Mimo, że jeszcze kilka dni temu artylerzyści ”Czarnej Dywizji” stali na uroczystych zbiórkach z okazji swojego święta, już teraz ruszyli na poligon by doskonalić swoje umiejętności. Dla nich to dzień powszedni.
O szóstej rano żołnierze 2. baterii artylerii samobieżnej (2bas), wyjechali ze Świętoszowa na strzelnicę bojową na poligonie Karliki. - Dzisiaj mamy za zadanie wykonać kilka zadań ogniowych, między innymi tworzenie celu pomocniczego czy też wstrzeliwanie – tłumaczy dowódca baterii kapitan Tadeusz Szczepański.
Trzy godziny później cztery armato-haubice 2S1 Goździk na zajętych stanowiskach ogniowych czekały gotowe do rozpoczęcia strzelań. Parę minut później sekcja wysuniętych obserwatorów przekazała pierwsze informacje o położeniu celów. Dowódca baterii po przeliczeniu nastaw, przekazał je dla oficera ogniowego, a ten poprzez radio podał je do dowódców dział.
- Jestem swoistym łącznikiem pomiędzy dowódcą baterii a działami – opisuje swoje zadania podporucznik Daniel Kaczor, pełniący podczas strzelania obowiązki oficera ogniowego. – Kontroluję prawidłowe obliczenie nastaw oraz nadzoruję dowódców dział.- dodaje.
Po potwierdzeniu przez dowódców dział nastaw, dowódca baterii wydaję rozkaz do otwarcia ognia. Oficer ogniowy przekazuje komendy dowódcy poprzez radio i precyzuje dokładnie zadania dla poszczególnych załóg.
- Po przyjęciu informacji od oficera ogniowego, przekazuję rozkazy dla celowniczego i ładowniczego – mówi kapral Jarosław Wojcieszek, dowódca działa. – Sprawdzam, prawidłowość wykonanych zadań i melduję o gotowości.
Kiedy wszystko jest sprawdzone, a każda informacja potwierdzona, padają ostatnie najważniejsze komendy i słychać pierwszą salwę. Salwę, która dała początek kanonadzie wystrzałów artyleryjskich dających koncert na przyżagańskim poligonie.
chor. Rafał MNIEDŁO
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie