Reklama

Siły zbrojne

Czy można było zestrzelić rosyjską rakietę nad Polską?

Polski radar dalekiego zasięgu NUR12 na jednym ze stałych posterunków radiolokacyjnych
Polski radar dalekiego zasięgu NUR12 na jednym ze stałych posterunków radiolokacyjnych
Autor. 3brt.wp.mil.pl

To, że polskie radary nie śledziły rosyjskiej rakiety przez cały czas jej lotu i że nie została ona w międzyczasie zestrzelona wcale nie musi być wynikiem czyjegoś błędu oraz źle działającego systemu obrony powietrznej. Mieliśmy bowiem do czynienia z niskolecącym celem latającym, a polskie Siły Zbrojne działają cały czas w reżimie pokojowym – tylko w oparciu o środki dyżurne: radiolokacyjne, radarowe i lotnicze.

Reklama

Niezarejestrowany upadek rosyjskiej rakiety Ch-55 pod Bydgoszczą wywołał falę krytyki w odniesieniu: zarówno do Sił Zbrojnych RP (w tym głównie do Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sil Zbrojnych), jak i Ministerstwa Obrony Narodowej. Pomijając problem „kto wiedział o zdarzeniu wśród polityków" oraz „dlaczego nie rozpoczęto poszukiwań rakiety po jej upadku na wielką skalę" warto się zastanowić, jak zadziałał sam system obrony powietrznej, zarówno jeżeli chodzi o wykrycie, jak i zwalczania pojawiającego się zagrożenia.

Reklama

W pierwszej kolejności trzeba podkreślić, że sprawdził się system ukraińskiej obrony powietrznej, który zgodnie z oficjalnym komunikatem miał przekazać swojemu, polskiemu odpowiednikowi, że w kierunku Polski leci niezidentyfikowany obiekt latający – najprawdopodobniej rakieta.

Czytaj też

I tu konieczne jest pierwsze wyjaśnienie. Do czasu odszukania szczątków obiektu pod Zamościem koło Bydgoszczy, nie było możliwości określenia, co konkretnie leciało w kierunku Polski i czy posiadało ładunek wybuchowy. Po wykryciu obiektu powietrznego na ekranie radarów pojawia się bowiem jedynie „plamka", której można przypisać pewne parametry ruchu, ale której na pewno nie można zidentyfikować (to się robi już w oparciu o zewnętrzne dane). Oczywiście śledząc sam sposób lotu danego celu, jego pułap, prędkość oraz realizowane manewry (jak i ich brak) doświadczony operator radaru może określić, że jest to rakieta, dron lub samolot.

Reklama

Zawsze jest to jednak identyfikacja z pewnym prawdopodobieństwem. Dlatego po informacji ze strony Ukrainy wiedziano jedynie, że w kierunku Polski coś leci, ale nie wiedziano co.

Analiza tego co się później działo jest o tyle trudna, że jak na razie nie ujawniono: ani w którym miejscu pocisk wleciał do Polski, ani na jakim pułapie się znajdował, ani też z jaką prędkością leciał. Ponieważ później okazało się, że była to rakieta manewrująca Ch-55 więc w naszych szacunkach można zakładać, że leciała na pułapie od 100 m do 1000 m oraz z prędkością około 700 km/h.

Gdzie wleciała do Polski i dokąd leciała rosyjska rakieta?

W tym pierwszym przypadku oznacza to, że przy locie na wysokości 100 m radar może wykryć taki obiekt na odległości do około 47 km, a przy pułapie 1000 m ten zasięg wydłuża się do 148 km. Od razu ogranicza to strefę, w jakiej pocisk mógł wlecieć do Polski. Jeżeli bowiem ukraińskie radary dostrzegły rakietę, to musiała się ona znajdować w maksymalnej odległości 100 km od granicy Białorusi z Ukrainą (inaczej ukraińskie stacje radiolokacyjne by jej nie widziały).

Z tego powodu rakieta śledzona przez Ukraińców musiała wlecieć do Polski nie dalej niż do wysokości Brześcia. Sprawa była więc bardzo niebezpieczna ponieważ prosta wykreślona od tego miejsca i przebiegająca przez Zamość pod Bydgoszczą, dalej na zachód przebiega między innym w okolicach Gazoportu w Świnoujściu. Oczywiście rakieta spadła wcześniej, ale jest mało prawdopodobne, by Rosjanie zaprogramowali ją na uderzenie konkretnie w podbydgoskim lesie. Pocisk spadł więc tam, gdzie się zepsuł i równie dobrze mógł polecieć dalej, uderzając w ziemię w o wiele groźniejszym miejscu.

Dlaczego samoloty nie zestrzeliły rakiety?

Polska nie ma automatycznego połączenia z ukraińskim systemem obrony powietrznej. Dane o nadlatującym pociski Ukraińcy przekazali więc najprawdopodobniej telefonicznie wskazując prędkość, pułap, kierunek oraz strefę wlotu. Ujawnione przez MON informacje wyjaśniły, że polskie radary obserwowały cel. Samo zgubienie obiektu, przynajmniej w jego końcowej fazie lotu, wskazuje, że nie było to ciągłe śledzenie, ale z przerwami.

Świadczy o tym dodatkowo chociażby to, że wysłane w powietrze samoloty dyżurne, polskie i amerykańskie, ostatecznie nie odszukały lecącej rakiety i nie mogły jej zestrzelić. Przy ciągłym śledzeniu systemem radarowym takie przechwycenie byłoby być może o wiele łatwiejsze.

Czytaj też

Piloci mieli zresztą bardzo trudne zadanie, ponieważ od decyzji o ich podniesieniu w powietrze do momentu, aż wystartowali minęło co najmniej kilkanaście minut - zbyt dużo by mogli dogonić rosyjski pocisk. Trzeba bowiem pamiętać, że rakieta poruszająca się z prędkością około 700 km/h doleciała od granicy Białorusi do Zamościa w czasie około pół godziny.

Przy braku dokładnego naprowadzania zadanie postawione pilotom było więc praktycznie nie do zrealizowania.

System radarowy działa, czy nie działa?

Pozostaje oczywiście pytanie, dlaczego prawdopodobnie nie było ciągłego śledzenia rosyjskiej rakiety nad terytorium Polski. Odpowiedź jest bardzo prosta – ponieważ w czasie pokoju nikt tego od wojska nie wymaga. Zadaniem Sił Zbrojnych na co dzień jest bowiem kontrola całej przestrzeni powietrznej jedynie od pułapu 3000 m. Robi się to zresztą w systemie natowskim korzystając z pracujących w sposób ciągły sześciu stacjonarnych radarów dalekiego zasięgu – tzw. Backbonów. Co najmniej dwa z nich mogły widzieć rosyjski pocisk.

Dla celów lecących niżej, zasięg Backbonów wyraźnie „się zmniejsza" i z ponad 470 km spada do 47 km dla celów lecących na wysokości 100 m. Strefę znajdującą się poniżej 3000 m trzeba więc zabezpieczać rozstawiając mniejsze, mobile radary, które na co dzień znajdują się na pozycjach kompanii i batalionów radiotechnicznych. Tylko część z nich jest w dyżurze bojowym, a dodatkowo i tak jest ich zbyt mało by. np. zabezpieczyć wykrywanie celów niskolecących nad całym terytorium Polski.

Czytaj też

Dlatego są luki i mogło się zdarzyć, że rakieta wyszła z obserwacji jednego radaru nie wchodząc w strefę wykrycia kolejnego - znajdującego się trochę dalej. Dla rakiety nad Polską są w tym przypadku dwie możliwości. Mogło być tak, że pocisk został stracony z ekranów bo zaczął spadać – ostatecznie uderzając w ziemię. Ta sytuacja byłaby o tyle dobra, że w oparciu o dane radaru precyzyjnie można wskazać rejon upadku.

Rejon poszukiwań drastycznie zwiększa się, gdy rakieta gubiona jest z ekranu stacji, ponieważ wychodzi poza jej zasięg, jednocześnie nie wchodząc w strefę wykrycia kolejnego radaru. Ale i tu można zawęzić obszar poszukiwań, ponieważ wiadomo jaką trasą leciał pocisk, gdzie został zgubiony i gdzie nie został wykryty przez znajdującą się na tej trasie, następną stację radiolokacyjną. Ostatecznie tych danych jednak nie wykorzystano i poszukiwań na dużą skalę nie rozpoczęto.

Czytaj też

Oceniając działanie systemu obrony powietrznej nad Polską otwartym pozostaje tak naprawdę tylko pytanie, dlaczego nie zestrzelono intruza systemami rakietowymi, jakie podobno rozstawiono wzdłuż polskiej granicy. Prawdopodobnie chodziło jednak o to, że w grudniu 2022 roku było ich zbyt mało i nie obejmowały on granicy z Białorusią.

Reklama

Komentarze (41)

  1. Theofilos

    Po co jakieś wojsko wypuszcza rakietę (np. Ch-55) bez głowicy na obce terytorium? Czy chcieli przetestować dolot rakiety do Bydgoszczy, aby w przyszłości uderzyć w zakłądy chemiczne? Czy może testowali przelot do Świnoujścia, gdzie mogłaby podobno dolecieć, aby w przyszłości uderzyć w gazoport?

    1. Extern.

      To była część dużego nalotu jaki szedł tamtego dnia na infrastrukturę energetyczną Ukrainy. A konkretnie ta stara rakieta robiła za wabia do przeciążania Ukraińskiego OPL, tyle że nie skręciła w odpowiednim momencie nad Białorusią i nie sterowna poleciała nad Polskę. To był wydaje się że przypadek, ale po tym jakie zamieszanie to wywołało na Polskiej scenie politycznej, to nie zdziwił bym się wcale gdyby przy następnej okazji Rosjanie już zupełnie świadomie coś takiego zrobili. Tylko po to żebyśmy właśnie zaczęli się sobie rzucać do gardeł. No to co MON urządził na linii władza cywilna- władze wojskowe to było jakieś kuriozum niekompetencji. Wzajemne przerzucanie się zarzutami. W Moskwie pewno otwarli szampany.

    2. Theofilos

      Dziękuję bardzo. Teraz rozumiem. Jednak ten przypadek pokazał Rosji, że u nas kompletnie nie radzimy sobie z tym, co nad głowami obywateli lata. Ukraińcy jednak namierzyli tę rakietę i przekazali o niej informacje do Polski. To ona albo skręciła blisko granicy z Ukrainą, albo oni mają takie niezłe radary, że kontrolują to co się dzieje nad Białorusią. Przy okazji, czy taka rakieta mogłaby dolecieć np. do Bydgoszczy, a potem być skierowana na Białystok? Czy to zbyt daleka odległość i Rosja nie mogłaby tak sterować tą rakietą?

    3. andys

      Jesli tak, to w drodze do Świnoujscia musiała przelecieć nad Warszawą. Dobrze, ze nie zawadziła o szpice PKiN.

  2. gnagon

    Nie wiemy jaki był lot wzmiankowanej rakiety, skąd leciała i dokąd, a natowskie samoloty dozoru nijak nie rozwiały wątpliwości w tej kwesti. Ch -55 było w wyposażeniu Ukrainy i jakieś szkolne mogły zostać. Ot kolejne podgrzanie atmosfery jak przy Przewodowie

  3. SAS

    Czy tłusty zasiedziały przez lata kot, byłby w stanie nagle upolować mysz? Czy jak kupimy mu najdroższe gadżety, najnowszą kuwetę, czy ten kot byłby w stanie nagle upolować mysz?

  4. Endres

    To ile trzeba byłoby mieć radarów, rakiet, systemów OPL, przeciwrakietowych by zapewnić bezpieczne niebo nad Polską? Wiecie jak to kasa? Nie da się, po prostu nie da się zrobić tak, by to, co nie chcemy by wlatywało na obszar RP, namierzyć, i zestrzelić, w razie czego. Za duży obszar do obrony, kontroli. Sami ukraińcy mając o wiele bardziej zaawansowany system OPL, naokrągło dozbrajany zachodnim sprzętem, są w stanie bronić tylko punktowo tego, co uważają za kluczowe dla ochrony przed atakiem z powietrza, reszta jest w sumie bezbronna. Tym bardziej zabawne jest to, co gadają w TV, jacy to niby silni jesteśmy, i jacy jeszcze będziemy silniejsi, w tym zakresie. Ciekawe, czy oni sami w to wierzą.

    1. DBA

      Endres@ zgadza się. Nawet za komuny i UW na obszarze całej Polski były tylko 3 strefy obrony opl - Ślask, Warszawa i wybrzeże. Każda z tych stref była broniona przez brygadę rakietową. plus oczywiście organiczne brygady i dywizjony opl w związkach taktycznych + dywizje lotnicze opk . Fakt, że były to Newy, Wegi, Kuby, Osy..., ale było tego dużo. W latach 90-tych i do 2011 zlikwidowano to wszystko z pieśnią na ustach i teraz mamy to co mamy

    2. ja!

      Endres - Jeżeli tego jesteś pewien to wyobraź sobie uzbrojoną rakietę uderzającą niedaleko Twego miejsca zamieszkania bo brak było jakiegoś radaru. No i czy wiesz jaki obszar pelengują te jakieś tam radary.

  5. Extern.

    No to że nie zestrzelono tej rakiety to w sumie drobiazg. Każdy kto się orientuje w sytuacji rozumie dlaczego było to mało realne. Najgorszą kwestią z całej tej sprawy był ten żałosny spektakl jaki politycy urządził i to publicznie w mediach już po odnalezieniu tej rakiety,. Widać było że nasze centra decyzyjne niestety nie poradziły sobie z tą sytuacją. I nie chodzi o to że źle zadziałały w grudniu, A o to że teraz stało się to powodem niepotrzebnej gry politycznej wewnątrz rządzących elit, żerem dla opozycji aby wykorzystać sytuację w bieżącej rozgrywce politycznej i oczywiście najgorsze z tego było publiczne spychanie winy z MON na dowódców operacyjnych wojska. Przecież to było jak publiczne podważenie kompetencji osób dowodzących wojskiem przez ich zwierzchników. No dramat. I to w sytuacji prawie wojennej. Na kremlu na pewno otwarli butelki szampana że tak fajnie im przypadkiem z Polakami wyszło. Na drugi raz specjalnie coś w tym stylu zapewne przygotują.

  6. Prezes Polski

    To, co mnie zastanawia od momentu kiedy się okazało, że to ch55 to fakt, że spadła akurat pod Bydgoszczą. Ten pocisk ma ogromny zasięg. Nawet jeśli nawigacja zawiodła, dlaczego to coś nie doleciało np. do Danii? Dodatkowe usterki się przydarzyły, czy ruscy postanowili przy okazji ostrzału Ukrainy przetestować opl Polski? No teraz przynajmniej wiedzą, że wsch. flanka NATO jest praktycznie niebroniona.

  7. Tomek72

    NAJWAŻNIEJSZE pytanie jest JAKA Z TEGO LEKCJA

    1. ostatni

      Mysle ze calej prawdy sie dowiemy po wyborach. Narazie polistyka sie wkrada w srwy wojska. Taka lekcja.

    2. ja!

      Tomek72 -"W Pieśni o spustoszeniu Podola ..." autorstwa J.K. czytamy ...Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi... Mam nadzieję że tak nie będzie, póki co wątpię.

  8. ja!

    Czy możemy zestrzelić? W tej chwili to śmieszne pytanie. By zestrzelić trzeba ją widzieć, Czyli śledzić i znać wszystkie parametry jej lotu. W momencie kiedy znajdujemy po kilku miesiącach jej wrak to jakoś nachodzą mnie dziwne myśli o skuteczności budującej się najsilniejszej armii Europy i jej przywódców a także dowódców oraz sensu kupowanego za ciężkie miliardy sprzętu.

  9. Flaczki

    Polska potrzebuje wyrmontowac wszystkie mysliwce F16 na wczoraj, dokupic wiecej F16/F15 I F35 jaki Samoloty Awacs i MRTT jak I wjecej radaruw

  10. pablopic

    Podsumowując ten artykuł:, OPL w Polsce nie istenieje, pomimo zbudowania już w październiku 2022, zgodnie z wpisem ministra obrony, wielowarstwowego systemu obrony przeciwlotniczej. złożonej z Piorunów, Pilicy, Małej Narwi i Patriotów..

    1. Endres

      -pablopic- Wczoraj się urodziłeś? Toż wiadomo od DAWNA, że w zakresie OPL leżymy, i to od lat. Obecna narracja jest taka, że wszystkie procedury wdrożono, WP, zadziałało jak trzeba, wszystko było monitorowane, cywilny nadzór nad armią sprawował nad tym kontrolę, wszyscy wszystko wiedzieli, i tylko ci pismaki wywlekli temat, i obecnie jest niby burza, że zdradzamy swe tajemnice wojskowe, jak to niby cudownie działamy. I słusznie prezydent gada, że im mniej wiemy, co się naprawdę dzieje, tym lepiej dla nas, Polaków, i dla wroga, bo nie ma pojęcia jaki mamy zamęt, pardon, modelowy porządek panuje, jeśli chodzi o OPL, i przechwytywanie tego, co nam wleci do Polski. Brawo!

    2. APSK

      Leżymy i jako rozwiązanie Kaczyński zapowiedział zakup 250 czołgów Abrams, a potem jeszcze 1000 czołgów K2. I to bez offsetu. Chociaż to niewystarczający offset był przyczyną rezygnacji z Caracali. Nie bez przyczyny opowiada się kawały o Polakach.

    3. Kajko

      APSK pomyliłeś chyba Defence24 z Gazetą Wyborczą! Taki szajs dla Lemingów to tam, nie tutaj!

  11. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    I tego właśnie zasadniczego pytania chcieli uniknąć Amerykanie, nakazując zamieść sprawę pod dywan. Bo publiczne zadanie tego pytania - w okresie, gdy obrona plot/prak ze strony WP jest dopiero budowana - zmusiłoby USA jako lidera NATO i gwaranta bezpieczeństwa - do wyłożenia ze strony USA dodatkowych aktywów plot/prak. To właśnie powinni zrobić WTEDY nasi politycy - nie zrobili - a teraz i Polska, ale i krótkowzroczni politycy u steru ponoszą koszty zaniechania.

  12. Box123

    [1/2] 1) Niestety ale naszym wrodzonym problemem jest brak umiejętności opracowywania odpowiednich procedur, które przewidują różne nietypowe sytuacje. Widać to na przestrzeni całej historii Polski. Może pora wreszcie wyciągnąć z tego wnioski i zrobić co porządnie? W tym kontekście warto zastanowić się nad sposobem organizacji ćwiczeń, które są robione na minimalną skalę co uniemożliwia nam przecwiczenie tego co sprawia nam największy problem czyli kwesti organizacyjnych - raz na kilka lat powinny być organizowane duże ćwiczenia z udziałem 30-40tys naszych żołnierzy trwające np 2 miesiące i symulujące realny długotrwały konflikt, dostawy amunicji, rotowanie żołnierzy, zastępowanie zniszczonego sprzętu, ewakuowanie rannych 2) czy obecna sytuacja za naszą wschodnią granicą i powtarzające się zdarzenia z wlatujacymi do nas rakietami nie uzasadniają żeby jednak przynajmniej w obszarze opl działać w reżimie wojennym?

    1. Komi

      No bo to wina Tuska, nie wprowadził procedur i przez to obecny rząd nic nie może zrobić, przecież przez te marne 8 lat rządów nie da wszystkiego zrobić i naprawić tego co Tusk w 2011 napsuł

    2. Box123

      Co znaczy, że rząd nie może nic zrobić? Przypominam, że pierwsze baterie patriot zamówiliśmy na początku 2017 roku czyli praktycznie od razu po wyborach, a gotowość operacyjna osiągną w 2024. Jeśli chodzi o kolejne 6 to opóźnienie wynika z przeciągających się prac nad nowym radarem w USA oraz systemem IBCS, który jest kluczowy w całym tym zakupie, a obecnie czekamy na zaakceptowanie LOR. Niektórzy myślą chyba, że z budową systemu obrony przeciwlotniczej to jak z kupnem frytek w McDonaldzie - przychodzisz, a sprzedawca tylko pyta czy na wynos czy na miejscu. Decyzja Tuska w 2011 oznaczała że przez przynajmniej kolejne kilkanaście lat będziemy bezbronni i takie są fakty

    3. Davien3

      @Box pierwsze baterie Patriotów zostały wybrane przez rzad PO/PSL ale PiS jak tylko objał władze zwyczajnie uwalił Wisłę jak wiele innych programów zbrojeniowych tylko po to by kupic mniej drozej i sporeo póxniej wiec juz daruj sobie te manipulacje.

  13. wert

    powiedziałbym że b dobrze się stało. Mamy argumenty aby domagać sie intensyfikacji działań ze strony sojuszników. Przewodów dał UKR Patrioty, teraz czas na lotnictwo. Duńskie czekaja. Forumowa histeria to niezła hybryda- tyPOwe i bez liczenia się z kosztami państwa. Dobra zachęta dla kacapów aby POwtórzyc i tworzyć kolejne POdziały w społeczeństwie. W powietrzu były dyżurne F-35, była i nasza para. "Barbara" za dwa lata to zdecydowanie za późno. OPL dopiero powstaje a zabezpieczenie granic to wszystkie środki i siły Gdzie rozwój szkolenie etc? . Mówienie tylko o odcinku białoruskim jest śmieszne jeśli się zał0ży atak intencjonalny. Otwarcie ognia na własnymterytorium to duża odpowiedzialność, Polska to nie stepy UKR gdzie można siać pociskami plot gdzie się da. Forrumowe hybrydy pierwsze zawyją gdy coś własnego spadnie na jakis dom

  14. Box123

    [2/2] 3) co z parą dyżurną? Czy nie powinna być cały czas w powietrzu nad Polską 24h/dobę? 4) czy Polska miała by czym zestrzelic tę rakietę gdyby wlatywała akurat tam gdzie mieliśmy rozstawione nasze szczątkowe opl? 5) czy gdyby rząd Donalda Tuska, którego ekipa ma teraz najwięcej do powiedzenia w tej sprawie wziął od niemiec za półdarmo 12 baterii patriotów, które Ci chcieli odsprzedać Polsce w 2011 roku i były by one rozlokowane wzdłuż całej wschodniej granicy to jaka była by szansa unieszkodliwienia tej rakiety? 6) pytanie dodatkowe: Skoro już mamy tę rakietę w miarę w całości czy jest możliwość żebyśmy z niej wyciągnęli coś pożytecznego? Czy ta rakieta ma jakąś technologie którą dało by się wykorzystać do zrobienia czegoś podobnego? Zasięg 3tys km piechotą nie chodzi, a w takiej sytuacji chyba nie musimy się martwić o licencje:)

    1. Davien3

      @Box to po kolei: 1) par dyzurna przy posiadanej przez nas liczbie mysliwców i całkowitym braku własnych tankowców jest nierealna. 2) Polska miałaby czym ja zestrzelic jakby ja wykryto to nic trudnego moglaby to nawet zrobic Pilica. 3) Jakbysmy wtedy wzieli od Niemiec te stare baterie Patriotow to miałbys obecnie 12 baterii PAC-2 z starymi rakietami bez IBCS o watpliwej mozliwosci zwalczania manewrujacych wiec szansa nawet jakby je rozstawic co 100km kazda Firing Unit byłaby minimalna 4) Co do Ch-55 to zadnej przydatnej nam technologii tam nie ma bo pocisk rozbił sie na miazgę Do tego to antyczna rakieta z końcówki lat 70-tych

    2. stasi

      Taką rakietę bez problemu moglibyśmy kupić na rynku. Co do produkcji też nam by pewnie sprzedali tą licencję, więc kopiować stary pocisk bez sensu. Zresztą nie wiadomo czy nam by się przydał

    3. Komi

      No i mamy najlepszą konkluzję, że fakt niezestrzelenia tej rakiety to wina Tuska. Cały elektorat jedynie patriotycznej obecnie rządzącej ekipy może być spokojny, bo zrobiono wszytko co trzeba, rządzą przecież dopiero 8 lat, a za wszystkie problemy odpowiada Niemiec Tusk, który podjął w 2011 roku nieodpowiednie decyzję.

  15. S0ket

    Zły tytuł. Powinno być dlaczego nie została zestrzelona? Nasza przestrzeń lotnicza powinna być ostro kontrolowana i zamknięta na samoloty ,drony i balony z kierunku wschodniego.

  16. Single Malt 50 g

    O co chodzi z tym podrywaniem myśliwców??? Przecież od lutego zeszłego roku na flyradar można obserwować nieomal codziennie nad Polską czasami 1-3 stratotankery... więc chyba jakieś myśliwce powinny być stale w powietrzu?

  17. ostatni

    Powtrzam - skoro amerukanie zgubii w sumie 6 bomby atamowe (wikipedja ) Choc tu prezes pisal ze ok 10 razy to sie zdazlo - to nie ma co sie dziwic i kucic. Pprstu zdaza sie.

  18. Laik1234

    Swego czasu służyłem w radiolokacji podczas ZSW.Nasycenie środkami w tym czasie było bardzo duże..Obecnie sądząc po tym co widziałem w swojej byłej jednostce to mierna namiastka.Ktos powie ,że nowe technologie.Jednak zasad radiolokacji nikt nie zmienił. Istnieją a przynajmniej istniały stacje do śledzenia celów nisko lecących..Obiekty radiolokacyjne były tak lokowane aby do minimum ograniczyć tzw stożek martwy.Albo mamy zbyt mało sprzętu albo nie potrafi się go wykorzystać.Sluzylem w latach 80 ych

  19. Razparuk

    Kupiono ucieczkoloty ale zapomniano o MRTT i AEW... no co za przypadek... wymierny w skutki.

  20. Starszy Nadszyszkownik Sztabowy

    a jaki zasięg miałby radar na samolocie lub balonie na uwięzi na wysokości powiedzmy 7500 metrów?

    1. Al.S.

      Szybka odpowiedź od Saaba GlobalEye operating at 35 000ft can detect low-level threats (at 200ft) at distances exceeding 458 km (247 nautical miles).

    2. Seb66

      I gdy MON oszczędza na zakupie samolotów rozpoznania czy morskiego czy wczesnego ostrzegania, to bez wahania wyda miliardy aby zakupić aż DWA okręty rozpoznania morskiego klasy ARTHEMIS, nowy okręt hydrograficzny, dwa okręty ratownicze i nowy zbiornikowiec. I to wszystko na tak strategicznie ważny akwen jak... Bałtyk?? Po wejściu do NATO Szwecji i Finlandii?? Jak rozumiem MUSIMY np. szpiegować te resztki floty rosyjskiej na Bałtyku, ale obrona powietrzna nam jest zbędna, Miodzio!

    3. [email protected]

      @Seb66 To nie tylko szpiegowanie ale przede wszystkim tworzenie bazy emisji sygnałów emitowanych przez środki radiotechniczne :) która to bazę potem można wykorzystywać dozwoli a nie prosić się sojuszników :) noo i okręt ma przewagę nad samolotem :) może dniami albo tygodniami operować w wyznaczonym rejonie to morski odpowiednik samolotów. rozpoznania i walki radioelektronicznej. I dla nas Bałtyk jest strategicznym akwenem bo praktycznie całość bezpieczeństwa energetycznego opieramy na nim i pomoc sojusznicza tez .

  21. DENIS

    Czemu mon nie chce kupić samolotów wczesnego ostrzegania ? Jeden taki samolot monitoruje obszar całej Polski, nie tylko jego fragmenty

    1. Solfernus

      PO co żeby Ukraincom oddać! Radary i resztki rakiet oddali samoloty też to teraz byle balon jest groźny!

  22. młodygrzyb

    Po prostu państwo nie zdało egzaminu. Nic tego nie może usprawiedliwić. Albo nieudolne władze i wojsko albo brak możliwości. jedno gorsze od drugiego.

    1. hermanaryk

      Po prostu nie wiesz, o czym piszesz. Artykuł to wyjaśnia, ale najwyraźniej nie chciało ci się go przeczytać.

    2. młodygrzyb

      Dobrze że ty wiesz . To może mi wyjaśnisz dlaczego w kraju przyfrontowym przez który płynie praktycznie cały sprzęt dostarczany ukrainie. W kraju jaki sam dostarcza non stop sprzęt i amunicje jednej stronie wojny, jaki szkoli żołnierzy jednej strony, Dlaczego w tym kraju OPL działa w reżimie pokojowym? Bo ten kraj nie ma OPL? Bo co było wartościowe to już oddał? A budowę nowego ma w powijakach?

    3. [email protected]

      @młodygrzyb B zaniedbano 3 dekady i dlatego kraj ten nie ma OPL bo juz w momencie rozpadu UW mieliśmy skansen z naszej OPL. I masz racje państwo nie zdało egzaminu już od dekad go nie zdaje w tej kwestii i mamy w powijakach OPL ale coś robimy a nie jak od 30 lat tylko likwidowano. Wartościowe ?? Newy Kuby Osy to już eksponaty muzealne do tego mamy ich tyle ze cóż 1 bateria malej Narwi ma więcej kanałów celowniczych niż cala nasza OPL a do tego trzeba zabezpieczyć większość kraju a nie tylko granice z Ukraina. Tak ze nie wiesz za bardzo o czym piszesz i poczytaj sobie o kimś takim jak Mathias Rust niby najsilniejsza OPL niby najlepiej bronione miasto na świecie w tamtym okresie a wylądował awionetka na Placu czerwonym. i nie ma co krytykować tylko wyciągnąć wnioski bo to najlepsza nauka niestety na własnych błędach powielanych 3 dekady.

  23. bc

    Piloci F16 prawdopodobnie nie mieli szans dogonić, zidentyfikować i ewentualnie zestrzelić(jak USA balon) tego czegoś co zauważono prawdopodobnie przez jakiś czas na radarach z jednej prostej przyczyny. Prawdopodobnie ktoś(miesiąc po Przewodowie!) widząc kolejny masowy nalot na UA nie wysłał ich(kilku par F16) na PATROLE we wschodnią część kraju. To jest niewyobrażalne.

    1. Davien3

      @bc i te pary F-16 miałyby mniejsza szanse wykrycia tej Ch-55 niz pojedyńczy AWACS bo pocisk musiałby im przeleciec pod nosem by go wykryły Z dogonieniem i zestrzeleniem problemów by nie bylo, tylko najpierw musza ja wykryć

    2. bc

      Davien3, Zgadza się, ale prawie na pewno dostały by namiar/info gdzie szukać gdy cel był na tym radarze.

    3. młodygrzyb

      Był wykryty i śledzony. Chyba że kłamią w tym temacie i NATO nie potrafi wykryć takiego pocisku.

  24. majstur

    A może pan minister nie kłamie, może faktycznie DO RSZ nie przekazało mu tej informacji? Nie dlatego, że nie zadziałały procedury, ale właśnie dlatego, że DO postąpił zgodnie z procedurami. W jakiej sytuacji to możliwe? Ano wtedy, gdy szef MON nie posiada dostępu do najwyższych klauzul niejasności. Czy to w ogóle byłoby możliwe? Owszem - przykłady szefów BBN czy NIK, którym w ostatnich latach na wiele miesiecy odebrano/zawieszono dostęp do IN pokazują, że dla obecnie rządzących takie są możliwe i są akceptowalne. A bywało tak i "za poprzedniego PiSu", gdy konstytucyjny wicepremier (z koalicyjnej Samoobrony) nie miał dostępu - bo zgodnie z ustawą OIN został go pozbawiony - do spraw ściśle tajnych, ale równocześnie na podstawie tej samej ustawy do materiałów tajnych i poufnych jako poseł miał dostęp "z urzędu".

  25. Seb66

    Absolutnie sytuację radarową zmieniłyby samoloty typu AWACS. Polsce oferowano ErieEye, choćby na przebudowanym transportowym CASA, a mamy ich aż 15! MON nie był zainteresowany. Japończycy pozbywają się swoich starych Hawkeye a prez Duda chwalił się swoimi świetnymi kontaktami w Japonii może 3 sztuki by załatwił? Amerykanie regularnie wymieniają Hawkeye na swoich lotniskowcach, ale MON za"pilne" uważa dokupywanie transportowych! Bo na pewno taki Hercules pomoże bardziej chronic przed takim nalotem? Nie mamy samolotów morskich (Bryzy pomijam z oczywistych powodów) ale transportowych ponad 20, a planujemy jeszcze więcej , oraz samoloty tankujące. Kierunki zakupów MON zdumiewają! Od lat!

Reklama