Polityka obronna
Wtorkowy przegląd mediów; Kontynuacja, nie rewolucja; Wspólne interesy Warszawy, Berlina i Paryża
Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.
Marta Urzędowska: Gazeta Wyborcza:„Rafah w cieniu bomb” „Kilkudziesięciu Palestyńczyków zginęło w weekendowych atakach izraelskiej armii w mieście Rafah na południu Strefy Gazy. Udało się uwolnić dwóch izraelskich zakładników porwanych przez Hamas w październiku. Co najmniej 50 osób zginęło w izraelskich atakach na Rafah na południu Strefy Gazy - informują miejscowe władze powiązane z Hamasem.
Tym samym potwierdzają się doniesienia z ostatnich dni, że Izrael planuje większą ofensywę w mieście. Świat to niepokoi, bo w Rafah schroniło się niemal 1,5 mln Palestyńczyków uciekających przed walkami w innych częściach enklawy.
W Strefie Gazy wojna trwa od czterech miesięcy, odkąd w październiku palestyńscy terroryści z Hamasu zaatakowali Izrael, zabijając 1,2 tys. osób i porywając 250. W odwetowych nalotach i inwazji lądowej izraelskiej armii zginęło ok. 28 tys. Palestyńczyków, w większości cywilów, a ok. 60 tys. osób jest rannych. Choć to dane Hamasu, wierzą im ONZ i Światowa Organizacja Zdrowia. Sama enklawa jest zrujnowana, a większość jej mieszkańców musiała porzucić domy i koczuje dziś w namiotach właśnie w Rafah, gdzie - jak zapewniały izraelskie władze - mieli być bezpieczni.
Eksperci z organizacji pomocowych są zgodni: inwazja w mieście pełnym uchodźców będzie katastrofą i musi oznaczać tysiące cywilnych ofiar.
Izraelczycy odpowiadają, że nie mają wyjścia - według izraelskiej armii i wywiadu na miejscu pozostają aktywne cztery bataliony Hamasu, a głównym celem Izraela w tej wojnie jest unicestwienie grupy tak, by już nigdy więcej nie zagroziła Izraelczykom.
Sojuszników Izraela ten argument nie przekonuje. Jak informuje Biały Dom, jeszcze w niedzielę Joe Biden powtórzył w rozmowie z izraelskim premierem Beniaminem Netanjahu, że armia nie powinna atakować w Rafah, jeśli nie ma wiarygodnego planu zapewnienia bezpieczeństwa uchodźcom. Kilka dni wcześniej amerykański prezydent publicznie przekonywał, że sposób prowadzenia izraelskiej kampanii w Gazie jest „przesadzony”, a rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu John Kirby podkreślał, że Ameryka „nie udzieli poparcia operacji w Rafah”. Izraelskie plany ostro krytykują też władze w Londynie, UE i ONZ. Szef dyplomacji Unii Europejskiej Josep Borrell przyznał, że jest „niezwykle zaniepokojony” pogróżkami Netanjahu dotyczącymi ataku na Rafah bez przedstawienia planu ewakuowania cywilów. „Cieszę się, że uwolniono zakładników, ale bardzo się martwię sytuacją na granicy z Egiptem, gdzie wydają się mieć miejsce operacje wojskowe izraelskich sił zbrojnych - napisał w oświadczeniu. - Sytuacja jest niezwykle napięta i jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym, co może się wydarzyć”.”
Marek Kozubal: Rp.pl:„Zmiany w wojsku będą kontynuacją, a nie rewolucją” „Nie spodziewajmy się rewolucji, ale udoskonaleń, które być może będą miały wpływ na poprawę bezpieczeństwa państwa. Tak przynajmniej zapowiada rząd. Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiada utworzenie dowództwa transformacji.
Zdaniem szefa Sztabu Generalnego WP gen. Wiesława Kukuły wiąże się to z rozpoczęciem prac nad programem rozwoju Sił Zbrojnych na lata 2025–2039. Dowództwu mają podlegać ośrodki szkoleniowe. Ma ono zbierać wnioski i doświadczenia, aby każda wprowadzana w wojsku zmiana uzbrojenia była uwzględniana w szkoleniu żołnierzy. To nowe rozwiązanie, o którym jednak już mówiło się od pewnego czasu. Szef MON obiecuje też utworzenie komponentu dronowego i postawienie na satelitarne rozpoznanie obrazowe. W tym zakresie wnioski z Ukrainy są oczywiste. Gen. Kukuła przypomniał, że urządzenia takie „pozwalają osiągać przewagę przy relatywnie niskich kosztach”. – Drony pozostaną też w rodzajach wojsk, jak do tej pory, ale taktyka ich działania będzie ściśle koordynowana i wytyczana z jednego miejsca – dodał. Komponent dronowy od pewnego czasu rozwijają Wojska Obrony Terytorialnej, wielokrotnie takie maszyny były wykorzystywane np. w akcjach poszukiwawczych. Generał dodaje też, że komponent satelitarny ma „pełnić rolę usługową na potrzeby całych Sił Zbrojnych”. To kontynuacja tego co robiła ekipa Mariusz Błaszczaka – w grudniu 2022 r. zdecydował on o zakupie dwóch rozpoznawczych satelitów francuskich. Powinny one zostać wyniesione na orbitę w 2027 r. MON zapowiada też zmianę podporządkowania WOT, które dzisiaj podlegają ministrowi, a będą podporządkowane armii. Jeżeli parlament zaakceptuje propozycje prezydenta Andrzeja Dudy, dotyczące zmiany systemu kierowania Siłami Zbrojnymi, być może będą one podlegały dowództwu połączonemu. Nowe kierownictwo MON nie rezygnuje ze zwiększenia liczebności wojska oraz formowania nowych jednostek wojskowych. Audyt w MON wykazał jednak, że w niektórych przypadkach są one dzisiaj tylko „punktem na mapie”. – Pierwsza Dywizja Piechoty Legionów jest ukompletowana na poziomie batalionu, a 8. Dywizja Piechoty AK drużyny – mówił w Sejmie Władysław Kosiniak-Kamysz. Obiecuje on też podwyżki dla wojskowych i cywilów. W projekcie rozporządzenia MON przewiduje podniesienie uposażeń oficerów o 1500–2750 zł, podoficerów o 1260–1440 zł, a w korpusie szeregowych o 1040–1170 zł brutto. Najniższa pensja szeregowego ma wynosić 6 tys. zł brutto.”
polskieradio.pl:„Jest nowa rada nadzorcza PGZ. Na razie nie zmieniono zarządu spółki” „Jest nowa rada nadzorcza Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Według ustaleń Polskiego Radia w trakcie walnego zgromadzenia akcjonariuszy, które odbyło się w poniedziałek, zdecydowano o odwołaniu dotychczasowej Rady Nadzorczej PGZ SA. Już wybrano nowych członków. Polska Grupa Zbrojeniowa ma nową radę nadzorczą. Na razie nie zdecydowano o zmianie zarządu.Powołano nowych pięciu członków rady nadzorczej PGZ, na razie nie wskazując przewodniczącego nowej rady. Wśród nowych członków jest m.in. generał brygady w stanie spoczynku, obecny dyrektor Centrum Operacyjnego Ministra Obrony Narodowej, Artur Kołosowski. Zarząd się nie zmienił Walne zgromadzenie nie podjęło na razie decyzji o zmianach we władzach samej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Obecnie prezesem zarządu jest nadal Sebastian Chwałek, swego czasu wiceszef MON w rządzie Zjednoczonej Prawicy. Polska Grupa Zbrojeniowa to największe w Polsce konsorcjum zrzeszające spółki zbrojeniowe, gdzie udziały większościowe ma Skarb Państwa. W skład Grupy wchodzi kilkadziesiąt spółek rozlokowanych na terenie całego kraju. Są wśród nich m.in. radomska Fabryka Broni „Łucznik”, Huta Stalowa Wola słynąca z produkcji armatohaubic Krab czy zakłady Bumar-Łabędy z Gliwic z kompetencjami czołgowymi.”
Jędrzej Bielecki: Rp.pl:„Rozbudowa sił zbrojnych łączy Polskę i Niemcy. Po raz pierwszy w historii” „Wsparcie Ukrainy aż do zwycięstwa i zdolność do samodzielnej obrony przez zjednoczoną Europę na wypadek zwycięstwa Donalda Trumpa - to będzie spoiwo łączące od tej pory Warszawę i Berlin. Takie są ustalenia w trakcie rozmów w Berlinie premiera Donalda Tuska i kanclerza Olafa Scholza. Konferencja prasowa obu przywódców w poniedziałkowy wieczór przybrała nieoczekiwany obrót. Scholz zaczął ją od przypomnienia straszliwych zbrodni Niemiec, które rozpoczęła napaść na nasz kraj prawie 85 lat temu. Ale choć niemieckie wojsko było do końca bohaterem spotkania, to już w zupełnie innym charakterze. To bowiem coraz bliższa współpraca sił zbrojnych nie tylko Niemiec i Polski, ale także Francji ma być od tej pory głównym motorem rozwoju Trójkąta Weimarskiego.Chodzi przede wszystkim o obronę Ukrainy. Tusk zapowiedział, że trzy kraje muszą przejąć odpowiedzialność za to, iż zjednoczona Europa nigdy nie zmęczy się wspieraniem Kijowa. Mamy w Unii ośmiokrotnie większą gospodarkę od rosyjskiej i sześciokrotnie większą ludność. Nie ma żadnego powodu, abyśmy ta konfrontację z Rosją przegrali zapewnił polski premier. Jego zdaniem Niemcy muszą wyciągnąć wnioski także ze swojej najnowszej historii, kiedy żyły iluzją zdolnej do pokojowego współdziałania Rosji. To chyba się już dzieje. Tak przynajmniej zapewnił Scholz, który powiedział, że od tej pory „na zawsze” Niemcy będą przeznaczałaby przynajmniej 2 proc. PKB. Wolność Polski jest też kwestią bezpieczeństwa Niemiec - oświadczył Scholz. Zapewnił też, że obaj przywódcy rozmawiali o „mnogości” projektów współpracy wojskowej, choć nie sprecyzował, czy chodzi również o przyłączenie się Polski do budowy czołgu nowej generacji oraz europejskiego systemu obrony przeciwlotniczej. Ale nowe współdziałanie ma też dotyczyć obrony samej Europy. Tusk jasno podkreślił, że NATO nie może być sojuszem „transakcyjnym”, jak to próbuje przedstawiać Donald Trump. Załamanie zaufania do amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa poszły tak daleko, że polski premier wspomniał o gotowości prezydenta Macrona do rozszerzenia francuskich gwarancji atomowych na całą zjednoczoną Europę. Podkreślił, że „nieco ponad 100 głowic jądrowych”, jakie Rosja ostatnio umieścił w Okręgu Królewieckim mogą uderzyć nie tylko w Warszawę, ale i Berlin.”
Onet.pl:„Akademie wojskowe do remontu. Ekspert ostrzega: „resurs pokojowy” dawno się skończył” „Generałowie kształceni na weekendowych kursach, oficerowie po kilkumiesięcznych szkoleniach, a w akademiach wojskowych głównie studenci cywilni. Oto obraz polskiego szkolnictwa wojskowego, gdy za wschodnią granicą toczy się pełnoskalowy konflikt zbrojny. Od wielu lat uczelnie te nie realizują w pełni zadań, do jakich zostały powołane. Potwierdzeniem niewydolności systemu jest fakt, że we wszystkich akademiach wojskowych ponad 60 proc. studentów to cywile podkreśla były rektor-komendant Akademii Obrony Narodowej, a obecnie profesor w Uniwersytecie Jagiellońskim, pułkownik rezerwy Dariusz Kozerawski. Jego zdaniem reforma akademii wojskowych jest konieczna, a czasu — mało. Były rektor-komendant Akademii Obrony Narodowej, pułkownik rezerwy Dariusz Kozerawski wymienił problemy trawiące akademie wojskowe Zdaniem pułkownika reforma szkolnictwa wojskowego powinna być priorytetem dla nowego kierownictwa MON. Okres tzw. dywidendy pokoju oraz kreowania pozornych zdolności sił zbrojnych musi się skończyć — podkreśla Kiedy w resorcie obrony rządził PiS, wszystkie akademie wojskowe zostały w niespotykanym wcześniej stopniu upolitycznione, a w niektórych obszarach nawet upartyjnione zwraca uwagę płk prof. Kozerawski. Dlatego — w jego opinii — dziś problemem akademii wojskowych jest brak kadry, która ma doświadczenia ze służby w jednostkach liniowych, strukturach sojuszniczych, międzynarodowych operacjach pokojowych i stabilizacyjnych oraz brak odpowiedniego poziomu znajomości języka angielskiego. W dalszej perspektywie należy dokonać realnej reformy poprzez zmianę systemu wyższego szkolnictwa wojskowego, polegającej na stworzeniu jednej akademii kształcącej kandydatów na oficerów dla wszystkich rodzajów wojsk proponuje płk prof. Kozerawski. Jest takie powiedzenie z czasów słusznie minionych, że „nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”. Dziś jednak trzeba skończyć studia, by zostać dowódcą. Żołnierze narzekają na jakość kształcenia w akademiach wojskowych. Czy pana zdaniem spełniają one swoją funkcję? Akademie kształcą kadrę oficerską, która ma decydujący wpływ na funkcjonowanie oraz wizerunek każdej armii. W Polsce kształcenie kandydatów na oficerów zawodowych, którzy ukończyli szkoły średnie, odbywa się w czterech akademiach: Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu, Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie, Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni oraz Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. W ramach studiów podyplomowych i kursów w Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie podnoszone są zaś kwalifikacje oficerów starszych; od kapitana do generała.Niestety od wielu lat uczelnie te nie realizują w pełni zadań, do jakich zostały powołane. Potwierdzeniem niewydolności tego systemu jest fakt, że we wszystkich akademiach wojskowych ponad 60 proc. studentów, to osoby cywilne. W Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni ten odsetek jest jeszcze większy, bo wynosi aż 70 proc.”
Wp.pl:„Rosjanie chwalą się nowymi czołgami. Miały nigdy nie pojawić się w Ukrainie” „Rosyjskie ministerstwo obrony opublikowało nowy materiał propagandowy prezentujący kolejne czołgi wysyłane do Ukrainy. Okazuje się, że są to czołgi T-90S, które pierwotnie miały służyć innym armiom.T-90 to rodzina współczesnych czołgów podstawowych produkowanych w Rosji od przełomu lat 80. i 90. zeszłego wieku. Powstało już kilkanaście wersji, z których najpopularniejsze to podstawowa T-90 oraz 90M Proryw nazywana „dumą Putina”. Wszystkie zaliczają się do najgroźniejszych czołgów, z jakimi muszą ścierać się ukraińskie wojska. T-90S to eksportowa wersja T-90, którą produkowano z myślą o takich krajach jak Indie, Turkmenistan czy Algieria. Już w zeszłym roku wyszło na jaw, że nieznana liczba egzemplarzy została przekierowana do Ukrainy jako wsparcie rosyjskich żołnierzy. Teraz dochodzą do nich kolejne. Może to świadczyć o coraz większych niedoborach pojazdów opancerzonych u najeźdźców. Wedle brytyjskiego ministerstwa obrony od początku wojny armia Putina straciła już ok. 2600 czołgów i jest zmuszona korzystać z coraz starszych jednostek ściąganych z magazynów. Niektórzy analitycy sugerują, że wsparcie w postaci T-90S jest możliwe, ponieważ część z tych maszyn nie została odebrana przez klientów z uwagi na zgłaszane wady. Być może Rosjanie je wyeliminowali albo uznali, że pomimo wszystko będą to jednostki pomoce w Ukrainie. Na pokazanym filmie można zauważyć, że wprowadzono tu modyfikacje będące odpowiedzią na wnioski wyciągane z trwającej wojny. Chodzi przede wszystkim o klatki, które mają ratować załogę przed atakami dronów masowo wykorzystywanych przez obydwie strony konfliktu oraz dodatkowe klocki pancerza reaktywnego. Do tej pory odnotowano dwa zniszczone czołgi T-90S w Ukrainie. Stanowią one istotne zagrożenie dla Ukraińców, posiadają dużą siłę ognia gwarantowaną przez gładkolufowe armaty kal. 125 mm i wysoką mobilność zapewniają przez silniki o mocy 1000 KM. Posiadają też systemem samoobrony TszU-1 Sztora-1 (jedynie warianty dla Indii były pozbawione tego elementu).”
Bankier.pl:„”Times”: Polska prowadzi najszybszy w Europie program rozbudowy sił zbrojnych” „Polska prowadzi najszybszy i najbardziej ambitny program rozbudowy sił zbrojnych, jakiego w Europie kontynentalnej nie widziano od dziesięcioleci – napisał w poniedziałek brytyjski dziennik „Times”. Gazeta przypomina, że w ciągu niespełna 10 lat polskie wojsko podwoiło liczebność z 95 tys. do 200 tys. żołnierzy, z czego 148 tys. - to regularne siły zbrojne, a 38 tys. - to żołnierze utworzonych w 2015 r. wojsk obrony terytorialnej, zaś docelowo chce osiągnąć poziom 300 tys. żołnierzy, co dałoby Polsce pozycję największej armii lądowej NATO w Europie. Planowane jest zwiększenie liczby czołgów podstawowych do 1600, z czego ok. 1000 ma być kupionych w Korei Południowej, czyli Polska miałaby ich więcej niż łącznie Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Hiszpania i Włochy. Przewiduje się, że w tym roku wydatki na obronność wzrosną do znacznie ponad 3 proc. PKB, a według niektórych obliczeń przekroczą nawet 4 proc., co byłoby najwyższym poziomem w NATO. „Robimy to, aby stworzyć taki poziom odstraszania, który zniechęci Putina do atakowania Polski” - powiedział w rozmowie z „Times” były minister obrony Mariusz Błaszczak, za kadencji którego zapoczątkowano rozbudowę sił zbrojnych. Podkreślił, że najwyższy czas, aby inne kraje w Europie zrobiły to samo. „Zdaję sobie sprawę, że ogromne wydatki na wojsko są potężnym obciążeniem dla budżetu. Ale jesteśmy w tak newralgicznym momencie w historii naszego kontynentu, że nikt nie powinien mieć wątpliwości, że nie można oszczędzać na inwestycjach w obronność” – podkreślił. Dodał, że odnosi się to zwłaszcza do Niemiec, które - jego zdaniem - wniosły niewystarczający wkład i w ostatnich miesiącach „tylko udawały, że oferują Ukrainie pomoc wojskową”. „Times” zauważa, że uwagi Błaszczaka wpisują się w długi ciąg krytyki ze strony PiS wobec Niemiec, ale odzwierciedlają one również panujące w Polsce szersze poczucie, że państwa z zachodniej części kontynentu powinny były szybciej otworzyć oczy na zagrożenie ze strony Rosji. Jak wyjaśnia „Times”, polski program zbrojeniowy, który rozpoczął się na dobre pod koniec 2018 roku, ma dwa główne cele. Pierwszym z nich jest związanie się z USA jako głównym gwarantem bezpieczeństwa Polski poprzez zamawianie dużej ilości zaawansowanego amerykańskiego sprzętu. Drugim jest rozbudowa ilościowa - podczas gdy na zachodzie Europy inwestowano miliardy w zaawansowane technologicznie, ale niezwykle drogie systemy, Polska na długo przed rosyjską inwazją na Ukrainę zdała sobie sprawę, że w europejskiej wojnie lądowej liczy się przede wszystkim masa.”
Rp.pl:„”Polski generał liczy, że w ciągu kilku lat w naszym kraju pojawi się broń atomowa” „Posiadanie takiego arsenału uważam za wyzwanie kilku lat. - mówił w rozmowie z RMF FM były dyrektor departamentu zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi w BBN, gen. Jarosław Kraszewski, pytany o to czy w Polsce mogłaby pojawić się broń atomowa. Gen. Kraszewski chwalił resort obrony narodowej za inicjatywy powołania w polskiej armii komponentu systemów bezzałogowych i komponentu satelitarnego Gen. Jarosław Kraszewski: Polska armia potrzebuje komponentu satelitarnego Doceniam obie inicjatywy. Inicjatywę powołania komponentu systemów bezzałogowych, bo to zdaje się przyszłością kolejnych wojen. Ci, którzy będą posiadali systemy bezzałogowe, w tym systemy autonomiczne, samodzielne, kierowane przez sztuczną inteligencję, będą działania zbrojne wygrywali ocenił były szef wojsk rakietowych i artylerii wojsk lądowych. Przy tym natężeniu środków rakietowo-ogniowych jakie siły zbrojne będą posiadały, nie widzę innego rozwiązania niż posiadanie komponentu satelitarnego dodał wskazując, że bez takiego komponentu nie ma mowy o precyzyjnym prowadzeniu ognia rakietowego czy artyleryjskiego (pociski precyzyjne wykorzystują bowiem dane o koordynatach celów dostarczane m.in. przez satelity — red.). - W tej chwili mamy do czynienia z tym, że działania zbrojne przenoszą się w przestrzeń kosmiczną, tam gdzie operują satelity. Ta przestrzeń nie jest jeszcze zdobyta w pełni przez człowieka. Ci, którzy mają dostęp do satelitów, w tym satelitów rozpoznawczych, mają przewagę - podsumował gen. Kraszewski. Jednocześnie gen. Kraszewski mówił o wciąż dużej roli lotnictwa na współczesnym polu walki. W tym kontekście stwierdził, że przed przekazaniem Ukrainie myśliwców F-16 przez Zachód Kijowowi trudno będzie przeprowadzić kontrofensywę czy działania zmierzające do wyparcia sił Federacji Rosyjskiej ze swojego terytorium.Gen. Kraszewskiego pytano też o publikację „The Spectator”, w której pojawiła się sugestia, że na terenie Polski mogłaby pojawić się broń atomowa.(…) Na to należy spojrzeć z kilku perspektyw. My od 1999 roku, gdy byliśmy w końcówce inwestowania w modernizację (sił zbrojnych), w tej chwili jesteśmy krajem wiodącym. Progres modernizacyjny naszych sił zbrojnych jest jednym z największych, jeśli mówimy o państwach NATO. Polska zawsze wskazywała wspieranie dla działań NATO zmierzających, by niebezpieczeństwa czyhające za naszymi granicami oddalać od granic NATO — wyliczał. Następnie zwrócił uwagę, że państwa, posiadające broń atomową, cieszą się dużym bezpieczeństwem, ponieważ przeciw takim krajom agresji nawet się nie planuje, nie mówiąc o realnym ataku. - Posiadanie takiego arsenału uważam za wyzwanie kilku lat. Mam nadzieję, że do tego dojdzie — podsumował. Na uwagę, że posiadanie i eksploatowanie broni atomowej jest kosztowne, gen. Kraszewski odparł, że „pokój i bezpieczeństwo nie mają swojej ceny”. Czy więc scenariusz, w którym w Polsce pojawia się broń atomowa jest realny? Uważam, że jest bardzo realny ten scenariusz — stwierdził gen. Kraszewski. Broń atomowa mogłaby trafić do Polski np. w ramach programu „Nuclear sharing” który przewiduje rozmieszczanie broni atomowej posiadanej przez państwa NATO na terytorium innych państw Sojuszu.”
KAR
Uczelnie wojskowe powinny kształcić głównie wojskowych i przyszłych wojskowych, a nie cywilów. Cywile jedynie jako kilku - kilkunastoprocentowy dodatek, a nie jako dominująca większość. Dla cywilów są przede wszystkim uczelnie cywilne.
pawelv
Niemcy już nie kryją że dążą do panowania nad Europą ( przynajmniej na początek ) Środkowo Wschodnią . Chcą wypchnąć USA z Europy aby mieć całkowitą i nie podzielną dominację w Europie . Uważają że na razie póki co USA będzie potrzebne tylko do obrony UE przed Rosją dopóki Niemcy nie zbudują własnych stróktur obrony Europy kosztem innych państw , ale pod kierownictwem Niemiec. Powstanie coś na kształt dawnego Układu Warszawskiego , tylko z ośrodkiem kierowniczym nie w Moskwie a w Berlinie .Obecnie może ktoś powiedzieć że taki ośrodek jest w Waszyngtonie , ale USA raczej nie mieszają się w naszą politykę wewnętrzną i zagraniczną oraz w gospodarkę . Nie narzucają nam przepisów wewnętrznych i ideologii , a Niemcy niestety już tak (przy pomocy KE) Czeka nas podległość Niemcom tak jak kiedyś ZSRR.
GB
Niemcy nie muszą wypychać USA z Europy. Trump robi to sam doskonale. I nie nie czeka nas zależność od Niemiec, tak jak kiedyś od ZSRR. Różne układy i sojusze w samej Unii na to nie pozwalają.
Qwest
@GB czy mógłbyś sprecyzować jakie układy i sojusze w Unii nie pozwalają na zależność od Niemiec?
Buczacza
Węglowodory to miękkie podbrzusze onuc. Zarazem efektowny target dla przeciwników. Spadają dochody onuc. Spadają dochody mosskowi. Rosną koszty 3 dniowej operacji specjalnej troski. Inwestycje wyzerowane do zera. Perspektyw rozwoju żadnych. Przyszłość mosskowi zdaje się, że jest czarna z domieszką żółtego. Zresztą polecam świetny film E. Ewart o chińskiej ekspansji na Syberii. Po prostu kitajce wykorzystując słabość onuc. Zajmują kolejne połacie Syberii. A onuce w pocie czoła dymają na to wszystko. A z nowych filmów. Na Andromedzie jest świetny film jak onuce wycinają Syberię dla żółtych...Rola onuc to tylko wycinka drzew...
Stefan1
Buczacza, rosja to stan umysłu odmienny od naszego. Mają 4 i pół razy więcej ludzi niż my. Mają mnóstwo złóż kopalnych i ogromną głębię operacyjną. Wystarczy pracować, by z tych zasobów uzyskać wymierne wartości. Jeśli rosjanie potrafią się przeorganizować, to my nie mamy czasu na na na targi polityczne.
Buczacza
I jak byli tak dalej są. Biednym i zapóźnionym krajem. Bez infrastruktury,bez służby zdrowia. Dla nich Polska to zachód. I dlatego co roku tysiące z nich aplikują o możliwość pobytu w Polsce....
staryPolak
Buczacza - popelniach wielki błąd. Rosja dzis to nie Rosja sprzed 2 lat. dziś Rosja ma armię dobrze wyćwiczonych morderców dowodzoną przez wyselekcjonowaną kadrę oficerską i generalską. Kwestie ekonomiczne beda istotne wyłacznie wtedy gdy Rosja nie uderzy na bogaty "Zachód'" Jeśli zajmie UE (nie mowmy o NATO, liczą się tylko siły zbrojne USA) zdziwisz się ile potrafią wyciągnąć z nas finansów i nie tylko.
staryPolak
jak ja lubie bajki. uwielbiam. Szczegolnie bajki o wspólpracy militarnej z Niemcami i Francją. I o tym że pomogą. Niemcy pomogą .... podpisac akt kapitulacji. Francuzi pomogą ... w Sahelu. Po 2 latach wojny jedni i drudzy przygotowują się do konfrontacji z Rosja tak że to już jest śmieszne. Ciekawe jakie uzbrojenie będziemy MUSIELI kupić i z czego - zrezygnować. zamiast 1000 Black Panthers - 1000 zabawek o nazwie Pumy?
rukmavimana
Nie mamy żadnych wspólnych interesów z Berlinem i z Paryżem. ŻADNYCH. I nie chcemy mieć.
DanielZakupowy
My nie ale Donald ma.
Dudley
Po co nam broń atomowa której nie będziemy mogli użyć bez zgody prezydenta USA, i jej aktywacji w jakimś bunkrze Pentagonu
DanielZakupowy
"zdolność do samodzielnej obrony przez zjednoczoną Europę na wypadek zwycięstwa Donalda Trumpa - to będzie spoiwo łączące od tej pory Warszawę i Berlin. Takie są ustalenia w trakcie rozmów w Berlinie premiera Donalda Tuska" No ake przecież afera jest o to, że m.in Niemcy nie chcą łożyć na wspólne bezpieczeństwo. To jak to jest, w ramach NATO nue chcą wydać 2% PKB na obronność, a w ramach UE to już tak? Ktoś tu komuś chcę wodę z mózgu zrobić.
Stefan1
Danielu, przecież to jasne. Tusk "od zawsze" był gwarantem realizacji polityki Berlina. Francuzi "od zawsze" dążyli do uniezależnienia się od USA. Obecnie Polska stanęła na drodze tym tendencjom, więc próbują ją przekabacić na swoją stronę. Oszczędzali na zbrojeniach inwestując w gospodarkę, co dało im poważną przewagę ekonomiczną nad pograniczem z rosją.
GB
Pewnie że lepiej jest wydawać na obronność więcej niż mniej, tyle tylko że niemieckie PKB jest z 7 razy większy od PKB Polski. Pomyśl przez chwilę.... Jakby nie wydali te pieniądze to one pójdą na obronność i to niezależnie czy w ramach armii NATO czy UE. Przy czym po ewentualnym wycofaniu USA z NATO przez Trumpa wolisz mieć armię UE czy żadnej?
DanielZakupowy
Stefan1, wiem. Moje pytanie było czysto retoryczne. Jak się słucha teraz radia i tekstów w stylu "musimy wzmacniać siłę europy bo ten zły trump powiedział..." to się nóż w kieszeni otwiera. A dziennikarze jak papugi powtarzają za posłami i klamierami władzy. GB "wolisz mieć armię UE czy żadnej?" Wolę mieć armię RP i sojuszu z USA (dzięki którym odzyskaliśmy niepodległość m.in. od Niemców). Żadna "armia UE nie wchodzi w grę".
Buczacza
Każdy dzień wojny. Powoduje, że możliwość współpracy Niemców z onucami maleje. A bez wsparcia Niemców onuce w Europie są w czarnej żopie... Bo ogórki w rodzaju Węgier, Słowacji bądź Austrii to za mało. Dziś w świetle kodeksu sh. Gazprom to bankrut. A taka Turcja, Chiny czy Indie musztrują onuce jak chcą. Dziś już nikt nie mówi i sile Syberii 2. A hub gazowy w Turcji. Jest tak aktualny jak prawda u wowika.
Rusmongol
W bo carek to ma wiele prawd jak to ostatnio w wywiadzie się wykazał znajomością historii. Że Polska była winna wybuchowi 2 ws. Że kacapy z nazis6ami wcale nie defilowały w Brześciu no i że RP z Niemcami dokonali rozbioru Czechosłowacji. Ta mongo faszystowska historia jest zadziwiająca. A już wisienka na torcie jest to że podobno w 2022 to UA ich napadła. Ciekawe co w głowie ma ten koleś z USA co wysłuchał tych bredni i słowem ich nie skomentował
Buczacza
Dziś za prawdę w mosskowi wowy 1. W najlepszym razie idzie się siedzieć. Za wzmiankę o pakcie Ribbentrop Mołotow podobnie. Po tylu zmianach w podręcznikach szkolnych. To Finlandia zaatakowała pokojowo nastawiony zsrr stalina... A te małpy są tak wytresowane, że w to wierzą...