Reklama

Geopolityka

USA nie cofa się na Pacyfiku [KOMENTARZ]

Amerykańskie okręty na Morzu Południowochińskim. Marzec 2020. Fot. U.S. Navy
Amerykańskie okręty na Morzu Południowochińskim. Marzec 2020. Fot. U.S. Navy

Wygląda na to, że chińskie demonstracje siły w dobie epidemii COVID-19 napotkają bardziej zdecydowane przeciwdziałanie ze strony Stanów Zjednoczonych. W Waszyngtonie pojawiła się bowiem propozycja znacznego zwiększenia finansowania potencjału odstraszania w rejonie indo-pacyficznym.

Amerykański senat ma zająć się projektem stworzenia Indo-Pacyficznej Inicjatywy Odstraszania (Indo-Pacific Deterrence Initiative — PDI) wzorowanej na europejskiej EDI (European Deterrence Initiative), która została wprowadzona w roku 2014.

Trzeba podkreślić, że nie chodzi tutaj o jakieś wielkie przebudzenia się USA i dostrzeżenie przez nie Pacyfiku. Przeciwnie, Waszyngton jest tam obecny jeszcze od czasów kolonialnych, a w ostatnich latach także utrzymywał tam duże siły, bazy wojskowe i floty. Od dawna wiadomo też, że USA uznaje strefę Pacyfiku za główny region swojego zaangażowania, ważniejszy nawet od Europy (która zdaniem Amerykanów powinna docelowo umieć samodzielnie zapewnić sobie bezpieczeństwo). To, co stało się w Europie po 2014, trzeba traktować raczej jako wyjątek od tej reguły — bezpośrednie następstwo rosyjskiej agresji na Ukrainę przy jednoczesnym braku odpowiednich inwestycji państw europejskich w obronność.

Plany, które obecnie pojawiły się w Waszyngtonie, skokowo zwiększą zdolności sił zbrojnych USA na Pacyfiku. O ile bowiem dowódca dowództwa indo-pacyficznego (Indo-Pacom) admirał Philip Davidson domagał się jeszcze niedawno dodatkowych 1,6 mld USD na operacje w swoim regionie w budżecie na rok 2021 i 20 mld łącznie na najbliższe kilka lat, o tyle republikański senator Mac Thornberry zaproponował teraz przeznaczenie 6,09 mld USD zaliczki na ten cel z budżetu na sam rok 2021. Oficjalnym celem, tak jak w poprzedniej skromniejszej propozycji Indo-Pacom, jest zwiększenie potencjału odstraszania na teatrze azjatyckim. Za budżetem na rok 2021 mają pójść kolejne, podobnej wielkości.

EDI nadal służy jako ważny barometr amerykańskiego zaangazowanie w tym regionie [Europie - red.] . Czas żebyśmy zrobili to samo w rejonie Indo-Pacyficznym

senator Mac Thornberry

Co za te dodatkowe środki ma być osiągnięte?

Propozycja przedstawiona przez republikańskiego senatora – dodajmy mająca duże szanse na wejście w życie pomimo obecnego kryzysu – została podzielona na poszczególne zadania z wyszczególnieniem ich kosztów.

Miliard USD miałoby kosztować zwiększenie obrony rakietowej na teatrze, a także wzmocnienie operacji wywiadowczych, rozpoznawczych i dozorowych. 1,5 mld USD stworzenie składów uzbrojenia i poprawa logistyki, 2,1 mld inwestycje w infrastrukturę, w tym 10 mln miałyby pochłonąć związane z tym prace projektowe i planistyczne. 350 mln miałoby zostać zainwestowane we „wzmocnienie interoperacyjności z sojusznikami i partnerami” i miliard na zintensyfikowane ćwiczenia i szkolenia.

Dzięki temu ma dojść do zwiększenia amerykańskiej obecności i siły rażenia w regionie. Inwestycja w stacjonarne instalacje, które wspierałyby ogniem rakietowym sojuszniczą flotę, w razie bitwy morskiej sprawiałyby, że Amerykanie przyjmowaliby przeciwnika na „własnych” warunkach. Amerykańska infrastruktura w regionie byłaby też lepiej chroniona. Propozycja na 2021 rok przewiduje m.in. 77 mln USD na stacjonarny system antydostępowy dla bazy na Guam. "Ufortyfikowanie” Guamu znajdującego się nieopodal baz chińskich i będącego jedną z najważniejszych baz amerykańskich w regionie, jest zresztą obecnie priorytetem dowództwa Indo-Pacom.

Pieniądze miałyby też posłużyć do budowy potężnego stacjonarnego radaru wczesnego ostrzegania na Hawajach. Zostałyby też wydane na rotacyjną obecność dodatkowych jednostek amerykańskich w regionie w tym okrętów podwodnych i bombowców. Opracowane za nie miałyby zostać także precyzyjne systemy dalekiego rażenia.

Jeśli chodzi o logistykę, to proponuje się m.in. - podobnie jak w Europie — budowę regionalnych centrów logistycznych z wyposażeniem, którego nie trzeba byłoby dzięki temu przywozić na teatr w razie konfliktu zbrojnego. Chodziłoby to także o okręty i magazyny amunicji. Wzrost interoperacyjności i wspólne ćwiczenia z państwami regionu. W planach jest tu też m.in. rozbudowa i integracja poligonów oraz miejsc prowadzenia testów. Słowem wszystko to, co znamy z ostatnich lat w Polsce.

Co ciekawe, szacuje się, że środki żądane wcześniej przez Indo-Pacom w postaci ok. 20 mld USD w ciągu pięciu lat, stanowiły 80 proc tego, co Stany Zjednoczone wydały w latach 2014-2020 w ramach EDI. Pacyfik był więc do ostatnich dni traktowany praktycznie równorzędnie z teatrem europejskim. Tymczasem na 2021 rok na działania w ramach EDI zażądano 4,5 mld USD a na Pacyfik tylko 1,6 mld a teraz już prawie 6,1. Ciężar zaangażowanie amerykańskiego wyraźnie zaczął się przesuwać na Pacyfik...

Reklama
Reklama

Komentarze (9)

  1. Ech

    Ostatio jak pisalem ze bazy wojskowe na Hawajach amerykanie zdobyli przez mordownie prawowitych mieszkancow to Davienek strasznie sie zdenerwowal:) Dzis tylko 2% mieszkancow to autochtoni.

    1. mac

      no i co z tego?

    2. Ech

      A nic. Prawde zawsze warto naglasniac.

    3. Davien

      A ten dalej te kłamstwa rozsiewa. To wez to udowodnij a nie zmyslaj.

  2. Niuniu

    W ataku terorystcznym z 11 września 2001r zginęło ok 3000 amerykanów. Efektem była między innymi nadal trwająca wojna w Afganistanie o inwazji na Irak nie wspominając. Obecnie virus zabił w USA prawie 40000 amerykanów. A USA nadal zamierza zwiększać wydatki na wojsko które i tak ma największe na świecie. A co z powszechną służbą zdrowia w tym wspaniałym supermocarstwie? Dla czego w Chinach o kilkukrotnie większej populacji i znacznie uboższym społeczeństwie virus zastał opanowany a zarłych jest o połowę mniej niż we wspaniałych Stanach? Ciekawe, czy po doświadczeniach z virusem amerykańskie społeczeństwo nadal będzie akceptować priorytety rządzących w USA elit.

    1. chateaux

      W USA jest powszechna służba zdrowia, i to na najwyższym na świecie poziomie naukowo-medycznym. Nie ma powszechnego, czytaj obowiązkowego państwowego ubezpieczenia medycznego. Stąd 20 mln Amerykanów nie ma ubezpieczenia.

    2. Arkos

      Z tymi cyframi z Chin jeżeli chodzi np o zgony i ilość chorych to brał bym poprawkę i pewnie duża

    3. Trepek

      Przedmówca bierze za dobrą monetę dane o śmiertelności w ChRL na skutek coronavirusa. Oj naiwny ludzie kiedy do niektórych osób dotrze świadomość tego że obecne Chiny to takie same kraje jak trzecia rzesza, czy stalinowska Rosja. Putin przy chincykach to prawie demokrata, chiński opozycjonista podlega deportacji tyle że kawałkach, nereczka w Holandii inne podroby do kupienia na wolnym rynku. Sami karmimy chińskiego potwora bo fajnie jest kupować tanio. Smutne to.

  3. edex

    Koronawirus zabija w USA na potęgę. Tramp już nie wie, kogo oskarżyć o nieudaną walkę z wirusem. Ale co tam, najważniejsze ,że głowa w hełmie ja zawsze...

    1. Andrzej

      Czy ty wiesz ile w Stanach mieszka ludzi? W porównaniu do Hiszpani lub Włoch, śmiertelność w Stanach jest o wiele mniejsza.

    2. chateaux

      W USA korona wirus zabił mniej niż w Unii Europejskiej. Stąd na konferencjach prasowych, Trump mówi że w UE jest gorsza sytuacja pod tym względem.

    3. Frodo

      W Hiszpanii lewacki rząd dosłownie wygonił feministki na ulicę, żeby demonstrowały, i to w szczycie pandemii. Rezultat? Kilkanaście tysięcy zgonów powiązanych z Covid.

  4. Kiki

    Co by tu dużo mówić. Coraz bardziej ekspansjonistycznym Chinom do głowy może dotrzeć tylko grupa lotniskowcowa i silne siły sojuszników w łańcuchach wysp otaczających ChRL. Oby tylko skończyło się na pokazach siły, w przeciwnym razie Chiny znów mogą na 100 lat stać się puppetem Zachodu, tym razem na czele z USA, a nie UK.

    1. Extern

      Chiny nigdy się już nie zgodzą na to co było, za bardzo im uwiera w pamięci to stulecie upokorzeń jakich to imperium doznało. A zdają sobie już sprawę jacy są potężni i uważają że pozycja imperium im się po prostu należy. Nie ma już odwrotu przed konfrontacją, bo nie wygląda na to aby USA grzecznie się pogodziło ze spadkiem na drugą pozycję, wpadli w pułapkę Tukidydesa jakby powiedział Bartosiak.

    2. Davien

      Extern, obecnie to tak wyglada ze jakakolwiek wojna z USA to dla Chin zarówno katastrofa militarna jak i gospodarcza.

  5. Andrettoni

    Moim zdaniem Amerykanie popełniają strategiczny błąd koncentrując się na Pacyfiku. Chiny i inne kraje szykują się do zdobycia wpływów na Oceanie Indyjskim - tam gdzie jest najdalej od USA i gdzie USA się jawnie wycofuje. Już teraz Rosja, Turcja i Iran walczą o "schedę" po USA na Bliskim Wschodzie, a Chiny i Rosja zdobywają wpływy w Afryce. Tymczasem Amerykanie umacniają Pacyfik, a Atlantyk traktują jako dodatkowe siły rezerwowe do przerzucenia na Pacyfik w razie potrzeby. Moim zdaniem Chińczycy nie podejmą otwartego wyzwania tylko będą się wciskać w dziurę, w której USA nie ma. Co jakiś czas podeślą jakiś lotniskowiec na Pacyfik, bo im to niczym nie grozi. Wojny z tego powodu nie będzie to tylko łaskotanie, żeby Amerykanie się na nim skupiali. Wszystko co Amerykanie wyślą na Pacyfik nie będzie użyte gdzie indziej - tymczasem przypominam, że chińska inicjatywa "pasa i szlaku" nie prowadzi przez Pacyfik. Chiny nie wyruszają na gospodarczy podbój Ameryki Południowej. Wszystko będzie się rozstrzygało w Afryce, a nie da się wygrać rywalizacji, w której się nie bierze udziału. Stany Zjednoczone przegrają walkowerem.

    1. fsldkfl;kdsl;fkl;dg

      Ocean Indyjski to domena Indii, docelowo to oni będą tam rządzić, a jak widać nie przepadają za Chińczykami.

    2. Blob

      Ocean Indyjski nie sąsiaduje z Ameryką Płn. a Atlantyk i Pacyfik tak.

  6. sża

    Najpierw Amerykanie muszą się uporać z koronawirusem u siebie, bo sieje tam prawdziwe spustoszenie, a końca nie widać.

    1. klawiatura

      E tam, czesany żelazkiem w każdej chwili może nałożyć sankcje na wurus i ten wiadomo, polegnie.

  7. Bosmanz Pucka

    Chińska cofka zawraca do portu Czyżby turbina parowa?

  8. ja

    Ja sie nie dziwie. To ich metoda. Przesadzja z zagrazniem (zekomo ze strony Chin ktore nie mialy wojny od 40 lat) i sami sie zbroja i beda prowokowac. Normalna rzecz.

    1. Chinek Malinek

      Poza inwazja na Kly Wietnamu

    2. Wawiak

      Rozumiem, że interwencji w Wietnamie, konfliktów granicznych oraz ciągłej napiętej sytuacji z Tajwanem nie liczysz?

  9. Fanklub Daviena

    Mam przekonanie graniczące z pewnością, że Chińczycy się nie przestraszą tego amerykańskiego "zwiększenia środków odstraszania"... :-D

    1. Capek

      Kolega ma rację KPCH idzie w zaparte ale tak naprawdę nie rozumieją,syndromu pearl Harbour

    2. Orthodox

      Wystarczy, jak będzie widać, że co by się nie działo, nie ustąpią pół kroku. Wręcz przeciwnie.

    3. Fanklub Daviena

      Chińczycy wszystko rozumieją i myślą 100 lat naprzód a nie od kadencji do kadencji. To Trampek nic nie rozumie. Jak zdradził mediom jeden z oficjeli z Białego Domu "taktyką" negocjacyjną Trampka w rozmowach z przeciwnikami a szczególnie z SOJUSZNIKAMI jest "We're America, bitch!" ("My jesteśmy Ameryką, kur...o!"). Takie "negocjacje" może się sprawdzały z pijanym Jelcynem, ale nie z Putinem czy z Xi. Szczególnie z Xi, bo może Putin czy Ławrow puściliby własną wiązankę, a Xi by się pouśmiechał, poprzytakiwał grzecznie, co Trampek weźmie za objaw "słabości" i wróci z obwieszczeniem jakie to sukcesy negocjacyjne z Chinami odniósł (jak w rozmowach handlowych...), a potem na zimno Xi obmyślił taką zemstę, że Trampek prawie by apopleksji dostał... Takie "negocjacje" to bokiem wyjdą USA i w "rozmowach" z UE i za parę-paręnaście lat USA mogą się nagle obudzić z "Common Economic Space From Lisbon to Vladivostok" i będzie pozamiatane, USA pozostanie tylko wycofać się z Azji, Europy, Afryki i napaść na Amerykę Południową, by zachować resztki wpływów imperialnych... :)