Reklama

Siły zbrojne

Amerykanie na stałe w bazie Morón w Hiszpanii

Samolot KC-130J amerykańskiego korpusu Marines sfotografowany u brzegów Hiszpanii. Fot. Paul Peterson/U.S. Marine Corps
Samolot KC-130J amerykańskiego korpusu Marines sfotografowany u brzegów Hiszpanii. Fot. Paul Peterson/U.S. Marine Corps

Amerykanie i Hiszpanie podpisali poprawkę do umowy o współpracy wojskowej, na mocy której do bazy lotniczej w Andaluzji ma trafić więcej żołnierzy i samolotów. Decyzję musi jeszcze zaakceptować hiszpański parlament.

Stany Zjednoczone zamierzają w najbliższym czasie znacząco rozbudować swoją bazę lotniczą, zlokalizowaną na południu Hiszpanii. Przedstawiciele obu państw uzgodnili właśnie w Waszyngtonie włączenie do dotychczasowej bilateralnej umowy dotyczącej współpracy wojskowej z 1988 r., specjalnej poprawki, na mocy której Amerykanie będą mogli na stałe dyslokować do bazy lotniczej Morón zarówno więcej żołnierzy, jak i sprzętu wojskowego. Stronę amerykańską, z racji absencji wywołanej hospitalizacją sekretarza Johna Kerry`ego, reprezentował zastępca sekretarza stanu Tony Blinken, a Hiszpanię zastępca ministra spraw zagranicznych Ignacio Ybanez. Jednak aby podpisana właśnie w Waszyngtonie poprawka mogła wejść w życie, muszą się na nią zgodzić jeszcze Kortezy Generalne, a więc hiszpański parlament. W zamierzeniach rozbudowa potencjału bazy w Morón to, przede wszystkim, odpowiedź na stale pogarszającą się sytuację w zakresie bezpieczeństwa na kontynencie afrykańskim oraz wymóg realnego zwiększenia zdolności do reagowania kryzysowego w regionie MENA (Afryka Północna i Bliski Wschód). W tym kontekście zwraca się uwagę na doświadczenia wyniesione po analizie ataku terrorystycznego na amerykański konsulat w libijskim mieście Bengazi w 2012 r.

Jeśli cały proces legislacyjny zakończy się po stronie gospodarzy pozytywnie, to do Morón mają przybyć dodatkowi żołnierze ze Stanów Zjednoczonych. Początkowo zakładano, że będzie to 2200 członków personelu wojskowego oraz dodatkowych 500 pracowników cywilnych zatrudnionych przez Departament Obrony. Dotychczas personel bazy liczył ok. 850 Amerykanów. Liczba samolotów, bazujących na lotnisku zlokalizowanym w hiszpańskiej Andaluzji, miała także wzrosnąć z 14 do 21 maszyn. Jednak w wyniku konsultacji, które poprzedziły podpisanie poprawki przez przedstawicieli obu państw, dokonano korekty w zakresie liczebności personelu i liczby samolotów. Docelowo w bazie może stacjonować nawet 3500 Amerykanów oraz 35 samolotów. Szczególne znaczenie ma mieć przerzucenie nowych marines do Special Purpose Marine Air-Ground Task Force for Crisis Response-Africa, a więc formacji odpowiadającej za działania z zakresu reagowania kryzysowego, ochrony zagrożonego amerykańskiego personelu dyplomatycznego oraz zabezpieczania instalacji takich jak ambasady oraz konsulaty.

Sama baza lotnicza Morón jest zlokalizowana w Andaluzji, na południu Hiszpanii, niedaleko miasta Morón de la Frontera, około godziny jazdy od Sewilli. Jej powstanie było owocem negocjacji prowadzonych przez rządy w Madrycie i Waszyngtonie jeszcze w latach 1951-53. Co ciekawe, NASA wykorzystywała przez kilka lat Morón w roli zapasowego lądowiska dla swojej floty wahadłowców kosmicznych. Po 11 września, w trakcie działań na Bliskim Wschodzie baza była ważnym ogniwem w zakresie m.in. prowadzenia operacji tankowania samolotów w powietrzu. W Hiszpanii współcześnie stacjonuje liczący ogółem ok. 4 000 ludzi kontyngent personelu wojskowego ze Stanów Zjednoczonych, zarówno żołnierzy, jak i kontraktorów cywilnych. Oprócz bazy lotniczej w Morón, główną instalacją amerykańską w tym kraju jest strategicznie ważna baza morska w Rota. To właśnie w niej mają, zgodnie ze wcześniejszą poprawką do umowy w zakresie współpracy wojskowej, bazować cztery okręty wojenne zdolne do zwalczania rakiet balistycznych. Pierwszym z nich jest niszczyciel USS "Donald Cook", należący do klasy Arleigh Burke. Stany Zjednoczone oraz Hiszpania w ostatnich dwóch latach zintensyfikowały wspólne ćwiczenia w zakresie reagowania kryzysowego, ze szczególnym uwzględnieniem potrzeby potencjalnego działania w Afryce. 

Reklama
Reklama

Komentarze