- Wiadomości
Rosja traci jedyne czynne stanowisko startowe dla rakiet Sojuz
Na kosmodromie Bajkonur doszło do jednej z najpoważniejszych awarii infrastruktury startowej w historii rosyjskiego programu kosmicznego. Tuż po udanym wyniesieniu statku załogowego Sojuz MS-28 ujawniono, że kompleks startowy Site 31, z którego przeprowadzono start, został poważnie uszkodzony. Wstępne analizy wskazują, że stanowisko może być wyłączone z użytku nawet na dwa lata, co oznacza, że Rosja tymczasowo utraciła zdolność do przeprowadzania załogowych misji kosmicznych.
Autor. Roskosmos
Do awarii doszło, gdy mobilna kabina serwisowa, odpowiedzialna za obsługę dolnej części rakiety przed startem, osunęła się do kanału przeciwpożarowego znajdującego się pod platformą. Konstrukcja spadła o kilka metrów, deformując mosty serwisowe, linie paliwowe oraz elementy dostępu, które odgrywają kluczową rolę w przygotowaniu rakiet rodziny Sojuz do misji.
Kabina serwisowa, której projekt powstał jeszcze w 1956 roku, jest jednym z najważniejszych elementów całego kompleksu. Po ustawieniu rakiety daje technikom dostęp do najniższych segmentów, umożliwia podłączanie przewodów z naftą i ciekłym tlenem, a także kontrolę mocowań stabilizujących rakietę przed zapłonem silników. Przed samym startem konstrukcja jest składana i wsuwana pod platformę, gdzie chroni ją pancerz termiczny. To właśnie podczas tego etapu miało dojść do awarii mechanizmu prowadzącego.
Konsekwencje zdarzenia są wyjątkowo dotkliwe. Site 31 był jedynym w pełni operacyjnym stanowiskiem startowym, z którego Rosja prowadziła zarówno misje załogowe, jak i towarowe. Drugie historyczne stanowisko Bajkonuru, tzw. „Gagarin’s Start”, od lat znajduje się w stanie rezerwy i nie zostało przystosowane do obsługi najnowszych wersji rakiet Sojuz-2. Może oznaczać to, że Rosja znalazła się w sytuacji całkowitej zależności od zagranicznych partnerów, jeśli chodzi o utrzymanie swojej obecności na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Najbliższa zaplanowana misja, Progress MS-33, która miała wystartować 21 grudnia, stoi obecnie pod poważnym znakiem zapytania.
Roskosmos oficjalnie zapewnił, że w magazynach znajdują się elementy zastępcze, a naprawa ma zostać przeprowadzona „w możliwie najkrótszym czasie”. Niektórzy komentatorzy z branży kosmicznej podchodzą do tych deklaracji sceptycznie, wskazując na ogromny zakres zniszczeń oraz fakt, że część kluczowych elementów kabiny serwisowej była produkowana w zakładach znajdujących się obecnie na terytorium Ukrainy. Odtworzenie takiej infrastruktury może być nie tylko czasochłonne, lecz także kosztowne i logistycznie skomplikowane.
W przestrzeni publicznej pojawiają się spekulacje o możliwych rozwiązaniach awaryjnych. Rozważana jest reaktywacja dawno nieużywanego Site 1, jednak jego modernizacja wymagałaby wielu miesięcy intensywnych prac i ogromnych nakładów finansowych. Teoretycznie możliwe jest również przerzucenie części wyposażenia z innych rosyjskich kosmodromów, takich jak Plesieck czy Wostoczny, jednak nie są one przystosowane do operacji załogowych. Mało prawdopodobne wydaje się także uruchomienie startów z Kourou w Gujanie Francuskiej, gdzie wielu elementów infrastruktury Sojuz już dawno nie utrzymuje się w stanie operacyjnym.
Zaistniała sytuacja stanowi poważny cios w prestiż rosyjskiej kosmonautyki. Choć misja Sojuz MS-28 przebiegła pomyślnie, to awaria stanowiska startowego ujawniła głęboką zależność całego programu załogowego od jednego, wysłużonego już obiektu, pochodzącego jeszcze z czasów ZSRR. Zdarzenie stawia Rosję w trudnym położeniu i zmusza do natychmiastowych decyzji dotyczących przyszłości jej obecności na orbicie. Jeśli naprawa potrwa tyle, ile sugerują eksperci, rosyjskie misje załogowe mogą zostać wstrzymane na dłużej niż kiedykolwiek w historii powojennej kosmonautyki.
WIDEO: Rywal dla Abramsa i Leoparda 2? Turecki czołg Altay