Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Brytyjczycy zagrożeni przez "Czerwony Październik". Londyn prosi sojuszników o pomoc

Brytyjczycy, Francuzi, Amerykanie i Kanadyjczycy poszukiwali na przełomie listopada i grudnia br. obcego okrętu podwodnego na wodach znajdujących się u zachodnich wybrzeży Szkocji. Sytuacja potencjalnie mogła zagrozić jednostkom Royal Navy uzbrojonym w pociski balistyczne Trident z głowicami nuklearnymi.

fot. minoborony.rf
fot. minoborony.rf

Międzynarodowe poszukiwania rozpoczęły się na wyraźną prośbę o pomoc, jaką wysłała Wielka Brytania. Kiedy bowiem wykryto obecność nieznanego okrętu podwodnego u zachodnich wybrzeży Szkocji okazało się, że Royal Navy nie ma wystarczających środków, by skutecznie przeprowadzić tego rodzaju operację.

W ramach pomocy, do Wielkiej Brytanii zostały wysłane morskie samoloty patrolowe z Francji, Kanady i Stanów Zjednoczonych, które operowały z lotniska brytyjskich sił powietrznych Lossiemouth w północnej Szkocji. W kulminacyjnym momencie w operacji brały udział: trzy samoloty MPA P-3 Orion z amerykańskiej marynarki wojennej, jedna maszyna Dassault Atlantique 2 z francuskich sił morskich, jeden samolot CP-140 Aurora z kanadyjskich sił powietrznych oraz brytyjska maszyna nadzoru radarowego Raytheon Sentinel. Wszystkie statki powietrzne współdziałały z okrętami Royal Navy wysłanymi w rejon poszukiwań.

"Manewry" w trybie alarmowym

Alarm został uruchomiony, gdy wykryto nieznany peryskop na wodach, gdzie standardowo brytyjskie, atomowe okręty podwodne wynurzały się po zakończeniu rejsów operacyjnych wracając do bazy w Faslane. Zostało to potraktowane bardzo poważnie, ponieważ stacjonują tam przede wszystkim strategiczne okręty podwodne z rakietami balistycznymi.

Oficjalnie nie przyznano się do prowadzenia poszukiwań obcej jednostki podwodnej potwierdzając jednak, że Wielka Brytania zwróciła się o asystę do krajów sojuszniczych prosząc o przesłanie morskich samolotów patrolowych, które przez ograniczony okres czasu miały działać z lotniska RAF Lossiemouth.

Takie zgrupowanie morskich statków powietrznych nad Wielką Brytanią odbywa się cyklicznie i zgodnie z planem każdego roku, w czasie międzynarodowych ćwiczeń NATO pod kryptonimem Joint Warrior. Tym razem jednak „manewry” zorganizowano w trybie alarmowym i trwały one prawdopodobnie od 26 listopada do 7 grudnia br.

Sprawa, która jeszcze przed rokiem zostałaby zbagatelizowana, teraz stała się bardzo głośna. Wszyscy mają bowiem w pamięci polowanie na rosyjski okręt podwodny, które prowadzono w październiku br. na wodach terytorialnych Szwecji i które zakończyło się fiaskiem.

Zagrożone strategiczne okręty podwodne z pociskami balistycznymi?

W przypadku Szwedów chodziło jednak w dużej mierze o prestiż, natomiast w przypadku Wielkiej Brytanii sprawa mogła stanowić niezwykle poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Z akwenu, który został naruszony przez obcą jednostkę korzystają bowiem brytyjskie atomowe okręty podwodne, uzbrojone w gotowe i operacyjne rakiety balistyczne. Ich bezpieczeństwo zawsze było najwyższym priorytetem dla Royal Navy.

Co więcej brytyjski rząd zawsze zapewniał władze lokalne w Szkocji, że uzbrojenie atomowe znajdujące się w bazie atomowych okrętów z rakietami balistycznymi i na samych okrętach jest w pełni zabezpieczone. Teraz prawdopodobnie okazało się, że ktoś (w domyśle co najmniej jeden rosyjski okręt podwodny) próbuje spenetrować szkockie bazy morskie, zwiększając zagrożenie dywersją. Dla przeciwników obecności brytyjskich atomowych jednostek podwodnych może to być kolejnym argumentem za zlikwidowaniem bazy morskiej w Faslane.

Sprawa stała się na tyle drażliwa, że na razie nie ujawniono szczegółowo, w jakim miejscu wykryto obcy peryskop i czy zdarzyło się to już na wodach terytorialnych Wielkiej Brytanii. Co więcej brytyjskie ministerstwo obrony będzie się teraz musiało tłumaczyć, jak to się stało, że ich lotnictwo morskie przestało być samowystarczalne w tej dziedzinie. Po wycofaniu samolotów Nimrod w 2010 r. Royal Navy może bowiem wysyłać do poszukiwania okrętów podwodnych jedynie swoje jednostki pływające i śmigłowce ZOP.

Wykorzystanie samolotu Sentinel przygotowywanego przede wszystkim do współdziałania z wojskami lądowymi było dla mediów desperacką próba ratowania sytuacji. Specjaliści podkreślają jednak, że radar zamontowany na tym samolocie, ze względu na dużą rozdzielczość, bardzo dobrze nadaje się do wykrywania peryskopów (dających niewielkie odbicie radiolokacyjne) i później do naprowadzania w to miejsce specjalistycznych maszyn patrolowych.

Międzynarodowe poszukiwania były z góry skazane na porażkę, ponieważ o ile w przypadku Szwecji, Rosjanie mogli tam użyć jedynie okrętów podwodnych z napędem klasycznym, o tyle u wybrzeży Szkocji operowała na pewno jednostka z napędem atomowym. Jeżeli wszystko jest w porządku, nie musi się ona wynurzać do naładowania baterii. Przypuszczalnie jest już więc bardzo daleko od rejonu poszukiwań.

Zobacz również

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama