Reklama

Siły zbrojne

Drony i samoloty nad Libią. Amerykanie rozpoczęli naloty

Fot. Tim D. Godbee/DoD
Fot. Tim D. Godbee/DoD

Siły powietrzne USA dokonały pierwszych nalotów na cele Państwa Islamskiego (IS) w Syrcie, na północy Libii. Celem ataków był obóz szkoleniowy bojowników IS oraz jeden z jego przywódców - Noureddine Chouchane, pseudonim „Sabir”.

W wystąpieniu telewizyjnym Saradż sprecyzował, że naloty "spowodowały już poważne straty we wrogich szeregach" dżihadystów z IS.

Rzecznik prasowy Pentagonu Peter Cook poinformował, że ataki przeprowadzone były z wykorzystaniem dronów i samolotów załogowych. Sukcesem zakończyła się likwidacja dwóch grup celów - obozu szkoleniowego IS, w którym znajdowała się "znacząca liczba bojowników" oraz jednego z przywódców Państwa Islamskiego w Libii - Noureddine Chouchane'a, pseudonim "Sabir" - podejrzanego o przeprowadzenie ataku na Muzeum Bardo w Tunezji.

Ataki zatwierdził prezydent USA Barack Obama po otrzymaniu rekomendacji od ministra obrony Asha Cartera i przewodniczącego kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generała Josepha Dunforda - sprecyzował rzecznik Pentagonu Peter Cook. Dodatkowe ataki sił USA z powietrza na cele IS w Syrcie "umożliwią Rządowi Jedności Narodowej poczynienie decydującego i strategicznego postępu" w walce z IS - dodał amerykański resort obrony.

Przedstawiciel Białego Domu poinformował, że pomoc USA dla libijskich władz w walce z IS "ograniczy się do nalotów i do wymiany informacji". Zastrzegł, że żaden amerykański żołnierz "nie weźmie udziału w operacjach lądowych Rządu Jedności Narodowej".

Rządowe siły libijskie, wspierane przez ONZ, próbują przejąć kontrolę nad całą Syrtą, do której weszły 9 czerwca i gdzie od tamtej pory oblegają IS. Jednak siłom prorządowym zdecydowany opór stawiali dżihadyści, przeprowadzając kontrataki, w tym zwłaszcza zamachy samobójcze w samochodach pułapkach - odnotowuje agencja AFP.

Od początku operacji około 280 członków libijskich sił rządowych zginęło, a ponad 1500 zostało rannych - wynika ze źródeł medycznych w Misracie, ok. 200 km na wschód od Trypolisu, gdzie mieści się siedziba dowództwa operacji wojskowej. AFP nie precyzuje, jakie są straty wśród IS.

Państwo Islamskie skorzystało z chaosu, w którym pogrążyła się Libia po upadku Muammara Kadafiego, i w czerwcu 2015 roku opanowało Syrtę. Według szacunków amerykańskich władz z początku roku, w Libii znajdowało się ok. 6 tys. bojowników IS, w tym część, która opuściła Syrię. Ale ostatnio władze USA mówią, że liczba bojowników w Libii spadła i że generalnie IS słabnie pod naciskiem lokalnych prorządowych milicji i popieranego przez ONZ rządu.

W zeszłym tygodniu sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun mówił, że dżihadyści z IS stoją w obliczu bardzo prawdopodobnej porażki w swym ostatnim bastionie. W połowie lipca gen. Dunford ocenił, że w Syrcie, którą IS traktuje jak swą główną siedzibę, jest zaledwie kilkuset bojowników. "Nie sądzę, by były jakiekolwiek wątpliwości co do tego, że Państwo Islamskie w Libii jest słabsze niż było przed kilkoma miesiącami" - podkreślił, wskazując że dżihadyści "ponieśli poważne straty w ludziach w Bengazi i wokół niego".

PAP/AT

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (1)

  1. Ciekawski

    5 lat zajęło im wykombinowanie że zrobili większy bałagan niż był. Teraz kolejne pięć lat będą robić naloty i zwiększać liczbę uchodźców. Gdyby chodziło tylko o pozbycie się Kadafiego to już dawno obsadziliby jakąś marionetkę tak jak zrobili to w Iraku czy Afganistanie. Więc o co tu chodzi?

    1. Rioletto

      Kompletny brak logiki. Za dowód ze chodzi o cos wiecej niz pozbycie sie Kadafiego uznajesz to ze nie zrobiono nic po smierci Kadafiego ? Gdyby chodzilo omcos wiecej zrobiono by coś wiecej.

Reklama