Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Okręt to także system, a potencjał przemysłu morskiego to również „zaawansowane technologie”

Fot. OBR CTM.
Fot. OBR CTM.

Trwające na Zatoce Gdańskiej próby morskie niszczyciela min „Kormoran II” są dowodem na to, że polski przemysł jest zdolny do realizacji skomplikowanych projektów przeznaczonych dla Marynarki Wojennej. Okręt jest wyposażony w krajowy, niezależny, innowacyjny system walki, opracowany przez OBR CTM S.A. – pisze w artykule dla Defence24.pl dr Hubert Jando, rzecznik prasowy OBR CTM S.A.

Trzon Konsorcjum, realizującego budowę „Kormorana”, stanowią Stocznia Remontowa Shipbuilding S.A. (RSB) i należący do Polskiej Grupy Zbrojeniowej Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej S.A. (CTM). Obie firmy posiadają kompetencje i są organizacyjnie przygotowane do realizacji tak skomplikowanego zadania, jak budowa specjalistycznego okrętu. Świadczy o tym m.in. wykonanie przez budowniczych „Kormorana II” w iście rekordowym tempie nowatorskiej platformy ze stali austenitycznej, wyposażonej w napęd Voith-Schneider.

Warto jednak mieć świadomość innego wyzwania, do którego przez wiele lat przygotowywali się polscy specjaliści reprezentujący obszar zaawansowanych technologii. Trudno dzisiaj podawać w wątpliwość, że o potencjale bojowym jednostki decyduje wyposażenie jej w nowoczesne uzbrojenie, czyli tzw. efektory i sensory, których realne możliwości wykorzystania warunkuje spinający je system, zwany systemem walki lub systemem dowodzenia.

Ten system to jednocześnie „mózg, serce i układ nerwowy” okrętu. To kilometry kabli i światłowodów, serwery i komputery lokalne, różnorodne czujniki i elementy wykonawcze. Ten swoisty „krwiobieg” pozwala na przepływ informacji bojowej, danych nawigacyjnych, pogodowych, sygnałów sterowania maszynownią i elementami wykonawczymi oraz stanu monitorowanych urządzeń, które mają wpływ na sprawność działania i bezpieczeństwo okrętu. Tu również przesyłane są dane i informacje, wymieniane przez łącza radiowe i satelitarne, gwarantujące, że okręt może realizować swoje zadania samodzielnie, działając w grupie lub w zespołach sojuszniczych.

Cała ta informacja musi zostać przetworzona w sposób oczekiwany przez dowódcę i jego załogę. System więc, przed zaprezentowaniem operatorom, dokonuje na krążących w nim danych wszelkich niezbędnych operacji: łączy je, segreguje, poddaje obróbce i zmienia na postać czytelną dla załogi okrętu. Tam, gdzie niezbędna jest natomiast bardzo szybka reakcja, przygotowuje gotowe scenariusze działania, które mogą być wykonywane bez udziału człowieka.

Do realizacji tego zadania CTM przygotowywał się przez wiele lat. Przygotowywał własnymi siłami kolejne wersje systemu dla okrętów klasy „minehunter”, czyli „niszczycieli min”, które do dzisiaj z powodzeniem eksploatowane są na modernizowanych kilkanaście lat temu okrętach projektu 206 FM. Aktywnie uczestniczył w offsecie realizowanym przez firmę Thales. Na jej rzecz zrealizowano szereg integracji różnego typu uzbrojenia. OBR CTM konsekwentnie pogłębiał wiedzę, zbudował właściwy zespół i wdrożył nowoczesne metody zarządzania produkcją oprogramowania.

Efektem tego wysiłku jest opracowany samodzielnie, własny – nieobarczony żadną obcą licencją – system SCOT (Ship COmbat Tactical). To uniwersalne w założeniu rozwiązanie, ma stanowić punkt wyjścia dla systemów walki różnej klasy okrętów polskiej Marynarki Wojennej. W przypadku „Kormorana” – system uzyskał oznaczenie SCOT-M.

Założenie konstrukcyjne SCOT-a w zasadzie jest proste. Składa się on z warstwy elementów stałych, która odpowiada m.in. za współdziałanie w układzie narodowym i koalicyjnym, za bezpieczeństwo informacji, a także za stałe elementy zadaniowe realizowane przez okręty MW RP. Ta warstwa jest również ściśle powiązana z cyberbezpieczeństwem. 

Druga warstwa jest natomiast „plastyczna” i składa się z szeregu wymiennych bloków funkcjonalnych adekwatnych do zadań realizowanych przez dany typ okrętu. Przykładowo „Kormoran” posiada specjalizowany blok-podsystem do sterowanie komplementarnymi platformami bezzałogowymi do zadań przeciwminowych. Dzięki takiemu podejściu, w uzasadnionych przypadkach, możliwe jest dodanie lub wymiana jakiegoś modułu na inny, a nawet przygotowanie zindywidualizowanej wersji systemu dla konkretnej jednostki.

Często stawiane są pytania, jaki jest stopień komplikacji takiego systemu, a nawet jakie ma on znaczenie dla okrętu? Mówi się, że dla okrętu „liczą się” kadłub, armata, radary… To prawda, ale dzisiaj o zdolności nowoczesnego, zaawansowanego narzędzia do realizacji skomplikowanych zadań decyduje funkcjonalność zainstalowanego na nim oprogramowania, i dotyczy to zarówno sprzętu używanego w sektorze cywilnym (w tym tak powszechnego, jak komputery osobiste i smartfony), jak i wojskowym. To właśnie od okrętowego systemu walki zależy, czy posiadane przez jednostkę radary czy inne sensory, uzbrojenie czy specjalistyczne systemy (w wypadku Kormorana – przeciwminowe) będą zdolne do współpracy i tym samym efektywnego prowadzenia działań.

Platforma i System tworzą nierozerwalną całość. Tworzą okręt o określonym potencjale bojowym.

Nowoczesny okręt jest dzisiaj całkowicie zależny od techniki komputerowej. To właśnie system – integrujący jego fizyczne elementy funkcjonalne – umożliwia załodze, przede wszystkim skuteczne, ale również bezpieczne wykonanie postawionych przed nią zadań. Trend, który od dawna jest widoczny, to naturalne zmniejszanie się liczebności załóg, przy jednoczesnym gwałtownym wzroście złożoności systemów ją wspomagających. W świecie informatycznym jako jeden z parametrów porównawczych złożoności oprogramowania stosowana jest tzw. „ilość linii kodu”. Źródła podają, że w przypadku Apollo 11, który 20 lipca 1969 r. wylądował na Księżycu, było to ok. 300 tysięcy linii. Dla porównania – polski „Kormoran II” to bez mała 3,2 miliona linii kodu. Oczywiście należy pamiętać, jak wiele dzieli zastosowane technologie, ale to i tak różnica niepozostawiająca wątpliwości.

Warto również spojrzeć na całe przedsięwzięcie z perspektywy organizacyjnej, czyli zakresu zadań, które musiały być nie tylko skutecznie wykonane, ale też zgrane, by „Kormoran” miał szansę powstać w tak krótkim czasie.

Tony stali, dziesiątki komputerów i urządzeń elektronicznych, miliony linii oprogramowania (bo to przecież nie tylko system walki), musiały zostać dostarczone we właściwym czasie i miejscu. To potwierdza, iż przedsiębiorstwa zaangażowane w ten projekt nie tylko same są bardzo dobrze zorganizowane i potrafią ze sobą współdziałać, ale potrafią również zarządzać dziesiątkami podwykonawców i całym łańcuchem dostaw.

Mimo iż zgodnie z kontraktem na formalne zakończenie tego przedsięwzięcia musimy wszyscy jeszcze trochę poczekać, z całą pewnością już dzisiaj można powiedzieć: „Kormoran II”, którego eksploatację rozpocznie wkrótce polska Marynarka Wojenna, to satysfakcjonujące zwieńczenie wspólnego wysiłku doskonałych polskich specjalistów: stoczniowców, elektroników, informatyków oraz wielu innych w tym, przede wszystkim, przedstawicieli Zamawiającego.  

dr Hubert Jando, rzecznik prasowy OBR CTM S.A.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (11)

  1. 44

    Dlaczego przeciągana jest decyzja o budowie kadłuba kolejnego Kormorana? Dlaczego prawie rok po otrzymaniu certyfikatu zgodności umożliwiającego produkcję nadal nie ma decyzji w sprawie nowego pistoletu PR-15? Dlaczego zwleka się z MSBS? Czy wspólnym mianownikiem jest to, że te konstrukcje powstawały w czasie urzędowania poprzedniego rządu i obecny rząd miałby problem z przypisaniem sobie sukcesu?

  2. Miłosz

    Kto powiedział, że kormoran to koniec i więcej się z tego nie da wyciągnąć, bzdura. Kormoran, to fajny statek, pokazaliśmy że potrafimy takie budować, teraz można myśleć nad kolejną wersją z innym przeznaczeniem, np. do obrony wybrzeża. Kormoran 3, jak to widzę tak, byłby to nieco większy statek, żeby było dość miejsca na rakiety zdolne zwalczać wrogie rakiety, okręty ( poza okrętami mogą również atakować cele lądowe - ruscy pokazali się da ) i samoloty + wyrzutnie. Jako że jest to statek do obrony wybrzeża kasujemy sprzęt do minowania, zastępujemy go, np. bombami głębinowymi. Na bazie kormorana można kombinować dalej.

  3. janusz

    pytanie mysle dosc istotne w czasie gdy przekaldane sa plany budowy nowych jednostek dla MW- czy Kormoran nie bylby dobra platforma dla okretow patrolowych? czy zmiany w wprojekcie dot. funkcji i zaprojektowania okretu patrolowego z silniejszym uzbrojeniem nie byly by rozwiazaniem dla MW? nieduzy patrolowiec z dobrym systemem walki oraz z uzbrojeniem p. lotniczym w postaci rakiet itd. - czy to co juz jest wybudowane mam na mysli Kormoran niszczyciel min nie jest dobra platforma do kuntynuacji? wiadomo konstruktorzy musza sie wypowiedziec ale dzis kiedy nie ma pewnosci czy stocznie podolalyby wiekszym okretom moze dla nas bylby dobry wariant patrolowca na bazie juz posiadanego Kormorana......

  4. Damian

    Słowa klucz pojawiły się: NIEZALEŻNY , INNOWACYJNY, SYSTEM, A może by tak opisać co takiego posiada ten okręt czego nie posiadają inne jednostki tej klasy i do czego służą te ,,SYSTEMY"

  5. xxXxx

    niszczyciele rakietowe (nie mówię o krążownikach bo nas nie stać) by się przydały naszej marynarce bo chyba dosyć mamy tych stawiaczy czy niszczycieli min

  6. Seba

    Dać im dokończyć Ślązaka! Może coś jeszcze z niego będzie ...

    1. Marek

      Ze "Ślązaka" nadal spokojnie mógłby być pełnoprawny "Gawron". Potrzeba jest tylko decyzja no i forsa. Nie pierwszy raz zresztą już przerabiamy takie zagadnienie. "Kaszub" także rodził się przecież w bólach.

  7. droma

    i to sie zgadza wspolczesna jednostka jest zalezna od techniki komputerowej i dlatego kajak w usa ma wiecej elektroniki niz ruski krazownik z bezzebnymi i glodnymi soldatami,a uzbrojenie zachodu jest widzialne w odroznieniu od uzbrojenia kacapi ...

  8. kris

    ''Apollo 11, który 20 lipca 1969 r. wylądował na Księżycu, było to ok. 300 tysięcy linii. Dla porównania – polski „Kormoran II” to bez mała 3,2 miliona linii kodu'' Przepraszam ale to nie jest powod do dumy. To swiadczy jak bardzo odstajemy od czolowki.... Amerykanie Apollo 11 a my 47 lat pozniej splodzilismy Kormorana II. I kolejna perelka...''napęd Voith-Schneidera''... jest znany od kilkudziesieciu lat i glownie stosowany na holownikach, statkach badawczych lub obslugowych.... To zadna nowosc i jak sie domyslam zostal kupiony jako gotowy produkt i zamontowany przez stocznie. To jest przerazajace jak bardzo odstajemy od czolowki. Kraje wiodace technologicznie pracuja wspolnie nad reaktorem syntezy jadrowej a my nie mamy do tej pory pospolitej elektrowni atomowej. Noz sie otwiera jak sie czyta o Polskiej niemocy, popieraniu miernot i ciaglym mydleniu ludziom oczu. Polacy mobilizuja sie tylko wtedy kiedy zagrozenie puka do drzwi. To jest chore! Przelalismy jako narod tyle krwi w czasie wojny i po niej zeby zrealizowac cudze interesy. Czas sie obudzic bo znow zostaniemy z reka w nocniku i latami bedziemy leczyc moralnego kaca i dlawic sie martylologia.

    1. kaczor

      Z pustego i salomon nie naleje-nic nie posiadamy to i odstajemy.

    2. Cz

      Istotą powodu do dumy... jest punkt wyjścia, a ten pokazuje, że faktycznie odstajemy od czołówki - co zatem zrobić? Nie śnijmy na jawie. Możemy kupować gotowe produkty lub składać je w kraju lub stosować model mieszany (część zakupić, część zaprojektować) lub samemu wszystko zaprojektować, Na drodze naszej fantazji staną takie czynniki jak potencjał intelektualny, zaplecze (infrastruktura) i oczywiście kasa (z założeniem jej efektywnego wydatkowania). Reasumując, nie wyważajmy otwartych drzwi, liczmy siły na zamiary, szanujmy kasę i działajmy długofalowo. Może czołówki nie dogonimy, ale w pewnych niszach możemy dorównać.

  9. Luke

    A beda dwa nastepne zbudowane?

  10. KrzysiekS

    TAK CHWALĄ ALE DLACZEGO NIE DALI PIENIĘDZY NA DRUGI NASTĘPNĄ STOCZNIE CHCĄ WYKOŃCZYĆ?

    1. reklamowka

      No ale jak rzecznik prasowy ma nie chwalić produktu swojej firmy? Nawet jakby to był największy szrot będzie zachwalać.

  11. Pim

    Ciekaw jestem jak się sprawdzi w praktyce kadłub. Mam na myśli jakość prac spawalniczych w niestandardowej stali, możliwość wykonywania napraw w warunkach improwizacji. Projekt i założenia to jedno a eksploatacja to drugie. Przykładem tego są problemy LCS-ów (na inną skalę oczywiście)

Reklama