Reklama
  • W centrum uwagi
  • Ważne
  • Wiadomości

W Sejmie o kondycji zbrojeniówki i modernizacji armii

W trakcie posiedzenia Sejmowej Komisji Obrony Narodowej, zwołanego na wniosek posłów opozycji, przedstawiono informację o modernizacji Sił Zbrojnych, udziale krajowego przemysłu w tym procesie i planach rozwoju Grupy PGZ.

Wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz. Fot. Defence24.pl
Wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz. Fot. Defence24.pl

14 czerwca br. odbyło się posiedzenie Sejmowej Komisji Obrony Narodowej zwołanej w celu uzyskania informacji o stanie polskiego przemysłu obronnego. Posłowie pytali o niego w związku z dużym odsetkiem zamówień składanych przez MON w ostatnich latach za granicą, w tym przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych.

Wniosek o zwołanie posiedzenia złożyła grupa posłów, w tym były wiceminister Obrony Narodowej Czesław Mroczek, który zabrał głos jako pierwszy. Przestawił on sytuację jako niepokojącą i ewoluującą w niewłaściwym kierunku. Ma to wynikać z faktu, że coraz więcej zamówień jest lokowanych w firmach zagranicznych w tym głównie amerykańskich, bez uwzględnienia offsetu. Jako przykład podał zakup pierwszego dywizjonu artylerii rakietowej HIMARS i myśliwców F-35A (który dotychczas nie został sfinalizowany). Mroczek skrytykował też politykę kadrowa PGZ, w tym m.in. czterokrotną wymianę zarządu grupy. Wskazał też na domniemane nadużycia finansowe. Jak powiedział, udział polskiego przemysłu uzbrojenia w zamówieniach MON spadł z 60-70 proc. za czasów poprzednich rządów do około 30 proc.

Wskazał też, że wszystkie sztandarowe produkty PGZ powstały „przed 2016 rokiem” a obecnie nie są opracowywane nowe rozwiązania. Po wyczerpaniu możliwości rynkowych (w tym zamówień z MON) Grupę może więc jego zdaniem czekać stagnacja. Życzył przy okazji w tym kontekście ukończenia programu Borsuk, a ewentualny program tworzenia polskiego czołgu, lansowany od kilku tygodni przez prezesa PGZ Wojciecha Słowika uznał za nierealny.

Odpowiedział wiceminister Wojciech Skurkiewicz, który – jak można się było dowiedzieć w czasie posiedzenia – tymczasowo przejął od wiceministra Marka Łapińskiego nadzór nad przemysłem zbrojeniowym. W pierwszej kolejności odniósł się do spraw związanych z F-35. Poinformował, że program Harpia jest planowany od roku 2012 i od początku w jego ramach miał zostać zakupiony samolot zaawansowany technicznie. Tłumaczył, że na świecie nie istnieją obecnie inne maszyny dostępne dla Polski, które odpowiadałyby tym założeniom. Nie zgodził się też z zarzutem, że jego zakup nie będzie się łączył z offsetem. Rozmowy na ten temat mają być prowadzone.

Argumentował też, że zamówienia w polskim przemyśle nie spadły aż tak drastycznie, a kwotowo są na podobnym poziomie. I tak ubiegłym w roku zamówienia wyniosły 12,797 mld PLN, z czego na blisko 6 mld PLN zostało złożonych w polskim przemyśle zbrojeniowym. Z kolei limit wydatków na 2019 rok to 11 mld PLN, z czego do tej pory zawarto już umowy o łącznej wartości 7,45 mld PLN, w tym 6,36 mld PLN w polskim przemyśle obronnym. „85 proc. wartości zamówień poszło więc do przemysłu krajowego” – wyliczał minister. Dodał też, że realizowane są obecnie umowy offsetowe o wartości 1,3 mld PLN a ich beneficjentami jest Polska Grupa Zbrojeniowa. Oprócz tego na 2019 rok planowane jest wydatkowanie dodatkowo około 2,2 mld PLN na bieżące potrzeby, amunicję itp. 99 proc. tych pieniędzy także zostanie wydane u wykonawców krajowych.

Płk Waldemar Bogusławski z Inspektoratu Uzbrojenia przedstawił bardziej szczegółowe dane dotyczące zakupów dokonywanych przez jego instytucję. W latach 2011-18 u kontrahentów krajowych ulokowano zamówienia na 29,5 mld PLN, czyli ok. 3,7 mld rocznie (60 proc. wydatków). 77 proc. z nich, czyli 22,6 mld PLN stanowiły zamówienia realizowane przez spółki przemysłu potencjału obronnego, w tym 17,9 mld spółki dzisiejszej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Najkosztowniejszymi przedsięwzięciami krajowymi były m.in:

- moduły ogniowe 155 mm Regina;

- KTO Rosomak;

- naprawy i modernizacja czołgów Leopard 2A4;

- moździerze samobieżne Rak;

- patrolowiec Ślązak;

- niszczyciele min Kormoran II;

- okręt ratowniczy;

- system OPL Poprad.

Czytaj też: Poprad w Gołdapi. Pytania o rozwój systemu

40 proc. zamówień w latach 2011-18 zostało złożonych u podmiotów zagranicznych. Były one warte 19,6 mld PLN, czyli średnio kosztowały one podatnika 2,5 mld PLN rocznie.

Najważniejszymi programami były tutaj:

- zakupy związane z obroną przeciwlotniczą i przeciwrakietową Wisła;

- zintegrowany system szkolenia zaawansowanego (z samolotami M-346 Master);

- dostawy dla Morskiej Jednostki Rakietowej;

- dostawy czołgów Leopard 2A5 i Leopard 2A4;

- zakup samolotów C-295;

- amunicja do F-16C/D.

Jak powiedział płk Bogusławski, wzrost odsetku zamówień w przemyśle zagranicznym w ostatnich latach wynika z rozpoczęcia realizacji strategicznie ważnych programów, których polski przemysł obronny nie jest w stanie obsłużyć. Wymienił tutaj przede wszystkim Wisłę, amunicję do F-16 i system szkolenia (M-346).

Prezes PGZ S.A. Witold Słowik wskazał, że trudna pod wieloma względami sytuacja PGZ wynika z zaniechań, które były w polskim przemyśle obronnym od 1989 roku. Podkreślił jednocześnie, że choć kondycja grupy daleka jest od zadowalającej, to w ostatnim roku widać symptomy pewnej poprawy. Spółka wypracowała w 2018 roku niewielki zysk w wysokości 37 mln PLN. Stało się tak m.in. ze względu na ponad dwukrotne zwiększenie PMG z niemal 100 do 235 mln PLN rocznie. Jak uważa prezes – te pieniądze za utrzymanie gotowości do produkcji Grupie się po prostu należą  a do tej pory nakłady na ten cel były zdecydowanie zbyt małe. Ocenił też, że do uzdrowienia sytuacji i przywrócenia odpowiednich zdolności PGZ potrzeba łącznie 2,3 mld PLN.

Za wzór prezes PGZ postawił Hutę Stalowa Wola, która w ubiegłym roku wypracowała 38 mln PLN zysku i jest obecnie dużym i nowoczesnym zakładem. Obok niej wymienił inne wiodące spółki: ZM Tarnów i FB „Łucznik”. Prezes przyznał w wielu innych spółkach jest jednak dużo do zrobienia a niektóre znajdują się w bardzo złym stanie. Problemem jest też rosnąca średnia wieku pracowników państwowego przemysłu zbrojeniowego.

Według prezesa PGZ potrzebne są inwestycje aby odbudować kompetencje spółek wchodzących w skład Grupy, obniżyć koszty produkcji i zwiększyć konkurencyjność. Środki te poszukiwane są wielotorowo, także poprzez rozmowy z bankami, które przychylniej patrzą na Grupę dzięki jej ubiegłorocznemu zyskowi. Obecnie istnieje wiele projektów mających na celu poprawę konkurencyjności i konsolidację.

Pomocą mają być flagowe projekty, którymi PGZ chce konkurować na rynkach eksportowych. Witold Słowik wymienił tutaj: Rosomaki, broń produkowaną w FB Radom w tym rodzinę MSBS, Kraby, Raki, systemy OPL Grom i Piorun, systemy obrony portów od spółki CTM oraz morską i lądową wersję armaty przeciwlotniczej 35 mm.

Obecnie największym eksporterami wśród spółek PGZ są Nitrochem, Stomil Poznań, ZM Tarnów i Mesko. W 2018 udało się dzięki tym i innym firmom uzyskać eksport o wartość 700-800 mln PLN. Grupa chce zwiększyć ten wskaźnik „kilkukrotnie”.

W dziedzinie B+R trwają dalsze prace nad bojowym wozem piechoty Borsuk. Prezes Słowik nie wycofał się też z pomysłu „polskiego czołgu”. Jego zdaniem PGZ ma do jego stworzenia odpowiednie kompetencje. Podkreślił jednak, że nie ma to być maszyna budowana wyłącznie w PGZ, ale w ramach większego konsorcjum i przy wykorzystaniu „elementów zagranicznych”.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama