Reklama

Wprowadzenie trzech nowych jednostek pływających: „Noordzee”, „Waddenzee” i „Zuiderzee” jest jednym z elementów programu modernizacji sił zbrojnych Holandii. Cechą charakterystyczną dostarczonych właśnie holowników, poza ich bardzo dobrymi właściwościami specjalistycznymi, jest zastosowanie trzech możliwych rodzajów pracy systemu napędowego: tylko z silnikiem diesla, z silnikiem diesla i elektrycznym oraz tylko z silnikiem elektrycznym.

Przy czym korzystając tylko z napędu elektrycznego, a więc przy zerowej emisji szkodliwych spalin, holowniki mogą pływać przez ponad godzinę z prędkością około 4 węzłów. Jest to wyjście naprzeciw strategii holenderskiego ministerstwa obrony, która zakłada zmniejszenie negatywnego wpływu na środowisko podczas działań oraz odejście od uzależnienia się od oleju napędowego jako podstawowego paliwa.

Silniki elektryczne w holownikach Damen ASD 2810 Hybrid są zasilane z zespołu akumulatorów. Pomimo tego siła uciągu jest większa niż 60 ton, co jak zaznaczają Holendrzy jest więcej niż we wcześniej wykorzystywanych holownikach typu Linge. Wystarczy to spokojnie do holowania w każdych warunkach tak dużych jednostek jak np. okręt wsparcia działań połączonych (Joint Support Ship) HNLMS „Karel Doorman” o wyporności 27800 ton i długości 204,7 m.

Nowe holowniki są również innowacyjne pod względem sposobu ich bieżącego utrzymywania. Są to bowiem pierwsze jednostki w holenderskiej marynarce wojennej, w których bieżące prace konserwacyjne na dłuższy okres zostały zlecone prywatnej firmie – w tym przypadku stoczni Damen Shipyards Den Helder.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Marek

    Ja pierdzielę. Wychodzi na to, że Holendrzy, którzy mają pod nosem dosłownie złoża hydratów metanu, uważają, że uniezależnią się od dostaw ropy w wojsku poprzez wiatraki ładujące baterie na okrętach? Jeśli już tak chcą ekologii, to lepiej by na rotor flettnera postawili. Bo to jest bardziej efektywny od akumulatorów i mający sens napęd dla nawodnych jednostek pływających od ich pomysłu. Dla mnie to jest kolejny dowód na degrengoladę UE, bo wychodzi na to, że im nowszy ich pomysł na unijny stuff, tym sprzęt jest gorszy. Następnym krokiem holenderskich ekologów "inżynierów" pewnie będzie holownik napędzany pedałami przez załogę. To jest przecież znacznie bardziej ekologiczne od akumulatorów, które trzeba utylizować po zużyciu. W tym celu mogą udać się do polskiej stoczni jachtowej, która zaprojektowała szuwarowo-bagienną hybrydę dla hobbystów, która jest dostosowana do silników spalinowych, elektrycznych ładowanych z baterki słonecznej i pedałowych właśnie. O ile nie mam nic przeciwko temu rodzimemu sympatycznemu skądinąd jachcikowi dedykowanemu dla wodniaków bez uprawnień, o tyle w wojsku omijałbym wszystko, co ma w przedrostku "eko" na co najmniej sto mil morskich. Prawdę powiedziawszy w cywilnych produktach, gdzie tylko jest taka możliwość omijam wszystkie ze stajni "eko" i całkiem nieźle na takim podejściu do rzeczy wychodzę. A to dlatego, że im bardziej sprzęt jest "eko", tym większy jest z niego badziew.

    1. anakonda

      ale nikt nie powiedzial ze to co zrobili Holendrzy to zaraz sie sprawdzi ,to jest jedynie swiatełko w tunelu i wskaznik przyszłego kierunku rozwoju (trwajacego juz całkiem sporo lat ) majacego na celu zastapienie dotychczasowy bardzo rozbudowanych zródeł energi ( jak wiadomo złoża ropy si koncza co pominołes w swojej ocenie robiac pierwszy krok samobojczy ) i zastapienie ich innymi własnie eko na dodatek samoodnawialnymi sie zródłami energi co w ogolnym rozrachunko moze okazac sie skuteczniejsze niz nawet bomba atomowa oraz pozwoli nasycic twój jakże pożadany konsumpcjonizm