Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych utraciły strategiczny bezzałogowy samolot rozpoznawczy RQ-4B Global Hawk, który uderzył o ziemię w Północnej Dakocie tuż przed planowanym lądowaniem i zakończeniem misji. To piąta taka kosztowna maszyna utracona do tej pory. Każda kosztowała ponad dwukrotnie tyle co samolot wielozadaniowy F-35.
Należąca do 319. Skrzydła Rozpoznawczego maszyna uderzyła o ziemię o godzinie 7 rano 6 sierpnia w czasie powrotu do bazy Grand Forks. Statek powietrzny upadł a pole uprawne i nie spowodował ofiar, a jedynie pożar, który szybko udało się ugasić.
Amerykańskie media podkreślają, że to już piąta utracona maszyna, a wartość każdej z nich to na dzisiaj 222 mln USD. Jest to cena podobna do tej jaką trzeba zapłacić np. za samolot tankowania powietrznego, albo dwa wielozadaniowe samoloty bojowe. Przyczyny wypadku są obecnie badane, a rzecznik jednostki, która była właścicielem utraconego bezzałogowca poinformował, że prace powołanej komisji potrwają prawdopodobnie kilka tygodni.
To już piąty od 2017 roku RQ-4 utracony przez USAF. Poprzednia maszyna została ciężko uszkodzona w czasie startu z bazy Al Dafra w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w wyniku zderzenia z niesionymi wiatrem śmieciami w listopadzie 2019 roku. Wcześniej w tamtym roku w czerwcu utracono aż dwa Global Hawki. W pierwszym uszkodzeniu uległ komputer pokładowy, który doprowadził do wyłączenia się silnika i rozbicia maszyny w okolicach bazy Rotem w Hiszpanii. Drugi zestrzelili nad Cieśniną Ormuz Irańczycy kiedy wykonywał lot rozpoznawczy.
Global Hawk należą do rzadko spotykanej do klasy HALE (High Altitude Long Endurance), mogą operować na wysokości 18 000 m przez ponad 32 godziny. W dużej mierze opiera się na nich amerykański system rozpoznania lotniczego.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie