Reklama
  • Komentarz
  • Wiadomości

Drony atakują w Jemenie. Nowe zagrożenie na polu walki [KOMENTARZ]

Po ataku przeprowadzonym z użyciem bojowego bezzałogowca śmierć poniósł między innymi szef jemeńskiego wywiadu wojskowego. Współpracujący z Iranem rebelianci Huti grożą natomiast przeprowadzeniem kolejnych, bardziej skoordynowanych i zakrojonych na szeroką skalę uderzeń.

Fot. IDF/flickr.
Fot. IDF/flickr.

W ubiegłym tygodniu w Jemenie doszło do ataku z użyciem bezzałogowca podczas parady wojskowej. W jego wyniku zginęło co najmniej sześciu żołnierzy, a kilkanaście osób zostało rannych. Dron zdetonował nad trybuną, z której defiladę przyjmowali wysocy rangą dowódcy sił rządowych. 

Kilka dni po zdarzeniu zmarł szef wywiadu wojskowego, generał Mohammed Saleh Tamah. Z kolei jak donosi agencja Reuters, rebelianci Huti już zapowiedzieli przeprowadzenie kolejnych ataków z użyciem bezzałogowców. Wskazują, że są one produkowane lokalnie, i wkrótce uderzenia będą wykonywane w wielu miejscach jednocześnie.

W ataku prawdopodobnie został wykorzystany dron bazujący na systemie Ababil-T produkcji irańskiej, jego lokalna nazwa używana w Jemenie to Qatef lub Qasef. Podobne bezzałogowce już wcześniej były wykorzystywane na tamtym teatrze działań, między innymi do ataków na stacje radiolokacyjne zestawów obrony powietrznej Patriot. 

Bezzałogowce tego typu mogą przenosić ładunek o masie do ok. 45 kg, na odległość do 150 km. Choć – jak zauważa ekspert Foreign Policy Research Institute Aaron Stein – taki system jest oparty na dość prostej technologii, w pewnym stopniu stosowanej wcześniej do budowy celów latających, to i tak stanowi znaczne zagrożenie.

Komentarz:

Na uwagę zasługuje przede wszystkim dobór celu oraz odpowiednia koordynacja ataku przez Hutich. Jeżeli zostaną spełnione zapowiedzi o masowym wykorzystaniu dronów tego typu do jednoczesnych ataków, zagrożenie z ich strony jeszcze się zwiększy. W zasadzie już przebieg incydentu z 10 stycznia wskazuje, że mamy do czynienia z nową jakością zagrożeń.

Zaatakowano bowiem w sposób skuteczny miejsce uznawane za bezpieczne, skoro prowadzono tam paradę wojskową. Uderzenie realizowało ugrupowanie zbrojne, a nie regularna armia (choć z ruchem Huti bardzo blisko współpracuje Iran, włącznie z dostawami technologii rakietowych, jak i samych rakiet balistycznych czy przeciwokrętowych).

Podobne bezzałogowce mogą więc stanowić zagrożenie dla celów nawet w głębi własnego terytorium, co wymaga podejmowania środków przeciwdziałania. To ostatnie jest jednak o tyle trudne, że systemy antydronowe czy przeciwlotnicze powinny osłaniać dużą liczbę obiektów, i to w ciągłym reżimie bojowym, bo trudno jest wcześniej ostrzec o ataku małego, niskolecącego bezzałogowca.

Jest to więc bardzo poważne zagrożenie. Wymaga kompleksowej odpowiedzi, zarówno pod względem technicznym (stosowanie systemów zwalczania BSP, odpowiednia modernizacja systemów plot.), ale też organizacyjnym czy taktycznym. Nie ulega również wątpliwości, że – w odpowiednich warunkach – podobne bezzałogowce mogą być tanim i skutecznym środkiem walki nawet z przeważającym przeciwnikiem, o ile ten nie zneutralizuje ich na przykład poprzez masowe i skuteczne zastosowanie środków walki elektronicznej.

Zobacz również

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama