Przemysł Zbrojeniowy
Europejska baza F-35 droższa, niż zakładano
Prace nad pierwszą umieszczoną poza granicami Stanów Zjednoczonych bazą dla samolotów wielozadaniowych 5. generacji F-35A, należących do amerykańskich sił powietrznych, przedłużają się i będą więcej kosztowały – poinformowała US Air Force. Czy większe koszty budowy obiektów w bazie Lakenheath oznaczają, że więcej będzie kosztowała także baza dla polskich Harpii?
W 2015 roku założono, że przebudowa bazy w Lakenheath będzie kosztowała amerykańskiego podatnika 480 mln USD. To znacznie więcej niż przewidywane koszty baz przebudowanych w tym samym celu przez Norwegię czy Belgię, które zakładają wydatek rzędu 300-350 mln USD. W przeciwieństwie do wspomnianych dwóch państw, które zakupiły po - odpowiednio - 30 (docelowo 52) i 34 maszyny, a zatem podobnie jak Polska, w Lakenheath mają znaleźć się dwa amerykańskie dywizjony, każdy wyposażony w 24 samoloty. Skala jest więc inna, szczególnie, że w tym przypadku niewykluczona jest budowa infrastruktury umożliwiającej przyjmowanie większej liczby tych zaawansowanych i wymagających pod względem infrastrukturalnym maszyn np. po przybyciu posiłków ze Stanów Zjednoczonych.
Prace w Lakenheath rozpoczęły się w lipcu ubiegłego roku i miały w dużej mierze być zakończone do listopada roku 2021. W 2019 r. rozpoczęto budowę siedmiu z 14 zakładanych w inwestycji budynków, a także rozbiórkę niektórych istniejących. Wśród planowanych budowli znajdują się nowe hangary, budynek symulatorów, magazyny i warsztaty, a także budynek dowództwa. Część z tych inwestycji jest już gotowa, inne jednak napotykają opóźnienia.
Czytaj też: F-35 coraz aktywniejsze nad Bliskim Wschodem
Jak podaje Defense News, okazało się że koszty wzrosły o około 25 proc., czyli o 90 mln USD. Przedłuży się też czas prac. Nie wiadomo, czy dotychczas zakładany harmonogram przyjazdu personelu technicznego w czerwcu 2021 roku i przylot pierwszych samolotów w listopadzie 2021 r. uda się dotrzymać. Czy oznacza to, że polska baza (bazy?) dla F-35 także będą droższe? Na razie to pytanie jest otwarte. Szacunki dotyczące kosztów polskich baz dokonywano kilka lat po tym, jak zaplanowano rozbudowę Lakenheath i mogły uwzględniać niektóre czynniki powodujące wzrost kosztów, niemniej wysiłki Amerykanów w Wielkiej Brytanii, podobnie jak innych użytkowników F-35 w Europie i poza nią, warto śledzić.
Do zwiększenia kosztów miały się przyczynić większe niż zakładano koszty zatrudnienia brytyjskich pracowników i związana z ich zatrudnieniem konieczna osłona kontrwywiadowcza. Przedsięwzięcie podrożyła także próba przyspieszenia prac, które zaczęły się o rok wcześniej niż zakładano pierwotnie, a także tajemnicza większa ich "złożoność" w porównaniu z przewidywaniami.
Czytaj też: F-35C już na kursie Top Gun [ANALIZA]
O zwiększenie środków USAF musiała prosić Kongres i to po otrzymaniu na to specjalnej zgody Pentagonu. Rozwiązaniem tymczasowym, które pozwoli utrzymać harmonogram wejścia F-35A do służby w Europie ma być leasing infrastruktury Wielkiej Brytanii tworzonej obecnie dla jej F-35. W związku z tym ma być przez pewien czas bardziej „tłoczno”, ale gotowość bojowa i zdolność do odstraszania na kontynencie europejskim ma zostać utrzymana.
Obecnie z Lakenheath operują trzy amerykańskie dywizjony wyposażone w samoloty F-15C/D Eagle i F-15E Strike Eagle. Pierwszy z nich i zarazem jedyny dysponujący F-15 starszej, przechwytującej wersji utrzymywany jest w ramach funduszy Europejskiej Inicjatywy Odstraszania, bo jeszcze niedawno planowano jego rozformowanie.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie