- Wiadomości
- Komentarz
Zbrojeniówka potrzebuje wsparcia, by dać armii jakościowy skok [KOMENTARZ]
Wciąż nie wdrożono decyzji o wsparciu spółek zbrojeniowych, niezbędnych do zbudowania potencjału produkcyjnego, między innymi w programach modernizacji Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych. W obecnej sytuacji Sił Zbrojnych RP konieczne jest pilne uruchomienie kolejnych projektów, powiązanych z rozbudową trwałych zdolności przemysłowych.

Autor. mł. chor. Daniel Wójcik / 16 Dywizja Zmechanizowana
Jak informowaliśmy niedawno na Defence24.pl, pomimo zapowiedzi z zeszłego roku, wciąż nie przekazano dokapitalizowania dla większości spółek zbrojeniowych, niezbędnego do budowy mocy produkcyjnych. Choć potrzeby oceniano (i nadal są oceniane) na kilkanaście miliardów złotych, to przekazano pieniądze jedynie dwóm spółkom: dynamicznie odbudowującej zdolności Hucie Stalowa Wola (600 mln zł) oraz ZM Bumar-Łabędy, które mają utworzyć linie do produkcji haubic Krab, przewidziane do uruchomienia w 2028 roku (850 mln zł).
Problem braku dokapitalizowania
Dokapitalizowania nie otrzymały natomiast spółki amunicyjno-rakietowe, takie jak Mesko, pomimo planowania i wdrażania programów takich jak Homar i Narew, ani inne przedsiębiorstwa, w tym z branży pancernej. Chodzi tutaj przede wszystkim o poznańskie Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne. Poznańskie WZM zostały wyznaczone jako lider po stronie polskiej do realizacji programu czołgu K2PL, czyli wozu będącego rozwinięciem K2GF używanego obecnie, dostosowanego do obecnych wymagań.
Co brak dokapitalizowania oznacza w praktyce? Powiedzmy wprost – przez ostatnie kilkanaście lat (i w ogóle w swojej historii) polskie spółki obronne nie realizowały tak zaawansowanych programów modernizacyjnych na tak dużą skalę i o tak dużym stopniu skomplikowania. Nawet, jeśli – jak było w wielu przypadkach – realizowały zamówienia na zaawansowany sprzęt lub wsparcie jego eksploatacji, to w dużo mniejszym zakresie niż obecnie. Po wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie i oddaniu znacznej części sprzętu Kijowowipotrzeby wzrosły wielokrotnie. Wielokrotnie wzrósł też budżet MON przeznaczany na zakupy, szczególnie jeśli uwzględnimy Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych. Ale decyzji w sprawie rozbudowy infrastruktury przemysłu – niezbędnej w dużo większej skali niż wcześniej, adekwatnie do popytu na sprzęt – wraz z jej dofinansowaniem na razie nie wdrożono A bez dokapitalizowania nie będzie możliwe realizowanie przedsięwzięć na odpowiednią skalę, bo same spółki nie mają możliwości, by finansować je w wystarczającym zakresie.
Przykładem jest K2PL, jako projekt istotny zarówno dla Wojsk Pancernych, jak i dla przemysłu. Z jednej strony pozwoli na wyposażenie istniejących i nowo formowanych jednostek, nie tylko zastępując wyposażenie przekazane Ukrainie, ale dając skokowy wzrost zdolności i nową platformę - perspektywiczną i spełniającą wymagania pola walki, dostosowaną do krajowych potrzeb. Da jednocześnie możliwości produkcji sprzętu w Polsce i związane z tym korzyści ekonomiczne.
Firma doradcza Deloitte wyliczyła w badaniu przeprowadzonym na zlecenie Hyundai Rotem Company, że realizacja tego programu w pełnym zakresie, obejmującym łącznie 1000 czołgów, w tym 820 K2PL, z których co najmniej 500 powstanie w Polsce, to 28 miliardów dolarów, czyli około 110 mld złotych, jakie mogą trafić do polskiej zbrojeniówki. Kolejne 20 mld dolarów może wesprzeć inne gałęzie krajowej gospodarki, a cały program ma przyczynić się do wsparcia nawet 34 tys. miejsc pracy. Oczywiście w Korei w program K2 zaangażowanych jest łącznie 1100 firm i około 40 tys. pracowników. Ale podstawy potencjału do realizacji tego ambitnego zadania trzeba zbudować w polskim przemyśle obronnym.
Zobacz też
Jak wyglądają przygotowania do realizacji programu K2PL?
W ubiegłym roku stworzono konsorcjum z firmą Hyundai Rotem Company. Czołg ma być w dużym stopniu spolonizowany, a produkcja w kraju pozwoli też na bardzo szerokie przejęcie zadań związanych ze wsparciem eksploatacji. Decyzja południowokoreańskiego parlamentu o zwiększeniu limitów kredytowych dla banku inwestycyjnego pozwala też na finansowanie. Dużym wyzwaniem staje się jednak realizacja założeń, właśnie dlatego, że dokapitalizowania nie przekazano. Dodajmy, że dokapitalizować nie mogą w ramach własnego budżetu Agencja Uzbrojenia czy szerzej MON, ani Minister Aktywów Państwowych. Stosowne decyzje muszą być podejmowane w koordynacji kilku resortów, biorąc pod uwagę określenie potrzeb i ocenę wniosków oraz wsparcie merytoryczne. Środki dotychczas były wydzielane z Funduszu Inwestycji Kapitałowych (w gestii Kancelarii Premiera, planowanego na zasadzie „rok do roku”), jest też koncepcja zastosowania Funduszu Reprywatyzacji będącego w gestii ministra Finansów, ale nie ma na razie decyzji.
Na kwestię dokapitalizowania zwraca uwagę w rozmowie z Defence24.pl wiceminister aktywów państwowych Marcin Kulasek, który podkreśla, że jednym z wyzwań realizacji programu jest właśnie infrastruktura.
Wyzwań jest wiele, pozwolę sobie wymienić trzy według mnie istotne, po pierwsze ważne jest aby polska Armia sprecyzowała oczekiwania techniczne wobec czołgu zakładające polonizację jego produkcji i aby zostały podpisane w tym względzie odpowiednie umowy. Po drugie, aby osiągnąć pułap techniczny pozwalający na polonizację konieczne są nakłady nie tylko w technologię ale także w infrastrukturę. Jak wspomniałem już kiedyś MAP dysponuje w tej kwestii ograniczonym portfelem narzędzi jeśli chodzi o bezpośredni zastrzyk finansowy. Możemy jednak pobudzać pewne procesy, które wzmocnią potencjał przemysłu. Po trzecie istotne jest określenie przez MON docelowej liczby czołgów do pozyskania, może okazać się, że sens i idea polonizacji będzie opłacalna dopiero powyżej pewnej ilości. Tutaj czekamy na ruch Ministerstwa Obrony Narodowej. Najpewniej ewentualne koszty zakupu czołgu przy założeniu polonizacji mogą wzrosnąć ze względu na konieczność poniesienia wysokich nakładów. Jednak w dalszej perspektywie koszt ten będzie malał a polski przemysł wzbogaci się o technologie, kompetencje i produkt. To jest plan ambitny ale wzmocnienie polskiej obronności wymaga współdziałania wszystkich krajowych ośrodków. Myślę, że każdy kto w tym procesie odgrywa choć najmniejszą rolę ma świadomość, że bezpieczeństwo naszych granic jest najważniejsze.
Marcin Kulasek, wiceminister Aktywów Państwowych
Zobacz też
Bez dokapitalizowania polski wykonawca jest w trudnym położeniu, bo nie może – w wymaganym zakresie – rozpocząć budowy zdolności, co pomogłoby w finalizacji negocjacji z Agencją Uzbrojenia. Z kolei AU może być niechętna do sygnowania umowy w momencie, gdy wykonawca nie jest w stanie wykazać zdolności. Z jeszcze większym wyzwaniem borykają się zakłady H.Cegielski-Poznań, które mają odpowiadać za budowę korpusów wież i kadłubów czołgów. HCP, włączone niedawno do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, pilnie potrzebują nowych zamówień, by kontynuować działalność, a co dopiero rozbudowywać moce. Dodajmy, że do wsparcia programu K2PL Cegielski przygotowuje się koncepcyjnie de facto od kilku lat, jednak na budowę mocy, tak w WZM jak i HCP potrzebne są fundusze. A o dofinansowaniu (dokapitalizowaniu) poznańskich zakładów mówiło się od przełomu lutego i marca zeszłego roku. Tak sytuację w HCP komentuje wiceminister aktywów państwowych Marcin Kulasek:
Należy wspomnieć, że zastaliśmy sytuację HCP – w której spółka ta bez pomocy PGZ nie byłaby w stanie samodzielnie funkcjonować. Nie możemy jednak skupiać się teraz na audycie przyczyn takiego stanu rzeczy, gdyż w pierwszej kolejności ustabilizowanie sytuacji finansowej spółki jest sprawą priorytetową. W zeszłym tygodniu odbyłem bardzo wartościowe spotkanie w siedzibie MAP, w którym udział wzięli Pan Minister Paweł Bejda, Pan Minister Jacek Tomczak, Pani Wojewoda Agata Sobczyk, zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej oraz przedstawiciele Agencji Rozwoju Przemysłu oraz ARP Operator. Ustalony został najbardziej optymalny scenariusz z udziałem wszystkich stron. W sytuacji HCP konieczne jest działanie zespołowe. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości. HCP ze swoimi kompetencjami powinien pełnić ważną rolę w grupie w zakresie prac spawalniczych zarówno w kontekście korpusów do innych wozów jak i przyszłościowo K2. Jednak w pierwszej kolejności musimy zapewnić Spółce oddech i ustabilizować jej stan.
Marcin Kulasek, wiceminister aktywów państwowych
Jak na razie na wyposażenie wprowadzana jest pierwsza partia czołgów K2GF (Gap Filler), w istniejącej wersji południowokoreańskiej, zaopatrzona w polskie systemy łączności. Czołgi są dostarczane terminowo, a w oparciu o te przekazane w poprzednich latach, budowany jest system szkolenia dla załóg i techników, co pozwala przyspieszyć cały proces. Oceniane są bardzo wysoko, w tym ich manewrowość (również w trudnym terenie), celność ognia (nawet na dużych odległościach), a także niezawodność i intuicyjność obsługi. Wozów w wersji koreańskiej zamówiono 180 i mają być dostarczane do przyszłego roku.
Wersja "spolonizowana"
Kolejnym etapem, zgodnie z przyjętym wcześniej planem, ma być program czołgu K2PL, czyli dostawy wersji spolonizowanej, 820 wozów, z których co najmniej 500 ma powstać w Polsce. Czołg ma być w pełni dostosowany do polskich wymogów, wyposażony m.in. w silniejszy pancerz pasywny i reaktywny, system świadomości sytuacyjnej, zapewniający dookólną obserwację, a także aktywny system ochrony, kamuflaż wielospektralny oraz zdalnie sterowany moduł uzbrojenia i zdolność do użycia amunicji programowalnej. Wszystkie te elementy pozwolą zwiększyć siłę ognia i świadomość sytuacyjną załogi czołgu, wzmacniając jednocześnie jego zdolność przetrwania, na wysoce nasyconym środkami przeciwpancernymi współczesnym polu walki. Dostawy czołgów K2PL są planowane od roku 2026 – i niewątpliwie istnieje potrzeba ich realizacji w przyjętym harmonogramie, biorąc pod uwagę wyposażenie istniejących i formowanych jednostek Wojsk Pancernych w 16 Dywizji Zmechanizowanej oraz 1 Dywizji Piechoty Legionów.
Czołg K2 jest lżejszy od najnowszych wariantów czołgów Abrams i Leopard 2, ma też nowoczesne, hydropneumatyczne zawieszenie. To daje mu dużą manewrowość i ułatwia jego wykorzystanie, szczególnie w warunkach północno-wschodniej Polski. Fakt, że jest na początku cyklu życia, jak i niższa masa w obecnej wersji, dają też „zapas” na modernizację. Ma również otwartą architekturę, z którą był budowany od podstaw, co z kolei ułatwia integrację nowych systemów, takich jak te planowane w programie K2PL. O potrzebie realizacji programu K2PL świadczą również wnioski z konfliktu na Ukrainie. Czołgi wciąż mają duże znaczenie w działaniach manewrowych. O ile obecna faza konfliktu na Ukrainie ma charakter w dużej mierze statyczny to w przyszłości wcale tak nie musi być. Dodatkowo powinny mieć one zdolność do szybkiej integracji nowych elementów, także pozwalających na zwiększenie świadomości sytuacyjnej i ochronę przed atakiem z górnej czy tylnej półsfery. Czołg K2PL spełni te wszystkie założenia, a otwarta architektura i zapas modernizacyjny pozwolą na jego dalsze udoskonalanie w przyszłości.
Program jest też kluczowy z punktu widzenia przemysłu, właśnie pod kątem cyklu życia, jak przypomina minister Kulasek:
Biorąc pod uwagę zakup tychże platform, pojawiają się na horyzoncie trzy kwestie, pierwsza dotyczy samej tzw. polonizacji. Kwestia ta jest powiązana ściśle z umowami jakie zostały zawarte oraz oczekiwaniami armii. Mając świadomość, że zaimplementowanie jak największej ilości polskiego wkładu w tą platformę jest celem samym w sobie trzeba pamiętać o możliwościach jakimi dysponujemy a także oczekiwaniem zamawiającego. Tutaj należy sprecyzować oczekiwania polskiej armii i skorzystać możliwie najpierw z tych już dostępnych rozwiązań, które można od razu wdrożyć. Kwestia druga to zbudowanie potencjału serwisowo-modernizacyjnego. Sam koszt zakupu to około 1/5 kosztów związanych z życiem tej platformy. Pozostałe koszty to serwis, obsługa i modernizacja. Naszą ambicją jest aby to polskie firmy brały w tym udział. Nie chcę rozwijać wątku tak jasnego dla każdego odbiorcy jak ważny jest ten aspekt z punktu widzenia bezpieczeństwa Państwa. Posiadanie własnych zdolności, które nie są uzależnione od innych podmiotów jest więcej niż kluczowe. Aspekt trzeci, to możliwość modernizacji i produkcji tej platformy – niewątpliwie ustanowienie w Polsce pewnego przyczółku przez Koreę daje szanse na uwzględnienie polskich zakładów przy modernizacji i produkcji czołgu K2 w tym także w ewentualnym ukompletowaniu w oparciu o polskie rozwiązania
Skok jakościowy
Realizacja tego programu będzie więc stanowić jakościowy skok dla Wojska Polskiego, ale i polskiego przemysłu. Licencyjna produkcja czołgów K2PL pozwoli wynieść zdolności na zupełnie nowy poziom, oczywiście nie tylko w obszarze produkcji czołgu i znacznej części jego komponentów, ale też w zakresie wsparcia eksploatacji wszystkich czołgów w cyklu życia.
Bo – jak przypomniał minister Kulasek – większość środków na ten program będzie wydanych właśnie w cyklu życia, a podstawą do umożliwienia wydatkowania ich w Polsce musi być utworzony potencjał produkcyjny. Aby jednak zrealizować te ambitne założenia, potrzebne są decyzje: nie tylko w MON, ale i po stronie rządu, bo bez budowy zdolności przemysłowych drogą dokapitalizowania WZM i HCP o budowę szerokiego potencjału produkcyjnego będzie trudno, a zdolności samodzielnego rozwijania potencjału przez spółki – zwłaszcza w tak krótkim czasie jak jest potrzebny – są ograniczone z obiektywnych przyczyn.
Podobnie jak w wypadku programu K2PL sprawa się ma z produkcją amunicji (kierowanych rakiet) do wyrzutni Homar-A (na bazie HIMARS) oraz Homar-K (na bazie Chunmoo). Bez wzmocnienia kapitałowego stworzenie zupełnie nowych zdolności do produkcji kierowanych rakiet dla artylerii po prostu nie będzie możliwe.
Znaczenie BWP
Jeśli natomiast chodzi o ciężkie wozy bojowe, to obok czołgów, gdzie priorytetem jest program K2PL, warto też pochylić się nad kwestią Bojowych Wozów Piechoty. Jak już informowaliśmy na Defence24.pl, sytuacja w zakresie tych platform jest nawet gorsza niż w wypadku czołgów. Jeśli chodzi o czołgi, to same zakupy K2GF i Abramsów powinny pozwolić zastąpić większość sprzętu przekazanego Ukrainie z istniejących jednostek, a K2PL pozwoli rozwinąć potencjał, zastąpić pozostałe czołgi posowieckie i wyposażyć nowe jednostki.
Sytuacja w zakresie BWP wygląda gorzej, bo w przeciwieństwie do czołgów, wojsko takiego sprzętu nie dostaje. Od 2014 roku realizowany jest program Nowego Pływającego Bojowego Wozu Piechoty Borsuk, ale ten wóz wciąż nie ukończył badań kwalifikacyjnych. Nieoficjalnie wiadomo, że problemem jest jeden z elementów układu napędowego, choć wykonawca deklarował już wielokrotnie, że pracuje nad jego rozwiązaniem. Po usprawnieniu, Borsuk powinien zostać skierowany możliwie najszybciej do produkcji, być może nawet w więcej niż jednym zakładzie. Potrzeba dalszych działań w celu zwiększenia zdolności produkcji BWP, ale i wież ZSSW-30.
Te trafiają także do Wojsk Zmotoryzowanych – formalnie odrębnych, ale podobnie jak Wojska Zmechanizowane pilnie potrzebujących następcy BWP-1. Przekazano je już na istniejące KTO Rosomak (łącznie jest ich kilkadziesiąt) ale umowy na nowe transportery (łącznie 232) są wciąż negocjowane. Oprócz traktowanych jako „pomostowe” i wciąż nie zakontraktowanych Rosomaków mamy program Nowego KTO - w zeszłym roku podpisano umowę ramową. I ten pojazd ma cechować znacznie wyższy poziom ochrony, niż w wypadku istniejącego Rosomaka, nawet po modernizacji. Nowy pojazd będzie więc kluczowy dla nowo formowanych jednostek, ale pozwoli także stopniowo zastąpić starzejące się Rosomaki z wieżami Hitfist.
Zobacz też
Od 2023 roku zaplanowany jest również program Ciężkiego BWP – niepływającego wozu, silniej opancerzonego niż Borsuk i wyposażonego w wieżę ZSSW oraz elementy podwozia Kraba, przeznaczonego do użycia w 18. Dywizji Zmechanizowanej, a być może także w brygadach pancernych innych dywizji. Jak na razie jednak, pomimo deklaracji, nie zaprezentowano demonstratora tego pojazdu, trwają uzgodnienia co do wymagań. A potrzeby są pilne.
Nie ma natomiast wątpliwości, że ciężko opancerzony BWP ma swoje miejsce na współczesnym polu walki, także biorąc pod uwagę zagrożenia, jakie dla wozów bojowych pojawiają się z górnej, czy tylnej półsfery. Rozpoczęcie pozyskiwania tych wozów, obok Borsuków (dla których należy pracować nad pakietem dodatkowego opancerzenia i systemów ochrony, równolegle do wprowadzania) jest więc bardzo pilną kwestią. I zarówno Borsuk, jak i program Ciężkiego BWP, są gigantycznymi szansami dla przemysłu, bo mowa tu o kontraktach wartych kilkadziesiąt miliardów złotych tylko w fazie zakupu, ale trzeba szybkich decyzji. I wszystkie te programy – podobnie jak K2PL – będą wymagały rozbudowy mocy produkcyjnych, czyli także dokapitalizowania.
Modernizacja Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych to obecnie jedno z priorytetowych zadań nie tylko MON i wojska, ale całego polskiego państwa. Obok decyzji o zakupach sprzętu, niezbędne jest uruchomienie środków na budowę zdolności przemysłu. Polska jest obecnie w sytuacji, w której nie można sobie pozwolić ani na opóźnienia, ani na zaniedbania w budowie przemysłu. Niezbędne jest pozyskanie nowych platform bojowych i pozyskanie ich w polskim przemyśle, by spełniały wymagania pola walki, a jednocześnie mogły być produkowane, modyfikowane i utrzymywane w Polsce.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS