Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Eurosatory 2018: od minidronów do pseudosatelitów czyli bezzałogowce Airbusa

Bezzałogowy samolot stratosferyczny napędzany energią słoneczną Zephyr S. Fot. Airbus
Bezzałogowy samolot stratosferyczny napędzany energią słoneczną Zephyr S. Fot. Airbus

W czasie targów Eurosatory 2018 w Paryżu koncern Airbus wzbudzał zainteresowanie nie tylko śmigłowcami, ale również bezzałogowymi aparatami latającymi kilku klas – w tym dronami z napędem elektrycznym.

Drony Airbusa są o tyle interesujące dla Polski, że po wybraniu przez Siły Zbrojne RP śmigłowców Caracal, szefowie europejskiego koncernu proponowali polskiemu przemysłowi m.in. współpracę przy produkcji i projektowaniu tego rodzaju bezzałogowców.

Na stanowisku Airbusa w Paryżu wystawiono w sumie trzy modele bezzałogowych samolotów: Aliaca, DVF 2000 ER i Zephyr. Nie reprezentują one pełnej gamy dronów oferowanych przez ten koncern, chociażby dlatego, że brakowało np. budowanego wspólnie z Leonardo oraz Dassault Aviation bezzałogowca MALE RPAS – opisywanego jako „europejski dron średniego pułapu i dużej autonomiczności” lub ciekawego projektu koncepcyjnego realizowanego z firmą Audi - zakładającego budowę samochodu z kabiną, która po odczepieniu może być podwieszana pod zdalnie sterownymi wielorotorem.

image
Dron Aliaca. Fot. M.Dura

 Prezentowany w Paryżu dron Aliaca jest interesujący biorąc pod uwagę, że jego starsza wersja jest już wykorzystywana operacyjnie przez wojska specjalne. Sprzyja temu prostota obsługi pozwalająca dwóm ludziom na jego przygotowanie i wystrzelenie z katapulty startowej w czasie mniejszym niż 10 minut. Dodatkowo jest to bezzałogowy minisamolot o długości 1,85 m, rozpiętości skrzydeł 3 m i wadze 12 kg, przystosowany do wykorzystania na morzu, ze względu na system lądowania oparty o sieć wyłapującą.

image
„Dziwna” głowica otoeletroniczna dronu Aliaca. Fot. M.Dura

Cechą wyróżniającą ten dron jest „dziwnego” kształtu, żyrostabilizowana głowica optoelektroniczna, która podwieszona na specjalnej wieżyczce zapewnia prowadzenie obserwacji w kacie 360º. Wersja drona Aliaca prezentowana na Eurosatory 2018 miała możliwość wykonywania lotów rozpoznawczych w promieniu 10-50 km przez okres do 3 godzin. Jest to duże osiągnięcie biorąc pod uwagę fakt, że mamy tu do czynienia z dronem o silniku elektrycznym.

Silnik benzynowy (z elektronicznym wtryskiem paliwa) ma natomiast większy dron prezentowany w Paryżu czyli DVF 2000 ER o długości 2,27 m, rozpiętości skrzydeł 3,3 m i wadze startowej 22,5 kg produkowany przez wchodzącą w skład Airbusa francuską firmę SURVEY Copter. Bezzałogowiec ten ma możliwość przenoszenia ładunku użytecznego o wadze około 2 kg (Aliaca tylko 1,1 kg) oraz może latać przez ponad 8 godzin w promieniu 50 km od stanowiska kontroli i analizy (zasięg systemu transmisji danych). Stanowisko to umieszczone jest w dwóch przenośnych walizkach zawierających pulpity i monitory dla operatora drona oraz dla specjalisty rozpoznania optycznego.

image
Dron DVF 2000 ER. Fot. M.Dura

Start minisamolotu DVF 2000 ER może zostać skrócony poprzez użycie pneumatycznej katapulty (o wadze około 120 kg), ale może się też odbywać z normalnej, utwardzonej drogi startowej. Obserwację zapewnia żyrostabilizowana, kulista głowica optoelektroniczna T120 dająca możliwość prowadzenie zarówno obserwacji w dzień, jak i w nocy. I w tym przypadku zadbano, by bezzałogowiec mógł łatwo i szybko znaleźć w powietrzu (w czasie mniejszym niż 25 minut). DVF 2000 ER może latać z prędkością 75-120 km/h na wysokości operacyjnej około 400 m i maksymalnym pułapie 3000 m.

Zupełnie odmienną propozycją Airbusa jest prezentowany w wielokrotnie pomniejszonym modelu dronu Zephyr S. Jest to o tyle zrozumiałe, ponieważ mamy tu do czynienia z bezzałogowym samolotem o rozpiętości skrzydeł aż 25 m. Pomimo tej wielkości cała konstrukcja ważyć mniej niż 75 kg. Zadanie było o tyle trudne, że ten superlekki, bezzałogowy samolot jest napędzany dwoma silnikami elektrycznymi, dla których źródłem energii są tylko panele solarne stanowiące górne poszycie skrzydeł.

image
Model bezzałogowego samolotu stratosferycznego Zephyr S. Fot. M.Dura

Zephyr ma być pierwowzorem dla bezzałogowców rozpoznawczych latających przez wiele godzin w stratosferze – na wysokości powyżej 20 000 m. To właśnie dlatego specjaliści Airbusa klasyfikują Zephyra jako HAPS (High Altitude Pseudo-Satellite) – czyli coś pośredniego pomiędzy dronem i satelitą. Taka wysokość operacyjna pozwala wynieść drony ponad pułap samolotów pasażerskich i ograniczyć możliwość zestrzelenia ich przez systemy przeciwlotnicze krótkiego zasięgu.

Już ocenia Airbus wykorzystanie tylko jednego Zephyra pozwoliłoby zaoszczędzić ponad 2000 ton paliwa rocznie.Trzy samoloty tego typu w wersji Zephyr S zakupiło już Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii. 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (1)

  1. MAZU

    \"Trzy samoloty tego typu w wersji Zephyr S zakupiło już Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii\" - to wystarczająca rekomendacja dla MON aby zrobić to samo. Pseudo-satelity Zephyr pozwolą (z pułapu 20 km) obserwować cały Kaliningrad i Białoruś, czyli \"gorące\" kierunki. Modlę się o rozum dla decydentów z MON.

Reklama