Reklama
  • Wiadomości
  • Przegląd prasy

Poniedziałkowy przegląd mediów; Szósta polska dywizja.Skrzypczak: "Muszą uruchomić powszechny pobór"; Sukces Ukraińców na Zaporożu

Poniedziałkowy przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Autor. Генеральний штаб ЗСУ / General Staff of the Armed Forces of Ukraine/ Facebook
Reklama

rp.pl: Mariusz Błaszczak zapowiedział powołanie szóstej dywizji Wojska Polskiego. Gen. Waldemar Skrzypczak: Muszą uruchomić powszechny pobór" " W rozmowie z radiową Jedynką minister obrony był pytany o zapowiedź stworzenia w Polsce nowej dywizji, która miałaby operować centralnym obszarze kraju. Kiedy ten związek taktyczny zacznie być rzeczywiście tworzony? Kiedy Prawo i Sprawiedliwość objęło władzę w 2015 r. były trzy dywizje, w tym dwie ulokowane przy granicy z Niemcami i jedna w północno-wschodniej Polsce. Teraz mamy cztery dywizje, formujemy piątą, podlaską i szósta - też przystąpimy niebawem do formowania tej dywizji - odparł Mariusz Błaszczak. Przekonywał, że Polska będzie mieć „sześć dywizji, świetnie uzbrojonych".Waldemar Skrzypczak w niedzielę, w rozmowie z „Faktem" stwierdził, iż „ wydaje się, że będzie to dywizja w Kielcach i będzie to 2. Dywizja Legionów". Zwrócił uwagę na „kontekst polityczny" tworzenia dywizji w tym mieście - to właśnie z Kielc ma startować w wyborach do Sejmu Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości. Pomijając ten kontekst, były dowódca Wojsk Lądowych ocenił, że „proces formowania kolejnej dywizji i to w chwili, kiedy nie jest ukończone formowanie wcześniejszych dywizji, to w bliskiej perspektywie jest mało realne". - W tej chwili nie ma zasobów na to, żeby formować nową dywizję, a tworzenie szkieletowych dywizji ma się nijak do potrzeb wojska. Nie ma po prostu w tej chwili tyle kadr i tyle wojska, żeby obsadzić taką liczbę dywizji - zauważył. Emerytowany wojskowy „nie wierzy, by przy obecnym systemie, łącznie z zastosowaniem dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, udało się nagle znaleźć kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi, którzy zechcą wdziać mundur” - pisze „Fakt”. - Jeżeli chcieliby już powoływać taką dywizję w ciągu 2-3 lat, to muszą uruchomić powszechny pobór. Inaczej nie znajdą wojska w ogóle - powiedział generał.- Bez wznowienia powszechnego poboru nie ma szans na znalezienie ludzi do tworzonych od podstaw nowych dywizji. I rządzący o tym wiedzą, a nawet Amerykanie zastanawiają się, jak my chcemy to zrobić bez powszechnego poboru - podkreślił gen. Waldemar Skrzypczak. Ministerstwo Obrony Narodowej oficjalnie nie przewiduje przywrócenia obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej. – Nie ma takiej potrzeby. Uważam, że poprzez różnego rodzaju atrakcyjne perspektywy i programy zachęcimy młodych ludzi do służby w Wojsku Polskim – mówił w sierpniu ub. r. w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Mariusz Błaszczak."

Reklama

ZL "Rzeczpospolita:"Zbrojeniowe żniwa w Kielcach" "Wojna w Ukrainie i obawy przed eskalacją zagrożeń wypełniły wojskowym sprzętem hale obronnej wystawy. Amerykańskie rakiety, koreańskie czołgi, polskie transportery, a do tego setki egzemplarzy sprzętu i wojskowego ekwipunku z całego świata od wtorku będzie kusić polską armię na wystawie w Kielcach. Tegoroczny Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego (MSPO) w stolicy regionu świętokrzyskiego bije na głowę poprzednie zbrojeniowe wystawy nie tylko rekordową liczbą wystawców - 711 z 35 krajów, ale też znaczeniem sprzętowych kontraktacji dla modernizującej się polskiej armii. Już samo spodziewane zamówienie kilkudziesięciu amerykańskich wyrzutni Patriot (producent Raytheon) z zapasem precyzyjnych pocisków (Lockheed Martin), czyli oręża dla II fazy przeciwrakietowej tarczy Wisła wyceniane na ponad 15 mld dol., nie ma w historii MSPO precedensu. A to niejedyne zakupy, które zostaną na tej imprezie potwierdzone umowami. MON listę przygotowywanych zamówień otacza dyskrecją, ale w kuluarach trwa licytacja, ile kolejnych miliardów szykuje armia na pilne uzupełnienie arsenałów. Już wiadomo, że pokazy w Kielcach z koreańską reprezentacją w roli głównej będą rekordowe."

WP.pl :"Rustem Umerow to nowy szef MON Ukrainy. Tatar z Krymu z kontaktami" "41-letni Rustem Umerow, który ma zostać nowym ministrem obrony Ukrainy, uważany jest za urzędnika państwowego o solidnej reputacji; w czasie obecnej wojny brał udział w kluczowych negocjacjach, m.in. dotyczących eksportu zboża ukraińskiego przez Morze Czarne i wymiany jeńców.Rok temu, we wrześniu 2022 r., Umerow objął obecne stanowisko - szefa Funduszu Mienia Państwowego Ukrainy. Jak zauważa agencja Reutera, Umerow jest Tatarem Krymskim. Urodził się w 1982 roku w Samarkandzie. Umerow jest absolwentem Akademii Zarządzania w Kijowie ze specjalnością gospodarka i finanse. Jak podał portal NV.Ua, w latach 2004-13 Umerow pracował w biznesie i założył własną firmę inwestycyjną. Od 2007 roku był doradcą przywódcy Tatarów Krymskich Mustafy Dżemilewa. W 2019 roku został wybrany do Rady Najwyższej (parlamentu Ukrainy).Jego nazwisko jako przyszłego ministra obrony pojawiło się w mediach ukraińskich w sierpniu br. Według ukraińskiego magazynu "Forbes" przez trzy miesiące szukano kandydata, który zadowoliłby zarówno władze w Kijowie, jak i obywateli i partnerów międzynarodowych Ukrainy. Jeden z deputowanych, Jarosław Żeleźniak, podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że Umerow "spędził rok na stanowisku" szefa Funduszu Mienia Państwowego i był to "rok bez skandali, natomiast z rekordowym rezultatem dla funduszu". Gdy wiosną 2022 r. doszło do negocjacji ukraińsko-rosyjskich, Umerow był - jeszcze jako parlamentarzysta - członkiem delegacji ukraińskiej. Rozmówcy "Forbesa" opisują Umerowa także jako człowieka szanowanego w krajach arabskich. Jednocześnie, jako szef Funduszu Mienia Państwowego, utrzymywał stałe kontakty z ambasadami i biznesem krajów zachodnich - UE i Stanów Zjednoczonych."

Reklama

WP.pl :"Biją Rosjan na głowę. Jeńcy wszystko wygadali" "Kreml nie chce przyznać się, że prowadzi wojnę, bo to wielki problem w przypadku ogłoszenia powszechnej mobilizacji. Dlatego władze obchodzą prawo, ogłaszając częściową mobilizację. Rosyjska armia stanęła jednak pod ścianą. Coraz bardziej odczuwalny jest brak wyszkolonych ludzi. Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej mocno przeliczyły się, ruszając na wojnę z Ukrainą. Już po czterech miesiącach walk pojawiły się uzupełnienia przysłane z garnizonów z wewnątrz Federacji. Byli to żołnierze kontraktowi i poborowi, którzy odbywali zasadniczą służbę wojskową. Wyposażono ich w umundurowanie, jakie znajdowało się na stanie jednostek. Często niekompletne, niepasujące do siebie albo przestarzałe. Po krwawej bitwie o Siewierodoneck i Łysiczańsk wczesną jesienią 2022 roku Rosjanie stanęli przed krytycznym brakiem żołnierzy. Straty przekroczyły najśmielsze szacunki. W rezultacie rosyjskie władze przeprowadziły częściową mobilizację, która wyhamowała postępy Sił Zbrojnych Ukrainy i nie pozwoliła Kijowowi wyzwolić nowych terytoriów. Wówczas na froncie w coraz większym stopniu zaczęli pojawiać się także najemnicy z grupy Wagnera - w tym skazańcy z kolonii karnych, którzy w zamian za amnestię zdecydowali się walczyć. Po buncie Prigożyna wielu z nich "dobrowolnie" przeszło do regularniej armii. Żołnierze powołani w jesiennej fali mobilizacji byli bardzo słabo wyszkoleni mimo zapowiedzi rosyjskiego dowództwa, że będą oni znakomicie przygotowani do działań na froncie. W rzeczywistości nie przechodzili ćwiczeń zgrywających pododdziały, a wprost z komend mobilizacyjnych byli wysyłani na front. Rekordzista dostał się do niewoli zaledwie dwa dni po zmobilizowaniu. Według ostrożnych szacunkach Rosjanie w ciągu pół roku od jesiennej mobilizacji mogli stracić ok. 20 tys. Żołnierzy, licząc zabitych, rannych i zaginionych. W ciągu kolejnego półrocza na front coraz częściej trafiali żołnierze, którzy zostali powołani do odbycia zasadniczej służby wojskowej, choć Putin obiecywał, że do tego nie dojdzie. Mimo to nie osiągnęli niemal żadnych sukcesów. Z Moskwy dochodzą głosy, że niedługo pod broń zostanie powołana kolejna partia rezerwistów. W tej chwili Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej liczą nieco ponad milion żołnierzy. W rezerwie znajduje się ponad 25 mln mężczyzn. Przynajmniej w teorii, bowiem w znakomitej większości zły stan zdrowia nie pozwala im na aktywną służbę. Na Kremlu uznano, że armia jest zbyt mała liczebnie, aby sprostać wymaganiom. Atakując Ukrainę, Rosjanie całkowicie odsłonili się na Dalekim Wschodzie. Musieli ściągnąć niemal całe swoje kontyngenty z Karabachu i Syrii. Dlatego Moskwa zaczęła szukać innego wyjścia. Prowadzenie wojny na wyczerpanie, duże straty frontowe oraz braki odpowiedniego materiału ludzkiego wymusiły poszukiwanie odpowiedniego rozwiązania. Pod koniec stycznia tego roku Kreml postanowił znacznie zwiększyć liczebność Sił Zbrojnych. Nie dzieje się to jednak poprzez zakontraktowanie nowych żołnierzy zawodowych. Początkowo gen. Siergiej Szojgu, minister obrony, poinformował jedynie, że "prezydent Federacji Rosyjskiej podjął decyzję o zwiększeniu liczebności Sił Zbrojnych do 1,5 mln żołnierzy". Potem okazało się, że podniesiony został wiek poborowy do 30. roku życia. Ma to pozwolić na wyszkolenie większej liczby żołnierzy, którzy po roku zasadniczej służby wojskowej będą mogli zostać wysłani na front. Na razie będą tam trafiać obecni trzydziesto- i czterdziestolatkowie. Zwiększając limit wieku poborowych, Kreml najprawdopodobniej szykuje się na długotrwały konflikt, który będzie drenował rezerwy osobowe. Otoczenie Putina zorientowało się, że trzeba przygotować się do wojny na wyczerpanie. Ludzi do wysłania na front wystarczy, problemem może być odpowiednie wyposażenie indywidualne."

PB.pl :"Rosja próbuje rekrutować cudzoziemców i imigrantów zarobkowych" "Rosja próbuje rekrutować do oddziałów walczących na Ukrainie obywateli sąsiednich państw oraz imigrantów zarobkowych z Azji Środkowej, co jak liczy, pozwoli jej na uniknięcie mobilizacji w kraju - przekazało w niedzielę brytyjskie ministerstwo obrony. Jak poinformowano w codziennej aktualizacji wywiadowczej, od końca czerwca Rosja zwraca się do obywateli sąsiednich krajów poprzez ogłoszenia rekrutacyjne. W ogłoszeniach w internecie zaobserwowanych w Armenii i Kazachstanie oferuje 495 tys. rubli (5140 USD) na start i pensje od 190 tys. rubli (1973 USD). W północnym regionie Kazachstanu Kustanaj podjęto wysiłki rekrutacyjne, odwołując się do etnicznej ludności rosyjskiej. Co najmniej od maja tego roku Rosja zwraca się do migrantów z Azji Środkowej, by walczyli na Ukrainie, obiecując szybkie obywatelstwo i pensje w wysokości do 4160 USD. Uzbeccy migranci budujący w Mariupolu mieli podobno skonfiskowane paszporty po przyjeździe i zostali zmuszeni do wstąpienia do rosyjskiego wojska."

Reklama

Interia.pl :"Sukces Ukraińców na Zaporożu. Linia obronna Rosjan przerwana" "Siły Zbrojne Ukrainy odniosły wyraźny sukces na południowym froncie walk w trwającej kontrofensywie - poinformował gen. Oleksandr Tarnawski. Dowódca operacyjno-strategicznej grupy wojsk "Tawria" mówił o przełamaniu pierwszej linii obronnej Rosjan. W rozmowie z "The Guardian" wojskowy podkreślił, że przerwanie sił rosyjskich na jej pierwszej linii było wyjątkowo trudne ze względu na włożone w nią przygotowanie. Rosyjscy żołnierze poświęcili blisko 60 procent swoich zasobów właśnie na tzw. linii Surowikina. Zdaniem dowódcy oddziały Sił Zbrojnych Ukrainy w tym momencie znajdują się pomiędzy pierwszą a drugą linią obrony. W centrum ofensywy kończymy niszczenie jednostek wroga, które osłaniają wycofanie wojsk rosyjskich za drugą linię obrony - powiedział. Według dowódcy operacyjno-strategicznej grupy wojsk "Tawria" obecnie rosyjscy generałowie są zmuszeni do rzucenia w region walk sił rezerwowych, które znajdowały się na innych kierunkach.Ściągane są oddziały m.in. z kierunku chersońskiego oraz limanowskiego. Część oddziałów została przetransportowana bezpośrednio z terytorium Rosji.- Wróg gromadzi rezerwy nie tylko z Ukrainy, ale także z Federacji Rosyjskiej. Prędzej czy później Rosjanom zabraknie wszystkich najlepszych żołnierzy. To da nam impuls do częstszego i szybszego ataku. Mamy wszystko przed sobą - zapowiedział gen. Tarnawski."

rp.pl :"Ukraińcy nacierają na południu kraju. Rosjanie podpalają pola minowe" "j O aktualnej sytuacji na froncie informuje w swoim raporcie Instytut Studiów nad Wojną. "Ukraiński Sztab Generalny poinformował, że ukraińskie wojska prowadzą operacje ofensywne w kierunku Melitopola (zachodnia część obwodu zaporoskiego). Rosyjscy blogerzy wojskowi, którzy niedawno twierdzili, że rosyjskie wojska utrzymują pozycje w południowej części wsi Robotyne, powiedzieli, że rosyjskie wojska wycofały się z południowych obrzeży miasta na nieokreślone pozycje dalej na południe". Analitycy przekazali, że rosyjskie wojska rozrzucają łatwopalne substancje na zaminowanych polach i podpalają je granatami z dronów, próbując utrudnić Ukraińcom rozminowywanie tych obszarów.Zacytowano także pułkownika Margo Grosberga, dowódcę Estońskiego Centrum Wywiadu Sił Obronnych, który powiedział, że ukraińskie zdolności artyleryjskie są "równe lub nawet lepsze" niż siły rosyjskie i były w stanie odepchnąć rosyjskie jednostki artyleryjskie od linii frontu, uniemożliwiając im wspieranie wojsk rosyjskich."Spostrzeżenie to nie jest powszechne na całej linii frontu, ponieważ ukraińskie jednostki regularnie zgłaszają, że znajdują się pod ciężkim ostrzałem rosyjskiej artylerii, która jest celem ukraińskich bezzałogowych statków powietrznych" - przekazano w raporcie ISW."

Reklama

Zobacz również

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama