Co najmniej dziesięciu liderów terrorystycznej organizacji Daesh miało zginąć w wyniku nalotów sił dowodzonej przez USA koalicji w Syrii i Iraku w grudniu br. Wśród nich są także organizatorzy krwawych zamachów w Paryżu.
Pułkownik Steve Warren z armii amerykańskiej poinformował, że w grudniu br. co najmniej 10 liderów terrorystycznej organizacji Daesh zginęło w wyniku precyzyjnych ataków sił dowodzonej przez USA koalicji w Syrii i Iraku. Oficer zapowiedział przy tym, że Stany Zjednoczone będą kontynuować polowanie na terrorystów, którzy planują i inspirują ataki przeciwko Ameryce lub jej sojusznikom.
Wśród zabitych w nalotach są m.in. Charaffe al Moudan, który miał bezpośrednio kontaktować się z Abdelhamidem Abaaoudem, jednym z organizatorów zamachu w Paryżu w listopadzie br. Terrorysta został zabity w Syrii 24 grudnia br. Dwa dni później w irackim Mosulu poniósł śmierć Abdul Kader Hakim, odpowiedzialny za operację zewnętrzne Daesh i fałszowanie dokumentów. Według danych amerykańskich również on był powiązany z zamachem paryskim. Pochodzący z Bangladeszu Siful Haque Sujan, zabity w nieformalnej stolicy Daesz Rakkce, miał być z kolei odpowiedzialny za rozwój nowoczesnego uzbrojenia dla grup terrorystycznych oraz za ataki hakerskie.
Jednocześnie Amerykanie podali najnowsze statystki nalotów przeciwko Daesh. Do 28 grudnia br. wykonano 9229 uderzeń lotniczych: 6082 w Iraku i 3138 w Syrii, z czego siły zbrojne Stanów Zjednoczonych przeprowadziły 7143 z nich.
Francis de Asis
Ciekawe, po rozbiciu ISIS, co stanie się się z tymi 50 000 tysiącami bojowników o religię pokoju? Przyjadą do europy? Ciekawe czy będą mówić "ja tylko wykonywałem rozkazy".
piotr
Jak to mozliwe ,skoro ta cala koalicja potrafi bombardowac tylko szpitale i elektrownie .
Lach
Rosja nie jest w koalicji. Więc bombarduje szpitale i elektrownie na własny rachunek