- Analiza
- Komentarz
- W centrum uwagi
- Wiadomości
Cztery przełomy Wisły [KOMENTARZ]
Podpisana dziś umowa na dostawę zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych Patriot w ramach pierwszej fazy programu Wisła ma bardzo istotne znaczenie nie tylko z wojskowego punktu widzenia. Jest też krokiem na drodze do współpracy przemysłowej i politycznej ze Stanami Zjednoczonymi. Z drugiej jednak strony, jej efekty będą mogły zostać prawidłowo wykorzystane tylko w wypadku, gdy zostaną zrealizowane kolejne elementy systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.

Zgodnie z umową podpisaną przez ministra Błaszczaka, do Polski trafią, za kwotę łącznie 4,75 mld dolarów, cztery jednostki ogniowe Patriot zintegrowane z systemem dowodzenia IBCS, z taką samą liczbą radarów AN/MPQ-65, 208 rakietami PAC-3 MSE (11 dalszych będzie przeznaczonych do testów) oraz szesnastoma wyrzutniami M903. Na podstawie dokumentu Polska pozyska też stacje kontroli Engagements Operations Center (EOC) perspektywicznego systemu zarządzania obroną powietrzną IBCS, i elementy przyszłej sieci łączności IFCN.
Podpisana umowa to pod wieloma względami przełom, nie tylko dla jednostek obrony przeciwlotniczej Sił Zbrojnych RP. Ma ona również znaczenie polityczne i przemysłowe. Oto najważniejsze elementy programu Wisła:
- Zdolności obronne Wojska Polskiego. Na podstawie podpisanej umowy Siły Zbrojne RP otrzymają pierwszy w historii system zdolny do zestrzeliwania pocisków balistycznych i pierwszy system przeciwlotniczy o zasięgu większym niż kilka kilometrów, wprowadzony po 1989 roku. Podpisana umowa rozpoczyna też realizację pierwszego programu, zakładającego wprowadzenie systemu przeciwlotniczego zdolnego zwalczać wiele celów jednocześnie (wielokanałowego), a dodatkowo zintegrowanego z przyszłym systemem obrony powietrznej IBCS. To rozpoczęcie generacyjnego skoku obrony powietrznej. Z drugiej jednak strony, możliwości pozyskiwanych czterech zestawów będą mimo wszystko ograniczone. Dopiero w drugiej fazie Wisły przewiduje się integrację IBCS z polskimi radarami, włączenie stacji dookólnej, i pocisku niskokosztowego. Bez tych elementów baterie Wisła będą mogły chronić tylko niewielką część terytorium kraju, a zapas bardzo nowoczesnych (i drogich) rakiet PAC-3 MSE może być szybko zużyty. Konieczna jest też jak najszybsza realizacja programu obrony powietrznej Narew, który współpracując z Wisłą musi odpowiadać za zwalczanie mniej ważnych celów. Pierwsza faza obrony średniego zasięgu daje ograniczone możliwości, aczkolwiek dzięki IBCS już w momencie wprowadzenia te zestawy będą mogły ściśle i efektywnie współpracować z systemami US Army, jeżeli takie będą rozmieszczone w Polsce. Podpisana umowa jest więc pierwszym krokiem i koniecznym warunkiem do budowy nowoczesnej „polskiej tarczy”, ale w żadnym wypadku nie jest warunkiem wystarczającym.
- Kompetencje przemysłowe. Kolejnym aspektem pierwszej fazy Wisły ma być budowa zdolności przemysłowych. Stosowna umowa offsetowa została podpisana 22 marca. W jej ramach Polska zyska zdolności serwisowe, jak i zostanie przygotowana do produkcji pewnych elementów systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego. W wypowiedzi dla Defence24.pl prezes PGZ Jakub Skiba zaznaczył, że pierwszy etap Wisły to „czas budowy kompetencji”. Dopiero jednak w drugiej fazie Wisły przewiduje się szerszy transfer technologii, włącznie z przekazaniem zdolności dotyczących radaru dookólnego i produkcji licencyjnej pocisku niskokosztowego SkyCeptor. Innym ważnym elementem transferu technologii, również przewidzianym na drugą fazę Wisły jest integracja IBCS z krajowymi radarami. Dopiero po przeprowadzeniu tego zabiegu będzie można mówić o zbudowaniu polskiego, zintegrowanego systemu obrony powietrznej. Wtedy bowiem dane z różnych radarów będą mogły zostać połączone w jeden obraz sytuacji powietrznej, z którego będą mogły korzystać wyrzutnie rakiet pozyskiwane w programach Wisła i Narew.
- Współpraca polityczna ze Stanami Zjednoczonymi. Zakup systemu Patriot jest istotnym krokiem w ramach współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Polska już w 2017 roku otrzymała zgodę na zakup najnowszej konfiguracji Patriot (zintegrowanej z IBCS) w specjalnej procedurze „yockey waiver”, dzięki czemu system będzie mógł zostać wprowadzony równolegle z armią amerykańską, a samo zamówienie – złożone przed rozpoczęciem produkcji seryjnej. Kontrakt na Patrioty jest też dowodem dla Amerykanów, że Polska zamierza budować własne zdolności obronne i ponosić koszty własnego bezpieczeństwa, o co Waszyngton od dawna apeluje do europejskich członków NATO. Z decyzji o zakupie nowych zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych przez Polskę zadowolenie wyraził też prezydent Donald Trump, podczas wizyty w lipcu 2017 roku. To jednak nie powinno pozwolić „spocząć na laurach”. W drugim etapie programu Wisła Polska oczekuje transferu ze Stanów Zjednoczonych, oprócz pocisku SkyCeptor, także technologii radarowej – konkretnie modułów nadawczo-odbiorczych opartych na bazie azotku galu (GaN), jakie będą używane w radarach dookólnych II etapu Wisły. Te elementy mają stać się podstawą nie tylko radarów obrony powietrznej średniego zasięgu, ale też innych polskich stacji radiolokacyjnych – nie tylko tych, przeznaczonych do obrony przeciwlotniczej. Na razie nie ma jednak wiążących deklaracji ze strony amerykańskiej o zgodzie na ten transfer, poza ogólnymi zapisami memorandum z lipca br. Ich uzyskanie jest niezbędne, aby otrzymać zakładane korzyści przemysłowe w drugim etapie Wisły, co z pewnością będzie wymagało również politycznego zaangażowania.
- Międzynarodowa współpraca wojskowa i pozycja Warszawy w NATO. Zakup systemu Wisła przez Polskę to też bardzo ważny sygnał dla sojuszników z NATO. Jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie władze Paktu Północnoatlantyckiego uznawały obronę przeciwrakietową za jedną z najbardziej pożądanych zdolności, jakie powinny rozwijać kraje członkowskie. Po uświadomieniu sobie zagrożenia ze strony Rosji jej znaczenie jeszcze bardziej wzrosło. Rozpoczęcie przez Polskę realizacji programu Wisła wpłynie pozytywnie na wzrost wiarygodności Warszawy w NATO. Otwartą kwestią pozostaje, czy i na ile uda się dzięki temu uzyskać korzystne dla naszego kraju rozstrzygnięcia, dotyczące rozmieszczenia elementów sojuszniczej obrony przeciwlotniczej w regionie. Jak wiadomo, USA i sojusznicy rozważają odpowiedź na łamanie traktatu INF przez Rosję, co może wiązać się ze wzmocnieniem obrony przeciwlotniczej/przeciwrakietowej Europy, a polskie zestawy Patriot będą dostosowane do bezpośredniego współdziałania z systemami amerykańskimi (także krótkiego zasięgu). Trzeba pamiętać, że naziemnych systemów OPL w krajach NATO jest po prostu mało, z uwagi na redukcje z ubiegłych lat, a formacje Patriotów US Army są „rozciągnięte” w wielu miejscach: na Bliskim Wschodzie, w Korei Południowej, Japonii… Wprowadzenie do Polski generacyjnie nowego systemu przeciwrakietowego zwiększa szanse na korzystne decyzje sojuszników (o inicjatywie polsko-amerykańskich jednostek Patriot mówił w listopadzie 2017 roku w rozmowie z Defence24.pl szef MON Antoni Macierewicz), ale wcale tego nie przesądza.
Czytaj też: Tarcza droższa od F-16. Polska stawia poprzeczkę wyżej, niż europejscy sojusznicy [3 PUNKTY]
Podpisana umowa na zakup Patriotów z pewnością będzie bardzo ważna dla sił zbrojnych RP, czy szerzej pojmowanego bezpieczeństwa i obronności Polski w ogóle. Stanowi ona pierwszy krok do budowy nowoczesnej, przeciwlotniczej i przeciwrakietowej tarczy, chroniącej najważniejsze elementy terytorium kraju przed wrogim atakiem. Aby jednak ta „tarcza” została zbudowana, konieczna jest realizacja kolejnych jej elementów, łącznie przewyższających kosztem dzisiejszą umowę, i to przy założeniu uzyskania korzystnych rozstrzygnięć współpracy przemysłowej. Na razie nie jest to przesądzone. Polska dokonała więc pierwszego kroku w celu budowy tarczy, ale za nim muszą iść następne.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS