rakieta znajduje się co najmniej cztery metry od operatora. Sam pocisk przyśpiesza wtedy do prędkości nawet 4 Mach. Po wypaleniu się silnika marszowego uwalniany jest blok subamunicji, który następnie rozdziela się na odrzucany sabot oraz trzy podpociski, lecące obok siebie w odległości około 1 m.
Podpociski mają obudowę wykonaną z wolframu, co po dołożeniu dużej energii kinetycznej powodowanej prędkością, pozwala na niszczenie nawet celów opancerzonych – w tym śmigłowców bojowych oraz pojazdów. Ta nowatorska konstrukcja ma według Thalesa uniemożliwić przeciwnikowi jakiekolwiek przeciwdziałanie i dzięki temu system STARStreak ma być w stanie zniszczyć każdy obiekt powietrzny.
Pomaga w tym również naprowadzanie laserowe, które jest odporne na zakłócanie radioelektroniczne oraz na wykorzystywane przez statki powietrzne flary i zakłócacze w podczerwieni. Dodatkowo system STARStreak nie potrzebuje stacji radiolokacyjnych, a więc przeciwnik nie może stosować do przeciwdziałania również rakiet antyradarowych.
Rozwiązanie Thalesa ma jednak swoje wady. Zastosowanie trzech podpocisków rzeczywiście zwiększa szansę na zniszczenie celów powietrznych, jednak jest to możliwe tylko w przypadku bezpośredniego trafienia. Subrakiety STARStreak są bowiem pozbawione zapalnika zbliżeniowego, co wynika m.in. z ich niewielkich rozmiarów (długość 396 mm, średnica 22 mm i masaokoło 0,9 kg przy masie startowej całego pocisku około 14 kg). Przez specjalistów jest to bardzo często uważane za największą wadę całego rozwiązania. I nie zmienia tego fakt, że podpociski mają głowicę bojową o masie0,45 kg z opóźniaczem, przez co wybuchają już wewnątrz celu.
Problemem może być również sam sposób naprowadzania, który zmusza operatora do utrzymywania celu w wiązce laserowej przez cały czas lotu rakiety i podpocisków. Tymczasem urządzenia ostrzegające o opromieniowaniu laserem są już standardowym wyposażeniem statków powietrznych i pojazdów bojowych. Atakowany obiekt ma więc możliwość zareagowania jeszcze przed odpaleniem rakiety, a stanowisko ogniowe zdradzając swoją pozycję może się spodziewać kontruderzenia.
Dodatkowo nie jest to system dla „amatorów”, ale dla bardzo dobrze wyszkolonych operatorów. Muszą oni bowiem umieć przez cały czas utrzymywać cel powietrzny w wiązce laserowej metodą SACLOS (Semi-Automatic Command to Line of Sight), nawet jeżeli stosuje on gwałtowne uniki oraz zmniejsza się widoczność, np. z powodu zadymienia lub warunków atmosferycznych (mgła lub opady atmosferyczne). Zadanie operatorom utrudnia także konieczność wprowadzenie poprawki na wiatr oraz zaplanowanie lotu wznoszącego dla uniknięcia uderzenia w ziemię - podczas zwalczania celów na maksymalnym zasięgu (gdy są one widoczne nisko, blisko horyzontu).
w
tak u nas cicho... Sprzedaja MESKO czy tylko likwiduja. PIORUN miał byc w 2019r
bender
Piorun istnieje, jest produkowany i kupowany. Piorun 2 to wciąż tylko projekt. Koncepcja naprowadzania laserem miała być wykorzystana w Piorunie 2, tylko nie pamiętam, czy tylko w fazie początkowej czy również w terminalnej.
Ech
Problem w tym ze my nie myslimy jak cos zrobic tylko jak sie podobac amerykanom. Wspomnicie moje slowa za 10 lat te wsztskie osoby co tak chwala USa beda uwazne za zdrajcow narodu ktore dopwadzily do jego upadku.
Extern
Zadziwiająca konstrukcja, trzeba przyznać. Gdyby te rakietki jakoś zrobić jako przeciwpancerne to może byłoby to obecnie jakaś baza do rozwijania systemu do przełamywania systemów obrony aktywnej.
Niuniu
Jest jeszcze kilka wada: system jest praktyczanie niemożliwy do stosowania w warunkach niskiej widoczności i zapewne w nocy. A w takich np. Himalajach czy Kaszmirze słoneczna bezchmurna pogoda pogoda to naprawdę rzadkość. A do tego co za problem wyposażyć np. śmigłowce w system granatów dymnych wzorem systemów obrony sprzętu pancernego? Zapewne również przy ręcznym stosowaniu nie ma możliwości namierzania celów o dużej prędkości kątowej względem operatora oraz obiektów o małych rozmiarach (drony). Pytaniem jest też poziom cenowy. Przedstawiane rozwiązanie techniczne wydaje się być bardzo kosztowne. Podsumowując wydaję się, że przedstawiona rakieta posiada wszystkie cech charakterystyczne dla angielskiej myśli technicznej znanej szeroko Naszym rodakom mieszkającym i pracującym w Anglii z brytyjskiej narodowej praktyki uzyskiwania w zlewie ciepłej wody np. do mycia rąk.
Extern
Granaty dymne przy takim wiatraku jak śmigłowiec? To by się raczej nie sprawdziło. Dym szybko zostanie rozwiany i nie otoczy śmigłowca. Była co prawda kiedyś specjalna odmiana Mi-2 do stawiania zasłon dymnych, ale to był śmigłowiec specjalistyczny. Miał długą rurę sięgającą aż do belki ogonowej, aby dym wydostał się poza obszar oddziaływania strumienia zaśmigłowego. No i miał raczej szybkim przelotem zadymić ziemię poniżej a nie siebie.
Monkey
Ciekawy, ale chyba jednak zbyt skomplikowany w działaniu system. Najlepsze w tym artykule jest co innego. Jest to bowiem kolejny przykład szerokiej kooperacji produkcyjnej ze strony kolejnego koncernu z szeroko rozumianej Europy. Podejście jakże przeciwne do amerykańskiego.
Andrzej
Najgłupszy system przeciwlotniczy na swiecie.
Danisz
a obecny MON doprowadził do produkcji w polskim przemyśle ilu procent komponentów systemu Patriot?
Fanklub Daviena
Problemy z naprowadzaniem może rozwiązać nowoczesne SKO, tak jak zrobili Rosjanie w swoich systemach. Ale autor pominął inne ważne wady: konieczność widoczności optycznej celu, więc zachmurzenie, zadymienie, opady utrudniają lub uniemożliwiają użycie systemu. "naprowadzanie laserowe, które jest odporne na zakłócanie radioelektroniczne oraz na wykorzystywane przez statki powietrzne flary i zakłócacze w podczerwieni." - to też nie jest całkiem prawdą: współczesne flary nie tylko świecą, ale i dymią, odpalane seriami optycznie i multispektralnie maskują cel, tak, że jest on niewidoczny, co można obejrzeć na niezliczonej ilości filmów i wtedy trafienie też jest wątpliwe. Choć nie ulega wątpliwości, że naprowadzanie w wiązce laserowej jest najbardziej odporne na zakłócenia i jak nie raz tu pisałem, jest najtańsze i najlepsze do systemów krótkiego zasięgu pod względem cena/efekt i nie rozumiem dlaczego Polin czegoś takiego nie produkuje. Taki system wymaga najprostszych, najtańszych rakiet, z najprymitywniejszą elektroniką, po prostu nie da się zrobić nic prostszego. Można ew. wzorem Rosjan (Sosna-R, tyle że ma głowicę prętową + odłamkową a nie podpociski), wprowadzić wiązkę mikrofalową zamiast laserowej (Sosna ma oba tryby naprowadzania do wyboru), by przy zastosowaniu radaru dało się takie rakiety naprowadzać również we mgle i złych warunkach atmosferycznych. Takie naprowadzanie nie nadaje się jednak na większe odległości z uwagi na spadek celności wraz z odległością i horyzont.