Reklama

Siły zbrojne

Gen. Kukuła: Bardzo mocno stawiamy na zdolności przeciwpancerne [WYWIAD]

Dowódca WOT gen. dyw. Wiesław Kukuła. Fot. Mirosław Mróz/Defence24.pl.
Dowódca WOT gen. dyw. Wiesław Kukuła. Fot. Mirosław Mróz/Defence24.pl.

Współpraca z innymi Rodzajami Sił Zbrojnych ma dla mnie co najmniej trzy wymiary.  (…) Niedawno rozpoczęła się trzecia już edycja ćwiczenia Dragon, w którym bierzemy udział. Żołnierze WOT nawet jako drugoplanowy ćwiczący wykonują w nim szeroki zakres zadań, od rozpoznania obrazowego, poprzez ochronę infrastruktury krytycznej i utrzymanie dostępności linii komunikacyjnych, krytycznych dla mobilności wojsk lądowych - mówi w rozmowie z Defence24.pl gen. dyw. Wiesław Kukuła, dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej. W wywiadzie mówi także o wnioskach z zaangażowania WOT w walkę z pandemią koronawirusa, wzmacnianiu systemu rezerw oraz obronie przeciwpancernej.

Jędrzej Graf: Jesteśmy ponad rok po rozpoczęciu pandemii koronawirusa, która zaskoczyła właściwie wszystkich. W zwalczanie tego zagrożenia silnie zaangażowały się Wojska Obrony Terytorialnej. Jakie są doświadczenia i wnioski, jak należy je wdrażać? Równolegle z pandemią inne zagrożenia, także związane z potencjalnymi konfliktami, wcale nie osłabiły się, a nawet ich zagrożenie wzrosło. Czy zatem WOT i całe Siły Zbrojne nie skupiły się zbytnio na zwalczaniu pandemii, kosztem utrzymywania innych zdolności?

Generał dywizji Wiesław Kukuła, Dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej: Nie – z pewnością nie skupiły. Zrobiły dokładnie to, do czego są powołane, nie zaniedbując żadnej ze swoich kluczowych misji. To właśnie dzisiaj w dobie wielowymiarowych konfliktów nowej generacji trzeba mieć na uwadze znaczenie synergii zdolności do realizacji każdej z trzech misji wskazanych dla Sił Zbrojnych.

Naprzeciw zagrożeniom takim, jak pandemia z pewnością wyszła opublikowana w maju 2020 roku nowa Strategia Bezpieczeństwa Narodowego, która mocno stawia na obronę powszechną oraz na kompleksowe podejście do zwalczania różnego typu zagrożeń. Moim najważniejszym wnioskiem z działań przeciwepidemicznych jest właśnie konieczność ścisłej współpracy wielu różnych komponentów systemu bezpieczeństwa i zasobów państwa w celu pokonania zagrożenia. Potrzeba zachowania szybkości, elastyczności czy wreszcie sprawczości w wielu obszarach zepchnęła na margines myślących silosowo czy biurokratów, dla których to procesy a nie efekty są najważniejsze. To bardzo dobra lekcja, jeśli zoperacjonalizujemy wnioski z niej państwo znacznie poprawi swoją odporność, a w konsekwencji siłę.

W tym wszystkim jest coś jeszcze. Czysto ludzki aspekt tej pandemii. Dla mnie i jak sądzę, innych żołnierzy z pewnością bierna postawa wobec sytuacji, w której znaleźli się nasi współrodacy byłaby absolutnie nie do zaakceptowania. Dlatego pomimo oczywistych negatywnych skutków czas pandemii jest paradoksalnie dobrym czasem nie tylko na zweryfikowanie oraz poprawianie założeń systemowych, ale i indywidualnych postaw.

image
Fot. WOT

Pojawiają się głosy, że cała armia, a szczególnie WOT, wykonywały w trakcie pandemii zadania obrony cywilnej.

Nie zgadzam się z taką tezą, z kilku powodów. Po pierwsze dostrzegam olbrzymi wysiłek Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczych Straży Pożarnych, które stanowią zasadnicze komponenty Obrony Cywilnej w Polsce. Po drugie, włączenie w szerokim zakresie sił zbrojnych było konieczne, z uwagi na skalę zagrożenia i strategiczne zaskoczenie z jakim się ono wiązało. W państwach, które mają bardzo dobrze rozwiniętą Obronę Cywilną, włączając w to naszych sojuszników NATO i Unii Europejskiej, również zaangażowano Siły Zbrojne do przeciwdziałania skutkom pandemii. Realizowały one operacje o dużej skali i intensywności, podobnie jak Wojsko Polskie.

Musimy sobie zdawać sprawę z rozmiaru zagrożenia. Wojsko dysponuje zasobami umożliwiającymi stabilizowanie takich kryzysów. Jest i będzie skutecznym narzędziem przejęcia inicjatywy w ich opanowaniu przez państwo. Po trzecie - jeszcze raz powtórzę – wsparcie administracji publicznej i społeczeństwa w sytuacjach kryzysowych jest jedną z trzech misji Sił Zbrojnych!

Jeśli chodzi o WOT, to pandemia dowiodła siły formacji i potwierdziła realizowane założenia projektowe. Bliskość zagrożenia, siła relacji ze społecznościami i już częściowo osiągnięte zdolności umożliwiły uzyskanie efektu strategicznego, na który złożył się niezwykle rozproszony wysiłek taktyczny. Było to możliwe, chociażby dzięki zastosowaniu filozofii szkolenia opartej na prostym założeniu, że „droga do wojownika wiedzie poprzez ratownika”. Co szósty żołnierz naszej formacji ma specjalność medyczną.

W momencie formowania WOT było wiele opinii sceptycznych wobec takiego rozwiązania.

To prawda, sprawa oparła się o Ministra Obrony Narodowej, który wbrew silnej krytyce tej idei podtrzymał przyjęty kierunek budowy zdolności. Nasze podejście sprawdziło się w pandemii, ale to dobry moment by ujawnić że to założenie bazowało bardziej na ocenie tego, jak będzie wyglądał przyszły konflikt. Z możliwością wystąpienia rozległych stref antydostępowych czy ogniskowości walki. Musimy być na przykład przygotowani na permanentny status „RED” dla powietrznego MEDEVAC ze wszystkimi tego konsekwencjami, w tym z potrzebą większego nasycenia kompetentnym i dobrze wyposażonym personelem medycznym najniższych szczebli.

Na chwilę wrócę do innych doświadczeń zdobytych w czasie operacji przeciwkryzysowych. Sprawdził się też terytorialny charakter formacji. Zagrożenie było i jest powszechne, a WOT dzięki swojej rozproszonej organizacji mógł być wszędzie tam, gdzie trzeba było nieść pomoc - blisko społeczności oraz instytucji kształtujących ich odporność. Kolejna rzecz, to przywództwo – kompetencja absolutnie kluczowa w czasie kryzysu. To było widoczne szczególnie w pierwszej fazie pandemii, gdy nie istniały jeszcze dopracowane zasady postępowania i procedury. Zdarzały się instytucje, w których to żołnierze musieli odbudowywać sprawczość zarządzania nimi, z uwagi na załamanie dotychczasowego przywództwa w obliczu nieznanego wielu osobom zajmującym stanowiska kierownicze przebiegu wydarzeń. W samej formacji to również był  świetny czas na wyłonienie wielu talentów.

A jak przebiegała współpraca ze stroną cywilną? Tak duży zakres zaangażowania wojska wymagał systemowego uregulowania samych mechanizmów koordynacji pracy, bo zakres kryzysu był zupełnie różny od działań, w których wojsko uczestniczyło do tej pory.

Skala i tempo zdarzeń szybko nam uzmysłowiła, że dotychczasowe mechanizmy działania muszą zostać zastąpione nowymi – szybkimi, efektywnymi i… bezpiecznymi. Minister Obrony Narodowej wydał szereg decyzji niwelujących dotychczasowe, słabości systemu co dało również podstawy prawne do nowej formy naszych działań. Jako punkt ciężkości w operacji określiłem szybkość zaufania i sprawność komunikacji ze wspieranymi podmiotami. Bardzo szybko, dzięki nieocenionym podchorążym Wojskowej Akademii Technicznej zbudowaliśmy od podstaw system informatyczny, dzięki któremu zainteresowane podmioty mogą składać wnioski bez potrzeby kontaktu osobistego, czy nawet telefonicznego. Umożliwia on zapotrzebowanie wsparcia w czasie rzeczywistym oraz ocenę procesów związanych z kierowaniem operacją przeciwkryzysową przez różne szczeble dowodzenia.

Jest w nim do dziś zarejestrowanych ponad 2,5 tysiąca instytucji, złożono ponad 28 tys. wniosków o wsparcie. Wszystkie wnioski są przeglądane i akceptowane przez wojewodów, bo ostatecznie to oni decydują, czy w danym miejscu do wsparcia zaangażować wojsko, czy inne formacje, na przykład Państwową Straż Pożarną. Dodam, że oprócz informatycznych systemów wsparcia operacji, uruchomiliśmy też system oficerów łącznikowych, którzy koordynowali prowadzenie wsparcia i w razie wyzwań w komunikacji reagowali osobiście.

Mówiąc szerzej, wdrożyliśmy całkowicie inny model wsparcia ludności. Zupełnie porzuciliśmy reaktywne podejście w operacjach przeciwkryzysowych. Mamy wypracowane nie tylko skuteczne mechanizmy współpracy, ale również model „wyprzedzającej oceny” potrzeb zaangażowania wojska. Wojewodowie i samorządowcy znają już potencjał WOT oraz Sił Zbrojnych i chętnie z niego korzystają. Wszystko odbywa się na zupełnie innych zasadach, niż jeszcze kilka lat temu. Zyskaliśmy ogromne zaufanie ale dodam, że moi żołnierze ale również wspierający nas żołnierze z innych formacji mocno na to zapracowali.

image
Fot. WOT

Sytuacja pandemiczna musiała jednak wpłynąć na proces szkolenia WOT do zadań obronnych, a także na samo formowanie kolejnych jednostek. Jak zamierzają Państwo odtwarzać gotowość?

Oczywiście, przejście z trybu szkoleniowego na działania reagowania kryzysowego o dużej intensywności oraz obostrzenia epidemiczne wpłynęły na tempo procesu formowania jednostek. Od marca do czerwca ubiegłego roku ograniczyliśmy liczbę szkoleń, później odbywały się one głównie w małych pododdziałach, na zasadzie small unit training, aby zminimalizować ryzyka potencjalnego rozprzestrzeniania się koronawirusa w wypadku zaistnienia infekcji. To znacznie spowolniło proces szkoleń. Szacuję, że wcieliliśmy do służby o około 3,5 tys. żołnierzy mniej, niż gdyby szkolenie było realizowane w sposób standardowy. Dlatego dziś w WOT służy około 29 tysięcy żołnierzy, chociaż planowaliśmy, że będzie ich więcej.

W pierwszych miesiącach obecnego roku również realizowaliśmy szkolenie w ścisłym reżimie sanitarnym, natomiast od końca kwietnia zmieniliśmy te zasady ograniczając część restrykcji. Do łagodzenia obostrzeń podchodzimy z pokorą, bo zawsze istnieje ryzyko wystąpienia kolejnej fali pandemii jesienią. Tempo powołań i szkoleń będzie więc zależny od skuteczności akcji szczepień. Moim celem jest uzyskanie na koniec 2021 roku liczebności Wojsk Obrony Terytorialnej na poziomie 32 tys. żołnierzy.

Odtwarzanie gotowości wiąże się z przejściem do kampanii (fazy) letniej operacji „Trwała Odporność”. Nastąpi zmiana naszego modelu pomocy z aktywnego działania na gotowość do udzielania wsparcia bezpośredniego w przypadku pogorszenia sytuacji epidemicznej. Taka sytuacja umożliwi powrót do szkoleń o dużej intensywności. Początkowo skoncentrowanych na odtwarzaniu nawyków i wyrównaniu poziomu szkolenia od października do normalnego rytmu szkoleniowego. Oczywiście nawet w czasie pandemii realizowaliśmy wybrane szkolenia. O ile ich ogólna intensywność była niższa, to na przykład w zakresie medycznym ich zakres zwiększył się kilkukrotnie.

Chciałbym wrócić do kwestii liczebności WOT. Wpływa na nią nie tylko liczba przyjmowanych żołnierzy, ale też odchodzących do służby. Jak wygląda kwestia utrzymania ochotników w Wojskach Obrony Terytorialnej?

Nasz założony wskaźnik retencji to 85 proc. W skali roku zakładamy więc, że nawet 15% żołnierzy opuści formację. W ubiegłym roku ten poziom udało się utrzymać pomimo, że byliśmy zaangażowani w trudne i wymagające działania przeciwkryzysowe, wiążące się z ryzykiem i obciążeniem dla żołnierzy. 

Poziom odejść kształtuje wiele czynników. Na czele decydujących są trudności z pogodzeniem służby wojskowej z wykonywaną pracą. Wielu pracodawców wciąż nie akceptuje tego faktu i żołnierze, zwłaszcza w takich czasach jak obecnie decydują się na rezygnację ze służby wojskowej by skupić się na wykonywanym zawodzie, który zapewnia utrzymanie ich rodzin.

Rośnie również liczba żołnierzy, którzy przeszli do innych formacji. Nie tylko Wojska Polskiego, ale też służb wchodzących w skład MSWiA. Wielu naszych żołnierzy zdecydowało się na podjęcie służby w Policji, po tym jak przez kilka miesięcy WOT współdziałał z tą formacją w ramach działań przeciwkryzysowych.

W tym miejscu muszą dodać, że część żołnierzy ubywa również na skutek decyzji dowódców. Najczęstszymi powodami są nieosiąganie zakładanych standardów szkolenia oraz negatywne zweryfikowanie gotowości żołnierzy. W Polsce przyjęto bardzo elastyczne podejście do ewentualnego rozwiązywania stosunku pełnienia Terytorialnej Służby Wojskowej. Innymi słowy, żołnierze mogą odejść do rezerwy praktycznie w dowolnym momencie służby na własny wniosek lub też na skutek uzasadnionej decyzji dowódcy. To rozwiązanie krańcowo różne od obwarowanych prawnie kontraktów, jakie warunkują służbę w podobnych formacjach w wielu państwach NATO.

image
Reklama

A co z integracją z innymi Rodzajami Sił Zbrojnych? Jednym z głównych zadań WOT powinno być wspieranie i tworzenie warunków do działania dla wojsk operacyjnych, szczególnie Wojsk Lądowych. 

Współpraca z innymi Rodzajami Sił Zbrojnych ma dla mnie co najmniej trzy wymiary. Pierwszy wiąże się ze wspólnymi szkoleniami – bezpośrednio przygotowującymi nas do połączonych działań w ramach operacji obronnej. Tutaj wiele zawdzięczmy generałowi Jarosławowi Mice i jego oficerom z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, którzy angażują nas w każdy możliwy trening i ćwiczenie. Niedawno rozpoczęła się trzecia już edycja ćwiczenia Dragon, w którym bierzemy udział. Żołnierze WOT nawet jako drugoplanowy ćwiczący wykonują w nim szeroki zakres zadań, od rozpoznania obrazowego, poprzez ochronę infrastruktury krytycznej i utrzymanie dostępności linii komunikacyjnych, krytycznych dla mobilności wojsk lądowych. „Dragon” z uwagi na swój rozmach jest powszechnie znanym ćwiczeniem. Dla WOT jest jednak jak „wisienka na torcie”.

Największy wysiłek w obszarze integracji realizowany jest w dziesiątkach mniej widowiskowych treningów i ćwiczeń, realizowanych corocznie w garnizonach i na poligonach, które dzielimy z jednostkami podległymi Dowódcy Generalnemu. Wielu dowódców wspiera nas również szkoleniowo, choćby tych prowadzonych na bezzałogowcach FlyEye czy przenośnych zestawach przeciwlotniczych. Jeśli chodzi o FlyEye, mamy już pewną pulę operatorów, ale wciąż nie mamy dostatecznej liczby instruktorów. Dlatego w niektórych jednostkach naszych operatorów dronów szkolą i mentorują żołnierze Wojsk Lądowych i  Wojsk Specjalnych, co jest fajną okazją do nie tylko do zdobywania doświadczeń.

Drugi wymiar wiąże się z rozwijanymi współzależnościami instytucjonalnymi i potrzebą łączenia wysiłku. Za część zadań gestorskich wobec całych Sił Zbrojnych odpowiada Dowództwo WOT. Gestorzy z innych instytucji działają na naszą rzecz. Budują się współzależności i naturalna potrzeba synergii działań. Od października ubiegłego roku inne RSZ oraz DGW i IWSZ silnie wspierają operację Trwała Odporność. W szczycie intensywności działań przeciwkryzysowych sięgało ono nawet połowy zaangażowanego potencjału osobowego. Żołnierzy, którzy przez tygodnie działają razem. To współdziałanie przychodzi nam wszystkim z coraz większą łatwością.

A trzeci wymiar?

Trzecim wymiarem jest czas, którego potrzebuje każda zmiana. Coraz więcej żołnierzy zawodowych zaczynało swoją służbę w terytorialnej służbie wojskowej. Wszyscy oficerowie starsi w WOT wywodzą się z wojsk operacyjnych. Padają również kolejne mity a ich miejsce zajmuje coraz powszechniej znana i doświadczana osobiście rzeczywistość. Przypominam sobie opowiadaną przez podchorążych jednej z akademii wojskowych historię. Ich pododdział został skierowany do wspierania jednej z brygad OT w ramach operacji „Odporna Wiosna”.

Zanim opuścili akademię dotarła do nich plotka, że w czasie działań będą „udawać” żołnierzy OT i dlatego na miejscu otrzymają oliwkowe berety. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca. Kilka tygodni wspólnej służby  umożliwiło im pozyskanie jednak zupełnie innych doświadczeń w tym zbudowanie odporności i dystansu do mitów dotyczących nowego rodzaju Sił Zbrojnych i samych żołnierzy OT. Wspólna służba zżywa ludzi.

Mówił Pan o zestawach przeciwlotniczych, czy to oznacza, że WOT otrzymały już pierwsze uzbrojenie?

Przekazanie zestawów przeciwlotniczych Grom do Wojsk Obrony Terytorialnej powiązane jest z planem przekazywania nowszych systemów typu „Piorun” do jednostek operacyjnych. To zasadne rozwiązanie, bo one mają już duży potencjał wraz z całym systemem wsparcia i nie powinno się go obniżać, kiedy my go dopiero tworzymy. Dlatego oczekujemy na dostawy zestawów Grom w momencie, gdy będą one mogły zostać przeniesione z jednostek operacyjnych. 

Jednakże nie tracimy czasu - już obecnie prowadzimy szkolenia dla naszych żołnierzy, realizowane przez „przeciwlotników” z jednostek Wojsk Lądowych i dysponujemy już pewną grupę przeszkolonych żołnierzy. Zakładamy, że zestawy zostaną umieszczone najpierw na szczeblu brygady, a potem, w miarę nasycania formacji, także na poziomie batalionu. To ważny element naszego docelowego potencjału. 

Skoro mówimy o planowanych pododdziałach przeciwlotniczych, to skupmy się na strukturach. W pierwszych latach formowania WOT skupiał się przede wszystkim na tworzeniu pododdziałów lekkiej piechoty. A co z jednostkami specjalistycznymi, wsparcia, takimi jak właśnie przeciwlotnicze, ale też rozpoznawcze, inżynieryjne czy przeciwpancerne? 

Spotykam się z zarzutami, że w Wojskach Obrony Terytorialnej nie utworzyliśmy od razu docelowych struktur. To fakt, przyjęliśmy założenie, że struktury mają służyć procesom osiągania zdolności. Na poszczególnych etapach rozwoju ewaluując tak by wspierać rozwój zdolności i ścieżek karier żołnierzy. Obecnie, w momencie, gdy część brygad jest już w większości ukompletowana, tworzymy w nich na przykład kompanie szkolne, których celem będzie szkolenie żołnierzy na potrzeby ubyć ewidencyjnych w pododdziałach. W 2017 roku, gdy formacja powstawała, takiej potrzeby nie było bo wtedy szkolenie prowadziły od zera same formowane pododdziały.

Równolegle z formowaniem nowych brygad, w tych istniejących budujemy także potencjał wsparcia, szczególnie we wschodniej części Polski. Nie tworzymy pododdziałów rozpoznawczych, bo zgodnie z naszą koncepcją każdy żołnierz, obecny w swoim Stałym Rejonie Odpowiedzialności jest „sensorem” i ma składać się na kompleksową świadomość sytuacyjną. Jedynym wyjątkiem będzie tu rozpoznanie obrazowe. Bezpilotowce FlyEye są już w większości brygad i sprawdzają się bardzo dobrze, nie tylko w działaniach kryzysowych. Docelowo pododdziały bezzałogowców będą w każdej brygadzie. Tworzymy też w brygadach pododdziały inżynieryjne, które są z zasady podwójnego zastosowania. W czasie pokoju wspierają one ludność, w działaniach przeciwkryzysowych np. powodziach.

Natomiast w sytuacji zagrożenia konfliktem będą realizować inżynieryjne przygotowanie terenu na potrzeby rozwijania sytemu obrony terytorialnej. Bardzo mocno stawiamy na zdolności przeciwpancerne. Dysponujemy już dronami uderzeniowymi krótkiego zasięgu Warmate i otrzymujemy pierwsze zestawy ppk Javelin. Te zdolności będą umieszczone na poziomie batalionu i rozwijane przede wszystkim w brygadach rozmieszczonych we wschodnich województwach. Wkrótce poinformujemy o nowym projekcie w tym obszarze zdolności.

image
Fot. Sgt. Timothy Hamlin/EUCOM

Na razie zakupiono pierwszą partię Javelinów, będzie ich stosunkowo niewiele. Duża część ekspertów miała wątpliwości co do trybu tego zakupu, jak i braku zaangażowania przemysłu obronnego. 

Jako oficerowie dysponujący stałym dostępem do danych, analiz i prognoz wywiadowczych i rozpoznawczych mamy na potrzeby Sił Zbrojnych bardzo często inne poglądy niż wielu ekspertów. Stan umownie nazywany „pokojem” jest dzisiaj zupełnie innym stanem niż w czasach określanych mianem „końca historii”. W praktyce jest czasem silnej i ofensywnej rywalizacji międzypaństwowej, jej wyniki zdecydują o tym, jak potoczy się historia. Czy nam się to podoba czy nie, najlepszym czynnikiem odstraszanie pozostaje siła. Obecna i projektowana, które składają się na projekcję równowagi. To dobry kontekst do zrozumienia potrzeby zakupu systemu Javelin na potrzeby WOT. System spełnia specyficzne wymagania formacji, jest powszechnie wykorzystywany w NATO, a nasz główny sojusznik dysponuje jego potężnymi zapasami. Z drugiej strony jego zakup  w niczym nie przekreśla planów opracowania i produkcji narodowego PPK, które z tego co wiem są prawdopodobne.

Zatrzymam się na chwilę przy Javelinach. Zakupiono je na bazie decyzji MON, bez postępowania konkurencyjnego. Dlaczego zdecydowano się na takie rozwiązania?

Nie jestem właściwym adresatem tego pytania. Mogę tylko powiedzieć, że w mojej ocenie to rozwiązanie najlepiej wpisywało się w większość parametrów oczekiwanych przez WOT. Dysponuje również najbardziej rozwiniętym, elastycznym i najkorzystniejszym kosztowo systemem szkolenia operatorów. Nasz system szkolenia jest inny niż na przykład w jednostkach zmechanizowanych, gdzie obsługi systemów Spike-LR są realizowane przez żołnierzy zawodowych. Docelowo kompetencje do obsługi systemu Javelin będą rozwijane w większości sekcji lekkiej piechoty. To olbrzymia skala. Dlatego w ramach pierwszego kontraktu pozyskano dużą ilość urządzeń treningowych, które będą wykorzystane bezpośrednio w jednostkach.

A co z granatnikami przeciwpancernymi jednorazowego użytku? Formacja taka jak WOT powinna dysponować dużą liczbą broni tego typu.

WOT jest formacją lekkiej piechoty. Nasz system obrony przeciwpancernej jest wielowarstwowy. Otwierają go drony uderzeniowe, którymi możemy razić cele poza widocznością optyczną na dystansie do 10 km. Później są PPK BLOS (do pozyskania) i Javelin. Po nich granatniki, które są nam bardzo potrzebne i powinny zostać wprowadzone do służby w bardzo dużych ilościach. Z niecierpliwością oczekujemy na zakończenie postępowania, które określi typ tego granatnika i uruchomi jego dostawy.

Jakie są inne najważniejsze potrzeby sprzętowe WOT, obok broni przeciwpancernej, o której już mówiliśmy? 

Wielka trójka nowych potrzeb to właśnie granatniki przeciwpancerne, karabiny wyborowe i kamizelki taktyczne. W zakresie modułowych karabinów wyborowych czekamy na rozstrzygnięcie procedury zakupu prowadzonej przez Inspektorat Uzbrojenia. Spore możliwości rozwoju daje nam również modułowa konstrukcja GROT-a. Jako gestor poinformowałem już producenta o oczekiwanych nowych wersjach karabinka: o podwyższonej celności (SPR) i karabinka maszynowego.   

W tym obszarze konkurują ze sobą dwie polskie spółki.

Z mojego punktu widzenia, jako gestora i użytkownika ta sytuacja jest jak najbardziej korzystna. Chcemy stawiać przemysłowi wysokie wymagania, aby dostarczał przemysłowi jak najlepszy sprzęt. Współpraca układa się bardzo dobrze, ale zawsze jest pole do usprawnień. Najlepszym przykładem jest karabinek Grot. Jest cały czas doskonalony, uwzględniając doświadczenia z jego eksploatacji. Obecnie przygotowaliśmy już specyfikację dla wersji A3, która przyniesie dalsze udoskonalenia proponowane przez samych żołnierzy. Konkurencja wewnętrzna będzie wspierać pozytywnie zaspakajanie potrzeb żołnierzy. 

image
Fot. WOT

Chciałbym przejść do innej kwestii. Strategia Bezpieczeństwa Narodowego kładzie duży nacisk na obronę powszechną, a jej elementem jest tworzenie systemu rezerw. Po zawieszeniu zasadniczej służby wojskowej w systemie powstała pewna luka. Na ile udaje się ją zapełnić żołnierzami WOT? Jakie są Pana spostrzeżenia, jeśli chodzi o szersze funkcjonowanie rezerw? 

Zacznę od tego, że o ile na początku tworzenia naszej formacji nawet około 50 proc. kandydatów do terytorialnej służby wojskowej to byli rezerwiści po zasadniczej służbie wojskowej rzadziej NSR, to obecnie zdecydowana większość ochotników – około 70 proc. wstępuje do służby po raz pierwszy. Ta obserwacja dowodzi, że system rezerw osobowych staje się coraz bardziej ograniczony. Sam WOT przyczynia się do jego odbudowy – po osiągnięciu docelowej liczebności co roku wzmocni system rezerw około 6 tysiącami żołnierzy. Ale to wciąż wartość zbyt niska. Jest jeszcze jedno ograniczenie. Terytorialna służba wojskowa jest pełniona w specjalnościach prostych.

Tymczasem potrzebujemy również rezerwistów, którzy są specjalistami. Wiele państw na świecie mierzy się z wyzwaniem jakim jest utrzymanie dostatecznej ilości kompetentnych rezerw osobowych w państwie. Niż demograficzny i jego konsekwencja - starzejące się społeczeństwo będą bezlitośnie zwiększać skalę problemu. Znane mi są bardzo efektywne odpowiedzi na te zmiany demograficzne z państw NATO czy Skandynawii. Myślę że dwa z nich zasługują na szczególne zainteresowanie. Pierwszym jest ochotnicza zasadnicza służba wojskowa, drugim budowa komponentu aktywnej rezerwy. W mojej ocenie obydwa możliwe są do wdrożenia w Polsce i wychodzą na przeciw koncepcji obrony powszechnej i budowy odporności społeczeństwa, które są treścią nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego.

Jak Pana doświadczenia z Wojsk Specjalnych przekładają się na przygotowanie WOT?

To nie walka z terroryzmem a zwielokrotnianie potencjału siły oraz budowanie potencjału obrony i oporu jest  jednym z podstawowych zadań sił specjalnych.  W Wojskach Specjalnych zdołaliśmy w relatywnie krótkim czasie wytworzyć kulturę przywództwa, otwartości i zdolności do wdrażania nieszablonowych i innowacyjnych rozwiązań. To procentowało zarówno w trakcie ich formowania, jak i późniejszych działań za granicami kraju. Uznałem, że dowodząc nową formację warto  wykorzystać doświadczenia z budowy Wojsk Specjalnych. Postawiłem na byłych żołnierzy tej formacji - tym bardziej, że żołnierze odchodzący ze „specjalsów” w zasadzie nie otrzymywali żadnej propozycji, która mogła wykorzystać ich potencjał.

Byłoby gigantycznym błędem, gdybyśmy po te zasoby nie sięgnęli. Źródłem przydatności żołnierzy sił specjalnych do tego typu zadań jest ich szerokie spektrum przygotowania nie tylko do prowadzenia kinetycznych operacji wysokiego ryzyka ale również do tzw. wsparcia wojskowego polegającego właśnie na tworzeniu struktur wojskowych lub partyzanckich, ich szkoleniu oraz doradztwie, mentoringu a nawet przewodzeniu nim.

Czy jednak wykorzystanie żołnierzy Wojsk Specjalnych, nie tylko byłych, ale i czynnych, nie wpływa na obniżenie potencjału WS?

Nie sądzę. Dzisiaj w formacji pełni służbę 50 żołnierzy zawodowych, 30 żołnierzy Terytorialnej Służby Wojskowej i 39 instruktorów Mobilnych Zespołów Szkoleniowych, którzy pełnili służbę w Wojskach Specjalnych. To nie jest wartość, która ma istotny wpływ na funkcjonowanie Wojsk Specjalnych. Z drugiej strony proszę pamiętać jaki wpływ na funkcjonowanie niemal 400 tysięcznej Armii Krajowej miało 316 Cichociemnych, którzy zostali przerzuceni do Polski. Kadry instruktorskie WOT swoje kompetencje zdobywają właśnie dzięki instruktorom Mobilnych Zespołów Szkoleniowych. Wielu dowódców to doświadczeni oficerowie z Wojsk Specjalnych, ich przywództwo odciska niezwykle silne piętno na kulturze organizacyjnej i zdolnościach całej formacji.

A w jakim stopniu WOT przygotowują się do współdziałania z Wojskami Specjalnym? To formacja piechoty, więc część obserwatorów naturalnie przyporządkowuje jej zadania przypisywane Wojskom Lądowym.  

Domenę lądową w Polsce współdzielą operacyjnie trzy rodzaje Sił Zbrojnych – Wojska Lądowe, Wojska Specjalne i WOT. Z punktu widzenia Wojsk Lądowych WOT umożliwia im skupienie wysiłku na głównych kierunkach uderzeń przeciwnika, a także zapewnia ograniczone wsparcie bezpośrednie działań. Z punktu widzenia Wojsk Specjalnych jesteśmy siłami lokalnymi, którymi nasycenia umożliwia zasilania informacyjne oraz ułatwia organizację i zabezpieczenie operacji specjalnych. WOT i Wojska Specjalne są również głównymi siłami podtrzymującymi walkę i obronę ludności na terenach czasowo utraconych.

Te dwa rodzaje sił zbrojnych muszą ze sobą blisko współdziałać by wzajemnie zwielokrotniać potencjał obronny. Tyle mogą odsłonić, reszta musi pozostać tajemnicą.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. Marek1

    Pan generał zdecydowanie wyrasta na topowego kabareciarza III RP. A zapewniam, że w obecnych czasach NIE jest to łatwe. Konkurencja wśród "elit" polityczno-wojskowych w bredzeniu na czas jest wręcz mordercza ...

  2. Kazik :)

    Gen. Kukuła cytat z artykułu - "(...) Jest cały czas doskonalony (przypis autora: - kb Grot), uwzględniając doświadczenia z jego eksploatacji. Obecnie przygotowaliśmy już specyfikację dla wersji A3, która przyniesie dalsze udoskonalenia proponowane przez samych żołnierzy." - Co Pan na to? - karabinek Grot S16 FB M1 wersja cywilna - długie oszynowanie - cena 8.700 zł-brutto- karabinek PWS MK114 mod 2-M - cena 10.900 zł -brutto- mercedes w swoim rodzaju-wszystko w detalu!!!

    1. KPS

      @Kazik :) ...PWS jest AeRem i to tłokowym a MSBS jest karabinkiem modułowym. Strzelałem z Grota i z PWS w mod2 i stanowczo wolę Grota a wyniki na tarczy były identyczne.

    2. Kazik :)

      No i o to chodzi PWS ma długi skok tłoka i jest on sztywno połączony z suwadłem tak jak w AK, a więc mniej podatnym na zacięcia. Grot jest oparty o krótki skok tłoka i niestety zacina się - wadliwa konstrukcja pokrywy komory zamkowej - otwory zasypowe po dwóch stronach rączki napinacza. A modułowość? komu jest potrzebna? - czy ona nie jest potrzebna zwykłemu szwejowi? nie jedynie producentowi by łatwiej wytwarzać wersje kolbową lub bezkolbową. PWS ma trzy długości lufy 11", 14" i 16" zatem każdemu użytkownikowi można dopasować. A gdy opracuje się składną kolbę tak jak w Grocie (adapter odpowiedni) to na co mi wersja bezkolbowa-jaki użytkownik właściwy i dlaczego. Proszę o realny komentarz nie emocjonalny.

    3. KPS

      @Kazik :-) ... Czy możesz mi podać parametry opisujące "mniejszą podatność na zacięcia"? Ponieważ z Grota (cywilnego) wystrzelałem ponad 1000 sztuk ammo i ani razu się nie zaciął. Modułowość: np. wymiana lufy od 12,5" do 22" w Grot a czy zrobisz to w PWS? I tak.. brak możliwość skłądania kolby w PWS.. aaaa i można ale adapter potrzebny. Są takie a używałeś? Czy wiesz jak można szybko zanieczyścić ten element aż do niesprawności?

  3. Krzys

    Na marginesie - dzisiejsze informace potwierdzają moje obawy, że WOT jest brany pod uwagę jako czynnik przemocowy podczas różnych wydarzeń ulicznych. Dworczyk podobno odradzał. Naprawdę, uważajmy na tą formację, kierowaną z tylnego siedzenia.

  4. Juro

    A ile płotów wymalowali i remontów wykonali na posesjach gienerałów ci terytorialsi?