- Wiadomości
Chiński bombowiec odpalił pocisk balistyczny
W chińskich mediach pokazano film, na którym bombowiec H-6K odpala podwieszony pod skrzydłem pocisk balistyczny. Wszystko wskazuje na to, że może to być lotnicza wersja pocisku balistycznego CM-401. Broni, która jest liczna w chińskim arsenale, ale cechuje się ograniczonym zasięgiem.

Autor. Alert5/wikipedia.com/ CC BY-SA 4.0
Wojna na Ukrainie i atak Iranu na Izrael potwierdziły, że pociski balistyczne są znaczenie groźniejszą bronią i trudniejszym celem niż pociski manewrujące, których charakterystyki lotu są płaskie i przypominają lot samolotu. Pociski balistyczne trudniej zwalczać, ale ich start można wykryć względnie wcześnie, są też bronią kosztowną i trudną w produkcji. Tym bardziej, im większym zasięgiem ma się ta broń cechować.
Fakt testowania odpalania pocisków balistycznych z chińskiego bombowcach potwierdza tylko to, że Pekin odrabia dla Chin lekcje, jakie Rosja na Ukrainie. Balistyczny pocisk zrzucany z samolotu i będący de facto wersją pocisku ziemia-ziemia bez dolnego członku to bowiem wynalazek rosyjski. Niesławny pocisk Ch-47M2 Kindżał to rozwiązanie podobne do tego, które testują teraz Chińczycy. Tyle że Rosjanie swoją broń zrzucają z przebudowanego myśliwca przechwytującego, który nadaje tej broni bardzo dużą prędkość początkową, i dzięki temu Kindżał w ostatniej fazie lotu osiąga taką prędkość, że jest zaliczany w poczet broni hipersonicznej.
Zobacz też
Chiński pomysł jest nieco inny. Bombowiec H-6K wynosi go na duży pułap, do 13 km, i teoretycznie może dowieźć go relatywnie blisko celu. To ważne, bo zasięg wystrzeliwanego z lądu pocisku CM-401 szacowany jest na od 290 do 900 km, a to niewiele jak na warunki ewentualnej wojny na Pacyfiku. Bombowiec H-6K może rozszerzyć ten promień rażenia nawet o 1-2 tysiące kilometrów. W dodatku dopiero po odpaleniu broni będzie można się zorientować, że była ona na pokładzie i w jakie cele zmierza. Skraca to czas dostępny na reakcję na to zagrożenie i daje znacznie większą elastyczność na polu bitwy.
Oczywiście bombowce H-6 oparte na sowieckim bombowcu Tu-16 z 1952 roku (co zresztą nie jest powodem do wstydu, biorąc pod uwagę, że Rosjanie używają Tu-95 a Amerykanie B-52), nawet w najnowszej wersji K, są celami łatwymi do wykrycia, ale mogą mieć eskortę albo być częścią ataku saturacyjnego, w którym najzwyczajniej nie starczy środków do ich zwalczania. Mogą też iść w silnej eskorcie samolotów bojowych, w tym trudnowykrywalnych myśliwców J-20.
Zobacz też
H-6 mogą też być obecnie plaftformą testową dla różnego rodzaju nowego uzbrojenia lotniczego, przed wprowadzeniem do służby zapowiadanego zupełnie nowego bombowca. H-20, bo o nim mowa, skrywa jednak dzisiaj tajemnica i tak naprawdę nie wiadomo, jak będzie wyglądał ani jakie będzie miał parametry. Spekuluje się, że będzie to chińska kopia trudowykrywalnego bombowca B-2 Spirit. Nie zależnie od tego, czy to prawda czy nie, na pewno będzie to konstrukcja o znacznie większym zasięgu.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS