Geopolityka
Rebelianci się jednoczą, "syryjski reżim nie przetrwa"
8 grudnia br. nowo utworzone w Turcji połączone dowództwo syryjskich rebeliantów wybrało na głównodowodzącego byłego oficera armii syryjskiej Selima Idrisa. Tymczasem, szef niemieckiego wywiadu na łamach Frankfurter Allgemeinen Sonntagszeitung, stwierdził, że „syryjski reżim jest w fazie końcowej”.
Idris został wybrany na konferencji w tureckiej Antalyi przez 30 członków połączonego dowództwa. W spotkaniu brali również udział oficjele ds. bezpieczeństwa z krajów zachodnich i arabskich. Dowództwo ma silne związki z Bractwem Muzułmańskim i salafitami a wyklucza najwyższych rangą oficerów, którzy zdezerterowali z armii rządowej. Z obrad został wykluczony wcześniej płk. Riyad al-As'ad, założyciel Wolnej Armii Syryjskiej, a także Mustafa asz-Szejch znany z opozycji wobec wpływów Bractwa. O planach utworzenia jednolitego dowództwa rebeliantów mówiło się od wielu tygodni.
Komentując obecną sytuację w Syrii, szef niemieckiego wywiadu zagranicznego Gerhard Schindler, stwierdził że rebelianci coraz lepiej koordynują swoje działania, co czyni ich bardziej efektywnymi w walce z al-Asadem. Według niego, reżim syryjski nie przetrwa i coraz więcej wskazuje na to, że "jest on w końcowej fazie" (zob. też: Reżim al-Asada chwieje się w posadach – analiza ostatnich tygodni konfliktu syryjskiego).
Jakby na potwierdzenie jego słów, rebelianci podali, że okrążyli ważną bazę wojskową w damasceńskiej dzielnicy Harasta, położonej tuż przy drodze łączącej stolicę z Aleppo. Nadal ciężkie walki toczą się w pobliżu międzynarodowego lotniska w Damaszku, do którego loty zawiesili ponownie wszyscy zagraniczni przewoźnicy.
(MMT)