Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Psucie idei
Kaczyzm jak Putinizm- czyli rosyjski punkt widzenia na Polskę w branżowym czasopiśmie.
Rosyjski publicysta i współpracownik polskiej Nowej Europy Wschodniej dotowanej przez ministerstwo kultury- Dmitrij Babicz wyznaje na jej łamach, że drażni go fascynacja Polaków Unią Europejską i maniakalna chęć przyciągania do tej struktury Ukraińców i Białorusinów. Cóż potrafię oczywiście taki punkt widzenia zrozumieć, bo mi szczerze mówiąc nie podoba się maniakalna chęć nazywania przez Rosjan Ukrainy i Białorusi bliską zagranicą i przyciągania ich do poszczególnych projektów integrujących były Sojuz.
Babicza irytuje też miejsce jakie Polacy przewidują dla jego kraju „gdzieś w Azji”. Cóż przyzwyczaiłem się do tego, że każda idea ma swojego Polaka, choć szczerze mówiąc dopiero dzięki lekturze omawianego tekstu dowiedziałem się, że również Eurazjatyzm ma nadwiślańskie korzenie. A mówiąc już najzupełniej poważnie to przecież Rosja sama dla siebie taką rolę przewiduje a wśród Duginistów nie ma aż tak wielu moich rodaków, by spostrzeżenie Babicza uznać za uzasadnione. Polemika w tym przypadku jest zresztą zbędna, gdy rosyjski publicysta wyznaje, że nie zazdrości nam demokracji, która prowadzi jedynie do kłótni i oskarżeń sam sytuuje swoją ojczyznę na wschód od ogrodu Metternicha.
To dość przerażające, że Babicz to było nie było osoba dość przychylnie ustosunkowana do Polski w dodatku związana z prestiżowym dwumiesięcznikiem kształtującym wschodnią optykę w naszych elitach (również w Sejmie). Nie wiem czy śmiać się czy płakać czytając o porównaniu putinizmu do kaczyzmu, czy o zerowym pojęciu Putina na temat Polski, która ze względu na swoje niewielkie rozmiary w ogóle nie interesuje ludzi na Kremlu. Wydaje mi się, że w obu powyższych przypadkach Babicz zbyt dosłownie traktuje polskie gazety- pełne analiz na temat wodzowskiego PiSu i nieporuszających zbyt dociekliwie kwestii prób wkraczania rosyjskiego kapitału nad Wisłę.
Z tej konstatacji rodzi się jednak kolejna, od prestiżowego, branżowego dwumiesięcznika oczekuje się czegoś więcej niż od brukowców przedrukowujących na okładce nagie pogodynki. Niestety czytając Babicza usilnie kreującego przed naszymi oczami katalog rzeczy, które drażnią go w Polakach odnosi się wrażenie, że rosyjski publicysta pełni właśnie taką rolę. Moim zdaniem nie ma potrzeby by w dotowanym przez ministerstwo kultury piśmie posiłkować się tanią sensacją. W trudnym czasie dla polskiego rynku prasowego każda strona dwumiesięcznika było nie było idei jest na wagę złota. Po co psuć ideę?
Piotr A. Maciążek
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie