Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Rosyjscy żołnierze uzbrojeni w roje bombowych dronów. Brak systemów przeciwdziałania

Fot. mil.ru.
Fot. mil.ru.

Rosyjskie siły zbrojne chcą wprowadzić na uzbrojenie swoich żołnierzy niewielkie drony, wyposażone w minibomby. Skuteczność tego rodzaju uzbrojenia ma zwiększyć jego zdolność do działania w rojach, a więc w formacji, na którą do dzisiaj nie znaleziono skutecznego systemu przeciwdziałania.

Jest rzeczą bezsporną, że zakres zastosowań bezzałogowych aparatów latających zwiększa się z roku na rok. Drony są coraz mniejsze, mają coraz większe możliwości (w tym jeżeli chodzi o stosunek udźwigu do masy własnej) i są coraz tańsze. Zmienia się również poziom autonomiczności, który związany jest nie tylko z uproszczeniem sposobu kierowania bezzałogowcami, ale także z ich coraz większą samodzielnością w realizowaniu zadań i działaniu w grupie.

Wszystkie te nowe cechy dronów były natychmiast wprowadzane w różnego rodzaju systemach uzbrojenia. Początkowo tworzono przede wszystkim bardzo skuteczne środki powadzenia rozpoznania i nadzoru pola walki. Powstała w ten sposób cała gama bezzałogowych systemów obserwacyjnych różniących się zasięgiem, pułapem, autonomicznością, wielkością, ciężarem przenoszonego ładunku, itd. Wprowadzono więc na uzbrojenie zarówno wielkie drony dużej autonomiczności i wysokiego pułapu klasy HALE (np. typu RQ-4 Global Hawk lub Guizhou Soar Dragon), jak i mikrodrony przenoszone przez pojedynczego żołnierza (np. Black Hornet).

image
Black Hornet - jeden z najmniejszych mikrodronów wykorzystywanych operacyjnych. Fot. M.Dura

Później zaczęto uzbrajać bezzałogowe aparaty latające, które mogą być obecnie zarówno nosicielami bomb i rakiet wracając po wykonaniu zadania do bazy (np. MQ-1 Predator i MQ-9 Reaper), jak również samodzielnie atakować obiekty, stając się tak naprawdę zdalnie sterowaną amunicją krążącą (przykładem takiego rozwiązania jest np. polski Warmate). Tego rodzaju systemy uzbrojenia są rozwijane w kilku kierunkach. Po pierwsze, minimalizuje się przenoszone w ten sposób ładunki wybuchowe. Dzięki temu bojowe drony stają się coraz mniejsze i mogą atakować niewielkie cele (nawet pojedynczych ludzi) z bardzo dużą precyzją oraz przy niewielkich skutkach ubocznych.

Po drugie, potęguje się skutki ataku prowadząc go jednocześnie z wykorzystaniem dużej ilości bezzałogowców. Najbardziej wyrafinowanym sposobem tego rodzaju działania jest nalot prowadzony przez rój dronów, które nie są naprowadzane na cel pojedynczo (choć w tym samym czasie), ale grupowo, lecąc bardzo blisko siebie i wymieniając się pomiędzy sobą informacjami (np. w celu uniknięcia kolizji lub na bieżąco wyznaczając kolejne obiekty do zniszczenia).

Zalety roju dronów

Główną zaletą dronów działających w roju jest to, że jak dotąd nie znaleziono na nie skutecznego systemu przeciwdziałania. Nawet najlepsze systemy przeciwlotnicze są bowiem zdolne do zwalczania „tylko” kilkunastu lub maksymalnie kilkudziesięciu celów jednocześnie (okrętowe systemy AEGIS). Są one jednak praktycznie nieprzydatne przy ataku przeprowadzonym na różne obiekty w tym samym czasie przez kilkaset lub nawet kilka tysięcy dronów. Dodatkowo takie drony to są najczęściej bardzo małe i z założenia tanie bezzałogowe aparaty latające, w kierunku których nie opłaca się wysyłać drogich i cennych rakiet przeciwlotniczych.

Trudno jest też sobie wyobrazić, by do zneutralizowania roju dronów wykorzystywać systemy artyleryjskie lub karabiny maszynowe. Musiałyby one bowiem stworzyć prawdziwą zaporę ogniową, by zatamować lot szybko poruszającej się grupy bezzałogowców.

 Czytaj też: Eurosatory 2018: Odeprzeć atak dronów [ANALIZA]

Nie pomogą w tym również wyspecjalizowane i obecnie wykorzystywane systemy antydronowe. Jak na razie mogą one bowiem jednocześnie atakować jedynie jeden, bezzałogowy aparat latający i dopiero po jego zneutralizowaniu „przerzucić” się na kolejny cel. Dotyczy to zarówno systemów fizycznie niszczących drony (za pomocą standardowej amunicji przeciwlotniczej, rakiet lub promieniowania laserowego), fizycznie je przechwytujących (np. za pomocą specjalnych sieci), jak i zakłócających ich systemy pokładowe łączności i nawigacji (za pomocą sygnałów elektromagnetycznych) zmuszając je do lądowania lub przerwania misji. I jeżeli kilkaset dronów lecących z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę pojawiłoby się nad Białym Domem lub Kremlem, to pomimo istniejących tam systemów obronnych i tak część z nich na pewno uderzyłaby w budynek, gdzie znajdują się najważniejsi w USA i Rosji politycy.

image
Ręczne systemy antydronowe pokazane w czasie parady wojskowej z okazji święta narodowego Francji 14 lipca 2019 r. byłyby nieskuteczne przeciwko rojom dronów. Fot. www.elysee.fr

Nawet spektakularny pokaz zorganizowany podczas parady wojskowej z okazji święta narodowego Francji 14 lipca 2019 r. zakończyłby się katastrofę, gdyby nad trybunę honorową ustawioną na placu Concorde nadleciał rój dronów. Dwaj francuscy żołnierze uzbrojeni w ręczne systemy zakłócające potrzebowali bowiem kilkanaście sekund na wykrycie, zakłócenie i „spuszczenia” na ziemię jednego bezzałogowca. Większa liczba dronów bez problemów poradziłaby sobie z tego rodzaju systemem zabezpieczeń grupy najważniejszych osób w Europie.

image
W czasie parady wojskowej z okazji święta narodowego Francji 14 lipca 2019 r. Francuzi wykorzystali neutralizator „karabinowy” DroneGun Tactical australijskiej firmy DroneShield o skutecznym zasięgu 1 km. Fot. M.Dura

Oczywiście, są ludzie lekceważący to zagrożenie, którzy wskazują na problemy, z którymi podobno jeszcze nie poradziły sobie instytuty naukowe pracujące nad praktycznym zastosowaniem rojów dronów. Problemy te mają dotyczyć głównie zbyt dużych kosztów, nierozwiązanego do końca sposobu naprowadzania, nieustalonych zasad współdziałania pomiędzy bezzałogowcami oraz niewielkiego zasięgu i autonomiczności. Wszystkie te trudności są jednak systematycznie pokonywane i prędzej czy później pojawi się rozwiązanie, które będzie skutecznie działało zgodnie z założeniami przeciwko wskazanemu celowi. Według skąpych informacji, jakie pojawiają się co jakiś czas w mediach, można przypuszczać, że w przypadku Rosji, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Chin będzie to „prędzej”.

Czy rzeczywiście są przeszkody, by wykorzystywać bojowo roje dronów?

Tak naprawdę nie ma obecnie technicznych i technologicznych przeszkód, by rozpocząć bojowe wykorzystywanie rojów dronów. Tym bardziej powinien więc dziwić, brak centralnie realizowanych prac nad przeciwdziałaniem tego rodzaju zagrożeniom. Dlatego ze względu na koszty, firmy samodzielnie pracujące nad systemami antydronowymi (w tym polskie) skupiają się przede wszystkim nad środkami skutecznymi w odniesieniu do jednego bezzałogowca. Cały czas jednak deklarują gotowość do współpracy w tej dziedzinie i możliwość rozszerzenia swojej oferty.

image
Typowy system antydronowy jest przystosowany do kierunkowego zakłócania dronów i jest mało przydatny podczas ataku roju bezzałogowców. Fot. M.Dura

Tymczasem druga strona - producenci dronów, tworzą cały czas systemy coraz wyższej generacji. Dzięki temu rozwiązano już praktycznie wszystkie problemy, jakie przeszkadzały w wykorzystaniu bardzo dużej liczby niewielkich bezzałogowców, działających grupowo przeciwko jednemu lub kilku celom.

Przede wszystkim obniżono koszty jednostkowe dronów, które są coraz bardziej proste i mogą być produkowane seryjnie, co bardzo szybko zmniejsza ich cenę. Przykładem może być ogólnodostępny mini quadrocopter DJI Mavic 2 Pro Fly, który pomimo że wyposażano go w bardzo dobrą kamerę cyfrową, wyrafinowany system łączności oraz konstrukcję ułatwiającą składanie ma cenę sklepową poniżej 1400 dolarów. Tysiąc takich dronów kosztuje więc mniej niż np. wyspecjalizowana w wyszukiwaniu celów rakieta manewrująca.

image
Mikrodron Perdix (na zdjęciu przygotowany do załadunku) pomimo, że nie uruchomiono jeszcze produkcji seryjnej już kosztuje mniej niż 2000 dolarów. Fot. Lincoln Laboratory Massachusetts Institute of Technology

Ale podobną cenę mają również drony budowane dla wojska. Przykładem mogą być opracowane przez Massachusetts Institute of Technology bezzałogowce Predix przystosowane do zrzucania z zasobników samolotowych z wysokości nawet 9000 metrów. Pomimo unikatowej konstrukcji ważących tylko 290 gram dronów, już udało się zejść z ich ceną poniżej 2000 dolarów. Przy masowej produkcji koszty te będzie można ograniczyć co najmniej dwukrotnie.

image
Drony przygotowywane przez amerykańską agencję DARPA w ramach programu Gremlin (Defense Advanced Research Projects Agency). Fot. DARPA

Cały czas zmniejsza się również wielkość dronów wykorzystywanych w rojach. Amerykańska Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency) w ramach programu Gremlin pracuje przykładowo nad „mikrodronem”, który ma rozmiar pocisku. Ma on działać zespołowo, ale głównie prowadząc rozpoznanie. Przewiduje się dodatkowo możliwość jego przechwycenia w powietrzu po wykonaniu zadania przez specjalnie do tego przygotowany samolot transportowy C-130 i później ponownego wykorzystania.

Problemem nie jest też sposób naprowadzania i komunikowanie się między dronami. Naukowcy korzystają tu z obserwacji naturalnego środowiska: stad ptaków, owadów (np. pszczół), ryb i zwierząt, które pomimo wykonywania bardzo szybkich manewrów są w stanie unikać kolizji. Zauważono m.in., że cechą roju jest jego samoorganizacja związana z wiedzą na temat tego, co robią poszczególne „osobniki” wchodzące w jego skład. To właśnie dzięki temu unika się kolizji w powietrzu, można przekazywać zadania dronów, które w jakiś sposób zostały wyeliminowane, można zmieniać sposób realizowania misji w zależności od sytuacji nad obiektem ataku, dzielić się na mniejsze grupy lub nawet wyznaczać jeden lub kilka dronów do wykonania rozpoznania przed przeprowadzeniem samego uderzenia.

W roju istnieje dodatkowo możliwość stworzenia pewnego rodzaju hierarchii z wyznaczeniem dronu-dowódcy, który jako jedyny ma kontakt z operatorem i koordynuje działanie pozostałych dronów-żołnierzy. Natomiast w przypadku utraty lidera zakłada się, że  grupa bezzałogowców będzie dostosowała się do sytuacji i automatycznie wyznaczała kolejnego „przywódcę”. Zachowywana jest przy tym pewną autonomia, ponieważ nawet w przyrodzie nie ma w rojach „przewodnika”, który miałby łączność ze wszystkimi osobnikami.

Dodatkowo, wzorując się na koloniach termitów planuje się skorzystać z mechanizmu określanego jako stygmergia. Jest to pośredni sposób porozumiewania się pomiędzy „osobnikami” poprzez pozostawianie sygnałów/śladów w środowisku, na które inni mogą lub powinni reagować.

Inspiracją w tej dziedzinie dla naukowców są także stada ptaków – w tym szpaków. Ptaki te potrafią bowiem w ułamku sekundy przekazywać sobie informacje reagując natychmiast na nawet niewielkie zmiany prędkości i kierunku. Jako wzór próbuje się również wykorzystać zachowanie tak prostego organizmu, jak jednokomórkowa ameba, która potrafi polować, zmieniając strukturę swojego „ciała” i trawić „zdobycz”.

Ale wprowadzane mają być również oryginalne sposoby zachowania, np. w przypadku pojawienia się niespodziewanych zagrożeń (związanych z przeciwdziałaniem lub nagłym załamaniem się pogody). Agencja DARPA uruchomiła nawet specjalny program CODE (Collaborative Operations in Denied Environment). Jego celem jest przekazanie dronom umiejętności adaptowania się i reagowania na nieoczekiwane problemy związane np. z zakłóceniem sygnału GPS lub utratą łączności z bazą.

Samo sterowanie (bez quasi inteligencji) dużą liczbą dronów jest już obecnie najmniejszym problemem. Wspomniany już quadrocopter DJI Mavic 2 Pro Fly może być bez problemu sterowany smartfonem. Różnego rodzaju pokazy publiczne wskazują wyraźnie, że kierowanie kilkutysięcznym rojem dronów jest już możliwe z pomocą jednego laptopa. Nie ma więc problemu by nadzór (ale nie kierowanie) nad rojem bezzałogowców zlecić jednemu z „członków” roju lub nadzorującemu atak większemu statkowi powietrznemu (w tym bezzałogowemu).

Badania w tej dziedzinie są prowadzone od kilku lat i z roku na rok rośnie liczba dronów, którymi udaje się jednocześnie sterować. Oficjalnie wszystko jest przedstawiane jako forma „zabawy”. Roje dronów są więc proponowane jako środek mający zastąpić pokazy sztucznych ogni i bite są kolejne rekordy Guinnessa w tej dziedzinie. Przykładowo 15 lipca 2018 r. Intel otrzymał ten tytuł za jednoczesne koordynowanie lotu 2018 dronów w Folsom w Kalifornii w czasie pokazu trwającego około 5 minut.

Wcześniejszy rekord Guinnessa należał do chińskiego koncernu Beijing Yi-Hang Creation Science & Technology, którego inżynierowie w kwietniu 2018 roku sterowali w powietrzu lotem 1374 dronów nad historycznymi murami miasta Xi’an. W obu przypadkach sukces był tym większy, że małe bezzałogowce nie tylko latały w grupie, ale również realizowały różne zadania tworząc w powietrzu wymyślne figury i zmieniając barwy w skoordynowany sposób.

Jest mało prawdopodobne, by postępy w tej dziedzinie nie były zauważone przez wojskowych. Jak na razie o planach wprowadzenia na uzbrojenie rojów dronów w najbliższych latach poinformowali jedynie Brytyjczycy. Bardzo zaawansowane prace nad tego rodzaju rozwiązaniami prowadzą jednak na pewno również Amerykanie i Chińczycy.

Czy zasięg dronów jest rzeczywiście problemem?

Stosunkowo duży quadrocopter DJI Mavic 2 Pro Fly może latać przez około pół godziny z prędkością do 72 km/h i na maksymalnym zasięgu 8 km. Teoretycznie jest to duże ograniczenie dla użytkowników, którzy muszą znajdować się blisko celu by wykonać skuteczny atak. To właśnie dlatego od kilku lat pracuje się w różnych państwach nad systemami uzbrojenia, które są w stanie dostarczyć we wskazane miejsce (lub w jego pobliżu) odpowiednią ilość niewielkich dronów.

Najwięcej informacji o konkretnych działaniach wojskowych pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Przykładowo w lipcu 2018 r. koncern Raytheon otrzymał kontrakt na opracowanie prototypu systemu LOCUST, którego najważniejszym elementem ma być bezzałogowy aparat latający: tani, zdolny do wystrzeliwania z wieloprowadnicowych wyrzutni „rurowych” i przystosowany do działania „w roju”.

Ale jeszcze wcześniej, w styczniu 2017 roku opublikowano film z prób przeprowadzonych w październiku 2016 r., podczas których wykorzystano 103 jednocześnie działające mini-drony powietrzne Perdix wyrzuconych z zasobników przenoszonych przez trzy lecące w szyku z prędkością 0,6 Mach samoloty F-18 E/F Super Hornet. Zasobniki te nie były jednak zrzucane jak bomby kasetowe, ale zabierane z powrotem na lotnisko, gdzie można je było ponownie załadować „subamunicją”.

Jest jednak bardzo prawdopodobne, że zrzutnia dronów badana na Super Hornetach była tak naprawdę autonomicznym modułem, który bez problemu można wbudować w już istniejące bomby szybujące (przenoszące ładunek bojowy nawet kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zrzutu), rakiety manewrujące a nawet amunicję artyleryjską (np. rakiety wyrzutni HIMARS).

W lipcu 2019 r. Rosjanie poinformowali, że pracują nad podobnym rozwiązaniem, który jak się jednak okazuje ma działać według innej zasady. Rosyjski minister obrony poinformowało bowiem agencję Izwiestia o planach wyposażenia rosyjskich żołnierzy w drony zdolne do przenoszenia niewielkich bomb. Ma to być efekt doświadczeń, jakie pozyskano podczas działań przeciwko bojownikom ISIS w Syrii.

Rosjanie odkreślają, że pomimo iż chodzi o niewielki ładunek bojowy w przypadku pojedynczego dronu, to po stworzeniu roju są już o wiele większe możliwości oddziaływania na przeciwnika i większe prawdopodobieństwa przebicia się przez obronę przeciwlotniczą. Rosyjscy analitycy doskonale zdają sobie bowiem sprawę, że istniejące obecnie środki samoobrony są bardzo skuteczne, ale tylko w przypadku ataku pojedynczego bezzałogowca. Jak jednak te drony mają być przenoszone Minoborona nie informuje, wskazując jedynie na już rozpoczęte prace nad „miniaturowymi bombami”.

Czy warto się zabezpieczać przed rojami dronów?

Choć wiadomo że są państwa pracujące nad bojowym wykorzystaniem roju dronów, to informacje o wprowadzeniu tego rodzaju uzbrojenia jak na razie się nie pojawiły. Nie wiadomo też, jak mają być uzbrojone działające grupowo mikrobezzalogowce. Przypuszcza się, że nie będą one przenosiły na pewno ładunku, który mógłby zaszkodzić tak dużym i opancerzonym obiektom jak okręt, czy czołg. Jednak straty wyrządzone przez kilka tysięcy dronów przenoszących tylko po 100 gram materiału wybuchowego mogą być bardzo poważne.

Narażeni są przede wszystkim ludzie, którzy mogą zostać zranieni lub zabici nawet przez mieszczące się w dłoni drony wyposażone w specjlany ładunek kumulacyjny o wadze trzech gramów. Potwierdziło to zresztą w kwietniu 2018 r. rządowe szwajcarskie Centrum Dronów i Robotyki/Swiss Drones and Robotics Centre uznając, że obrażenia spowodowane takim małym ładunkiem „są tak poważne, że szanse na przeżycie są bardzo małe”. Ale w niebezpieczeństwie są także składy amunicji, paliw, systemy obserwacji optoelektronicznej, anteny radarów (jako najwrażliwszy element systemów obrony przeciwlotniczej) oraz energetyczne linie przesyłowe.

Paradoksalnie najbardziej interesujące rozwiązania jak na razie pokazują filmowcy, którzy tworzą coraz to nowe scenariusze działań i prezentują tylko z pozoru futurystyczne rozwiązania techniczne (często jako ostrzeżenie). Nie jest to jednak tylko fikcja, ponieważ już kilkakrotnie się okazało, że projekty scenarzystów zostały później wprowadzone jako konkretne rozwiązania.

Oczywiście, roje dronów w przyszłości mogą być także wykorzystywane do pożytecznych działań cywilnych. Współdziałające grupy bezzałogowców planuje się np. wykorzystywać w czasie akcji poszukiwawczo ratowniczych (np. w rumowiskach, górach, itd.). W Wielkiej Brytanii poważnie rozpatruje się również zastosowanie roju dronów w operacjach pożarniczych (na przykład do szukania zagubionych osób lub tworzenia mapy dużego pożaru w czasie rzeczywistym). Co ciekawe, w tego rodzaju pracach biorą udział wojskowe laboratoria: brytyjskie DSTL (Defence Science and Technology Laboratory) i amerykańskie AFRL (US Air Force Research Laboratory).

Jednak najszybciej wprowadzone w tej dziedzinie będą niewątpliwie rozwiązania typowo wojskowe. Dlatego już teraz należy się zastanowić, czy działające w dużej części samodzielnie roje dronów nie stają w jakiś sposób bronią autonomiczną – zakazana w większości państw zachodnich. W krajach tych, decyzja o ataku na konkretny obiekt musi być bowiem na końcu zawsze zaakceptowana przez człowieka. Będzie to jednak praktycznie niemożliwe w przypadku roju dronów, gdy jednocześnie atakuje kilka tysięcy bezzałogowców.

I protesty w tej sprawie na pewno już niedługo się pojawią. Problem polega na tym, że na pewno nie będzie ich w Chinach i Rosji. I na to się trzeba zawczasu przygotować.

Polskie Siły Zbrojne oficjalnie nie mają na swoim wyposażeniu żadnego z nowej generacji środków przeciwdziałania dronom.

Reklama

Komentarze (50)

  1. stary wuj

    A próbował ktoś systemu "parachute and cable"? Artrylerii lufowej strzelającej bateriami, pociskami z wymuszona fragmentacją? Może trzeba powyciągac "ciężką pelot" z lamusa? Albo głowic paliwowo- powietrznych z zapalnikiem czasowym, odpalanych na drodze "roju"?

    1. Niby co?

      Przecież wg MON "ważniejsze" są kokejne stare Herculesy no i wypasione odrzutowe sanitarki. Wg MON to "Boże uchowaj" byśmy kupili coś co nas wzmocni!! A nuż wreszcie nasze NSMy mogłyby zwalczać cele na swym maks dystansie 220 km!! MON nie uważa by były nam potrzebne środki naprowadzania powyzej 50 km .

  2. Andrettoni

    Duże drony są drogie i ich użycie w roju jest porównywalne z użyciem samolotów. Natomiast małe drony są podatne na wiatr i mało skuteczne, bo zabierają mały ładunek - oczywiście jak spadnie nam 300 granatów na głowę to jest straszne, ale to samo może zrobić 1 bomba kasetowa i będzie dużo tańsza. Im mniejszy i tańszy dron tym gorszy sprzęt łączności i obserwacyjny jaki może zabrać, a to oznacza, że łatwo można go zakłócić lub oślepić. Niegłupim pomysłem byłoby tez zaatakowanie operatora. Można też ożyć amunicji inteligentnej - skoro smart drony to i może być smart amunicja... Co przeszkadza użyć np. granatników podwieszanych 20 mm z zapalnikami zbliżeniowymi i głowicami burzącymi? Bądźmy szczerzy - dla naszych komandosów zakupiono nano drony w cenie 35 000 zł za sztukę, a nie mogą latać jak lekko zawieje - 15 km/h, a ich możliwości łączności i obserwacji są porównywalne z bardzo kiepskim telefonem komórkowym... Zasięg i długotrwałość lotu są tragiczne (1000 metrów i 30 min), a po użyciu ciężko je "podładować" Ich wytrzymałość jest znikoma, bo nie mówimy tu o lataniu na łące, tylko polu bitwy... Atak takich 100 dronów o łącznej wartości 3 500 000 zł nie wyrządzi żadnej szkody bo maja zerowy udźwig. Rój dronów o większych możliwościach kosztowałby więcej, a wiec mówimy już o dziesiątkach milionów. Mamy opracowane tańsze i bardziej skuteczne bronie. Swoją drogą w Media Markt można kupić za kilka tysięcy lepsze drony niż kupiliśmy za 35 000...

    1. gdzie dokładnie

      Dron z kamerą termalną i mieszczący się w dłoni w mediamarkcie?

  3. sdf

    Strzelanie do dronów falą uderzeniową. Paliwowo-powietrzne z programowanym zapalnikiem? 1pocisk 1 rój. Do tego broń energetyczna. Czy nagłe oślepienie czy zaciemnienie sensorów drona jest możliwe? Hmm,a szkolone stado ptaków przeciw dronom w pobliżu lotniska?

    1. lol

      O mikrofalach słyszałeś? O zakłócaniu łączności słyszałeś?

    2. madox

      Jak dron ma software autonomiczny to zakłócenia nic nie dadzą. Można do również zaprojektować tak, że będzie odporny na przeciwdziałanie mikrofalowe nawet dużymi energiami

    3. lol

      Doprawdy? Tylko wtedy z minidrona zrobi się spory samolot, już nie taki tani i latający w rojach. A rój dronów, żeby nie zderzać się ze sobą nawzajem musi pozostawać w połączeniu, komunikując się bez przerwy odnośnie położenia i działania każdego drona względem drugiego. Autonomiczne oprogramowanie tego nie ominie. Wystarczy sygnał zakłócający i cały rój się rozpada.

  4. zdrugiejstrony

    To co Amerykanie i Chińczycy mają to ruscy zaczynają w sposób nie mający "analogów w świecie" Skończy się informacją że rozpoczęli wyposażanie wybranych jednostek w lżejsze granaty ręczne ze skrzydełkami umożliwiającymi szybowanie.

    1. dyndas

      Mają już po testach drony w granacie 40mm. Czas lotu 15min, 80g ładunku wybuchowego. Zrobi kuku nawet KTO jak w odpowiednie miejsce trafi.

  5. iksjack

    przeczytajcie książkę Lema pod tytułem ,,Wespon system or upside down ewolution,, Tam znajdziecie jak będzie przebiegał rozwój dronów. Książka po polsku.

    1. Albo "Niezwyciężony" tego samego autora, chyba jeszcze z lat 60-tych. Tam jest opis walki roju wielkości

  6. Extern

    Chyba jest dosyć oczywiste że na rój jedynym sensownym sposobem jest jakiś własny antyrój. Czytałem kiedyś opowiadanie SF w tym stylu że kiedyś tak właśnie będzie że będą toczone w powietrzu prawdziwe bitwy w wykonaniu chmur małych latających robocików z chmurami innych podobnych im małych robocików a ludzie na ziemi będą tylko biernie obserwowali te działania strzepując kurz z ramion pochodzący z porozrywanych szczątków ich małych mechanicznych ciałek.

    1. asd

      O co byś powiedział o systemach LMANDIS, THOR i CHIMERA?

  7. Zatroskany

    Tak tak drony su 57 ,t-14, posejdony,kalibry,cyrkony,,iskandery a w rękach dalej poczciwy stg-44 .

    1. AKA

      A u amerikan sodżera dale poczciwy M16 z lat sześćdziesiątych. Jak byś więcej czytał to byś wiedział, że karabinki z rodziny AK mają z Stg-44 tyle wspólnego, co ty z inteligencją.

    2. Davien

      No popatzr jakbys czytał, to bys wiedział ze M-16 zostały zastapione karabinkiem M-4 ale jak widać...

  8. Fizyk

    Tylko pole siłowe zakłóci lot roju. Gdy czujniki wykryją, że w ich stronę lecą minidrony, uwalniana jest energia z superkondensatorów Oczywiście, takie pole istniałoby jedynie przez ułamki sekundy, jednak odpowiednie dobranie momentu jego pojawienia się uchroniłoby ochraniany obiekt.I po dronach

    1. dim

      fizyku, a co jeśli te drony będą po prostu starannie zaekranowane ? Poza tym prócz dronów masz tam wokół własnych ludzi. A istotą roju jest jednoczesny atak ze wszystkich stron horyzontu lub półsfery - jakiej mocy pola potrzebowałbyś ? Czy blok elektrowni wystarczy ? A antena kierująca całość w przestrzeń, chroniąc ludzi wokół ciebie ? Śrut jest jednak lepszy. A ludzie pod pancerz !

    2. Davien

      Panie dim, a jakim cudem chce pan takie maleństwa zaekranować? Aha i jak one maja doleciec do tego celu, bo ani szybko, ani wysoko, ani daleko to nie poleca.

  9. jack

    Na automaty sa automaty. Wiązka omiatająca czy fala elektormagnetyczna.

    1. Edi

      Dokładnie...sterowane falami, zakłócenie fal....i po krzyku. Chyba że....

    2. Ano prawda

      Zgadza się, impuls nie jako wiązka tylko sfera i pada wszystko. Tylko mocy trzeba więcej. No i dodatkowo lasery, te także załatwiają temat. Kwestia mocy i szybkości przenoszenia z celu na cel.

    3. budowlaniec

      siatka druciana płotowa, 8zł z m2

  10. Też sobie czasem popiszę

    Odpowiedź jest, tyle że wymaga upowszechnienia. To wirkator połączony z falowodem i anteną, kierującymi wiązkę energii mikrofalowej w określony wycinek przestrzeni. Dron to niewielkie urządzenie, które nie może być zbyt skutecznie ekranowane. Aby taki rój się porozumiewał, potrzebne są anteny. Antena to "drzwi", którymi impuls wejdzie do sterownika urządzenia i wywoła podobne skutki w jego elektronice, jakie wywołuje wyładowanie statyczne ESD, na które każdy tranzystor FET jest mało odporny. Sprzęt latający o większych wymiarach może mieć przewód antenowy zabezpieczony dławikami, filtrami środkowo-przepustowymi itp, ale małe urządzenia, gdzie liczy się każdy gram masy, będą z tym miały problem. Do tego dochodzi sama kwestia ekranowania - siatka tworząca klatkę Faradaya musi być na tyle mocna, aby wywołane impulsem prądy nie spowodowały jej przepalenia. A to znowu więcej masy. Strzelać do dronów? A strzela się do komarów? Najlepszym sposobem są wabiki, w których owady są wabione niebieskim światłem i niszczone napięciem. Impuls elektromagnetyczny zrobi z dronami to samo.

    1. Extern

      Mikrodrony w roju nie koniecznie muszą się komunikować falami elektromagnetycznymi. Impulsy światła przekazywane od drona do drona też się sprawdzą. Jakoś Ryby w ławicach nadajników nie mają a przed rekinami uciekają synchronicznie nie rozbijając ławicy.

  11. Bies

    No tak, znowu Rosja i mnóstwo tekstu a potem wyjdzie jak zwykle... Z autonomicznego robota wyjdzie po prostu mały człowiek, samolot V generacji ledwo osiągnie IV generację, systemy superrakiet w których parametry wątpią nawet rosyjskie instytuty naukowe czy wreszcie tajny okręt podwodny który w jednej awarii wykosił więcej wysokich rangą oficerów niż zginęło od II wojny światowej. Rosja to może najpierw zapewni swoim żołnierzom jednolite umundurowanie i papier toaletowy w ubikacji a potem dopiero się chwali co będzie miała za jakiś czas.

    1. Stary Grzyb

      10 :)

  12. Orcio

    Provblemem powinno być rozpoznanie zbliżającego się roju dronów. Jeśli ten problem zostanie rozwiązany to mikrodrony lecące "kupą" staną się łatwym celem dlaładunku paliwowo-powierznego wystrszelonego z granatnika. Był rój- nie ma roju.

    1. dronik

      a co gdy np rój rozbije się na mniejsze grupki lub pojedyńcze jednostki, nadleci z wielu kierunków, uzyskujac "gęstość" na zbyt krótkim dystansie by móc wykorzystać takie środki przeciwdziałania bez strat własnych?

  13. Kiks

    Mikroładunki, śrut, roje, zwiększanie masy co już zaprzecza idei roju itd. Wszystko to bzdury. Na ten moment nie ma takiej technologii. Jedyny rój, który zrobił na mnie wrażenie to ten z filmu "The Day the Earth Stood Still". Ale to nadal sci-fi jest i długo jeszcze będzie. A może lepiej, żeby nigdy nie powstał.

  14. dim

    "...Przypuszcza się, że nie będą one przenosiły na pewno ładunku, który mógłby zaszkodzić tak dużym i opancerzonym obiektom jak okręt, czy czołg." - Nie czołg ? A czemu nie ? - Twierdzenie zupełnie bezpodstawne ! Bo są bardzo małe ? Ograniczenie absurdalne ! Na czołgi i inne spore wozy bojowe będą to smart-drony nieco większe ! Ale to wkrótce ! ! ! A właśnie już wkrótce, ponieważ my nie szykujemy się do obrony przed nimi. Poza tym szkoda, że Autor nie poszedł o krok dalej i nie rozważył jaki będzie następny krok w rozwoju tego typu amunicji ? Otóż twierdzę, że za niewiele lat zdolności obliczeniowe miniczipów, a co za tym idzie zdolność samosterowania się smart-drona będzie wystarczająco duża, skuteczna, by konstruktor nadał tej amunicji, w końcowej fazie ataku - czyli gdy została już wykryta - wysokie przyspieszenie. Np. odrzutowo. A jak atakuje ptactwo drapieżne ? Krąży wybierając cel, po czym spada w dół "jak kamień", prosto na cel. Przy czym ptak hamuje tuż przed celem, by się oń nie rozbić. Smart-dron nie musi hamować. Logoka sugeruje, że będą dwa sposoby ataku roju smart dronów. Pierwszy - promieniście, z każdego kierunku naraz, tuż przy powierzchni ziemi, dla maksymalnego opóźnienia wykrycia ataku - najkrótszego czasu na możliwe przeciwdziałanie. Tak, że większość wież z działkami (i odpowiednią amunicją w nich załadowaną) nie zdążą się nawet obrócić we właściwych kierunkach. Jasne, że sterowane komputerowo i sieciowo - człowiek nie miałby szans ani pomyśleć... Drugi sposób ataku, to prosto z góry, prawie 90 stopni, pionowo w dół. Gdyż nasze działka nie będą w stanie tam strzelać, mimo wykrycia ataku. Jasne, że tak być nie musi. Ale nie będzie tylko w wypadku, gdy my już dziś zaczniemy wprowadzanie zabezpieczeń, środków skutecznie niszczących taki atak. Czego ani próbujemy organizować. Dyskutujemy o niebieskich migdałach, sojuszach i defiladach, odmieniamy przez przypadki "patriotyzm" "gotowość" itp hasełka - jasełka. Zamiast myśleć logicznie i działać skutecznie.

    1. Kiks

      A jaki tam ładunek umieścisz? To tak jak bajka z wybuchowym długopisem Bonda. I każdy taki dron to wybuchnie, owszem. Ale to nadal będzie pojedynczy wybuch x ileś tam. One nie skumulują się. A nawet ich fala będzie znosić się.

    2. dim

      Zupełnie zwyczajnie - na sprzęt pancerny będą więsze drony. I pamiętaj, że zaatakują z góry. Choćby specjalnie w tym celu wznieść się miały tuż znad traw dopiero o 2 metry przed czołgiem. Ale najbardziej ABSURDALNE jest to, że właśnie mamy w Polsce, w cywilu, znakomitych fachowców od wykrywania z bliska i baaaaardzo tanio. Powstają świetne i bardzo tanie, różne detektory dla systemów alarmowych. Panowie wojskowi z MON niesamowicie zadzierają nosa z tymi "kosztami", ale sprzęt cywilny nie ma prawa mieć ani maleńkiego ułamka błędnych decyzji, dopuszczalnego w sprzęcie wojskowym. Przykładowo, gdy wojskowe pociski trafiają z 80% skutecznością, mówi się, że są super. A cywilny detektor, taki za 10 Euro w hurcie, pomylić się "ma prawo" raz na miliony analiz, nie raz na tysiące. Ma bezbłędnie rozpoznawać człowiek/nie-człowiek. Latami, latami bez jednego fałszywego alarmu. No ! Ale tych inżynierów nikt nie finansuje z budżetu MON, więc muszą sami być dobrzy, na rynku pełnej światowej konkurencji. Inaczej nie kupię ich detektorów. I Polacy są właśnie baaardzo dobrzy /bardzo mocni. Cywilni Polacy.

    3. Kiks

      Ja doskonale rozumiem Cię, ale większej drony zaprzeczają właśnie idei roju dronów. Bo łatwiej będzie je unieruchomić, dostrzec itd. I łączny ich koszt w takim roju spowoduje, że lepszy będzie pocisk.

  15. Marek

    Tytuł artykułu jest mylący, bo Rosjanie dopiero zamierzają uzbroić żołnierzy w roje Dronów. Odnoszę też wrażenie, że jakby WB podłubało przy swoich ZRN-01 stokrotkach, to mogłyby mieć coś do powiedzenia w tym temacie. Co do samych mini dronów zaś to sami powinniśmy je wprowadzić w znacznie większej ilości. Warmate przecież są i nawet trochę ich kupiliśmy. Jest DragonFly a także Giez. Głowice bojowe potrafimy do nich robić. Jest rodzinka GX-1 do zastosowania w tych maluchach. Czyli odłamkowo-burzące GO-1 HE i GO-2HE, termobaryczna GTB-1FAE czy odłamkowo-kumulacyjna głowica GK-1 HEAT. Jest także cięższa rodzinka GX-2 do większych dronów. Czyli odłamkowo-burząca GO-2 HE, kumulacyjno-odłamkowa GK-2 HEAT i termobaryczna GTB-2 FAE. Jakby co, to większy dron do ich przenoszenia w postaci Warmate 2 też jest. Trzeba tylko chcieć te cięższe także mieć.

    1. dyndas

      Warmate kosztuje ponad 100tys PLN za szt, te karakany kosztuję 5 tys PLN i mogą zabić twojego kumpla, tak że ten

    2. Marek

      Nie wiesz ile będą kosztowac, ja także nie wiem, ale o 5 tys. PLN zapomnij. Zastanawiam się natomiast co by było, gdyby powstała wersja ZRN-01 stokrotka w wersji wystrzeliwującej drony. Da się to pewnie zrobić bo taki Giez choćby startuje z wyrzutni rurowej. Albo na przykład odpowiednie cargo do 120mm. Przeciążenia występujące podczas startu rakiety nie powinny załatwić wykonanego w reżimie wojskowym drona.

    3. dyndas

      Odwiedź jakiś sklep z podzespołami i zobacz ile kosztują. Następnie podziel te ceny przez 2. Za 2tys PLN można kupić już dron wyczynowy z goglami. Taki mały giez będzie kosztował w masówce max 100USD. Reszta to kwestia sprytnego softu. Najgorsze, że taki dron może sobie czekać gdzieś przy drodze albo mostku na rzece całymi dniami, doładuje się ogniwem i czeka dalej. Jeść nie woła

  16. Cezary J.

    Jasne ze jest rozwiazanie. Radary 3D sektorowe, jammery sektorowe z nimi sprzezone i po sprawie. Ewentualnie mozna dodac miniguny w tychze sektorach. Rozwiazania antydronowe oparte o radary 3D i jammery sektorowe sa juz tez dostepne w Polsce i to Made in Poland. Polecam swiezy artykul z Infosecurity24...

    1. Gnom

      Ciekawe jak zakłócisz drony autonomiczne, okresowo wymieniające się informacją w krótkich komunikatach. A tak wygląda powstajacy świat dronów bojowych. Radar tak, szybkostrzelna broń tak, ale zakłócanie stanie sie coraz trudniejsze. Ze wzgledu na koszt sznase złożonego przeciwdziałania będa, poza ważnymi celami, znikome. Dlatego proste i lekkie drony, służące zwykłym pododdziałom moga stac sie upierdliwe, choć nie zawsze szkodliwe - ot takie nękanie.

  17. Trefniśruskiszpion

    Hahaha... "nie znaleziono skutecznego sposobu działania". A znacie takie słowo jak Jammer, czy systemy walki WRE, pomijam standardową broń przeciwlotniczą, a prymitywne drony działając w "roju" atakowały już rosyjskie siły w Syrii, chociażby lotniska we wschodniej Syrii.

  18. fadex

    jak nie ma metod. radar i dzialka szybkostrzelne.

    1. ...

      Zestrzel z działka 30 szybkich dronów wielkości wększej jaskółki... Z małym ładunkiem kumulacyjnym w środku. Pancerza nie przebije. Optykę czy żołnierza nawet z kamizelką - pewnie tak.

    2. dim

      @fadex. - pociski programowalne i baaaardzo szybkie mechanizmy i komputery. Akurat to ostatnie (b.szybkie czipy obliczeniowe), będzie prostą sprawą, gdy takie drony już nastaną. Co jednak nie zastąpi dobrych algorytmów i bardzo szybkich części mechanicznych. Trzeba je tworzyć już dziś. Zamiast pisania przemówień i defiladowania (co właśnie też dużo kosztuje !).

    3. Davien

      Zapewne 1-2 pociski AHEAD wystarczą nawet na więcej.

  19. mm

    pomysł ze śrutem zdaje się być zabawnie prostym rozwiązaniem a jak nie to na drony inne wyspecjalizowane drony. Zaczyna się szaleństwo w mikro skali.

    1. Kiks

      Śrut jest ciężki. Bo musi być, aby miał sens. Bo po co śrut o wadze puchu.

  20. mc.

    Mikrodron wcale taki tani nie jest - jak napisano w artykule ok. 2000 USD. Uzbrojenie go w ładunki też nie będzie łatwe - będzie cięższy, będzie wymagał mocniejszego zasilania itd, a siła ładunku pozostanie niewielka. To nie będzie latający granat - skuteczny będzie wybuchając w odległości min 1 metra od celu, i to nie osłonionego. Stworzenie roju też nie będzie proste - drony musiałyby wymieniać się informacjami. To oznacza że można je będzie zakłócić - dokładnie tak jak to się dzieje z rakietami naprowadzanymi radiowo. Nawet na YT można znaleźć takie filmy. Dalej miniaturowe drony muszą być wysyłane z niewielkiej odległości, a żeby stworzyć rój trzeba mieć ich dużą ilość - czyli trzeba je przywieźć "pojazdem". Na razie to bardzo odległa przyszłość. W najbliższym czasie ważniejsze są miniaturowe drony obserwacyjne - dla naszej armii, oraz możliwość ich zwalczania (czyli niszczenia dronów przeciwnika).

    1. dim

      mikrodron zdolny do przeniesienia gdzie należy kumulacyjnego pocisku o masie 3 g, z wszelkimi marżami handlowymi, detalicznymi, kosztuje dziś ok. 45 Euro. Przeniesie go w pobliże i zrzuci jakiś nośnik roju. Znakomity cyfrowy detektor podczerwieni, którego używam na montażach, praktycznie nie popełniający mi błędów oceny, to około 10 Euro w hurcie. Wszystko to razem, w dużym hurcie i przy seryjnej produkcji kosztować będzie 20 Euro. A Pan może twierdzić, że 2 tysiące euro /sztuka. I jeśli to MON wykona te zamówienia i zakupy, owszem, może Pan mieć rację.

    2. koti

      zamian kamery jak w mawiku możne mieć miniaturowy ładunek. Nie mówimy tu o produkcji cywilnej i wojskowej, dla której budżet na badania jest o wiele większy. Myślę, że takie koncepcje jak przedstawione w artykule mają szansę na realizację. Można uwzględnić także koncepcję w której np. takie drony jak mawiki będą przystosowywane do działań militarnych. To taki poziom działania, który byłby odpowiedni dla np. takich krajów jak nasz. Nie stać nas na stworzenie czegoś od początku to zastanówmy się jak przystosować coś co ma zastosowanie cywilne do celów wojskowych. Dlaczego mawik nie może być zastosowany do celów wojskowych?, nawet bez dostosowywania np w rozpoznaniu? Myślę, że może.

  21. Jacenty

    Stanisław Lem proroczo to opisał w "Niezwyciężonym". Lasery, broń elektromagnetyczna, hipersoniczna, roje dronów itd. itd. to wszystko już wchodzi, teraz czekam na informacje o pracach nad tarczą czyli polami siłowymi. SF witaj.

    1. Levi

      Patent jest. I realizowalny... Opublikowany chyba w tym roku wiec zlozony 3 lata temu. Niestety z tego co pamietam LM.

  22. Ustawiator

    7'000 warmate do zamówienia

    1. dim

      @Ustawiator. Wamate to dron kierowany przez operatora. Artykuł jest o rojach smart-dronów, samonaprowadzających się na cel, według wcześniej wskazanych przybliżonych współrzędnych i wcześniej wybranego algorytmu, jednego z wielu możliwych. Programowania dokonano jeszcze przed atakiem, np. na moment przed opuszczeniem przez rój kadłubów swych nosicieli.

    2. Marek

      Nie wątpię, że WB potrafi poradzić sobie i jeśli ktoś zechce mieć Warmate działające w roju, to będzie je miał.

    3. Levi

      Niech sie pojawi zamowienie to bedzie 'smart warmate'. No ale nie na eksport (wymarzona bron terrorysty - w pelni autonomiczny dron). No i trzeba bylo by retrenowac wszystkie po kazdym zauwazonym zmienionym elemencie wypozazenia przeciwnika

  23. waldoo

    powiem krótko i na temat, wiele europejskich, amerykańskich oraz azjatyckich firm ma za głównych konsultantów/ekspertów rosyjskich programistów, skończyłem

    1. Davien

      Chyba w alternatywnym świecie, gdzie w Rosji nie było rewolucji bolszewickiej:)

    2. Roy

      Bo ich stac na zatrudnienie każdego kogo im potrzeba. Rosjanie mogą zatrudnić tylko swoich i to tylko tych co zostali. No i budżet USA czy Chin udźwignie wielokrotnie większą liczbę dronów.

    3. Roy

      Bo ich stac na zatrudnienie każdego kogo im potrzeba. Rosjanie mogą zatrudnić tylko swoich i to tylko tych co zostali. No i budżet USA czy Chin udźwignie wielokrotnie większą liczbę dronów.

  24. Stary Grzyb

    Panie komandorze, pańskie teksty są niekiedy dyskusyjne, ale - jak dotąd - przyzwyczaił Pan czytelników do pewnego poziomu, w tym poprzez unikanie chwytów rodem z merdiów głównego ścieku. Takim chwytem jest, niestety, tytuł "Rosyjscy żołnierze uzbrojeni w roje bombowych dronów. Brak systemów przeciwdziałania" dla artykułu, z którego okazuje się, że "rosyjska armia chce", ale prace badawczo-rozwojowe i wdrożeniowe prowadzą inni, w tym głównie (na całe szczęście rzecz jasna) Amerykanie, zaś kraść rozwiązania próbują, jak zwykle, Chińczycy. Co do środków przeciwdziałania, to kłania się (zwłaszcza w warunkach bojowych, gdzie nie ma potrzeby zbytniego przejmowania się stratami towarzyszącymi) tzw. pompka. Oczywiście maszynowa, z głowicą celowniczą zamiast myśliwego w kapeluszu z piórkiem, itd., ale jednak pompka - czyli lawina odpowiedniej grubości śrutu możliwie precyzyjnie wystrzeliwanego w stronę nadlatującego roju dronów. Nie jest to żadna teoria - odpowiednikiem (co do sposobu wywierania oddziaływania niszczącego na cel) była np. amerykańska armata uniwersalna kal. 127 mm, strzelająca pociskami z zapalnikami zbliżeniowymi. O ile przez większość II w. św. lotnictwo stanowiło śmiertelne zagrożenie dla okrętów, o tyle w ostatnim roku walk z Japonią amerykańskie pancerniki wyposażone w te działa (oczywiście oprócz artylerii głównej), dobre radary i amunicję z zapalnikami zbliżeniowym rozstrzeliwały roje japońskich samolotów (pilotowanych przez zdeterminowanych ludzi i atakujących z różnych kierunków) praktycznie bez strat własnych i przy relatywnie niewielkich stratach wśród osłanianych okrętów i statków zaopatrzeniowych czy wojsk wyładowywanych na plaże. Do dnia dzisiejszego sprawność tego rodzaju systemów niepomiernie wzrosła. Przy okazji - ponieważ zagrożenie jest względnie świeże (chociaż, jak zawsze, co do istoty nihil novi sub sole), to dobrze byłoby, gdyby np. polskie firmy zbrojeniowe spróbowały wyprzedzająco o tego typu systemach typu "pompka" w sposób kompleksowy pomyśleć. Tym bardziej, że pewne zaplecze intelektualne jest, w tym umiejętność produkcji głowic kasetowych (na szczęście Polska nie podpisała traktatu o ich wycofaniu), które są szczególnie przydatne do likwidowania rojów bojców nacierających wedle zasady "Nas mnogo, dojdiom!"

    1. dim

      @Stary Grzyb "...w stronę nadlatującego roju dronów..." - rój zaatakuje ze wszystkich kątów naraz. Tuż przy ziemi, w ostatniej chwili w zasięgu ostrzału, albo też z całej półsfery. Taki jest właśnie główny sens ataku rojem. Czyli z jednym działkiem śrutowym można się będzie pcałować w... w nos, dajmy na to. Muszą to być wszystkie działka pojazdów oddziału, sterowane informatycznie z centralnego kompa opl oddziału. I ze zdolnością celowania do całej prawie półkuli, a nie np. z maksymalną elewacją 60 stopni. Ewentualnie można przewidzieć (co jednak byłoby wyłączeniem ich z innych działań) specjalne pojazdy bojowe, "stulufowe". Raczej jest to fantazja... raczej prościej jest wykorzystać uniwersalne działka pojazdów zmech'a. Tylko, że celować muszą także z elewacją rzędu 85%. W którym to kącie konstruktorzy Borsuka i naszych nowych wież jakoś chyba... nie działają ? Aż stworzą znakomity, wyróżniający pojazd bojowy... XX wieku.

    2. Marek1

      Rzeczywiście wprowadzenie amunicji z zapalnikami zbliżeniowymi ogromnie zwiększyło skuteczność okrętowej artylerii plot., ale NIE zapobiegło atakom japońskich kamikadze na flotę USA na Pacyfiku. Dla eskadr samobójców w samolotach, czy dla roju dronów NIE ma znaczenia ile ich zostanie zestrzelonych, bo wystarczy by 1 lub kilka się przedarło przez obronę. 1 niewielki samolot trafiający np. w wielki amerykański lotniskowiec klasy Hornet wyłączał go z akcji na wiele m-cy, a czasem nawet zatapiał na skutek wtórnych eksplozji zgromadzonego na nim paliwa i amunicji. Admiralicja USA otwarcie mówiła wiosną 1945r, że żaden zespół lotniskowców US Navy NIE jest w stanie w pełni skutecznie obronić się przed dobrze skoordynowanym samobójczym atakiem kilkudziesięciu samolotów japońskich atakujących jednocześnie z różnych pułapów i po rożnych trajektoriach lotu. Dlatego zresztą już po bitwie pod Lyte celem priorytetowym dla B-29 atakujących Japonię stały się fabryki samolotów i lotniska za Wyspach i drastycznie zwiększono liczbę eskadr myśliwskich latających na tzw. wymiatanie.

    3. Davien

      Panei dim, a oczywiście ci wszyscy żołnierze nie zobacza tego pułku wojska niosacego te drony na plecach albo eskadry transportowców?? Bo inaczej te drony sie nei zbliza do przeciwnika, za mały zasięg.

  25. Hejka

    "Brak systemów przeciwdziałania"? - jako antidotum, moim zdaniem, można spróbować użyć dronów myśliwskich. będą lżejsze i szybsze od dronów bombowych, z dłuższym zasięgiem lotu i wystarczy, że staranują dron przeciwnika. Pozostaje kwestia detekcji roju dronów bombowych, symulacji komputerowej ich przewidywanej trajektorii lotu i dostosowanie do tego trajektorii lotu dronów myśliwskich. Oczywiście , że nie zawsze się uda ale w warunkach np. otwartego morza powinno się sprawdzić. Każdy okręt, każda brygada będzie posiadała kontener z np. 500 dronami myśliwskimi i stacją radarową na wyposażeniu.

Reklama