Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Dlaczego informacja zabija? [ANALIZA]

Pożar rosyjskiego okrętu desantowego „Saratow” w porcie Berdiańsk
Autor. Wikipedia

Zniszczenie bazy kadyrowców koło Chersonia to kolejny dowód na to, że źle nakręcone reportaże z pola walki mogą posłużyć przeciwnikowi do dokładnego określenia celu ataku. Zapobiec tego może cenzura, pod warunkiem, że jest ona prowadzona z głową.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Kiedy jeden z Czeczeńców oddziału Kadyrowa opublikował film ze swojej nowej bazy w miejscowości Kairy koło Chersonia popełnił wielki błąd. Ukraińcy rozpoznali bowiem, o jaki budynek dokładnie chodzi i znając jego pozycję wykonali bardzo precyzyjny atak rakietowy. W efekcie tej niefrasobliwości Czeczenów ich baza została zniszczona, co najmniej czterdziestu kadyrowców zostało zabitych i co najmniej tyle samo zostało rannych.

Nie był to pierwszy przypadek, gdy relacja medialna posłużyła Ukraińcom do zaatakowania konkretnego, ważnego celu. Podobny błąd popełniła rosyjska telewizja Zwiezda, która opublikowała reportaż z wyładowywania okrętu desantowego „Saratow" projektu 1171 typu „Tapir" (według NATO typu „Aligator") w porcie Berdiańsk. Na podstawie tego materiału ukraińskie siły zbrojne ustaliły położenie rosyjskiej jednostki z dokładnością do metra i wykorzystały to do wykonania ataku 24 marca 2022 roku (z wykorzystaniem rakietowego systemu „Toczka-U" lub wojsk specjalnych).

Reklama

Czytaj też

W wyniku eksplozji i pożaru „Saratow" zatonął, a dodatkowo uszkodzony został cumujący w pobliżu okręt desantowy „Nowoczerkassk", na którym zginęło 3 marynarzy oraz „Cezar Kunikow", na którym zginął jego dowódca – oba projektu 775 (wg NATO typu „Ropucha"). Tak duże straty nie byłyby zadane, gdyby nie niefrasobliwość autorów materiału filmowego ujawniającego miejsce postoju rosyjskich desantowców.

Pożar rosyjskiego okrętu desantowego „Saratow” w porcie Berdiańsk
Autor. Wikipedia

Takich zdarzeń w czasie wojny w Ukrainie było o wiele więcej i to po obu stronach. Nie są one jednak ujawniane, bo zarówno Ukraińcy jak i Rosjanie starają się nie ujawniać sposobu zdobywania informacji o niszczonych celach. W przypadku Ukrainy widać jednak duże starania, by materiały wrażliwe wywiadowcze nie były publikowane.

I nawet jeżeli żołnierze filmują moment zawieszenia flagi ukraińskiej na jakimś, rozpoznawalnym budynku lub moment podejście do znaku z oznaczeniem miasta, to robią to tylko wtedy, gdy obok nie znajduje się jakiś stały posterunek i w przypadku, gdy zaraz opuszczą to miejsce. Znamienne są również reportaże z okopów, w których najczęściej nie ma możliwości znaleźć charakterystycznych punktów terenowych.

YouTube cover video

Cenzura „położeniowa" dotyczy także wypowiedzi ukraińskich żołnierzy, którzy zdają sobie sprawę, jak niebezpieczne mogą być dla nich dane ujawniane w rozmowie. Dlatego Ukraińcy praktycznie nigdy nie wskazują, gdzie się znajdują i nie pozwalają by filmowano ich pozycje z cechami identyfikacyjnymi.

Takie same ograniczenia ma również ludność cywilna, do której cały czas się apeluje, by nie fotografowała konwojów, żołnierzy oraz skutków ataków rakietowych i bombowych. Skutki te mogą bowiem posłużyć przeciwnikowi do szacowania strat oraz korygowania ognia. Nie jest to przy tym jedynie apelowanie do dobrej woli, ale nakaz który jest później egzekwowany przez służby bezpieczeństwa, włącznie z możliwością usłyszenia zarzutu o szpiegostwo.

Cenzura kontrolowana

Pomimo tych ograniczeń na Ukrainie nie wprowadzono całkowitego zakazu publikowania materiałów z frontu i to z kilku powodów. Najważniejszym z nich jest konieczność podniesienia ducha walki wśród żołnierzy i społeczeństwa oraz zmniejszenia tej woli walki u przeciwnika. W pierwszym przypadku cała grupa reporterów wojennych przekazuje na bieżąco informacje z wybranych miejsc na froncie, jak również pozwala się na działanie dziennikarzom zagranicznym.

Materiały nagrywane bardzo często przez samych żołnierzy mają dodatkowo za cel złamać jeszcze bardziej ducha walki u Rosjan. Dowodem na to są chociażby ujawniane ostatnio na dużą skalę filmy dokumentujące ataki z bombowych kwadrokopterów na rosyjskich żołnierzy ukrytych w okopach i schronach, jak również na zakamuflowane pojazdy opancerzone. Obecne technologie praktycznie w przypadku każdego systemu bezzałogowego pozwalają na nagrywanie przebiegu praktycznie całej misji. Jednak to właśnie kwadrokoptery zrzucające improwizowane bomby stały się swoistymi gwiazdami Twittera. Wynika to dodatkowo z samego sposobu ich działania, który pozwala nagrać długą sekwencję przed atakiem, już po zrzucie bomby i później zarejestrować jego skutki.

U Rosjan wytwarza się w ten sposób przeświadczenie, że żaden z nich nie jest bezpieczny, jeżeli znajduje się w odległości kilku kilometrów od linii styku wojsk. Ujawniono np. film, gdy na jedno stanowisko moździerza kalibru 82 mm ukryte pod siatką maskowniczą po kolei zrzucano aż osiem granatów po kolei, aż nie uzyskano pewności, że dane stanowisko zostało zniszczone.

YouTube cover video

Materiały są oczywiście szokujące, ale ze względu na ich ilość, rzeczywiście sprawiają wrażeniem, że rosyjski żołnierz na froncie jest praktycznie w nieustannym zagrożeniu, a o jego życiu tak naprawdę decyduje tylko dobra wola operatora ukraińskiego drona.

Wolność słowa a wojna

Kadyrowcy oraz Berdiańsk pokazują wyraźnie, że w czasie wojny cenzura jest konieczna. Problem polega na tym, by znaleźć równowagę pomiędzy tym, co jest rzeczywiście wrażliwe, a tym co jest bezpieczne. Można oczywiście w najłatwiejszy sposób całkowicie zablokować informacje dochodzące z linii frontu, ale taka totalna cenzura jest mieczem obusiecznym. Materiały filmowe np. o tym, że się coś źle dzieje we własnym wojsku mogą być bowiem rzeczywiście użyteczne dla przeciwnika, ale są o wiele bardziej przydatne dla własnego dowództwa. Pokazuje bowiem, że trzeba coś natychmiast zmienić, by taka sytuację się nie pogarszała.

Zniszczona bazy kadyrowców w miejscowości wsi Kairy w Obwodzie Chersońskim w październiku 2022 roku
Autor. https://mil.in.ua

Korespondenci wojenni są dodatkowo potrzebni by zarejestrować zdarzenia i pomóc później w ich odtworzeniu i analizie. Systemowa rejestracja zdarzeń, szczególnie w sytuacji, gdy kamery przenoszą nawet pojedynczy żołnierze jest więc bardzo ważna i powinna być traktowana jako jedna z koniecznych zdolności posiadanych przez każde siły zbrojne. Może to pomóc w przyszłości nie tylko historykom, ale również prokuratorom, którzy dzięki odpowiednio zebranemu materiałowi filmowemu będą mogli odtworzyć przebieg wypadków.

Bezpieczny sposób robienia zdjęć, bez pokazywania stanowisk bojowych
Autor. Siły zbrojne Ukrainy

Zbrodnie wojenne są bowiem wpisane w działania bojowe i bez odpowiedniego nadzoru będą się pojawiały bardzo często – szczególnie przy tak bandyckiej armii, jaką posiada Federacja Rosyjska. Wszechobecne kamery mogą w pośredni sposób powstrzymać mordy, kradzieże i gwałty, albo później pomóc w odszukaniu i ukaraniu winnych. Ważne jest także to, by społeczeństwo ponoszące trudności związane z wojną wiedziało, co się dzieje i jak walczą żołnierze na linii frontu. Kreowanie bohaterów i tworzenie legend daje bowiem o wiele więcej niż apele o patriotyzm i miłość do ojczyzny.

Trzeba jednak zawsze pamiętać, że filmy i zdjęcia mogą być bardzo skuteczną bronią również dla przeciwnika.

Reklama

Komentarze (4)

  1. Jerzy

    Ukraińcy bardzo skutecznie kontrolują media. Z drugiej strony taki jednostronny przekaz dosyć skutecznie zaciemnia rzeczywisty obraz tego co dzieje się naprawdę za naszą wschodnią granicą - tak jest np jeżeli chodzi o rzeczywiste ukraińskie straty - jak było naprawdę i czy naprawdę Ich sukcesy są tak oszałamiające, czy wręcz przeciwnie, w pewnym momencie byli na skraju załamania dowiemy się pewnie dopiero jakiś czas po zakończeniu wojny. A co do tych filmów, na których w rytm skocznej muzyki i z wybuchami śmiechu w tle zrzucają granaty na ruskich mobików, mam zawsze mocno mieszane uczucia. Przychodzi mi wówczas do głowy myśl, że za jakiś czas za naszą wschodnią granicą będziemy mieli setki tysięcy mężczyzn, którzy być może nie będą mieli specjalnych perspektyw życiowych (kobiety wyjechały do Polski, a gospodarka w ruinie), za to będą mieć dużo broni, zrytą psychikę i nabyte umiejętności beznamiętnego pozbawiania życia.

    1. bmc3i

      To niecsą partyxamvi, czy bojówkarze, lecz żołnierze regularnych sil zbrojnych, z wszystkimi wynikajacymi z tego ograniczeniami i restrykcjami

  2. GB

    1. Są już pierwsze porzucone na trasach odwrotu za Dniepr i zdobyte przez Ukraińców rosyjskie wozy. Na razie to 2 BMP-2, 2 czołgi, 1 Tajfun, 1 Grad. W zasadzie w d9brym stanie, do niewielkich remontów. 2. Tej nocy nie było nalotów na ukraińską infrastrukturę krytyczną. Pewnie rakiet jest już mało, a irańskie drony też zostały zużyte. Pewnie czekają na dostawy kolejnych dronów i wtedy przeprowadzą duży atak. Ale dają czas Ukraińcom na naprawy infrastruktury i dostawy OPL z Zachodu. 3. Jerzy, ostatnie straty jakie podał ukraiński MON były bodajże w sierpniu i było to około 10.000 zabitych ukraińskich żołnierzy.

    1. VIS

      CIA podało ze straty Ukraińskie do czerwca wyniosły 48tys, zabitych i rannych. Sami zresztą sie przyznali ze straty dzienne w zabitych i rannych to ok 500 ludzi.

    2. GB

      Straty dzienne w wysokości 300 -500 ludzi były jak trwały walki o Siewierodonieck, później były znacznie mniejsze. Poza tym 48000 zabitych i rannych nie wyklucza się z 10.000 samych zabitych do końca sierpnia.

  3. Komi

    Jerzy - Ukraina nie będzie w ruinie, bo Unia nie może sobie pozwolić na tej wielkości upadły kraj u swoich granic. Po wojnie będzie wielka odbudowa. Niemcy Zachodnie po II wojnie światowej odbudowały się do poziomu potęgi gospodarczej, to i Ukraina się odbuduje, kasa będzie płynąć. A co do tysięcy przeszkolonych Ukraińców nienawidzących raszystów odgradzających nas od ruskiej dziczy - mnie to wcale nie przeszkadza.

    1. Jerzy

      Z jednej strony się zgadzam, z drugiej setki tysięcy zdemobilizowanych żołnierzy, problemy emocjonalne i mnóstwo łatwo dostępnej broni to będzie realny problem, z którym dopiero będą musieli się zmierzyć i o którym zupełnie się teraz nie myśli. Jeżeli dobrze się tym nie pokieruje, to część z nich może w przyszłości zasilić zorganizowane grupy przestępcze, a przemyt i dostępność broni to też będzie na pewno problem. Nie wszystkie relacje rodzinne są takie jak na propagandowych filmach, gdzie dzieci wybiegają witać wracającego z frontu tatę. Będzie też szereg wypadków, gdzie taki żołnierz, który w czasie wojny był panem życia i śmierci będzie musiał zmierzyć się z powrotem do kiepsko płatnej i mało znaczącej pracy w cywilu, tym że żona z dziećmi uciekła do Polski i ułożyła tutaj sobie życie, że nie jest już dla nikogo bohaterem, że tchórzliwi goście, którzy nie walczyli i ewakuowali się na czas wojny teraz wracają i zbijają wielką kasę na odbudowie. To wszystko będzie rodziło frustrację.

    2. Jerzy

      A o tym co się będzie działo u ruskich, to już w ogóle szkoda mówić...

  4. GB

    Ukraińcy aktywowali nową jednostkę OPL na ... starych S-125M Newa. Czyżby kolejne dostawy z Polski?

Reklama