Reklama
  • Wiadomości

Sejm uchwalił plan podnoszenia wydatków obronnych

Stopniowe zwiększanie wydatków obronnych do poziomu 2,5 proc. PKB w roku 2030 i latach następnych oraz podwyższenie maksymalnej liczebności sił zbrojnych i maksymalnej wysokości zaliczek, jakie MON może wypłacać przy zamówieniach – to najważniejsze zapisy ustawy, którą w piątek uchwalił Sejm.

  • Fot. Defence24.pl
    Fot. Defence24.pl
  • Fot. Defence24.pl
    Fot. Defence24.pl

Chodzi o nowelizację ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu sił zbrojnych, której projekt powstał w MON. W piątek został on przyjęty przez Sejm głosami 434 posłów. Przeciw był jeden poseł, a pięcioro wstrzymało się od głosu.

Sejm głosowanie
Fot. Defence24.pl

Teraz ustawą zajmie się Senat, w dalszej kolejności trafi ona do prezydenta. Obowiązującym prawem stanie się dopiero po podpisie Andrzeja Dudy i opublikowaniu w Dzienniku Ustaw.

Niemniej ustawa zaczęła działać jeszcze przed uchwaleniem. Zgodnie z regułami w niej przewidzianymi został przygotowany projekt budżetu państwa na 2018 r., który został opublikowany pod koniec sierpnia (tak przynajmniej napisano w jego uzasadnieniu).

Czytaj więcej: Wydatki bieżące na obronność w 2018 r. wzrosną dwa razy szybciej niż majątkowe [ANALIZA]

Stopniowy wzrost wydatków obronnych

Jakie to reguły? Ustawa zawiera harmonogram stopniowego zwiększania wydatków obronnych. W 2018 i 2019 r. na ten cel ma zostać przeznaczone nie mniej niż 2 proc. PKB (liczone już według nowej metodologii), w 2020 r. – co najmniej 2,1 proc. PKB, w latach 2021-23 – minimum 2,2 proc. PKB, w latach 2024-25 – nie mniej niż 2,3 proc. PKB, w latach 2026-29 – co najmniej 2,4 proc. PKB, a począwszy od 2030 r. – minimum 2,5 proc. PKB.

Jak wspomniano, zmieni się także metodologia obliczania odsetka produktu krajowego brutto przeznaczanego na wydatki obronne. Obecnie ustawa mówi, że wynoszą one nie mniej niż 2 proc. PKB z roku poprzedniego. Projekt zakłada, że wartość PKB ma dotyczyć tego samego roku, na który planowane są wydatki (według wielkości PKB określonej w założeniach projektu budżetu państwa na dany rok). Przy założeniu, że PKB będzie nadal rósł oznacza to zwiększenie wydatków obronnych. Jak wielokrotnie podkreślało MON, jest to krok zgodny z metodologią naliczania wydatków obronnych przez NATO.

Czytaj więcej: Pierwotnie plan podnoszenia wydatków obronnych był nieco inny – zobacz, jak ewoluował

Większa armia

Ustawa przewiduje też, że liczebność sił zbrojnych będzie wynosiła nie więcej niż 200 tys. stanowisk etatowych żołnierzy. W tej liczbie nie więcej niż 130 tys. będzie przeznaczone dla żołnierzy zawodowych.

Według jeszcze obowiązujących przepisów maksymalna liczebność wojska jest określona na 150 tys. żołnierzy, a nie mniej niż połowa stanowisk jest przeznaczona dla żołnierzy zawodowych, z czego nie więcej niż jedna trzecia – dla oficerów.

Możliwość wypłacania większych zaliczek

Wreszcie, ustawa zakłada zwiększenie – z 25 proc. do 33 proc. wartości zamówienia – maksymalnej wysokości zaliczek, których można udzielać, zamawiając uzbrojenie i sprzęt wojskowy. W założeniu ma to m.in. przyspieszyć proces modernizacji technicznej armii i obniżyć ceny uzbrojenia i sprzętu wojskowego (producent dysponujący pieniędzmi z zaliczki nie będzie musiał sięgać po oprocentowany kredyt bankowy lub pożyczy mniejszą kwotę). W pierwotnej wersji projekt przewidywał zaliczki 50-procentowe. Zapis ten został jednak zmodyfikowany po interwencji Ministerstwa Finansów.

Poprawki opozycji odrzucone

W piątek Sejm nie tylko uchwalił nowelizację ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu sił zbrojnych, ale także odrzucił poprawki opozycji. PO chciała wykreślić przepis, który ustanawia maksymalną liczbę żołnierzy zawodowych na 130 tys. (przy całej armii liczącej maksymalnie 200 tys. żołnierzy) oraz przepisy podnoszące maksymalną wysokość zaliczek przy zamówieniach.

Nowoczesna proponowała m.in. ustanowienie reguły, że w roku, w którym budżet państwa ma deficyt, wydatki obronne nie mogą przekroczyć 2,05 proc. PKB, a także chciała zwiększyć w budżecie obronnym minimalne wydatki majątkowe (z 20 proc. do 25 proc.) i minimalne wydatki na badania i rozwój (z 2,5 proc. do 5 proc.). Żadna z tych propozycji nie uzyskała w piątek w Sejmie poparcia większości.

Czytaj więcej: Raczej nie będzie poprawek do noweli o zwiększeniu wydatków obronnych

Zdecydowana większość za ustawą

Jeszcze na minuty przed głosowaniem wszystko wskazywało, że posłowie będą podzieleni. PO, która wcześniej uzależniała poparcie ustawy od przyjęcia zgłoszonych przez nią poprawek, zmieniła jednak front. – Dziś mimo szkodliwej działalności Antoniego Macierewicza poprzemy zwiększenie wydatków na obronę, dlatego że świat nie staje się bezpieczniejszy, rosną zagrożenia, ale by wykorzystać tę szansę, wynikającą z tej decyzji, potrzebny jest minister obrony narodowej, który będzie budował zgodę i porozumienie – oświadczył były wiceszef MON Czesław Mroczek.

Chwilę później wiceszef MON Bartosz Kownacki zwrócił uwagę, że w historii nie zdarzyło się, by jakikolwiek poseł był otwarcie przeciwko zwiększeniu wydatków na obronność. – Każdy kto dzisiaj zagłosuje przeciwko tej ustawie zapisze się gorzej niż najgorsi zdrajcy. Mam nadzieję, że takich osób nie będzie – przestrzegł Kownacki.

Wcześniej tylko PiS i klub Kukiz'15 nie zgłaszały uwag do projektu ustawy.

PO podnosiła, że wzrost wydatków obronnych do 2,1 proc. PKB nastąpi dopiero w 2020 r., czyli w nowej kadencji parlamentu, gdy nie wiadomo kto będzie rządził. Platforma interpretowała też przepis o limicie żołnierzy zawodowych na poziomie 130 tys. jako faktyczne zmniejszenie liczebności wojska – resztę 200-tys. armii stanowiłyby bowiem Wojska Obrony Terytorialnej, których wartość PO głośno podaje w wątpliwość. Platforma skrytykowała również podwyśzenie zaliczek, które jej zdaniem oznacza wydawanie środków budżetowych bez pozyskiwania sprzętu.

Nowoczesna oceniała, że zwiększenie armii do 200 tys. żołnierzy doprowadzi do tego, że trzeba będzie ciąć inne wydatki budżetu państwa i/lub sięgać po dodatkowe pieniądze podatników. Z kolei PSL wyrażało obawę, że obecne kierownictwo MON chce budować armię liczniejszą, ale słabo uzbrojoną.

Wiceszef MON Bartosz Kownacki w odpowiedzi na wątpliwości PO podkreślał, że to obecny rząd zwiększył liczebność wojska – z 95 tys. żołnierzy w 2015 r. do ponad 101,5 tys. aktualnie. Bronił też zwiększenia zaliczek jako sposobu na wsparcie krajowej zbrojeniówki i obniżenie cen zamawianych przez MON produktów. Zaznaczył również, że bez zwiększenia wydatków obronnych nie da się zrealizować wszystkich zaplanowanych programów modernizacyjnych, w tym Wisły, Narwi i Kruka.

We wtorek, podczas drugiego czytania projektu uchwalonej w piątek ustawy, przedstawiciel PiS zasugerował, że jego partia zastanawia się nad podwyższeniem ponad 130 tys. limitu żołnierzy zawodowych. MON do tej pory nie odniosło się do tego pomysłu a żaden z posłów PiS nie zgłosił takiej poprawki. Jedyna okazja, by to zrobić będzie podczas prac nad ustawą w Senacie.

Czytaj więcej: Ustawowy limit żołnierzy zawodowych może być wyższy

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama