- Analiza
- Wiadomości
Bułgarski minister obrony z zarzutami za umowę z Polską. Naruszył interesy Moskwy?
Ministrowi obrony Bułgarii Nikołajowi Nenczewowi postawiono zarzuty dotyczące zeszłorocznej umowy z Polską, dotyczącej remontu i potencjalnej modernizacji myśliwców MiG-29. Zarzucono mu działanie na szkodę sił powietrznych, choć umowa z Polską była znacznie korzystniejsza niż wcześniejszy kontrakt z Rosją. Uniezależniała też Sofię od Moskwy, co nie podobało się części bułgarskich polityków. Zwłaszcza nowemu prezydentowi Rumenowi Radewowi, który do polityki trafił w połowie zeszłego roku, ostentacyjnie rezygnując ze stanowiska dowódcy sił powietrznych Bułgarii na znak protestu przeciw wspomnianej umowie z Polską.
W świetle poglądów nowego prezydenta nie powinna dziwić dziwić decyzja strony Bułgarskiej o nie kontynuowaniu rozmów z Polską o modernizacji myśliwców, choć oficjalnie nie wycofano się z porozumienia. Natomiast po dymisji rządu premiera Bojko Borysowa, spowodowanej przegraną w wyborach prezydenckich kandydata partii rządzącej, minister obrony Nikołaj Nenczew został oskarżony o działanie na szkodę sił zbrojnych. Za takie działanie została uznana umowa dot. remontu silników dla bułgarskich myśliwców MiG-29, zawarta z Polską w październiku 2015 r. Ta sama, przeciw której protestował tak ostro Rumen Radew. Był to kontrakt konkurencyjny dla bardzo kosztownej oferty rosyjskiego koncernu MiG, który wcześniej zajmował się wsparciem eksploatacji.
„Polski kontrakt” szkodliwy… ale dla interesów Rosji
Zgodnie ze słowami ministra Nenczewa kontrakt z Polską na remont 6 silników RD-33 był o około 600 tys. euro tańszy od oferty rosyjskiej złożonej w tym samym czasie i opiewającej na ponad milion euro. Zawarcie kontraktu było niezbędne, gdyż okres poprzedniej umowy z firmą MiG mijał w listopadzie 2015 roku. Warto też dodać, że w czasie jej trwania Rosjanie regularnie opóźniali dostawy silników, zawyżali koszty i na wiele innych sposobów obniżali zdolność do działania bułgarskiego lotnictwa wojskowego. Co istotne, Sofia od wielu lat rozważa zakup nowocześniejszych samolotów myśliwskich lub wielozadaniowych zgodnych ze standardem NATO. Ze względu na bardzo ograniczone środku plan ten był wielokrotnie odkładany. Natomiast umowa z Polską w zakresie remontów i modernizacji myśliwców MiG była bardzo ostro krytykowana przez zwolenników silniejszego związku Bułgarii z Rosją.
Czytaj też: Bułgarsko-rosyjskie porozumienie w sprawie myśliwców MiG-29
Można odnieść wrażenie, że premier Borysow starał się od pewnego czasu powrócić do poprzedniego stanu rzeczy, negocjując z rosyjskim koncernem MiG powrót do remontów silników i potencjalne dalsze wsparcie techniczne. Pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów ogłosił on zawarcie z rosyjskim producentem porozumienia dotyczącego remontów dalszych 10 silników dla myśliwców MiG-29. Zaznaczył przy tym zdecydowanie, że umowa w żadnym miejscu nie obejmuje strony polskiej. Natomiast polska oferta z pewnością była skuteczną kartą przetargową przy negocjowaniu lepszych warunków umowy. Co istotne, decyzja o odwrocie od „polskiej opcji remontowo-modernizacyjnej” nastąpiła w momencie gdy ostatnia para silników została już wyremontowana przez zakłady WZL-4 i była w drodze do Bułgarii. Natomiast rozmowy na temat dalszych remontów przez polskie zakłady zawisła w martwym punkcie ze względu na brak kontaktów po stronie bułgarskiej.
Powrót bułgarskich MiG-ów „pod rosyjską opiekę” to sytuacja dość osobliwa i de facto niepokojąca. Bułgaria jest bowiem krajem NATO i jako taki powinna, zgodnie z ustaleniami Sojuszu, zawiesić współpracę z Rosją w kwestiach militarnych i militarno-przemysłowych. Tymczasem jedyne samoloty bojowe tego kraju będą serwisowane przez rosyjski, państwowy koncern lotniczy. Jest to dla sojuszu sytuacją bardziej niepokojąca niż niedawny ostry zwrot Serbii w stronę ścisłej współpracy wojskowej z Rosją. Serbia bowiem była krajem dopiero aspirującym do członkostwa w NATO, a Bułgaria od 2004 roku jest członkiem sojuszu.
Niezbędny krok, na który nie stać Sofii
Rozwiązaniem problemów zależności bułgarskiego lotnictwa od Rosji byłby, odwlekany od wielu lat ze względu na brak środków, zakup nowoczesnych samolotów wielozadaniowych. W tym zakresie decyzje zapadły już w 2015 roku.
Plany Bułgarii pierwotnie przewidywały zakup co najmniej ośmiu myśliwców do 2016 roku, do czego zobowiązano się wstępując do NATO. Wspomniane obietnice nie zostały dotąd zrealizowane. Zgodnie z porozumieniem z roku 2004, gdy Bułgaria wstępowała do NATO, kraj ten powinien dysponować co najmniej 8 samolotami wielozadaniowymi zgodnymi ze standardami sojuszu.
Cztery maszyny miały posłużyć do obrony przestrzeni powietrznej kraju, a pozostałe mogłyby być wykorzystywane w misjach sojuszniczych. Ze względu na wieloletnie ograniczanie budżetu, który oscylował tuż powyżej 1 proc. PKB taki zakup nie był możliwy. Obecnie siły powietrzne Bułgarii posiadają 12 samolotów MiG-29A i 3 MiG-29UB pilnie wymagających remontów i modernizacji. Z uwagi na problemy z częściami zamiennymi i przekroczeniem resursów trudno jest powiedzieć jak wiele z nich jest realnie sprawnych. Nie jest wykluczone że nie więcej niż 6 maszyn, z czego mogą latać jedynie 3 (realizowane remonty 6 silników RD-33 starczą dla 3 myśliwców).
Czytaj też: Bułgaria wzmacnia lotnictwo i marynarkę. Szansa dla polskiego przemysłu
Od 2013 roku, gdy po raz pierwszy Sofia realnie zaczęła mówić o zakupie nowych maszyn rozważane były samoloty Eurofighter Typhoon, Dassault Rafale, Saab JAS 39 Gripen, Lockheed Martin F-16 oraz Boeing F/A-18 Super Hornet. Kolejne rządy Bułgarii otrzymywały różne oferty od producentów i rządów, łącznie z opcją leasingu lub zakupu maszyn używanych, jednak nie zapadła dotąd żadna decyzja.
W kwietniu bieżącego roku, gdy ogłoszono plan finansowania modernizacji bułgarskich sił zbrojnych przy bardzo ograniczonych środkach najbardziej prawdopodobna zdawała się opcja leasingu (np. szwedzkich Gripenów, jak ma to miejsce np. w przypadku Czech) lub też zakup używanych samolotów. W tej drugiej sytuacji proponowano między innym włoskie Eurofightery Typhoon, ale największy wybór jest wśród maszyn F-16 Falcon. Samoloty tego typu wybrała też w ostatnim czasie Rumunia, decydując się na używane portugalskie F-16 Block 15 MLU (Mid-Life Upgrade). Wśród bardziej egzotycznych i tanich opcji w połowie ubiegłego roku wymieniano również chińsko-pakistański JF-17 Thunder, który prezentowano na ubiegłorocznym salonie lotniczym w Paryżu. Jest to jednak mało prawdopodobne ze względu na brak zgodności ze standardami NATO i potencjalne problemy z obsługą i serwisowaniem.
Wszystko to jednak, jak się okazało, jedynie teoretyczne rozważania. Zdymisjonowany już minister minister finansów Władisław Goranow poinformował 18 listopada, że Bułgaria nie dysponuje obecnie środkami na zakup lub leasing samolotów myśliwski i niezbędne jest utrzymanie sprawności posiadanych obecnie maszyn. Wsparł w ten sposób stanowisko ministra obrony Nikołaja Nenczewa, który oświadczył, że porozumienie z Polską i planowana modernizacja z udziałem polskiego przemysłu pozwoliłaby zaoszczędzić na remoncie każdego z bułgarskich samolotów MiG-29 około 1,2 mln euro. Planowany zakres modernizacji był zbliżony do zrealizowanego na polskich maszynach, które wyposażono m.in. w NATO-wskie systemy IFF i elementy awioniki cyfrowej.
Sofia coraz bliżej Kremla?
Mimo wymiernych zalet polsko-bułgarskiej kooperacji, Sofii w obecnej sytuacji politycznej zdaje się być znacznie bliżej do Moskwy niż do Warszawy. Nawet pomimo zmian w prawie, które pozwala obecnie samolotom NATO na wsparcie zabezpieczenia przestrzeni powietrznej Bułgarii. Kwestia dostaw silników i modernizacji przez Rosję bułgarskich samolotów pozostaje na razie kwestią bardzo niejasną i otwartą na potencjalne negocjacje.
Jest to jednak sytuacja niepokojąca nie tylko ze względu na utratę przez Polskie zakłady potencjalnych zysków z dalszej współpracy. Jest to przede wszystkim zagrożenie dla stabilności i bezpieczeństwa wschodniej, czy raczej południowo-wschodniej flanki NATO. Bułgaria jest na niej istotnym, a coraz bardziej niepewnym elementem układanki. Jej powrót do polityczno-militarnej strefy wpływów Kremla byłby znaczącym zagrożeniem i stratą dla Sojuszu.
Czytaj też: Umowa ws. remontów bułgarskich MiG-29 w Polsce. Następnym etapem modernizacja?
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS