Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Poncyljusz: PGZ w Agencję Uzbrojenia – strategia czy chaos? [OPINIA]

Fot. Juliusz Sabak/Defence24.pl.
Fot. Juliusz Sabak/Defence24.pl.

W ślad za powołaniem nowego składu rządu Mateusza Morawieckiego pojawiły się informacje o możliwym przekształceniu Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ) w Agencję Uzbrojenia (AU). Kolejnego dnia minister obrony Mariusz Błaszczak tajemniczo, poprzez media społecznościowe, nie zaprzeczył tym pogłoskom, a wręcz stwierdził że powołanie Agencji Uzbrojenia jest niezbędne dla zwiększenia bezpieczeństwa. Warto zastanowić się, ile w tej koncepcji jest systemowego, strategicznego działania, a ile chaosu i próby ratowania państwowej zbrojeniówki, której sytuacja finansowa jest tragiczna – komentuje dla Defence24.pl Paweł Poncyljusz, poseł Koalicji Obywatelskiej, członek Sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Oczywiście nie można abstrahować od sytuacji wewnątrz rządu, gdzie jasno widać, że MON nie chce rezygnować z wpływu na spółki zbrojeniowe pomimo powołania nowego Ministerstwa Aktywów Narodowych, gdzie mają się znaleźć wszystkie państwowe firmy. Od 2015 r. PGZ, jak również większość spółek produkcyjnych grupy notuje coraz większe straty, choć jej kreatywni księgowi robią co mogą, aby ukryć ten fakt. Co prawda w 2018 r. PGZ osiągnął zysk netto w wysokości 37,4 mln, przy obrotach około 5,5 mld, ale jednocześnie rząd przekazał dotację na konta spółki ponad 280 mln zł w ramach tzw. Planu Mobilizacji Gospodarki.

Warto przy tym nadmienić, że w ostatnich czterech latach zamówienia MON złożone w PGZ przekraczają kwotę ponad 10 mld zł., a mimo to trudno dostrzec poprawę kondycji finansowej w państwowej zbrojeniówce. Dodatkowym czynnikiem, który nie napawa optymizmem na przyszłość, jest fakt, że w ostatnich latach spora część pieniędzy na modernizację uzbrojenia jest przelewana na konta firm zagranicznych, a polska zbrojeniówka nawet nie ma szans na poważne programy offsetowe. To oznacza w przyszłości brak wpływów choćby z remontów i przeglądów obecnie kupowanego sprzętu wojskowego. W uproszczeniu można to opisać stwierdzeniem – pieniądze były, zostały zużyte, i więcej nie będzie, bo teraz kupujemy sprzęt od sojuszników za miliardy złotych w rewanżu za to, że ci wzmacniają wschodnią flankę NATO.

Koncepcja powołania Agencji Uzbrojenia błąka się po korytarzach MON co najmniej od 2008 roku, ale dotąd była rozpatrywana jako struktura ministerstwa skupiająca wszystkie kompetencje w zakresie analizy dostępnych technik uzbrojenia, definiowania potrzeb na przyszłość, zamawiania i finansowania prac badawczych nad bronią przyszłości czy bieżącego pozyskiwania uzbrojenia dla Sił Zbrojnych RP. 14 marca 2018 tchnięto, w tę koncepcję, kolejne życie, powołując pana Pawła Olejnika (40 lat, dr. prawa) na pełnomocnika MON do spraw powołania Agencji Uzbrojenia. Co prawda przez ostatnie 20 miesięcy słuch o panu pełnomocniku zaginął. Nie słychać było, aby wykonano jakieś analizy, symulacje, diagnozy co do braku funkcjonalności obecnego systemu pozyskiwania uzbrojenia dla wojska, nie przedstawiono żadnych rekomendacji co należy zmienić w ustawach i rozporządzeniach, aby system działał i był transparentny. To, że jest on całkowicie nieskuteczny świadczy fakt, że przez ostatnie cztery lata, wszystkie zakupy w MON dokonano bez przejrzystej procedury przetargowej na podstawie formalnych tricków.

Prawdopodobnie decydenci w MON już od kilku lat są świadomi, że system zamówień publicznych kompletnie się zblokował. Ściśle określone parametry sprzętu, jakiego oczekuje zamawiający, mogą być już nieaktualne w momencie podpisywania decyzji ministra (minimum 6-12 miesięcy analiz i przygotowań). Galopujący postęp technologiczny, i prawo zamówień publicznych źle znoszą takie gwałtowne zmiany w specyfikacji przetargowej, co generuje potrzebę stworzenia bardziej elastycznych przepisów. Drugą przeszkodą, o którą potykają się kolejne ekipy w wojsku odpowiedzialne za zaopatrzenie jest kuriozalny system koniecznej jednomyślności kilkunastu służb i instytucji wojskowych co do parametrów zamawianego sprzętu. Takie liberum veto przy zamówieniach na miliony złotych powoduje spowalnianie postępowania przetargowego i wkładanie do specyfikacji zamówienia coraz to nowych wymagań, tak, że powstaje zamówienie na sprzęt który w ogóle nie istnieje.

Utworzenie Agencji Uzbrojenia powinno być poprzedzone wnikliwym audytem barier, które obecnie blokują skuteczne, szybkie i efektywne zakupy potrzebnego sprzętu. Warto, aby wnioski z takiego przeglądu, zostały poddane pod dyskusję, tak wewnątrz struktur wojskowych i politycznych, jak również w dialogu z producentami uzbrojenia. Istotne byłoby również dokonanie przeglądu polskiego prawa, które powoduje, że obecny system jest kompletnie niefunkcjonalny. Wiele krajów NATO ma swoje agencje uzbrojenia, które nie dość, że są skuteczne w działaniu, to również potrafią, w obliczu europejskiej konkurencyjności, „zadbać” o dobre oferty rodzimych producentów, czego obecnie Polska kompletnie nie potrafi. W końcu pozostaje do rozwiązania problem odwagi w podejmowaniu decyzji zakupowych w MON, gdzie wszyscy zbierają stosy dokumentów i podkładek, aby w krytycznej sytuacji nie można było nikomu zarzucić, że podjął błędną decyzję. To powoduje, że minister ogląda się na szefa Inspektoratu, a ten na ministra i trwa to czasami miesiącami i latami bez żadnej decyzji.

Niezależnie od tego, jak będzie się nazywała instytucja odpowiedzialna za zakupy dla wojska, na jej czele musi stać osoba odważna, kompetentna, uczciwa, decyzyjna i w pewnym stopniu niezależna od polityków. Bez znaczenia jest czy będzie to departament, inspektorat czy agencja, ważniejsze jest otoczenie prawne, kompetencje ludzi opracowujących założenia taktyczno-techniczne i prowadzących przetargi oraz konsekwencja działania zgodnie z Planem Modernizacji Technicznej. Na razie doświadczenie pokazuje, że wiele osób nominalnie odpowiedzialnych za zakupy próbuje schować się w cieniu swoich przełożonych, aby na wszelki wypadek to nie do nich były pretensje za podjęte decyzje zakupowe.

Paweł Poncyljusz. Fot. Paweł Poncyljusz.
Paweł Poncyljusz. 

Koncepcja, aby centralę PGZ przemienić w Agencję Uzbrojenia jest bardzo złym i niebezpiecznym pomysłem. Zakładam, że w całościowym założeniu zmian poszczególne spółki produkcyjne (HSW, Mesko, itp.), dziś zależne od warszawskiej centrali, uzyskują niezależność i rządzą się same, co jeszcze bardziej może komplikować, już dziś niełatwą, sytuację w państwowej zbrojeniówce.

1. Po pierwsze, poprzez zmianę PGZ na AU nie da się uciec od obecnych problemów finansowych firmy, jednocześnie spółki produkcyjne zostaną pozbawione szans na doraźną pomoc finansową, choćby w postaci zabezpieczenia kredytów i pożyczek. Pieniądze z zaliczek przekazanych przez MON przy podpisywaniu umów na dostawę wyrobów kończą się bardzo szybko, ponieważ nimi pokrywa się powstałe wcześniej długi, a potem pozostaje czekać na kolejne pieniądze z MON czy NCBiR, aby mieć za co dokończyć zamówienie. Rozdzielenie PGZ od spółek produkcyjnych jeszcze bardziej pogorszy ich sytuację finansową, bo garb długów rośnie z roku na rok. Jednym z wyjątków jest HSW z dużym portfelem zamówień i realną perspektywą na własne produkty, co oznacza stabilność finansową spółki w perspektywie kilku lat pod warunkiem, że nie będzie się podbierać stamtąd pieniędzy tak jak robi to teraz PGZ.

2. Po drugie, rotacja pracowników centrali PGZ w ostatnich latach była tak duża, że próżno tam szukać osób z wieloletnim doświadczeniem na rynku uzbrojenia, To przecież ci ludzie mieliby być „wyroczniami” jeśli chodzi o zakupy typów uzbrojenia i technologii wojskowych. We Francji czy Szwecji w Agencjach Uzbrojenia pracują praktycy z przemysłu i wojska, a nie historycy i politolodzy z poczuciem misji usunięcia złogów komuny i służb ze zbrojeniówki.

3. Po trzecie, przez ostanie cztery lata PGZ nie potrafiła zapanować nad technologiami istniejącymi w państwowej zbrojeniówce. Ciągle mówiło się o wykorzystaniu synergii potencjału poszczególnych spółek, a kończyło się na ofertach dla wojska w cenach dużo ponad to, co oferowała zagraniczna konkurencja (patrz Homar, ciężarówki Jelcz itp.). Przy składaniu ofert do MON ulegano żądaniom finansowym spółek produkcyjnych zamiast próbować optymalizować koszty i szukać tańszego rozwiązania. W przypadku zakładów ze sprzętem pancernym dawano każdemu po trochu zamiast wskazać pojedynczy podmiot, który sam zdecyduje, kto będzie jego poddostawcą. Jeśli ludzie PGZ nie potrafili zmusić do niczego firmy im podległe w ramach nadzoru korporacyjnego, to tym bardziej będzie to trudne z pozycji urzędu, który nie ma realnych instrumentów zachęcających czy dyscyplinujących.

4. Po czwarte istnieje poważne ryzyko windowania cen za wyroby z polskich fabryk, bo jeśli MON zrezygnuje na dobre z jakikolwiek przetargów to będzie skazany na wyższe koszty w stosunku do innych ofert na rynku. Oczywiście takie kontrakty będą tłumaczone „polskością” sprzętu i bezpieczeństwem dostaw od lokalnego dostawcy, ale trzeba mieć świadomość, że Polska będzie przepłacać nie mając gwarancji, że w sytuacji nadzwyczajnej producent jest w stanie, w krótkim czasie, zwiększyć produkcję. Kumoterstwo przy zakupach, w relacjach Agencja Uzbrojenia i producent musi kosztować więcej, bez pewności otrzymania dobrego sprzętu.

5. Po piąte poziom fraternizacji pracowników PGZ z lobbystami zagranicznych firm nie gwarantuje niezależności w podejmowaniu decyzji zakupowych. Nawyk zachwytu nad każdą propozycją płynącą od zagranicznych dostawców, którzy jednocześnie zatrudniają emerytowanych generałów jako tzw. konsultantów, źle wróży efektywności Agencji Uzbrojenia. W takiej instytucji potrzeba ludzi niezależnych i nie ulegających pokusie udziału w konferencji czy wizycie studyjnej organizowanej przez producenta w atrakcyjnej lokalizacji (stolica dużego państwa NATO-wskiego czy egzotyczny kurort). Praktyka pokazuje, że tego typu wyjazdy cieszą się dużą popularnością, bo czemu nie? A potem pozostają relacje, kontakty i trudniej takiemu partnerowi odmówić szczególnej uwagi albo naliczyć kary za nieterminowe wykonanie umowy.

6. Po szóste, sposób doboru partnerów zagranicznych przez spółki państwowe już dziś budzi podejrzenia o korupcję i niejasne powiązania prezesów i kluczowych pracowników. Wielokrotnie zdarzało się w PGZ tak, że nagle dana spółka proponuje konkretne rozwiązanie w ramach postępowania zakupowego dla wojska. I nic nie wiadomo czy rozpatrywano inne oferty, jakie były różnice w ofercie cenowej, transferze technologii czy zakresie umowy licencyjnej. Często o wyborze partnera decydowały atrakcje podczas wizyty studyjnej polskich przedstawicieli polskiej zbrojeniówki. W przypadku zamawiania wyrobów w poszczególnych spółkach produkcyjnych bez przetargów, w ramach tzw. trybu ochrony bezpieczeństwa państwa, będziemy świadkami popisów lobbystów na najlepsze oferty dla zarządów państwowych przedsiębiorstw, co może stać w sprzeczności z interesem zakładu czy państwa.

Pomysł utworzenia Agencji Uzbrojenia nie jest złym założeniem, ale musi być poprzedzony głębokimi analizami, a decyzja o tym nie może być podejmowana pod presją czasu lub, jak obecnie, pod presją zbliżającej się katastrofy finansowej PGZ. Z roku na rok kolejne ekipy osadzane w zarządzie państwowego championa zbrojeniowego (w cztery lata – cztery zarządy) ogłaszają, że znalazły receptę na rozwiązanie problemów finansowych i organizacyjnych, ale zawsze kończy się to jeszcze słabszym wynikiem finansowym i większym bałaganem organizacyjnym. Po stronie MON mamy kompletnie niefunkcjonalny system zakupów, który pozwala na kupno sprzętu bez przetargu i transparentności. To może i musi rodzić podejrzenia o korupcję, bo kwoty kontraktów pozwalają dostawcom podzielić się zyskiem z kimś, kto pomoże po stronie państwa w decyzji o zakupie akurat tego wyposażenia. Dodatkową patologią jest to, że lobbyści zagranicznych firm, do których trzeba zaliczyć również dyplomatów, mają nieograniczony dostęp do decydentów w MON w odróżnieniu od prezesów polskich firm zbrojeniowych, tak państwowych jak i prywatnych.

Do tego dochodzi patologiczny system wydawania pieniędzy przez NCBiR, który rzekomo ma służyć opracowaniu nowego uzbrojenia, które powinno być innowacyjne. Wszystkie analizy jasno pokazują, że pomimo wydawania setek milionów złotych na prace rozwojowe w części wojskowej, jak na razie, wcale nie przełożyły się na wzrost konkurencyjności przemysłu obronnego. Oznacza to tyle, że NCBiR jest tylko źródłem łatwych pieniędzy, za które wystarczy stworzyć stos segregatorów z tzw. dokumentacją techniczną czegoś co nigdy nie zostanie wdrożone do produkcji. System zakupów wyposażenia dla wojska oraz organizacji polskiej zbrojeniówki wymaga zmian. Muszą one być przemyślane i systemowe, a nie chaotyczną i doraźnie klajstrujące przeciekającą łódkę.

Paweł Poncyljusz, poseł Koalicji Obywatelskiej, członek Sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (26)

  1. Nergal

    Obserwując naszą armie, nie wiem czy wot nie jest lepsze od zawodowych żołnierzy, zawodowi nawet warty sami nie trzymają, ale opłacamy im ochrone, a wot bo, no właśnie bo co, bo na pewno nie dla kasy i wkładają w to serce.

    1. Stefan

      To proponuje, żeby operacje na sercu robił ci lekarz na stażu, a nie chirurg z 20 letnim doświadczeniem. To mniej więcej ten sam tok myślenia.

    2. Robert

      Lekarz na stazu to spore wyolbrzymienie. Raczej jakis kierowca lub sklepikarz...

  2. konsul

    Trzeźwy artykuł, ale na poprawę w zarządzaniu PGZ już chyba nie ma co liczyć. Częsta zmiana zarządów i priorytetów, wszechmogące związki zawodowe to recepta na tragedię. Polska nie ma zaplecza naukowego/szkolnego - dobrze jakby został opisany system szkolnictwa technicznego. ... wyjątkiem jest WB i Popiński - że można samodzielne i nawet coś eksportować ... tak EKSPORTOWAĆ. Takie firmy jak WB i Popiński powinny otrzymywać regularnie częściowe zlecenia na dostawców i poddostawców ponieważ: 1. Są prywatne i mają zdecydowanie inny (efektywny) system zarządzania niż państwowe molochy. Właściciel nie zmienia się co roku. 2. To są Polskie firmy i produkują na terytorium Polski. 3. Inwestują w badania w Polsce przez rodzimych inżynierów. 4. Tworzy się potencjał do dalszego rozwoju. 5. Tym firmą po prostu zalezży.

  3. Józek

    Czyżby znowu jakiś mentor od uzbrojenia , a przecież sprzedano - doprowadzono do upadłości - newralgiczne zakłady dla zbrojenia wojska , oraz całe gałęzie - jak stalowy , stocznie , elektronika , materiały związane z prochem i tak można kolejno wymieniać w filozofi ...KAPITALIZMU ? Jak rozmontowywano wojsko - likwidacja jednostek i z tym związane trwałe budynki należące do wojska , czy rozdzielenie PKP na kilka czynników jako właściciele szlaków potrzebnych do przemieszczania wojska i sprzętu wojskowego ? Odnoszę wrażenie iż co obecnie nie zrobi minister obrony - krytykanctwo idzie w parze z ideologią ? Ciekawe skąd u nas taka krytyka - skoro nic nie zrobiono po 89r. dla polepszenia stanu wojska Polskiego - jedynie jego demontaż ?

    1. Tomek pl

      Powiedz mi po co utrzymywać jednostki wojskowe skoro armi poborowej nie mamy od 10 lat. Wiesz ile tam ludzi siedzi w sztabach ile to kosztuje to samo wot 4000 wojskowych przeszło z wojsk operacyjnych osłabia się polską armię. W tej chwili nie będzie czasu na szkolenie rezerwy te jednostki które nie będą w 4 dywizjach oprócz 6 i 25 do likwidacji i przerzucanie wojskwych do tych 4 dywizji. To również tyczy się wot w tej konfiguracji nie będzie dla nich miejsca na polu bitwy powinni być uzupełnieniem wojsk operacyjnych np w zmechu artylerii ( dowódca, kierowca, operator uzbrojenia to żołnierze zawodowi żołnierze wot to drużyna piechoty w takim rosomaku czy borsuku). Chcemy mieć 4 dywizje do tego 6 i 25 brygada to jakieś 65000 ludzi nie zapomnij że każda dywizja powinna mieć eskadrę śmigłowców uderzeniowych( aw 129) i wsparcia pola walki przynajmniej 2 (s70i lub aw 149) na jedną dywizje przypada 48 śmigłowców. I do tego szczebel operacyjny pułk ( ah64 guardian ) i przynajmniej 3 skrzydła myśliwców bojowych ( czyli jakieś 9 eskadr ) to jest minimum w razie w. Na taką armię jak w tej chwili nie możemy sobie pozwolić nie można marnować środków finansowych na ciepłe posadki dla oficerów w jednostkach od 10 lat nie szkolących żołnierzy A szykowanych na czas wojny nie będzie na to czasu. Więc trzeba niestety niektóre jednostki rozwiązać czy to się komuś podoba czy nie, nie jesteśmy Arabią saudyjską że mamy pieniędzy jak lodu musimy mieć pieniądze na modernizację 4 dywizji i lotnictwa ( mw musi trochę poczekać powinniśmy dozbroić Ślązaka i wybudować 2 bliźniaki na razie by wystarczyło)

    2. Edek

      Sam wymyślasz takie bzdury? Co to za podanie nazw sprzętu? Aw149 ? Nikt tego cuda nie kupił dlaczego ma tym latać nasza armia i to wersji która nie istnieje? S70i? Naprawdę? Cywilne śmigłowce dla wspierania wojsk? Brednie i bzdury.

  4. Po trzecie sankcje

    Gdybym miał władzę to zrobiłbym tak: 1 zamówił jakieś symulacje wojenne 2 wyciągnął wnioski 3 w oparciu o wnioski skoncentrował wysiłki na rzeczach dających duży efekt relatywnie małym kosztem 4 zaplanował tzw średni okres zmian i większe wydatki. Tymczasem nie widzę nawet myśli przewodniej do jakiej wojny się szykujemy i jakie mamy scenariusze. Polecam wykłady Bartosiaka na YT. Czasami otwierają oczy.

  5. Foton

    Miejsca dla kolejnych "speców" od obronności, ale tylko w zakresie stanowisk dla kolesiów.

  6. JPC

    PP jako osoba blisko skojarzona z WB Electronics (poprzez liste plac) wyraza opinie swojego pracodawcy - swoich wlasnych raczej nie posiada.

    1. Grredo

      Od WB to idź na spacer... Zakład opracował systemowe rozpoznanie dla artylerii, które to utrącono. Do dzisiaj wszystkie jedostki i typy artylerii powinny być podpięte. Zrezygnowano z dronów WB, pomimo zachwytów nad naszymi rozwiązaniami jakie wyrażali żołnierze najlepszej armii świata.

    2. robson

      jednak chyba to nie jest tak, terminowanie w WB skłania PP do trzeźwego (nie ministerialnego) spojrzenia PPO (a złośliwości w tym przypadku są nie na miejscu)

    3. say69mat

      Stąd WB realizuje projekty na rzecz zagranicznych kontrahentów, mając w głębokim poważaniu fanaberie polityków i ich biznesu na państwowym zasilaniu.

  7. Extern

    PGZ miałaby zostać przekształcona w Agencję Uzbrojenia? Nie ogarniam tego pomysłu. PGZ to spółka prawa handlowego, holding skupiający ponad 60 spółek z branży zbrojeniowej. I ten holding miałby przekształcić się w coś w rodzaju organu administracji? Bo rozumiem, że Agencja Uzbrojenia działałaby na podobnej zasadzie co na przykład ARMiR. W ten sposób zamawiający uzbrojenie dla armii stałby się jednocześnie jego producentem w zakresie uzbrojenia zamawianego w polskich fabrykach zbrojeniowych. W jaki więc sposób prezes tej agencji kontrolowałby jakość dostarczanego uzbrojenia skoro jednocześnie byłby jego producentem? Jako szefowi agencji zależałoby na tym aby kupić jak najlepszy sprzęt. Jako producentowi zależałoby mu na tym aby sprzedać wszystko, bez względu na jakość produktu. Patologia czystej wody. Konstrukcja stworzona wręcz do nadużyć, do korupcji. Do pływania w mętnej wodzie szemranych interesów prowadzonych przez ludzi o rozmytych zasadach odpowiedzialności. Kto w ogóle wpadł na taki pomysł?

    1. sierżant rachuby

      1. Bardziej pasuje porównanie do Agencji Mieni Woskowego, która na podstawie ustawy jest organem wykonawczym Skarbu Państwa. 2. Obecnie mamy taką sytuację, że MON wykonuje prawo głosu na WZA PGZ S.A. z akcji Skarbu Państwa czyli faktycznie jest zamawiającym w PGZ oraz jednocześnie nadzorującym PGZ (jako WZA)

    2. Paranoid

      Czy to aby nie jest patologia? Ciekaw jak takie WZA ocenia prace Zarządu i otoczenie "rynkowe" ...

    3. sierżant rachuby

      W sprawie oceny: WZA rozpatruje i zatwierdza sprawozdanie z działalność oraz sprawozdanie finansowe, udziela absolutorium organom (czł. zarządu i RN), powołuje i odwołuje RN oraz może powoływać czł. zarz. jeśli tak stanowi statut. (Inne kompetencje WZA dotyczą spr. majątkowych)

  8. wujek

    Co albo Kto najważniejszy?? - wiadomo - piękne , śliczne zdjęcie Poncyljusza. Na tych fotkach Defense'u Co jest taaakiee malutkie ,pikusie ,różne w realu , oczywiście maszyny maszynerie pod kątem militarnym. Jednak liczy się Kto , jest taki wymowny , rozważny itd.. myślę , To powala przeciwnika na łopatki - polityczne

  9. lol

    Ad. 4 - ryzyko windowania cen... Bez urazy, ale bzdura totalna. Wojskowi wiedzą jaki chcą sprzęt i te przetargi często ustawiano pod 1 produkt, wybrany przez specjalistów. Żaden kraj na świecie NIE pożałował tego, że zamawiał prawie wyłącznie u swojego przemysłu. Co więcej - opłaciło się bo firmy z pieniędzmi zaczęły rozwijać technikę. Na przykład Turcja czy Rosja - od niedawna dostawcy globalni sprzętu wojskowego high-tech. Bo rządy preferowały własną produkcję, nawet jeśli była na licencji.

    1. Czyżby ?

      Jaka bzdura? Homara PGZ zaproponowało ponad 2 razy drożej niż USA! Łódź patrolowa z PGZ dla MSG dwa razy drozsza niż oferta z Estonii czy z polskiej prywatnej stoczni. W przypadku PGZ pomijasz twarde fakty i głosisz tezę nie mając bladego pojęcia o czym piszesz!

    2. Wesolek

      Wojskowi wiedzą? Ha ha ha!! Od 15 lat kupują nowe granatniki ! I wiedzą jakie terenówki kupić?? I jakie buty wojsku? To czemu NIE kupują ? Czemu wojskowi nie mając okrętów podwodnych... remontują torpedy?? A tos mnie ubawił!! Wojskowi coś wiedzą?? Jak grać kasę??

    3. Peanutbutter

      Co oni wiedzą? Czy oni coś wiedzą? Sprawdźmy to!

  10. Kazimierz

    Zapominacie moi drodzy, że od 2008-2009 roku mieliśmy wielki światowy kryzys w związku z załamaniem rynków finansowych i rząd Tuska po prostu nie miał pieniędzy, tnąc wszystkie nie niezbędne w danej sytuacji wydatki. Teraz natomiast mamy światową hossę na giełdach i mocny wzrost gospodarczy, tzn. rząd powinien mieć x razy więcej środków, ale woli je przeznaczać na socjal.

    1. rafff

      Nie jest prawdą to co piszesz. To w Polsce mamy hossę, a kryzys w czasach rządów Tuska był spowodowany m.in. nieszczelnością VAT. Teraz na świecie jednak też nie ma hossy, a sytuacja jest podobna, tylko trochę bardziej finanse państwa zostały uporządkowane. Polityka prorodzinna to nie socjal. To świadome inwestowanie w przyszłość. To raczej nie inwestowanie w politykę prorodzinną jest lekkomyślną formą marnotrastwa.

    2. mosze

      Pan raczy się mylić. Kryzys w lata h 2008-2009 był pochodną międzynarodowego kryzysu, który rozpoczął się w 2007 r. upadkiem Lehman Brothers. A luka vatowska istnieje we wszystkich krajach, które mają taki podatek. Aktualnie w Polsce też.

    3. nic49

      a efektów tegp "socialu" nie widać- inwestowanie w przyszłość to żłobki,przedszkola, świetnie wyposażone szkoły itp a nie rozdawanie kasy

  11. Patry

    wystarczy prześledzić sejmowe głosowania pana PP w kwestiach dotyczących spraw bezpieczeństwa państwa żeby zrozumieć jego krytyczną wobec obecnej polityki obronnej postawę ... tylko co zaproponować innego i lepszego ...??? czy powrót starych kadr decydenckich uprawiających tylko pijar ... a niewiele robiących dla rozwoju naszego przemysłu i praktycznie nie zamawiających w naszych zakładach to rozwiązanie ... ? teraz problemem numer jeden jest wyciśnięcie z zakupów zagranicznych ( takich ładnych bo amerykańskich ...) jak największego offsetu i kompetencji technologicznych ... i przekierowanie do naszego przemysłu zamówień ... tylko kto to ma zrobić ( widzę ciemność ...)

  12. Jxjx

    PO rowno cielo budzet wojska przez 8 lat. Teraz budzet jest zwiekszany a HSW czy Mesko ma pelne rece roboty. Co do innych zakladow, dostaja np. moderke t72 zaby utrzymac zatrudnienia. Takze jest o niebo lepiej niz bylo penie Poncyliev.

    1. Extern

      Byłyby i Caracale i system Patriot. Ale nie byłoby 500+, miliardów na WOT czy różne państwowe fundację jak PFN, które dużo kosztują ale nic nie robią.

  13. mlodzian

    Najpierw trzeba dobrać odpowiednich ludzi. Wiedzących czym jest etyka w zarządzaniu. Dbających o wspólny interes, wiedzących dla kogo i po co pracują? Przez ostatnie 30 lat mało widziałem takich ludzi w Polskim przemyśle i rządzie. Najczęściej są obśmiewani i bardzo szybko kończą swoją karierę. Dlatego z miłym zdziwieniem zobaczyłem kupno Polskiego karabinu wyprodukowanego w Radomiu. Ale Polskiego samolotu już raczej nie zobaczymy. Mielec i Świdnik skutecznie zepchnięte przez Polskich decydentów zostały sprzedane za rządów PO zdaje się. Niestety moim zdaniem wszystkie te problemy są spowodowane marną jakością ludzi pchających się do polityki. Dobrze by było przywrócić obowiązkowe państwowe egzaminy dla ludzi chcących obejmować państwowe stanowiska. Obowiązek posługiwania się co najmniej trzema obcymi językami, egzamin z etyki , filozofii i przedmiotów koniecznych do piastowania danego stanowiska. Powinien z całkiem niezłą skutecznością odsiać cwaniactwo od ludzi nawykłych do ciężkiej i rzetelnej pracy. Myślę że żaden z naszych obecnych polityków nie zdał by takiego egzaminu.

    1. Noro

      Zakłady Lotnicze w Mielcu zostały sprzedane za rządu Jarosława Kaczyńskiego w 2007, z resztą się zgadzam.

    2. mc.

      Gorzej, one nie zostały sprzedane. Za Mielec amerykanie teoretycznie mieli zapłacić 66 mln PLN. Biorąc pod uwagę różne rozliczenia, mieli do zapłaty niecałe 40 mln PLN. Ale na pasie startowym stały 3 maszyny - PZL-28 Skytruck, których wojsko nie chciało. Po sprzedaży zakładów, wojsko uznało że te maszyny są im niezbędne. Kupili je płacąc po 20 mln PLN za każdą.

    3. Dociekliwy

      Co po niektórzy parlamentarzyści mają problem z obsługą panelu do głosowania (a przed początkiem kadencji były szkolenia), do PE dostają się ludzie bez znajomości angielskiego (znajomość francuskiego w kuluarach właściwie drugiego języka to już prawdziwa rzadkość), także tego. Ciężko oczekiwać cudów skoro ludzie wybierają do takich gremiów polityków wedle kryterium "swojskości", a nie kompetencji i doświadczenia... To są braki w edukacji, których nie da się nadrobić w 4 lata. Takie egzaminy to do służby cywilnej bardziej by się nadawały (poziom oczywiście uzależniony od stanowiska), ale ten z natury apolityczny, a niezwykle ważny organ, został właściwie zarżnięty (likwidacja konkursów, nadania z politycznego klucza). Taki egzamin na politykach wyrżnął by ponad 90% składu Sejmu i Senatu (jak zaczynała się kadencja to dziennikarze zadawali jakieś podstawowe pytania typu co to jest Konwent Seniorów - nawet na tym co po niektórzy się wykładali). To, że w pewien sposób nie zmieniło się przyzwolenie na zorganizowane złodziejstwo (byleby się dzielili), a cwaniactwo jest hołubione wynika chyba z uwarunkowań historycznych i zakorzenionych w percepcji społecznej stereotypów. Tego inaczej jak edukacją obywatelską od wczesnej szkoły i czasem 1-2 pokoleń nie da się wyplenić.

  14. Jacek

    Dyskusja wokół tematu do złudzenia przypomina tekst piosenki Elektrycznych Gitar: "Już każdy powiedział to co wiedział. Trzy razy wysłuchał dobrze mnie. Wszyscy zgadzają się ze sobą. A będzie dalej tak jak jest." Wszak opcja Pana Poncyliusza rządziła osiem lat. A wcześniej rządziły inaczej nazywające się wcielenia tego samego. I co? Ponieważ nie ma sukcesu, zmienia się struktury, nazwy i pieczątki. Raz łączy, raz decentralizuje. Kolejna demolka maskuje poprzednią. Nikt nie ma wizji do czego to wszystko ma zmierzać.

    1. Brawo

      Brawo! Krótko i na temat!

    2. mosze

      << A wcześniej rządziły inaczej nazywające się wcielenia tego samego. >> Czyli czego samego? PO? Wcześniej, przez 2 lata rządził PIS z przybudówkami. Jeszcze wcześniej reaktywacja dawnego PZPR, czyli SLD. Jeszcze wcześniej AWS, w którym znaleźć można było tych, którzy dzisiaj są zarówno w PIS, jak i w PO. Mit, jakoby przez 30 lat rządziła "postkomuna", a dopiero teraz rządzi "prawica", jest pijarowską papką medialną.

  15. zaq

    PiR Radwar, HSW, Mesko, FB, WB Electronics, ZM Tarnów, PCO, to są firmy które oferują w miarę przyzwoity sprzęt, cała reszta to wydmuszki które trzeba stale podtrzymywać kroplówką z budżetu państwa teraz z będzie to z budżetu MONu, przykład Bumaru i umowa na remont T72 których armia nie chce bo nie wnoszą one żadnej wartości dodanej. Ten wrzód trzeba w końcu przeciąć a wygląda na to że rak PGZ zainfekuje cały MON.

    1. zagg

      Kto powiedział ze niechce wojsko T-72 ? Wybór jest taki albo sprawne t-72 samobiezne dZiała kalibru 125 mm lub alternatywą nic bo na nic innego niema kasy - Lepszy rydz niż nic ----- wielu z wypowiadających się w mediach typu Internet pozamekalo by polskie firmy A pieniądze niezbędne na wyposażenie armi przekazywalo innym poza granice kraju podlanczajac w ramach logistyczno serwisowych działań stała kroplowke funduszy polskiego podatnika do zagranicznych serwisantow

    2. mc.

      Co proponujesz zamiast obecnie posiadanych T-72 ? Bo jakieś czołgi potrzebujemy. I proszę bez "bajek" o Abrams-ach stojących na pustyni, czy nieistniejących stojących w magazynach Leopardach.

    3. mosze

      Tak na szybko? A może lepszym rozwiązaniem byłoby zmodernizowanie do standardu "malajskiego" mniejszej liczby T72. Dałoby to czołgi pozwalające na nawiązanie jakiejś tam walki przynajmniej ze starszymi typami czołgów rosyjskich. A tymczasem remontuje się setki T72, których i tak nie ma kto obsługiwać, a które wyjeżdżając z fabryki, są niczym więcej, jak wyremontowanym zabytkiem. A równolegle trzeba działać z Koreańczykami tak, by w dłuższej perspektywie wdrożyć spolonizowane K2.

  16. jjj

    Niezależność jest kluczowym czynnikiem wpływającym na bezpieczeństow kraju ---------- sprzęt wojskowy z rodzimych krajowych fabryk to polska logistyka to uniezależnienie od dostaw części zamiennych dla sprzętu wojskowego to brak groźby nałożenia embarga przykład Turcja i konflikt z kurdami im mniejszy potęcjał rodzimego przemysłu zbrojeniowego tym mniejsze bezpieczeństwo państwa POLSKIEGO tym większa wrażliwość na czynniki zewnętrzne typu odmowa dostaw z zagranicy bądz wielkotrotne zwiększenie cen części zamiennych dla odbiorcy w trakcie konfliktu który w zaistniałej sytuacji i tak zmuszony będzie kupić jaka by cena nie była.

  17. w

    skąd tego madrego wyciagneliscie ?? I po co ???

    1. Stefan

      A w którym miejscu mija się z prawdą. Masz jakieś przeciwne argumenty? Podpowiem ci, możesz zawsze napisać, ze źli imperialiści opluwają Twoją socjalistyczną ojczyznę.

    2. asdas

      No, Twój argument wystarczy w zupełności.

    3. lol

      W punkcie 4. Każdy jeden kraj na świecie, który 'przepłacał' za własnej produkcji sprzęt w przeszłości - dzisiaj jest dużym graczem na rynku wojskowych wysokich technologii. Chyba lepiej przepłacić i mieć coś dobrego teraz a w przyszłości szansę na coś jeszcze lepszego, niż dopłacać za nic by ratować zakład?

  18. lotnik w s.sp

    I znów mądrala z partii minionej czy jak kto woli z lat poprzednich --gdzie likwidowano ...jednostki wojskowe w ramach żołnierza zawodowego -- czy sprzedaż wrażliwych dla wojska -- przemysłu stalowego (huty ), czy przemysł elektroniczny czy maszynowego gdzie silniki montowało się dla własnych potrzeb , stocznie gdzie wypuszczało się jednostki pływające dla wojska i cywilów ...Lata minione to tylko demontaż całego przemysłu ale i wojska --sprzedawano co pod rękę im w padło w imię KAPITALIZMU i konkurencji a co nie szło sprzedać doprowadzono do likwidacji poprzez upadłość ( jak to ładnie brzmi UPADŁOŚĆ ???? Dziś co by minister nie zakupił czy wręcz dla wojska wykombinował -- to okazuje się ? Że tego jest mało i za drogo oraz bardzo długo to trwa .....? Opozycja nic nie wnosi jako konkret mimo szczerych chęci ze strony rządzących ???? Jesteśmy kolejny raz ( po sprzedaży zakładów PO 89r. ) zapłacić za ochronę naszego Państwa obcym ( tu mam na myśli obecność wojsk USA czy NATO ) - bo to kosztuje ! MIGI są najlepszym przykładem - latały i już nie polecą ...I tak można przytaczać te 30 lecie nie możności - a na wschodzie nadal mimo naszego śmiechu czy wręcz drwin z ich modernizacji wojska jako takiego - jako przykład modelowy ...jak można i trzeba modernizować wojsko ????

  19. ryś

    Pan Paweł Poncyljusz to bardzo sympatyczny poseł ale on nie ma wiedzy o przemyśle zbrojeniowym. Świadczą o tym jego wypowiedzi. We wszystkich wypowiedziach na temat organizacji PGZ nikt nie wypowiada się o rozwoju technicznym i technologicznym zakłdów produkcyjnych i ich wyrobów .

  20. mc.

    Rozumiejąc wątpliwości Pana Poncyliusza, ma uwagę - obecny stan (PGZ jako normalne spółki prawa handlowego) jest nie do utrzymania. Tego typu firmy potrzebują ogromnych pieniędzy na badania, wdrażanie produktu i utrzymywanie zdolności produkcyjnych. Dodatkowo ponoszą wyższe koszty np. podatku od nieruchomości - bo potrzebują dużej przestrzeni (lotniska, poligony). Tego typu zakłady powinny prowadzić też szkoły zawodowe by pozyskiwać specjalistów o odpowiednich kwalifikacjach. Szkoły wyższe powinny z nimi współpracować by szkolić inżynierów i projektantów o właściwych kwalifikacjach...................................................................................................................................................................OCZYWIŚCIE że Firmy te potrzebują odpowiednich "zarządzających", ale patrząc przez pryzmat ostatnich 30 lat, WSZYSTKIE ekipy polityczne wymieniały obsadę tych spółek - także... Na PLUS pomysłu włączenia PGZ do Agencji Uzbrojenia będzie to, że zniszczenie (likwidacja) i sprzedaż tych spółek będzie trudniejsza. Na kolejny plus - wojsko będzie traktowało te zakłady "jak swoje" - rozumiem to jako wymianę uwag i spostrzeżeń co do produkowanego sprzętu (jedna z ostatnich uwag którą słyszałem, to ilość i usytuowanie km na KRABIE - Wojsko mówi, ale czy producent słyszy ?)

  21. Rain Harper

    Ludzie firmujący Białą Księgę obronności z 2013 nie powinni się wypowiadać.

  22. Julian

    Jak przetrgi kiepsko idą same...analityczko koncepcyjne prace i dialogi...to sie zmiebia nazwy...pamiętacie marazm jednostek specjalnych policji...skupiano sie na zmianach nazw COAP...BOA...sroap....i obsadzanie na szzeblach nowych nienotów których trzeba ,,upchać,, a w razie W jak Magdalenka...to nie ma winnego...najniższy szcebel winny...nie ma pana do winy i niepowodzeń...za to do orderów wszysvy szeregiem nawet fotograf i rzecznik.

  23. zainteresowany

    Co do pieniędzy: Z pieniędzy, które trafiają do polskiej zbrojeniówki i tak duża część trafia do producentów zagranicznych jako koszty nowych technologii do produkcji polskich wyrobów.

  24. obserwator

    Strach sie bac.

  25. Piotr ze Szwecji

    Zgadzam się tylko z częścią wywodów. AU potrzebuje mieć jasno określone osoby, które są w pełni odpowiedzialne za zakupy. Aczkolwiek nie zgadzam się absolutnie z nonsensem, że połączenie PGZ z AU jest "złym i niebezpiecznym pomysłem". Wiele cudów gospodarczych dokonały kraje (Japonia, Korea Południowa i etc) nie będące liberalnymi gospodarczo i jednym z ich motorów gospodarczych był właśnie rozwój przemysłowy rodzimego przemysłu zbrojeniowego. Dlatego połączenie PGZ z AU chciałbym określić "dobrym i bezpiecznym pomysłem". Czyli 100% na odwrót. Także w ramach tej ojej oceny rad bym był likwidację z misji PGZ "ograniczenia tylko do wojskowej produkcji przemysłowej" i na wzór gospodarek Japonii czy Korei Południowej widziałbym PGZ z siłą wsparcia inwestycji państwowych wchodzący w sektor produkcji cywilnej w Polsce. Sektor, który dziś jest niestety zdominowany przez kapitał nie noszący polskich barw narodowych.

    1. Oi!

      Z Malborka do Piły, czyli na lotnisko cywilne z gruntami przekazanymi miastu... ciekawe.

    2. dropik

      Nikt nie przesunie pilota z F16 na F35. szkoda kasy na szkolenie. Trzeba wyszkolić nowych, bo ci z MiG /Su są w większości za starzy.

    3. Iryda

      Zamysł był taki aby dalej na zachód na lotniska które (nie dawno) były użytkowane przez siły powietrzne, a najlepiej południowy zachód, w takiej Turcji nie mówiąc o Usa nie stanowi problemu, itp.

Reklama