Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Royal Navy kończy z Harpoonami. Nadchodzi era NSM?
Brytyjska marynarka wojenna rozpocznie w przyszłym roku proces wprowadzania norweskich rakiet przeciwokrętowych NSM na swoje fregaty i niszczyciele. Nowe pociski zastąpią starsze rakiety przeciwokrętowe typu Harpoon, które mają zostać wycofane z Royal Navy do końca 2023 roku. Ale tylko do 2028 roku.
Brytyjski Departament Obrony zakontraktował dostawę rakiet przeciwokrętowych NSM (Naval Strike Missile), które mają wejść na wyposażenie fregat Typu 23 (typu Duke) oraz niszczycieli Typu 45 (typu Daring). Zadanie będzie realizowane przez dwa koncerny: Babcock i BAE Systems, które jak na razie mają zainstalować NSM-y na jedenastu okrętach. Pierwszy z nich w nowej wersji uzbrojenia ma być gotowy do eksploatacji pod koniec przyszłego roku.
Informacje o zawarciu kontraktu przekazał sekretarz obrony Wielkie Brytanii Ben Wallace podczas wizyty na flagowym okręcie Royal Navy - lotniskowcu HMS „Queen Elizabeth" w stolicy Norwegii Oslo. Dostawy NSM-ów mają się rozpocząć w 2023 roku, a więc w momencie, gdy z Royal Navy zostaną wycofane rakiety przeciwokrętowe Harpoon. Amerykańskie pociski są bowiem wykorzystywane przez Brytyjczyków od kilkudziesięciu lat i pomimo, że w międzyczasie były modernizowane, to jednak nie spełniają już wymagań współczesnej wojny morskiej. Dlatego wprowadzenie NSM-ów rzeczywiście znacząco zwiększy siłę ognia brytyjskich okrętów. Otrzymają one bowiem rakiety wykonane w technologii stealth (które są trudniejsze do wykrycia) i o większym zasięgu (który przekracza 100 Mm - ponad 200 km).
Czytaj też
Jak się okazuje nie jest to jednak rozwiązanie ostateczne. Docelowym następcą Harpoonów ma być bowiem rakieta FOSW (Future Offensive Surface Weapon), którą planuje się wprowadzić na uzbrojenie fregat nowej generacji Typu 26, właśnie budowanych w szkockiej stoczni Clyde.
Rakieta ta jest opracowywana wspólnie od 2017 roku przez Francję i Wielką Brytanię w ramach programu MMAN/FMC (Futur missile anti-navire/Futur missile de croisière). Jak na razie wiadomo, że będzie to „najważniejszym pocisk przeciwokrętowy dalekiego zasięgu" brytyjskiej marynarki wojennej. Jego wprowadzenie prawdopodobnie zaplanowano na 2028 rok.
Oznacza to m.in. prawie dwukrotne zwiększenie głowicy bojowej (w rakietach NSM to około 100 kg ładunku wybuchowego) oraz zasięgu (do ponad 300 km), co będzie związane z koniecznością zapewnienia łączności z rakietą podczas lotu (w odniesieniu do celów płynących w dużej odległości nie będzie to więc uzbrojenie klasy „wystrzel i zapomnij").
Wiadomo również, że nowy pocisk będzie napędzany silnikiem strumieniowym, ma mieć 5 metrów długości, i ważyć po starcie około 800 kg. Jego unikalną cechą będzie zdolność do przenoszenia dwóch podpocisków z głowicami bojowymi o wadze około 50 kg. Mają być one uwalniane z bocznych wnęk w rakiecie głównej i zwiększać obciążenie systemów obrony przeciwrakietowej oraz dawać możliwość atakowania więcej niż jednego okrętu, lub jednego, dużego okrętu w kilku różnych miejsca (zwiększając zakres uszkodzeń). Mogą też pozostać w głównym pocisku zwiększając tym samym efekt ataku na główny cel.
W odróżnieniu od rakiet NSM naprowadzanych głowicą na podczerwień, docelowy pocisk przeciwokrętowy Royal Navy ma mieć już aktywną głowicę radiolokacyjną z lidarem, który w końcowej fazie ataku pozwoli na identyfikację atakowanego obiektu.
Ein
No, no parametry tego nowego pocisku przeciwokrętowego są imponujące. Strumieniowy oznacza co najmniej 4-5 Mach, do tego te dodatkowe głowice, LIDAR do precyzyjnej identyfikacji i lokalizacji miejsc uderzenia, zasięg spoza strefy obrony (nawet wysuniętej, nawet opartej na jakiś latadłach)... to będzie dekapitacyjna broń. Wprowadzenie NSM z jednoczesnym uzupełnieniem arsenału na F-35 o JSM ma oczywiście jak najbardziej sens. U nas też Mieczniki powinny mieć zdolność do przenoszenia NSM (z zapasów MJR) oraz MON winien zakupić JSM dla naszych 35.
Fredd
Skoro Szwecja i Finlandia wstępują do NATO, co powoduje, ze Bałtyk stał się morzem wewnętrznym NATO, zaś straty floty czarnomorskiej zniechęcą Rosjan do jakiegokolwiek inwestowania w marynarkę w Kaliningradzie to nam tak naprawdę styknęłyby te Harpoony od Anglików z demobilu. Strata kasy, Rosjanie łatwo sobie policzą ile Iskanderów mogą mieć zamiast jednej fregaty na Bałtyku, która i tak zostanie w kilka godzin zatopiona.
Stefan1
Ciekawe gdzie te harpuny trafią. Pewnie żołnierze ukraińscy już się na nich ćwiczą.