Polityka obronna
Wiceszef MON o Tarczy Wschód, łączeniu uczelni i powrotach do służby [WYWIAD]
Przy wykupie ziemi pod Tarczę Wschód zaproponujemy stawki rynkowe - zapowiada wiceszef MON Stanisław Wziątek. W rozmowie z Defence24.pl kreśli też zadania przyszłego Narodowego Uniwersytetu Obrony. Nie ma mowy o łączeniu wszystkich wojskowych uczelni w jedną – zapewnia. Wiceminister poruszył również temat powrotu do zawodowej służby zwolnionych żołnierzy oraz planach łączenia wyższych uczelni wojskowych.
„Akademia Sztuki Wojennej to formuła wobec dzisiejszych wyzwań niewystarczająca. Uczelnia kształcąca strategicznie nie może zajmować się tylko sztuką wojenną, musi myśleć kategoriami obrony i bezpieczeństwa. To, co proponujemy, to nie tylko zmiana nazwy, to zmiana filozofii” – powiedział wiceszef MON, który nadzoruje wyższe szkolnictwo wojskowe. Przekształcenie ASzWoj w uniwersytet szef resortu, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział 1 października br.
Czytaj też
Jak wyjaśniał Wziątek w rozmowie z Defence24.pl, chodzi o „koncentrację całego systemu działań militarnych i pozamilitarnych w procesie kształcenia”. „To zintegrowane myślenie o budowaniu bezpieczeństwa i odporności państwa. Dlatego programy muszą uwzględniać zarządzanie kryzysowe. Trzeba szkolić wyższych urzędników państwa, przedstawicieli różnych służb – dodał. Aby uczelnia otrzymała status uniwersytetu, musi spełnić wymagania ustawowe. Według wiceszefa MON, do roku 2033 uczelnia powinna je spełnić, wprowadzając przedmioty z kolejnych dziedzin nauki.
„Zależy nam na myśleniu w kategoriach strategicznych. Oferta tej uczelni nie jest skierowana bezpośrednio do młodzieży - nie licząc legi akademickiej - do absolwentów szkół średnich; lecz do dowódców od średniego do najwyższego szczebla, łącznie z kursami generalskimi. Na pewno musi obejmować myślenie i planowanie strategiczne, planowanie najważniejszych dokumentów, jak strategia bezpieczeństwa narodowego, planowanie użycia sił zbrojnych. Programy muszą uwzględniać wykorzystanie całego potencjału państwa dla obronności i bezpieczeństwa” – mówił Wziątek.
Przekształcenie ASzWoj w Narodowy Uniwersytet Obrony oznacza rozwój tej uczelni, większy prestiż. To wyraz świadomości jej strategicznego znaczenia dla bezpieczeństwa państwa
wiceminister obrony narodowej Stanisław Wziątek
„Powódź pokazała potrzebę współdziałania różnych instytucji państwa, w tym samorządów, w reakcji na zagrożenia, także dla infrastruktury krytycznej. To będzie obszar, którym będzie się zajmował Uniwersytet” - dodał.
Podkreślił, że „jeśli chodzi o uczelnie specjalistyczne – Akademię Wojsk Lądowych, Akademię Marynarki Wojennej, Lotniczą Akademię Wojskową i WAT - każda z nich ma swój profil i zakładamy, że każda pozostanie samodzielna”. „Nie ma mowy o łączeniu wszystkich uczelni w jedną” – zapewnił.
Kształcenie podchorążych na tych uczelniach ma być skorelowane z planami rozbudowy sił zbrojnych. „Mamy ok. 205 tys. żołnierzy, zakładamy że na koniec przyszłego roku będzie 228 tys., docelowo mówimy o 300 tysiącach, więc musimy też przyjmować więcej absolwentów szkół średnich do naszych specjalistycznych uczelni. Inwestycje w tych uczelniach służą zapewnieniu odpowiednich warunków socjalno-bytowych dla rosnącej liczby słuchaczy. Powstają nowe akademiki, stołówki, obiekty rekreacyjno-sportowe, baza dydaktyczna, laboratoryjna” – wyliczał.
„Wyjątkowym miejscem jest WAT, gdzie obok przedmiotów ściśle wojskowych programy obejmują wykorzystanie techniki w rozwoju sił zbrojnych, np. w obronie cyberprzestrzeni. Szczególnie dużo musimy inwestować w Lotniczą Akademię Wojskową w związku z wprowadzaniem nowych systemów – FA-50, F-35, AH-64. Przyszłym pilotom musimy zapewnić śmigłowce szkolne. W Marynarce Wojennej jest potrzebna nowa jednostka, która zastąpi wysłużonego Wodnika” – powiedział.
Podkreślił znaczenie wymiaru pozamilitarnego dla bezpieczeństwa i odporności, w tym edukacji, zawierającej podobne elementy jak niegdyś przysposobienie obronne. „Bezpieczeństwo to nie tylko wojsko. Wojsko to oczywiście podstawa, ale wojnę wygrywa się zasobami, silną gospodarką, obroną cywilną, silnymi związkami przemysłu z wojskiem. To także cały obszar patriotycznego wychowania, edukacji, w tym najmłodszych. Chcemy już w najmłodszych klasach uczyć, jak rozpoznawać sygnały alarmowe, co robić, gdy drugi człowiek potrzebuje pomocy. Z MEN uzgodniliśmy wprowadzenie takiej edukacji na poziomie podstawowym w klasach I-III. Uczniowie starszych klas uczyliby się – tak jak kiedyś na PO – jak pomagać ratować życie, jak przeprowadzić sztuczne oddychanie, masaż serca, opatrywać rany, w programie znalazłoby się strzelanie” – powiedział. Zastrzegł, że choć ze strony MEN jest zgoda co do potrzeby takich zajęć, za wcześnie jeszcze mówić, czy chodzi o odrębny przedmiot czy wprowadzenie nowych elementów na innych zajęciach.
Takie zajęcia miałyby się odbywać w pierwszych klasach w wymiarze trzech godzin w roku. „To niedużo, ale jeżeli je powtórzymy za miesiąc, później znowu, zrobimy to na lekcji wychowawczej lub podczas działań rekreacyjnych, ta wiedza się utrwali” – ocenił.
Czytaj też
Zdaniem Wziątka „nie jest też przesadą wprowadzenie elementów edukacji dla bezpieczeństwa w przedszkolu”. „Chodzi o to, by dzieci wiedziały, co robić w razie zagrożenia, dokąd się udać w bezpieczne miejsce i gdzie to miejsce się znajduje” – wyjaśnił.
Jak powiedział, resort zamierza kontynuować te projekty badawczo-rozwojowe, także finansowane przez podległe ministrowi nauki NCBR, które mogą się okazać rzeczywiście przydatne. „Dokonujemy przeglądu projektów i przygotowanych danych; określamy, jak rokują na przyszłość - które są workiem bez dna, a które są perspektywiczne. Z drugiej strony, bardzo nam zależy na dokończeniu projektów, które dadzą nam nowe zdolności. Dla mnie priorytetem jest wszystko, co się łączy ze zwalczaniem dronów. Moglibyśmy je wykorzystać do ochrony granicy, a w przyszłości zwalczania wszelkich środków napadu powietrznego. Wojsko powinno określić, jakich zdolności oczekuje i przedstawić swoje oczekiwania naukowcom. To zadanie dla Sztabu Generalnego i departamentu szkolnictwa wojskowego MON” – powiedział.
Poruszył także temat powrotu do służby żołnierzy, którzy odeszli – zwolnieni lub na własną prośbę – za władzy poprzedniej ekipy. „Spośród tych, którzy odeszli od końca 2015 do roku 2023, przyjęliśmy do służby ponad 1100 żołnierzy, w tym 220 oficerów, 482 podoficerów i 462 szeregowych. Nie pytamy, z jakiego powodu odeszli. Czasami sami go podają. Nie chcę poruszać wątku politycznego, ale on również miał duże znaczenie, zwłaszcza jeśli chodzi o odejścia oficerów, którzy nie zawsze zgadzali się z koncepcjami ministra Antoniego Macierewicza, a później Mariusza Błaszczaka.
Nieważne, z jakiego powodu odeszli. Ważne, że to osoby w sile wieku, z doświadczeniem, wiedzą i umiejętnościami, które możemy jeszcze wykorzystać
wiceminister obrony narodowej Stanisław Wziątek
„Potrzeby sił zbrojnych są duże, jest wiele wakatów. Jeszcze wielu możemy przyjąć” – zadeklarował.
Odniósł się także do kwestii, jak zaangażowania wojska w usuwanie skutków powodzi i działania na granicy wpływa na szkolenie żołnierzy. „Wojsko to służba, nie praca. W związku z tym żołnierz ma określone przywileje, w zamian ma działać w razie potrzeby. Cieszę się, że wojsko na takie potrzeby odpowiada, jak przy powodzi, gdzie w szczytowym okresie w działania było zaangażowanych 26 tys. żołnierzy. Teraz uczestniczą w operacji Feniks, ponieważ nikt nie jest w stanie tak szybko pomóc w przywracaniu infrastruktury komunikacyjnej jak wojsko ze swoimi zasobami” – zaznaczył.
Przypomniał, że obecnie w operacji wsparcia Straży Granicznej ze strony wojska za daną zmianę odpowiada określona dywizja. Zapewnił, że udział w zgrupowaniu nie oznacza zaniedbania szkoleń, a żołnierzom przysługują za ten okres dodatkowe wynagrodzenie i dodatkowy urlop. „Żołnierz nie może przebywać na takim zgrupowaniu dłużej niż trzy miesiące, dowódca – sześć miesięcy. Ta trzymiesięczna służba nie trwa nieprzerwanie. Żołnierz w zależności od sytuacji jest do niej kierowany na okres od dwóch tygodni do miesiąca. Później następuje rotacja. Zależy nam na tym, by osoby, które brały udział w tych działaniach, były tam jak najczęściej, bo już znają miejsce i specyfikę” – powiedział wiceszef MON.
Dodał, że żołnierze, w ciągu tych trzech miesięcy, kiedy nie przebywają na granicy, mogą się normalnie szkolić. „Dowódca – w przypadku obecnego zgrupowania dowódca 18. Dywizji Zmechanizowanej – przeprogramowuje cykl szkolenia z uwzględnieniem nowych umiejętności i form aktywności żołnierzy. Za każdy tydzień dodatkowych zadań przysługuje dodatkowo jeden dzień urlopu. Za dodatkowe obowiązki - dodatkowe wynagrodzenie” – przypomniał. „Wyżywienie i zakwaterowanie – klimatyzowane, ogrzewane kontenery – są na naprawdę przyzwoitym poziomie. Spędziłem niedawno z żołnierzami na granicy kilka dni. Nie było skarg. Zależy nam na lepszym wyposażeniu żołnierzy – teraz chodzi o peleryny przeciwdeszczowe, dodatkowe ciepłe kurtki, nokto- i termowizję, nad tym pracujemy w programie Szpej” – powiedział.
Czytaj też
Poruszył też temat budowy umocnień Tarczy Wschód, w tym pierwszych prac „na kierunku królewieckim, który uznajemy za jeden z najbardziej zagrożonych”. W pierwszej kolejności ruszyły prace na terenach należących do skarbu państwa. „Ponieważ ta infrastruktura nie może powstać tylko na terenach skarbu państwa, przygotowujemy się od strony prawnej. MON opracowało projekt ustawy wprowadzającej rozwiązania na wypadek braku porozumienia z właścicielem w sprawie wyceny nieruchomości, jej wkupu lub odszkodowania. Mam nadzieję że wszyscy właściciele podejdą do sprawy ze zrozumieniem, ponieważ to niezwykle ważny dla bezpieczeństwa nas wszystkich projekt” – powiedział.
Nie chcemy nikogo oszukać, zaproponujemy warunki rynkowe
wiceminister obrony narodowej Stanisław Wziątek
Zaznaczył, że Tarcza musi współdziałać z systemem budowanym przez państwa bałtyckie. „Zakładamy, że przy budowie Tarczy będą z nami współpracować firmy prywatne. Co dla mnie istotne i co uzgodniłem z wiceministrem Cezarym Tomczykiem, w listopadzie pojawimy się w regionie, żeby spotkać się z samorządami, przedstawić nasze oczekiwania, porozmawiać, jak wykorzystać miejscowy potencjał przy realizacji projektu” – zapowiedział.
Czytaj też
Wiceminister potwierdził zamiar kontynuacji kontraktów zbrojeniowych zawartych przez poprzednią ekipę rządową, zastrzegając, że wprowadzanie nowych systemów wymaga infrastruktury i przeszkolonego personelu. „Zależy nam, by armia była skuteczna i nowoczesna, ale modernizacja techniczna nie może się odbywać jak w mechanizmie, który zastosował minister Błaszczak – kiedy wybuchła wojna na Ukrainie, zaczął jeździć po świecie i kupować sprzęt. Zakup każdego systemu wymaga przygotowania zaplecza, logistyki, szkolenia. Druga ważna dla nas rzecz to transfer technologii i przejmowanie kompetencji przez polski przemysł zbrojeniowy. Tylko wtedy można mówić o budowaniu odporności. Dlatego – inaczej niż poprzednicy – nie ogłosiliśmy po przejęciu władzy rezygnacji z zawartych przez nich umów. My mówimy: Przyjrzymy się, rozważymy, przygotujemy rozwiązania. Kontrakty będą realizowane pod warunkiem, że są komplementarne z innymi interesami państwa. Zakładamy realizację umów na K2, K9, F-35, tylko musimy to odpowiednio przygotować” – powiedział.
Czytaj też
Zapewnił, że wśród kontynuowanych projektów jest wprowadzenie nowych okrętów podwodnych w programie Orka: „Program jest ważny i potrzebny. Musimy posiadać okręty podwodne. Dlatego powinniśmy rozważyć warianty realizacji programu. Dobiega końca analiza możliwych opcji, wkrótce kierownictwu resortu zostanie przedstawiona rekomendacja. Czy to będzie tzw. duża Orka czy mała Orka? Jedno nie wyklucza drugiego. <
DBA
A gdzie odbudowa szkolnictwa wojskowego na poziomie specjalistów - podoficerów i szkół chorążych? Przecież 'kośćcem" armii jest właśnie korpus podoficerów - tak było w armiach niemieckiej i amerykańskiej i dlatego odnosiły sukcesy.
oko
Gdzie jest umowa na Borsuki ? !!!!!!! To Tarcza Wschód !!!!!
Czytelnik serwisu
Aby Narodowy Uniwersytet Obrony mógł merytorycznie zapewniać specjalistów militarnych i pozamilitarnych dla struktur państwa, jedynym rozsądnym ruchem jest połączenie ASzWoj i KSAP. Wówczas stworzona została by uczelnia zapewniająca "specjalistów" dla wszystkich obszarów państwa. Odpowiadałoby to zagrożeniom hybrydowym i konieczności zbudowania odpowiedniego systemu obronnego i odstraszającego zapewniającego kadry dla wszystkich struktur odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa, a nie są to tylko wojsko, policja, służby... lecz uwzględniając cały możliwy katalog zagrożeń, praktycznie wszystkie resorty i instytucje państwa na różnych szczeblach zarządzania...
szczebelek
Wszystko pięknie, a jak przyjdzie do ustawy to będzie jak z rentą wdowią co miało być 100% wyższego świadczenia plus procenty tego niższego, a wyszło z sejmu 15% świadczenia małżonka do posiadanego. Tutaj będzie podobnie obiecają ludziom cenę rynkową, ale nie obecną tylko tą, która będzie po zatwierdzeniu dokumentów czyli wtedy gdy wycena gruntów spadnie 🤣🤣🤣.
andys
W Polsce jest mnóstwo uczelni ze specjalnościami obrona i bezpieczeństw, politologia itd . Akademia Sztuki Wojennej, to nie jest najgorsza nazwa, choć mocno "napuszona" i bez uzasadnienia w historii naszego wojska. NUW , to nazwa banalna. Podoba mi się stara nazwa, Akademia Sztabu Generalnego . To musi być uczelnia elitarna, wojskowa, a nie istny "kołchoz", jak np WAT. NUW może dopuszczać w swoje ściany cywili, ale dla ludzi zaangażowanych już w szeroko rozumiany segment militarno-obronny kraju - urzednicy OC, nauczyciele PO historycy wojskowi itd.