Geopolityka
Zaginięcie saudyjskiego dziennikarza w Stambule. Trump zabiera głos
Los saudyjskiego dziennikarza, 59-letniego Dżamala Chaszodżdżiego wciąż pozostaje nieznany. Żyjący na emigracji Saudyjczyk wszedł 2 października do konsulatu swojego kraju w Stambule, by załatwić formalności związane ze zmianą stanu cywilnego, po czym ślad po nim zaginął. Policję zawiadomiła jego narzeczona, Hatice Cengiz, która czekała przed konsulatem. W sprawie zaginionego dziennikarza wypowiedzieli się już m.in. prezydent USA Donald Trump oraz szef brytyjskiego MSZ Jeremy Hunt.
Publikacje Chaszodżdżiego ukazywały się m.in. w "Washington Post", gdzie często wypowiadał się o Arabii Saudyjskiej. Pochwalał rozpoczęte przez księcia Muhammada ibn Salmana reformy lecz krytykował m.in. interwencję Arabii Saudyjskiej w Jemenie, niedawny spór dyplomatyczny z Kanadą, czy aresztowanie aktywistów walczących o prawa kobiet, gdy zezwolono im na prowadzenie samochodów. "Jesteśmy proszeni o porzucenie nadziei na wolność polityczną i o milczenie na temat aresztowań i zakazów podróży, które mają wpływ nie tylko na krytyków, ale także ich rodziny - pisał dziennikarz 21 maja na łamach "WP". - Oczekuje się od nas, że będziemy energicznie chwalić reformy społeczne i następcę tronu (...)".
Chaszodżdżi utrzymywał kontakty z saudyjską elitą i uruchomił satelitarną telewizję informacyjną Al-Arab w Bahrajnie w 2015 roku dzięki wsparciu saudyjskiego miliardera, księcia Alwalida ibn Talala. Kanał nadawał przez zaledwie 11 godzin, a jego sponsor znalazł się w 2017 roku wraz z kilkudziesięcioma książętami, wyższymi przedstawicielami władz i czołowymi biznesmenami w areszcie w hotelu Ritz Carlton w Rijadzie. Całą operację nadzorował wówczas książę Muhammad.
Sprawę jego zaginięcia należy cały czas określać mianem rozwojowej - władze konsulatu i turecka prokuratura zgadzają się tylko w kwestii tego, że dziennikarz wszedł do budynku konsulatu. Rząd w Rijadzie twierdzi, że Chaszodżdżi wyszedł z konsulatu we wtorek, przed tygodniem, i zaginął dopiero później. Z kolei władze w Ankarze wskazują, że nie ma dowodów świadczących o tym, że w ogóle opuścił saudyjską placówkę dyplomatyczną. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan
Rijad zadeklarował swoją pomoc w wyjaśnieniu losu dziennikarza i - jak podała saudyjska agencja prasowa SPA- wysłał zespół śledczy mający pomóc w wyjaśnieniu zaginięcia. We wtorek MSZ Arabii Saudyjskiej wyraził zgodę na wejście śledczych na teren konsulatu. Artykuł 31. Konwencji Wiedeńskiej o Stosunkach Konsularnych mówi, że jest to warunek konieczny do wejścia służb porządku publicznego na teren takiej placówki dyplomatycznej. Należy przy tym podkreślić, że jeszcze w piątek wieczorem Konsul Generalny kategorycznie wykluczył "jakiekolwiek rozmowy na temat policyjnego przeszukania na terenie placówki dyplomatycznej Arabii Saudyjskiej".
Według informacji agencji prasowych (m.in. Reutera), prowadzące dochodzenie służby przyjęły wersję że dziennikarz został zamordowany na terenie konsulatu, a jego ciało wywieziono. Prorządowy turecki dziennik "Sabah" ujawnił w środę tożsamość 15 Saudyjczyków, prawdopodobnie funkcjonariuszy służb specjalnych, których podejrzewa się w sprawie zaginięcia Chaszodżdżiego. Mieli oni przylecieć do Stambułu 2 października i przebywać w dwóch hotelach w pobliżu saudyjskiej placówki dyplomatycznej, a jeden z jej członków miał być ekspertem od medycyny sądowej. Cała grupa miała już opuścić Stambuł. Turecka telewizja NTV pokazała nagrania przedstawiające mężczyzn na lotnisku oraz dokonujących rezerwacji w hotelu. Upubliczniła również film, na którym widać jak duża furgonetka wjeżdża na teren rezydencji konsula generalnego Arabii Saudyjskiej dwie godziny po wejściu dziennikarza na teren konsulatu.
Sprawa zaginięcia dziennikarza zatacza też szerokie kręgi na arenie międzynarodowej, Stanowiska zajęły już nie tylko media, ale też władze ważnych partnerów międzynarodowych Arabii Saudyjskiej: Wielkiej Brytanii i USA. Prezydent Donald Trump powiedział, że "jest to zła i smutna sytuacja" oraz, że "nie możemy pozwolić, by działo się to dziennikarzom, nikomu". Potwierdził także, że czytał apel narzeczonej Chaszodżdżiego do władz USA i Arabii Saudyjskiej o pomoc w wyjaśnieniu sprawy.
Jak podała rzecznik Białego Domu Sarah Sanders, o Chaszodżdżim z saudyjskim następcą tronu księciem Mohammadem ibn Salmanem rozmawiali we wtorek doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton oraz doradca i zięć prezydenta Jared Kushner. "Następnie sekretarz stanu Mike Pompeo skontaktował się z księciem, by powtórzyć prośbę Stanów Zjednoczonych o informacje" w sprawie dziennikarza - dodała.
Bardziej stanowczą postawę w sprawie zaginięcia dziennikarza zajęła dyplomacja Wielkiej Brytanii. Szef brytyjskiego MSZ Jeremy Hunt poinformował za pośrednictwem Twittera, że zawezwał ambasadora Arabii Saudyjskiej w Londynie do MSZ, "by przedstawić mu niecierpiące zwłoki pytania ws. Dżamala Chaszodżdżiego". "Przemoc wobec dziennikarzy narasta jak świat długi i szeroki, a jest to ogromne zagrożenie dla wolności słowa. Jeśli doniesienia prasowe się potwierdzą, podejdziemy do tego incydentu bardzo poważnie. Przyjaźnie opierają się na tym, czy dzielimy te same wartości" - napisał Jeremy Hunt.
Kiks
@LLd Dokładnie. AS powinna bardzo mocno odczuć konsekwencje tych działań. To co stało się to wielokrotne przekroczenie czerwonej linii.
xyz
Gdyby zamach przeprowadził ktoś np. z Iranu to cały świat to by od razu potępił, wprowadził sankcje a lotniskowiec US Army już by płynął w kierunku Zatoki Perskiej. Ale że jest to Arabia która śpi na gazie i ropie naftowej więc jest cisza.
Dan
Dżamal Chaszodżdżi nie zaginął, on nie żyje. Wiedzą o tym już wszyscy, bo Turcy nieoficjalnie rozpowszechnili nagranie audio z konsulatu, na którym słychać jak torturują dziennikarza, a potem rozcinają go piłą łańcuchową. Ci którzy te nagranie słyszeli twierdzą, że sceny są jak z filmów Tarantino. Oficjalnie Turcy tego powiedzieć nie mogą, bo nie mogą się przyznać, że podsłuchiwali placówkę dyplomatyczną, czy konsularną innego państwa. Pytanie pozostaje, dlaczego pragmatyczny sułtan Erdogan postanowił te kompromitujące swojego bliskiego sojusznika Arabię Saudyjską materiały nieoficjalnie upublicznić? Gdybym miał stawiać swoje pieniądze, uznałbym, że chce włożyć patyk w szprychy sojuszu USA - Saudowie. Osłabia tym i stawia w niekorzystnym świetle znienawidzonego przez siebie Trumpa wewnątrz USA, którego krytykują demokraci za bliskie stosunki z tak zamordystycznym krajem jak Arabia Saudyjska. Osłabia też poważnie Saudów, którzy są może i tymczasowym sojusznikiem, ale ze swoimi pieniędzmi także i rywalem na Bliskim Wschodzie. Osłabieni będą go potrzebować bardziej, niż on ich. Z jego punktu widzenia sytuacja win-win.
kj1981
"Przyjaźnie opierają się na tym, czy dzielimy te same wartości". Przyjaźnie między krajami opierają się głównie na pieniądzach, a tych Arabia Saudyjska ma pod dostatkiem. Jeden duży kontrakt na uzbrojenie i wszyscy zapomną o sprawie.
Kiks
Oby ten dziki kraj spotkały konsekwencje. To jednak wątpliwe, niestety.
LLd
Czy reakcja świata będzie równie mocna jak po próbie zamordowania rosyjskiego podwójnego agenta w Salisbury? Czy będą sankcje i wydalanie dyplomatów? A może zamordowanie i poćwiartowanie dziennikarza jest mniej warte uwagi niż próba otrucia zdrajcy?