- Wiadomości
- Ważne
Posłowie Koalicji Obywatelskiej: Wyzwania dla obrony granicy [OPINIA]
Kiedyś byliśmy „silni, zwarci, gotowi”, a dziś mamy agitprop ministra Błaszczaka. Jeśli nie zderzymy się twardo z rzeczywistością i nie wyciągniemy z niej wniosków, to dzisiejszy zawód może być równie bolesny jak ten w 1939 roku - piszą Joanna Kluzik-Rostkowska, Paweł Poncyljusz, posłowie Koalicji Obywatelskiej i członkowie Sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Od kilku lat wschodnia granica Polski jest badana pod kątem możliwości jej naruszania. Forsowanie mokradeł, rzek, metalowej zapory wraz z systemem perymetrycznym. Przypadki kilku, a może nawet kilkunastu przekroczeń granicy polsko-białoruskiej przez rakiety wystrzelone przez wrogie siły zbrojne. Ostatnio naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez białoruskie śmigłowce.
Szef BBN, minister Jacek Siewiera, zapewnia, że są przygotowane scenariusze na ewentualność naruszenia granicy. Trudno jednak dać temu wiarę, widząc bezradność Straży Granicznej i Policji, które przyjmowały komunikaty o wtargnięciu w naszą przestrzeń białoruskich śmigłowców (czyli raczej takiego scenariusza nikt nie zakładał).
W przestrzeni publicznej natychmiast zawisło pytanie, jaka powinna być nasza odpowiedź: ostrzeżenie, zestrzelenie? Musimy rozważać różne scenariusze, ale ważna jest także komunikacja strategiczna, czyli informacja dla wroga, co się wydarzy, kiedy zdecyduje się na kolejną prowokację. Od 2014 r. wiemy, jak Rosjanie prowadzą wojnę hybrydową, widzimy nieszablonowość działań i brak jakikolwiek limitów zachowań. My również powinniśmy myśleć nieszablonowo.
W polskim prawodawstwie brakuje konkretnych odniesień pozwalających na zestrzelenie wrogiego śmigłowca, który uporczywie przebywa w polskiej przestrzeni powietrznej. Ustawa o ochronie granicy i jej artykuł 18b wspomina o możliwości zestrzelenia statku powietrznego, ale incydent z 1 sierpnia bieżącego roku nie zawiera się w tych przepisach.
Wiele do życzenia pozostawia stan wyposażenia Straży Granicznej, formacji Wojsk Operacyjnych czy WOT w sprzęt, który pozwoliłby skutecznie wyeliminować białoruskie czy rosyjskie zagrożenie. Nie mamy też skutecznej odpowiedzi na wtargnięcie kompanii czołgów czy wozów bojowych Grupy Wagnera. Raczej bez problemu pokonają słynną zaporę ministrów Wąsika i Kamińskiego za ponad 1,5 mld zł, skoro nie stanowi ona przeszkody dla migrantów, którzy forsują ją przy pomocy stalowego pręta.
Tak więc trzeba założyć, że broń osobista, telefony komórkowe zamiast bezpiecznej łączności wojskowej i pojazdy wojskowe bez ochrony balistycznej nie obronią skutecznie polskiej granicy. Potrzebne są konkretne procedury na każdą ewentualność, szybka ścieżka decyzyjna, bo rozkazy od Dowódcy Operacyjnego mogą dotrzeć do żołnierzy na granicy o chwilę za późno.
Co ciekawe, policja ma uprawnienia, żeby w pościgu za uciekającym przestępcą lub podejrzanym o popełnienie przestępstwa wezwać go do zatrzymania, a kiedy nie reaguje, oddać strzały ostrzegawcze, po czym strzelać do uciekającej osoby. Wojsko nie dysponuje takimi uprawnieniami, o ile nie mamy w Polsce ogłoszonego jednego z tzw. stanów nadzwyczajnych.
Trzeba skończyć z tromtadractwem, tępą propagandą oraz żałosnymi lamentami premiera i innych polityków PiS, że "opozycja nie prawa oceniać działań rządu". Otóż ma nie tylko prawo, ale i obowiązek.
Zobacz też
Należy – wspólnie z właściwymi komisjami sejmowymi – natychmiast dokonać przeglądu ustaw i rozporządzeń pod kątem skutecznego użycia Sił Zbrojnych w sytuacji wtargnięcia choćby 1 metr na terytorium Polski przez członków formacji militarnych wrogiego państwa. W pierwszych dniach wojny w Ukrainie nie patyczkowano się z ubranymi "po cywilu" żołnierzami Specnazu na ulicach Kijowa, dlatego Ukraińcy nie zostali pozbawieni przywództwa politycznego i militarnego.
Natychmiast należy wyznaczyć upoważnionych oficerów w całodobowej gotowości do podejmowania decyzji o oddaniu strzałów ostrzegawczych i likwidowania jakikolwiek statków powietrznych i pojazdów militarnych przekraczających w sposób nieautoryzowany polską granicę. Trudno sobie wyobrazić natychmiastowe decyzje podejmowane w Dowództwie Operacyjnym. Tak jak dowódca baterii decyduje o oddaniu salwy artyleryjskiej, tak dowódca brygady (a może batalionu?) powinien podejmować natychmiastowe decyzje o użyciu środków bojowych w sytuacji zagrożenia. Wszystkie jednostki Straży Granicznej i WOT powinny koordynować swoje działania z upoważnionymi oficerami wojsk operacyjnych. W pasie granicznym nie ma miejsca na silosy kompetencyjne między resortami i dowództwami poszczególnych rodzajów wojsk.
Jednostki wojsk operacyjnych ulokowane w pasie granicznym muszą zostać doposażone w sprzęt pancerny i broń rakietową, aby móc odpowiedzieć adekwatnie do zagrożenia. Potrzebne są skuteczne systemy rozpoznania i obserwacji, ze szczególnym uwzględnieniem przestrzeni powietrznej na niskim pułapie (do 500 stóp). W obecnej sytuacji większość radarów typu NUR czy stacje radiolokacyjne Soła i Bystra powinna być rozmieszczona w pasie granicznym, a produkcja kolejnych zestawów powinna trwać od co najmniej roku, w trybie mobilizacji gospodarki, bo temu mają służyć dotacje (PMG) z budżetu państwa dla przedsiębiorstw obronnych. Wszyscy żołnierze muszą być wyposażeni w łączność w paśmie wojskowym, a najlepiej, aby to były radiostacje narodowe, których niestety MON nie zamówił od wielu lat w polskim przemyśle.
Oddziały Straży Granicznej muszą również poszerzyć gamę swojego uzbrojenia m.in. o granatniki, przeciwpancerne pociski kierowane, drony typu Warmate, a także pojazdy terenowe z ochroną balistyczną i bronią maszynową większych kalibrów. Oczywiście wszyscy funkcjonariusze służący na granicy polsko-białoruskiej i polsko-rosyjskiej powinni natychmiast przejść szkolenia w zakresie obsługi sprzętu którym dotychczas nie dysponowali.
Zobacz też
I jeszcze jedno – działania poniżej progu wojny to budowanie poczucia zagrożenia, chaosu, obniżanie zaufania do klasy politycznej. I to wszystko robi nam rząd PiS sam, bez zewnętrznej ingerencji. Zamiast rzetelnie informować, trzy razy – w sytuacji realnych incydentów – chował się za propagandą. Na informacje w sprawie rakiety w Przewodowie czy białoruskich śmigłowców czekaliśmy wiele godzin. Rekordem była informacja w sprawie pocisku pod Bydgoszczą – tu poszło w miesiące. Rząd używa jeszcze drugiego instrumentu – straszy, potęguje zagrożenie, żeby następnie przedstawić siebie w roli dzielnego szeryfa. Spektakl jest ważniejszy niż racjonalne, dojrzałe traktowanie obywateli. Takim zachowaniem wpisuje się w narzędzia wojny hybrydowej prowadzonej przez Putina. Dobrze byłoby, gdyby przestał wpisywać się w marzenia wrogów i zaczął spełniać oczekiwania Polaków.
Joanna Kluzik-Rostkowska, Paweł Poncyljusz, posłowie Koalicji Obywatelskiej i członkowie Sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS