Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Putin deklaruje wycofanie wojsk. Moskwa gra na podzielenie Zachodu

Putin deklaruje, że wycofał swoje wojska znad granicy z Ukrainą – fot. Foto Press Służby Prezydenta Rosji
Putin deklaruje, że wycofał swoje wojska znad granicy z Ukrainą – fot. Foto Press Służby Prezydenta Rosji

Prezydent Putin poinformował o wycofaniu wojsk rosyjskich znad granicy z Ukrainą oraz zaapelował do prorosyjskich separatystów o przełożenie na później referendum niepodległościowego, które planowano przeprowadzić 11 maja br. Według Putina ma to pozwolić na przygotowanie „ogólnonarodowego dialogu”.

Deklaracja padła podczas spotkania prezydenta Rosji z prezydentem Szwajcarii i jednocześnie rotacyjnym przewodniczącym OBWE Didierem Burkhalterem, który przyleciał do Moskwy przede wszystkim by starać się doprowadzić do „zmniejszenia napięcia na Ukrainie”.

Niedowierzanie to najlepszy komentarz do tego, jaki oddźwięk miały słowa Putina na zachodzie. Pomijając stwierdzenia niektórych polityków ukraińskich, a także szefa NATO Andersa Rasmussena wskazujących na brak dowodów na odejście rosyjskich wojsk to brak zaufania dla Moskwy na zachodzie jest całkowicie naturalny i wskazany.

Oczywiście Ukraina komentuje, że Putin nie może żądać przełożenia referendum z 11 maja br., ponieważ takiego referendum nikt nie planował, ale Kijów nie planował również referendum na Krymie. Tymczasem zostało ono w swoisty sposób przeprowadzone i to ze skutkiem natychmiastowym.

Znaczenie decyzji Putina

Deklaracja Putina ma pewne bardzo ważne reperkusje dla samej Ukrainy. Po pierwsze została ona złożona w momencie, gdy na wschodzie trwała operacja antyterrorystyczna, a więc nie została ona uzależniona od przerwaniem działań wojskowych. Putin w jakiś sposób zostawił więc separatystów samych sobie i nawet jeżeli to nie jest na stałe to daje czas ukraińskim siłom bezpieczeństwa, by zaprowadzić spokój na jak największym obszarze.

Po drugie duża część sił prorosyjskich jest wyraźnie zdezorientowana, co do właściwych celów polityki Putina. Separatyści nie są już bowiem pewni, czy uzyskają pomoc zza wschodniej granicy, a oderwanie się od Ukrainy bez ścisłego współdziałania z Moskwą jest praktycznie niemożliwe. Pojawiają się przy tym oczywiście głosy, że to nie Putin może zadecydować o przełożeniu referendum (że decyzja ta musi zostać wcześniej zatwierdzona przez „zgromadzenie ludowe”), ale faktycznie sprawa została już przesądzona.

Czy słowa Putina rozbiją europejską solidarność?

Wszystko wskazuje na to, że Putin nic nie stracił swoimi wczorajszymi deklaracjami. Prawdopodobnie założył on, że Ukrainie i tak nie uda się zaprowadzić spokoju na swoich wschodnich terytoriach, o czym  świadczy dzisiaj chociażby ponowne zajęcie przez separatystów ratusza w Mariupolu, odbitego wcześniej przez ukraińskie siły bezpieczeństwa. Działania antyterrorystyczne nie przynoszą więc stałego efektu, ponieważ uzbrojeni ludzi pojawiają się natychmiast po opuszczeniu budynków rządowych przez policję.

Putin wie również, że społeczeństwa na wschodzie Ukrainy jest już bardzo zmęczone, co może się obrócić zarówno przeciwko separatystom – jako tym którzy wywołują zamieszki, jak i przeciwko Kijowowi, który nie potrafi zaprowadzić porządku i pokazuje wyraźną słabość. Tymczasem przeciągnięcie ludności miejscowej na swoją stronę jest ostatnią rzeczą, której Putin potrzebuje by zrobić na wschodniej Ukrainie, to co zrobił na Krymie.

Deklaracje Moskwy zostały również zauważone na zachodzie – szczególnie w Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Może to zostać wykorzystane jako argument dla decyzji o zmniejszeniu nacisków na Rosję i powrotu do „starej” współpracy gospodarczej. Straszy się przy tym rozmowami gazowymi Rosji z Chinami, które mogą całkowicie zmienić pozycję Europy jeżeli chodzi o dostawę gazu. Może to osłabić siłę obozu antyrosyjskiego i znowu rozbić w miarę solidarny po Krymie obóz europejski.

Największym problemem jest teraz zrozumienie, co Putin naprawdę chce osiągnąć swoimi nowymi deklaracjami. Na pewno nie można jednak twierdzić, że prezydent Rosji się czegoś przestraszył. Jego działanie ma niewątpliwie jakiś cel i nie znając go można jedynie wykorzystywać ostatnie decyzje na swoją korzyść. Rosja też potrzebuje czasu by zebrać siły i znaleźć nowych sojuszników (np. wzmacniając współpracę z Chinami). Ponadto Moskwa dostała już to co chciała – a więc Krym. A o nim mało kto teraz mówi ciesząc się, że Rosjanie nie wejdą. Problem jest w tym, że oni już weszli.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. Gość

    w moim mniemaniu, Moskwa od dawna rozgrywała państwa zachodu.

    1. 1andrzej

      Albo ruskie "pękły",albo grają na zwłokę i wymęczenie.

  2. z prawej flanki

    tak naprawde ,to czego moźe sie obawiać Kreml? Przez lata swojego "carowania" Putin zdaźyl juź przecieź podzielić i Europe i samo NATO a od swego najsilniejszego przeciwnika uzyskać zarówno "reset" - jak i obietnice dalszych ustepstw znane z "podsluchanej" rozmowy samego Obamy z Miedwiediewem. Przystopowal i wychamowal "separatystów" ,bo czas (o czym wspomina Autor) gra wlaśnie na ich korzyść ; spoleczeństwo Ukrainy jest bardziej podzielone aniźeli sie to komukolwiek wydawalo a struktury silowe tego kraju sa tylko lustrzanym odbiciem tegoź podzialu. Jak szybko nie zostanie wpomowana tam duźa kasa ,to tlace sie niezadowolenie spoleczne implikowane przez potegujacy sie balagan juź za kilka/kilkanaście tygodni moźe przemienić sie w otwarty bunt przeciwko nowej wladzy a "zachód" chyba nie bardzo sie kwapi uruchomić finansowa kroplówke w niewydolna ukraińska gospodarke oraz sam wysoce korupcjogenny system ; poza tym - jak sadze ,jest chyba pelna świadomość zastawionej pulapki ukraińskiego "worka bez dna" na jaka liczy bez watpienia Kreml. Putin doskonale wie ,źe kulajaca finansowo Europa - sama na dluźsza mete takiej reanimacji po prostu nie podola. I co dalej? Nie chce zbytnio demonizować zdolności prezydenta Rosji i jego doradców ; ale tak obserwujac od samego poczatku rozwój wydarzeń i kolejno po sobie wynikajace skutki z przejecia wladzy w Kijowie przez "majdan" - zaczynam sie z coraz wiekszym niepokojem zastanawiać ,czy przypadkiem i tego nie sprokurowano w gabinetach rosyjskich sluźb? I gdzie Rosja postawila limes dla tej swojej ,bez watpienia w kaźdym szczególe przemyślanej ofensywy swoich odrodzonych ambicji?

Reklama