Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Pioruny lecą na północ. Eksportowy kontrakt już niebawem [News Defence24.pl]

Żołnierz ukraińskiej Gwardii Narodowej z systemem przenośnym Piorun
Żołnierz ukraińskiej Gwardii Narodowej z systemem przenośnym Piorun
Autor. SZ Ukrainy via Twitter

W przyszłym tygodniu zostanie podpisany kontrakt na dostawę kilkuset pocisków przeciwlotniczych i kilkudziesięciu mechanizmów startowych Przenośnych Przeciwlotniczych Zestawów Rakietowych Piorun do Estonii – dowiedział się nieoficjalnie Defence24.pl.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Z nieoficjalnych informacji Defence24.pl wynika, że umowa na dostawy Piorunów do Estonii zostanie podpisana w przyszłym tygodniu, między 5 a 9 września. Umowa będzie opiewać na kilkaset pocisków rakietowych oraz kilkadziesiąt mechanizmów startowych.

Dzięki jej realizacji Estonia stanie się trzecim użytkownikiem zagranicznym polskich przenośnych zestawów przeciwlotniczych Piorun. Estonia będzie już drugim użytkownikiem polskich zestawów przeciwlotniczych odpalanych z ramienia wśród krajów bałtyckich. Pierwszym jest Litwa, która jeszcze w 2014 roku zakupiła dużą partię starszych przenośnych zestawów przeciwlotniczych Grom. Kontrakt na dostawy dla Estonii to ważny sukces eksportowy Mesko.

Reklama

Czytaj też

W bieżącym roku podpisano też aneks do wcześniejszej umowy na dostawy Piorunów Wojska Polskiego, dotyczący łącznie 3,5 tys. pocisków rakietowych i 600 mechanizmów startowych, opiewający na kwotę 3,5 mld zł brutto. Zestawy tego typu, na początku roku, jeszcze przed otwartą agresją Rosji na Ukrainę, zostały zamówione przez Stany Zjednoczone.

Pewną liczbę Piorunów otrzymała też w ramach pomocy wojskowej Ukraina. Rakiety zostały z powodzeniem wykorzystane bojowo, z ich użyciem zestrzeliwano m.in. śmigłowce uderzeniowe Ka-52 i Mi-24, samoloty bojowe Su-25 i Su-34, a także bezzałogowce Orłan-10, trudne do namierzenia i zarazem groźne dla sił ukraińskich z uwagi na fakt, że koordynują one „wał ogniowy" rosyjskiej artylerii.

Czytaj też

Pioruny będą więc pierwszym typem pocisku przeciwlotniczego odpalanego z ramienia, wykorzystywanego w siłach zbrojnych Estonii. Jak na razie tamtejsza OPL opiera się na zestawach przeciwlotniczych bardzo krótkiego zasięgu Mistral-2/3, które są jednak nieco cięższe od Piorunów, i nie są wykorzystywane do odpalania bezpośrednio z ramienia. Jako ciekawostkę można dodać fakt, że estońska armia dysponuje też pewną liczbą armat przeciwlotniczych 23 mm ZU-23-2 i jest jednym z niewielu ich użytkowników w NATO, obok m.in... Polski.

YouTube cover video

Obecnie natomiast Estonia podejmuje działania w celu wzmocnienia własnej obrony powietrznej, jako jednego z kluczowych elementów sił zbrojnych. Obok zakupu polskich zestawów klasy MANPADS, planowane jest też pozyskanie zestawu przeciwlotniczego określanego jako krótkiego lub średniego zasięgu, zbliżonego do polskiego systemu Narew. Jako jednego z kandydatów wymienia się NASAMS, ale postępowanie będzie mieć raczej formułę konkurencyjną. Zakup zostanie przeprowadzony najprawdopodobniej wspólnie z Łotwą.

Czytaj też

Piorun to polski zestaw przeciwlotniczy, opracowany na bazie starszego systemu Grom, przez Mesko S.A. (lider konsorcjum), CRW Telesystem-Mesko i Wojskową Akademię Techniczną. Zestaw może zwalczać cele na odległości od 400 m do 6,5 km i wysokości od 10 m do 4 km, a prędkość pocisku wynosi 560 m/s. Może być odpalany z przenośnego mechanizmu startowego lub z zestawów przeciwlotniczych Pilica oraz Poprad. Obecnie trwają już prace nad modernizacją pocisku Piorun, określaną jako Piorun+.

Powiązaną inicjatywą jest program Piorun 2, określany także jako Grzmot. Ma to być długofalowo następca Pioruna oparty nie na zmianach we współczesnym produkcie, ale na „innych rozwiązaniach technicznych". Będzie też mieć znacznie większy zasięg, w stosunku do istniejącego Pioruna i zostanie przeznaczony dla ochrony mobilnych wojsk lądowych. Nie jest jednocześnie wykluczone, że na jakimś etapie programy Piorun+ i Piorun 2/Grzmot zostaną w jakiś sposób połączone.

YouTube cover video
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. dzemo2

    bardzo dobry produkt, bardzo dobre kierunki rozwoju, może w przyszłości po implementacji rozwiązań z CAMM będzie też piorun 3 z zasięgiem 25/45 km, ale to na razie pieśń przyszłości. Dwie rzeczy, które mnie martwią to skala produkcji oraz ilość kasy na badania i rozwój. Na badania oczywiście ncbir niech sypnie. Plus jeśli MON tak bardzo chce zwiększyć skalę produkcji niech załatwi jakieś wsparcie, nawet pożyczki na 0% będą dużym wsparciem na rozbudowę. Oczywiście ramowe kontrakty wieloletnie też są niezbędne (niech będą obwarowane różnymi wymaganiami ale to jest zawsze jakaś podstawa do wieloletnich działań inwestycyjnych...)

    1. Valdore

      @Dzemo, a jak ty chcesz cokolwiek z CAMM zaimplementowac do Pioruna?? Musiałbys opracować zupełnie nowy pocisk .

  2. Chyżwar

    I bardzo ładnie. Wypada tylko pogratulować. A krytykantom Pioruna powinno być coraz bardziej łyso.

    1. LMed

      Krytykanci "Pioruna"? Znasz szczegóły?

    2. The thex

      Czego gratulować? 300-350 sztuk? To na waciki.

    3. X

      Krytykom ?, gdy rozrywały się korpusy przy starcie, to można było mieć... obawy. A zasięg należy znacznie zwiększyć, jak widać.

  3. LMed

    Ciekawe, że ten wyrób przetrwał te 8 ciężkich lat. Drony miały gorzej.

  4. Thorgal

    Moim skromnym zdaniem przydała by się wersja na trójnogu odpalana zdalnie, tak samo jak wersja do niszczenia czołgów.

    1. B1ob

      Proponuję jeszcze wersje: balistyczną 500+ km, woda-woda, torpedową, laserową i atomową

    2. VIS

      @Thorgal "wersja do niszczenia czołgów." niszczenie czołgów bronią przeciwlotniczą skończyło się podczas II wojny światowej XD

    3. sebaa

      @B1ob Aaaaa to tylko u ruskich gdzie pancyr toczki zestrzeliwuje oczywiście po tym jak wcześniej wszystkie ptaki wytłocze w okolicy :)

  5. Robert0

    Brawa dla rządu POprzedników za wyłożenie kasy na badania i rozwój tej broni. I kilku innych też jak założenie lufowni w Stalowej Woli. Pioruny są najlepszymi manpadsami na świecie i ich dalszy rozwój to miód na uszy. Chociaż tego pis może nie zchrzani jak dymisja prezesa HSW. co do lufowni to 50 mln dotacji z budżetu było "strzałem" w dziesiątkę. Dzisiaj oprócz luf dla Raka i Kraba produkujemy też dla Leo 120/44. I najlepsze - żywotność lufy w K9A1 to 1000 (!!!) wystrzałów. Dla Kraba obliczona to 1600 dla najnowszych dział, ile faktycznie zweryfikuje UA.

    1. B1ob

      Konie kują a żaba nogę podstawia. To były inicjatywy własne zakładów, w dodatku w bardzo niewielkim stopniu za PO.

    2. xdx

      @Robert , z tym że wytrzymałości rur to się tylko uśrednia ilość możliwych strzałów. Przy np zastosowaniu amunicji specjalnej lub strzelaniu z maksymalnego ładunku miotającego ta żywotność drastycznie spada, oprócz tego istnieją instrukcje przy jakich ładunkach ile czasu musi być pomiędzy na przerwę jak również co ile i jakich strzelań ( obciążeń ) wymagany jest przegląd i ewentualny serwis. Nowoczesne rury to strasznie wyżyłowany sprzęt aby osiągać maksymalne ciśnienia- to takie F1 - jak używasz w specyfikacji i robisz częste serwisy to możesz długo korzystać. Jak walisz „na oślep” z maksymalnych ładunków bez przerw to może być koniec rury już po kilku kilkunastu strzałach. Taki błąd zrobili Ukraińcy na PZH2000 walili ze SMART ów na maksymalnych ładunkach ( mimo iż nie są one na to certyfikowane ) no i maja teraz 5 sprawnych.

    3. Robert0

      B1ob - tak, tylko dofinansowanie jak pisałem na łaczną kwotę to 50 mln wyłożył budżet państwa. Poza tym to inicjacja była w 2014 roku MON podpisał z Rh umowę w tym temacie. Zasługa zarządu HSW niewatpliwie jest rozszerzenie umowy o działa L44/120 do Leo. Zresztą zasługą to też fakt, że przez wiele lat prezesem generalnym HSW S.A. był Krzysztof Trofiniak 2008-2015 który był podobnie jak prezes Zając długoletnim jej pracownikiem. Trofiniak dla twojej informacji wykupił upadłego Jelcza i uratował produkcję samochodów cieżarowych. Więc jak widać to "dobra zmiana" dostała dobry zakład i jednak nie potrafi wykorzystać jego potencjału. Bo produkcja licencyjna to nie to samo co produkcja własna.

Reklama