Reklama

Polityka obronna

Poniedziałkowy przegląd mediów; Kijów wrabia sojuszników w swoją korupcję; Zwrot ws. żołnierzy zakutych w kajdanki na granicy?

Autor. Генеральний штаб ЗСУ / General Staff of the Armed Forces of Ukraine/ Facebook

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Wojciech Czuchnowski, Ewa lvanova: Gazeta Wyborcza:„Bezkarne strzały na granicy „Na granicy żołnierze i funkcjonariusze będą mogli strzelać bez obawy przed karą taką zmianę przepisów proponuje MON. Jestem przerażony. To typowy projekt zrobiony naprędce, pod określoną sytuację i niestety pod publiczkę. Mamy formalnie pokój, a on pozwala na używanie broni jak w czasie wojny - mówi „Wyborczej” urzędnik MSWiA, do którego dokument trafił w ramach uzgodnień międzyresortowych. Informację o projekcie ustawy zmieniającej niektóre przepisy można przeczytać na stronach kancelarii premiera. W przyszłym tygodniu ma być procedowana przez rząd. Wg naszych źródeł „jest nacisk na szybkie wprowadzenie”. Na stronie KPRM mowa jest 0 drugim kwartale 2024 r. Czyli natychmiast. Z omówienia na stronie KPRM wynika, że resort obrony chce wprowadzić wiele przepisów, które dadzą pilnującym zapory na granicy polsko-białoruskiej większą swobodę w stosowaniu wobec migrantów środków przymusu bezpośredniego. Jednocześnie zwolnią ich z odpowiedzialności karnej np. za nieuzasadnione użycie broni palnej. Dotyczy tego pkt. 4 wspomnianego omówienia. Chodzi o „wprowadzenie do ustawy (…) Kodeks karny kontratypu przestępstwa użycia lub wykorzystania przez żołnierza lub funkcjonariusza Policji i Straży Granicznej środków przymusu bezpośredniego, broni lub innego uzbrojenia niezgodnie z zasadami, w określonych sytuacjach”. Określenie „kontratyp” oznacza, że dany czyn - będący przestępstwem - w pewnych okolicznościach nie jest bezprawny. Kwestia użycia broni wobec osób naruszających granicę państwową miałaby być ujęta w art. 25 kodeksu karnego. Mówi on w kilku punktach, że „nie popełnia przestępstwa” osoba, która użyła przemocy lub przekroczyła granice obrony koniecznej, broniąc siebie, swojego mieszkania lub działając pod wpływem strachu w sytuacji, gdy została napadnięta. Do tego artykułu byłby dołożony kolejny punkt - że nie podlega przestępstwu żołnierz, który użyje broni niezgodnie z ogólnymi zasadami, jeśli zrobi to, zapobiegając naruszeniu granicy. W praktyce dawałoby to żołnierzom 1 funkcjonariuszom ogromną swobodę w podejmowaniu decyzji o strzelaniu. I gwarantowało bezkarność, gdyby ta decyzja okazała się błędna lub nadmiarowa.”

Izabela Kacprzak, Grażyna Zawadka:Rzeczpospolita:„Szpiedzy wyszli i zniknęli „Osądzeni sabotażyści starają się uniknąć kary. Sąd zabiega o to, by zostali doprowadzeni do wiezienia. Troje sabotażystów działających na zlecenie rosyjskich służb, którzy mają uchylony areszt, unika odbycia kary -wynika z informacji, do których dotarła „Rzeczpospolita”. Artur M.,Yaroslav B. i Maryia M. nie trafili do więzienia. Sąd uruchomił wobec nich procedurę doprowadzenia. Zlikwidowana grupa była liczniejsza. Obecnie 12 skazanych odbywa wyroki w zakładach karnych, 13. osoba ma tam trafić w tym tygodniu. Części skazanych odsiadka skończy się w tym roku. Po odbyciu kary zostaną deportowani z Polski mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. Troje sabotażystów działających na zlecenie rosyjskich służb, którzy mają uchylony areszt, unika odbycia kary. Lubelski Sąd Okręgowy w grudniu ubiegłego roku skazał 14 z 16 oskarżonych cudzoziemców za udział w przygotowywaniu akcji dywersyjnych i sabotażowych na terenie Polski - grupa kierowana zdalnie przez „Andrieja”, najprawdopodobniej funkcjonariusza rosyjskiej FSB, obserwowała lotniska, planowała wysadzenie pociągów, a nawet zabójstwa. Wszyscy - 13 Ukraińców, dwoje Białorusinów i jeden Rosjanin - przyznali się do winy i dobrowolne poddali karze. Już na procesie dwóch z nich wycofało się z tego - ich proces będzie się toczył. Ogłaszając wyroki skazujące trzem oskarżonym na najniższe kary sąd uchylił tymczasowy areszt. Okazuje się, że żaden z nich - Artur M., Yaroslav B. i Maryia M. - do dziś nie trafił do więzienia. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, Ukrainiec Yaroslav B. zniknął z „radarów” służb -sąd wystawił za nim już w styczniu nakaz doprowadzenia do odbycia kary, a potem w kwietniu i maju - monity. Nieletni Artur M. ma nakaz doprowadzenia do poprawczaka. Zniknęła także Białorusinka Maryia M. - złożyła wniosek o warunkowe przedterminowe zwolnienie, ale do warszawskiego sądu, który miał podjąć decyzję, już nie przyszła. Ją również sąd nakazał zatrzymać i doprowadzić do więzienia. Wszyscy pozostali skazani odbywają kary odpowiada „Rz” sędzia Barbara Markowska, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. I podkreśla: „w świetle obecnie obowiązujących przepisów nie wzywa się skazanego do stawienia do odbycia kary, a każdorazowo są wydawane nakazy doprowadzenia - we wszystkich trzech przypadkach realizacja czynności doprowadzenia jest po prostu w toku”. Jacek Dobrzyński, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, przyznaje: 12 skazanych odbywa wyroki w zakładach karnych, 13. ma zostać doprowadzony w najbliższym tygodniu. Jedna osoba z siatki szpiegowskiej jest na wolności i jest poszukiwana.

Reklama

Maciej Pieczyński:Do Rzeczy:„W co Kijów wrabia sojuszników” ” W kwietniu śledczy Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy wraz z funkcjonariuszami polskiej policji przeprowadzili przeszukania w Polsce i na Ukrainie w sprawie możliwego zakupu uzbrojenia po zawyżonych cenach w okresie między kwietniem 2022 a lutym 2023 r. „Stało się to możliwe dzięki współpracy NABU i SAP (Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej - przyp. red.) z Ministerstwem Obrony Ukrainy oraz Wydziałem do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji w Warszawie w ramach mechanizmu międzynarodowej pomocy prawnej” -poinformowała służba prasowa NABU. Celem przeszukań były „ujawnienie łańcucha dostaw uzbrojenia zagranicznego oraz weryfikacja informacji o możliwym sztucznym zawyżeniu wartości (uzbrojenia) poprzez udział firm-pośredników, zarejestrowanych poza granicami Ukrainy”. Komunikat nie precyzował, kto konkretnie znalazł się pod lupą śledczych. Z informacji „Newsweeka” wynika jednak, że mogło chodzić o 16 firm, w tym m.in. Alfę - jedną z największych w Polsce firm zajmujących się obrotem specjalnym, czyli dostawami broni. Od początku inwazji rosyjskiej firma ta dostarczyła na Ukrainę sprzęt wart setki milionów euro. Najwyraźniej ukraińscy śledczy nie znaleźli żadnych dowodów, bo dwa miesiące po przeszukaniach wciąż nie wiemy nic o ich ewentualnych rezultatach. Możliwe zatem, że prawdziwym celem akcji było stworzenie wrażenia, że za nieprawidłowości w dostawach broni odpowiadają nie tyle skorumpowani ukraińscy urzędnicy czy politycy, ile polskie firmy zbrojeniowe. Dwa i pół roku po inwazji degeneracja elit rządzących nad Dnieprem jest faktem tak oczywistym, że można o nim mówić bez obawy przed posądzeniem o proro-syjskie sympatie. Kijów wypowiedział wojnę korupcji, ale na razie albo tę wojnę przegrywa, albo kolaboruje z wrogiem. Gdzieś zaginęło 40 tys. sztuk broni, które Amerykanie przekazali Ukrainie. Zamiast na front prawdopodobnie trafiły w ręce zorganizowanych grup przestępczych, w tym do albańskiej mafii. Waszyngton postawił warunek dalszej pomocy w tym zakresie: audyt dotychczasowych dostaw oraz weryfikacja, ile pieniędzy i broni zaginęło w drodze na Ukrainę. Kijów wziął się do roboty, szukając jednak winnych w krajach zachodnich sojuszników. Oprócz Polski również w Bułgarii, Rumunii i Czechach. Ukraińcy zwrócili się do służb tych krajów o pomoc w zabezpieczeniu komputerów i innych nośników danych firm, związanych z dostawami broni. Pomoc była w tych wypadkach konieczna. Ukraińscy funkcjonariusze mogą dokonywać w Polsce przeszukiwań jedynie za zgodą i przy asyście polskich funkcjonariuszy. Odmowa w tym wypadku byłaby zrozumiała. Chodzi przecież o to, że służby obcego (teoretycznie zaprzyjaźnionego, ale jednak obcego) państwa mogłyby wejść w posiadanie tajemnic sektora zbrojeniowego państwa NATO. Jak pisze Radosław Omachel z „Newsweeka”, odmówiły ABW, CBA i większość prokuratur, zgodziła się natomiast Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Kwietniowe przeszukanie to nie pierwszy raz, gdy Ukraińcy próbują znaleźć „kompromat” na Alfę. „Pieniądze na krwi. Jak niepozorna polska firma zabrała dziesiątki miliardów Siłom Zbrojnym Ukrainy” - pisał pod koniec sierpnia ubiegłego roku Roman Romaniuk z „Ukraińskiej Prawdy”. Dziennikarz udowadniał, że Alfa nie wywiązała się ze swoich zobowiązań wynikających z kontraktu zawartego z Ministerstwem Obrony Ukrainy. Według doniesień 11 tys. z 16 tys. hełmów dostarczonych przez firmę nie nadawało się do użytku. Resort obrony nie zraził się tym i dalej kupował u Alfy sprzęt. Z podobnie złym skutkiem. Za drugim razem hełmy miały w ogóle nie dotrzeć nad Dniepr, a zakupione kamizelki kuloodporne jakoby nie przeszły prób balistycznych. Generalnie, według „Ukraińskiej Prawdy”, Alfa jest dłużna Kijowowi ok. 95 mln dol. Ponadto Alfa miała też pośredniczyć w zakupie bułgarskiej amunicji przez ukraińską państwową spółkę Prohres, zajmującą się importem broni. Amunicja ta miała być kupowana po zawyżonych cenach. Polska firma stanowczo odpierała zarzuty. Przedstawiciele Alfy zapewnili, że ukraińscy dziennikarze nie zadali sobie trudu, aby się z nimi skontaktować i poznać ich wersję. Opowieść o podejrzanych interesach Kijowa z polskim przedsiębiorstwem została wielokrotnie i bezkrytycznie powielona przez media - najpierw nad Dnieprem, następnie nad Wisłą. Co więcej, wielce prawdopodobne, że Ukraińcy mijają się z prawdą. Twierdzą bowiem, że Alfa nie dostarczyła hełmów. Tymczasem według doniesień polskich mediów ukraińskie Ministerstwo Obrony zamówiło i zapłaciło za 20 tys. hełmów, ale ich nie odebrało. Ponoć nie jest to odosobniony przypadek. Alfa jest jedną z trzech firm, które o podobnych sytuacjach opowiedziały „Newsweekowi”. Ukraińcy mieli sugerować, że problemy da się rozwiązać za drobną opłatą.”

Waldemar Skrzypczak:Wprost:„Magiczne zgranie bojowe” „Przez osiem lat armia się rozwijała. Praktycznie jej rozwinięcie polegało głównie na masowym przepuszczaniu przez szeregi różnych formacji, głównie WOT, rzeszy ochotników, z których dzisiaj w armii zostało maksymalnie do 20-25 proc. Rotacja była i jest bardzo duża. To dramat, bo nie uzyskano znaczącego poziomu wzrostu zdolności bojowej wojsk. Wszystkich, WOT też. Kadry, na jakie PiS postawił, nie sprawdziły się poza „szturmem” na ścianki jako tło dla polityków. Wielu doskonałych i sprawdzonych oficerów usunięto z armii jako zbyt merytorycznych i nie ulegających wizjom politycznym Macierewicza i Błaszczaka. A generalnie ich podpowiadaczom w mundurach wojskowych raczej nie legitymujących się doświadczeniem szkoleniowym. Z braku strategii budowy armii zmarnowano ogromny potencjał ludzki i liczony zapewne w miliardy budżet MON, który można było lepiej spożytkować. Propaganda PiS -u poległa w obliczu walki o liczbę żołnierzy, a nie o ich poziom. Z kolei szkolenie wojsk leżało odłogiem, bo trudno szkolić nieukompletowane do etatu pokojowego pododdziały dodatkowo obarczone nieustanną „wędrówką” żołnierzy pomiędzy jednostkami dla sukcesów propagandowych. I chyba najbardziej w tym dziwi fakt, że elity dowódcze nie uświadomiły politykom czym jest wyszkolenie i zgranie bojowe. Czy to był wynik braku odwagi czy walka o gwiazdki i stanowiska? Historia to oceni. Dla szkolenia w polskich warunkach istotna jest nauka działań we wschodnioeuropejskim teatrze działań wojennych. A nasza strefa klimatyczna, w odróżnieniu od Iraku czy Afganistanu, charakteryzuje się CZTEREMA NIEPRZEWIDYWALNYMI często porami roku. O czym zdaje się zapomnieli doradcy amerykańscy działający w Ukrainie. Stąd programy szkolenia wo sk, szczególnie operacyjnych powinny obfitować w tematy które nauczą i wydoskonalą zdolności do działania w każdych warunkach w każdej z pór roku typowych dla naszego kraju. Dlatego w tradycji szkoleniowej uczącej rzemiosła wojskowego realizowano między innymi zimowe czy letnie szkoły ognia. Bo przecież warunki prowadzenia działań latem a zimą są diametralnie różne. A okresy jesieni czy wiosny są zawsze trudnymi w działaniu wojsk, ograniczając bardzo ich manewrowość. Autorzy programów szkolenia wojsk muszą uwzględniać te czynniki, które wkomponowują w treści szkoleniowe dla poszczególnych etapów szkolenia i zgrywania pododdziałów. A zasadniczym czynnikiem determinującym zakres szkolenia jest czas, który w ocenie autorów programów musi być wystarczający dla osiągnięcia wymaganego zgrania bojowego poprzez realizację opisanych szczegółowo treści tematów.|

Radosław Omachel:Newsweek:„Strzelać nie kazano” „Nasza zbrojeniówka produkuje rocznie tyle pocisków, ile Rosja wystrzeliwuje w Ukrainie w trzy dni. Nadrobienie zaległości zajmie dekadę. Teraz jeszcze ćwiczenia w Drawsku, potem urlop, Mazury, wiadomo, a od początku sierpnia to już przygotowania do defilady w stolicy mówi żołnierz z 16-letnim stażem w wojskach pancernych. W rocznicę Bitwy Warszawskiej i w Święto Wojska Polskiego ulicami Warszawy znów przejadą wypucowane rosomaki, raki, abramsy, leopardy, kraby, nad głowami widzów przelecą F-16 i black hawki. A politycy na oficjalnych wystąpieniach piać będą z zachwytu nad stanem polskiej armii. Fajnie pokazać się ludziom na ulicach, ale od ględzenia polityków zawsze bolą zęby. Przecież wiedzą, jak jest. Powinni wiedzieć dodaje nasz rozmówca.W jednej z telewizyjnych debat przed ostatnimi wyborami polityk Konfederacji Konrad Berkowicz próbował przekonywać, żeby nie obrażać się na Putina, bo przecież kupowanie tanich rosyjskich węglowodorów to czysty zysk. Przy okazji powiedział jednak też coś sensownego - że po dwóch dekadach rządów PO i PiS polski przemysł zbrojeniowy produkuje rocznie tyle amunicji, ile Rosja wystrzeliwuje na Ukrainę w trzy dni. Irracjonalna na pozór teza okazała się prawdziwa. Tej zimy, jak donosiły dobrze poinformowane amerykańskie media, na Ukrainę spadało nawet 10 tys. pocisków artyleryjskich dziennie. Tymczasem moce produkcyjne, jak przyznał w ubiegłym roku prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej, to góra 30-40 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej rocznie. Polska nigdy pod tym względem nie przodowała, ale wyjątkowo bolesne w skutkach były oszczędności poczynione za czasów Bohdana Klicha na stanowisku szefa MON. Międzynarodowy kryzys finansowy spustoszył finanse państwa, wojna wydawała się odległa i dla oszczędności resort obrony ograniczył żołnierzom ćwiczenia strzeleckie do minimum. Skutek był taki, że stany magazynowe się zgadzały, ale wojsko przestało zamawiać nowe dostawy amunicji. Niewielka już wtedy produkcja zamarła.”

Reklama

Katarzyna Romik: gazeta.pl:„Brytyjski wywiad ujawnia: Rosja potrzebuje pieniędzy. Podatki w górę” „Rosja podnosi podatki, aby móc finansować rosnące wydatki, szczególnie związane z wojną w Ukrainą - wynika z najnowszego raportu brytyjskiego resortu obrony. Wzrost danin ma dostarczyć do budżetu dodatkowe dziesiątki miliardów dolarów. Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii opublikowało najnowszy raport w niedzielę 16 czerwca. Wynika z niego, że Rosja potrzebuje pieniędzy. Żeby dalej prowadzić wojnę z Ukrainą i pokrywać rządowe wydatki, władze w Moskwie podniosą w 2025 roku podatki. „Dodatkowe dochody wygenerowane głównie przez podwyżkę podatku dochodowego od osób prawnych prawie na pewno zostaną wykorzystane do sfinansowania rosnących wydatków rządowych” - poinformował brytyjski wywiad. Zdaniem analityków wzrost obciążeń podatkowych dla przedsiębiorstw „prawie na pewno ograniczy przyszłe inwestycje i rozwój sektorów niezwiązanych z przemysłem zbrojeniowym”. Najwyższa stawka podatku dochodowego ma wzrosnąć z 15 aż do 22 proc. Federacja Rosyjska spodziewa się, że w 2025 roku zmiany stawek zapewnią dodatkowe wpływy budżetowe w wysokości ok. 29 mld dolarów. Brytyjczycy w swojej analizie wskazali również, że wydatki rządowe w 2024 r. wzrosną o ok. 15 proc. w porównaniu z 2023 r. Ta tendencja utrzyma się z kolejnym roku, ponieważ wzrastać będą wydatki na obronność, cele socjalne i infrastrukturalne. Wywiad ocenia, że „sektory wojskowe z dużym prawdopodobieństwem zmonopolizują znaczną część dostępnych zasobów siły roboczej”. Główne tezy raportu brytyjskie Ministerstwo Obrony opublikowało na platformie X.”

Izabela Alberczyk: gazeta.pl:„Zwrot ws. żołnierzy zakutych w kajdanki na granicy? „A pisałem, że niektórzy będą połykali języki” „Przemysław Wipler ujawnił nieznane dotąd informacje na temat okoliczności zatrzymania żołnierzy służących na polsko-białoruskiej granicy. To nie był pierwszy raz użycia w sposób nieprawidłowy broni przez tych żołnierzy - powiedział polityk. „Wszystko to zmienia zasadniczo obraz sprawy. A pisałem, że niektórzy będą połykali języki” - napisał dziennikarz Konrad Piasecki. Jednym z tematów w niedzielnym wydaniu programu „Kawa na Ławę” w TVN24 były przepisy określające okoliczności zwolnienia z odpowiedzialności karnej żołnierzy w przypadku użycia przez nich broni na granicy. Inicjatywę Ministerstwa Obrony Narodowej zapoczątkowało zatrzymanie wojskowych, którzy w marcu oddali strzały ostrzegawcze w kierunku imigrantów próbujących przedostać się z Białorusi na terytorium Polski. Portal Onet opisywał, że w efekcie zdarzenia trzech żołnierzy wyprowadzono w kajdankach. Pomimo że od incydentu minęło kilka miesięcy, w sprawie pojawiły się nowe informacje. Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy była omawiana podczas poniedziałkowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Uczestniczył w niej m.in. poseł Konfederacji Przemysław Wipler, który poinformował w niedzielę w TVN24, że Władysław Kosiniak-Kamysz udzielił „bardzo szczegółowych i klarownych wyjaśnień dotyczących tej sprawy”. Wsparł go, opowiadając również bardzo szczegółowo o tym, pan generał Kukuła i szef Straży Granicznej powiedział polityk. Wipler dodał również, że zdarzenie udokumentowano na nagraniach z czterech kamer oraz wskazano okoliczności i kontekst zatrzymania. (Powiedziano - red.), że to nie był pierwszy raz użycia w sposób nieprawidłowy broni przez tych żołnierzy, tych konkretnych żołnierzy, że ich koledzy się bali, bo oni strzelali w kierunku nie tylko wycofującej się grupy osób, które forsowały granicę, które już się wycofywały i już były po stronie białoruskiej, ale też w kierunku, w którym byli ich koledzy żołnierze i funkcjonariusze Straży Granicznej. Więc strzały były między żołnierzami i oni powiedzieli, że mają problem ze służeniem z ludźmi, którzy strzelają w ich kierunku. To jest istotna i dosyć ważna rzecz. Tam takich drobnych szczegółów było wiele - powiedział poseł Konfederacji.”Zatrzymani przez Żandarmerię żołnierze strzelali w sytuacji niestanowiącej dla nich zagrożenia, strzelali w kierunku migrantów, a na linii strzału byli też inni żołnierze i strażnicy graniczni. I to stanowiło powód ich zatrzymania” - napisał prowadzący program Konrad Piasecki. „Wszystko to zmienia zasadniczo obraz sprawy, i czyni 95 procent komentarzy po info o zatrzymaniu, kompletnie nieuprawnionymi. A pisałem, że niektórzy będą połykali języki” - dodał. O „przekroczeniu uprawnień przez żołnierzy” oraz „nieznajdowaniu się w sytuacji zagrażającej ich życiu” informowała również wcześniej Prokuratura Krajowa.”

pb.pl:„Chiński gigant chce kupić udziały w brazylijskim koncernie produkującym rakiety” „Państwowy chiński koncern Norinco chce kupić 49 proc. udziałów w firmie Avibras Aerospacial, która jest czołowym brazylijskim producentem ciężkich systemów uzbrojenia, w tym pocisków i rakiet - podał w sobotę dziennik „Folha de Sao Paulo”, powołując się na anonimowe źródła. Źródła wojskowe i rządowe gazety poinformowały, że dokument z taką deklaracją chińskiej firmy dotarł w czwartek do ministerstwa obrony Brazylii. Kierownictwo Avibras odmówiło komentarza w tej sprawie. Wcześniej negocjacje z borykającym się z trudnościami finansowymi brazylijskim koncernem prowadziła australijska grupa DefendTex, ale – jak poinformowała gazeta „Folha de Sao Paulo” – wycofała się ona z planów zakupu z powodu kłopotów z uzyskaniem pożyczki od rządu Australii. Źródło dysponujące wiedzą w sprawie tych negocjacji powiedziało gazecie, że drugim powodem wycofania się Australijczyków było stanowisko brazylijskiego rządu, który nie chce zezwolić na wysyłanie broni do atakowanej przez Rosję Ukrainy. Według rozmówców dziennika głównym krótkoterminowym celem australijskich inwestorów miała być produkcja i sprzedaż pocisków kalibru 122 mm, powszechnie używanych na obszarze poradzieckim, w tym na Ukrainie. Avibras jest głównym krajowym dostawcą pocisków i rakiet dla brazylijskiej armii. Państwowa chińska korporacja Norinco jest natomiast jednym z głównych producentów broni dla chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, a jej wyroby eksportowane są też za granicę, między innymi do krajów afrykańskich. W marcu 2023 roku portal Politico twierdził, że Norinco wysłało do Rosji karabiny szturmowe, ale Biały Dom ocenił, że nie były one przeznaczone do wykorzystania na polu walki, zaś transakcje były wynikiem porozumień zawartych jeszcze przed wojną. Brazylijski minister obrony Jose Mucio Monteiro poinformował w czwartek, że zagraniczna firma wyraziła zainteresowanie rozpoczęciem negocjacji z Avibrasem, ale nie podał jej nazwy – napisała „Folha de Sao Paulo”.”

Reklama
Reklama

Komentarze (11)

  1. TIGER

    Niech Polska ściągnie imigrantów (jak? Nie wiem) i wyśle na granicę z Białorusią

  2. Chyżwar

    Zwrot w sprawie żołnierzy? Niech się łoś z konfy sam doszkoli i obróci. Tak samo, jak Kosiniak-Kamasz. O kogo bowiem tu chodzi? O kierowcę, celowniczego albo dowódcę czołgu. Czyli o fachowców od innych spraw, którzy nie mają bladego pojęcia o tym, co należy robić w takiej sytuacji, jak ta na białoruskiej granicy.

  3. pawelv

    Kompromitacja sądów . Sąd zwolnił troje rosyjskich szpiegów członków grupy dywersyjnej działającej w Polsce , którzy mieli wyroki do odsiadki . Ruskie szpiegi nie stawili się grzecznie do odbycia kary ,( bo sąd pozwolił być im do tego czasu na wolności i ich zwolnił ) a po prostu się gdzieś ulotnili . Nasze slużby mogą teraz szukać wiatru w polu , a sąd oczywiście za nic nie odpowiada bo to szpiedzy nie postąpili zgodnie z prawem , a sąd jest czysty.

    1. Adzio

      I to jest nasza odpowiedź na totalitaryzm. Mówimy im, spójrzcie, jakie wolności. Wy też możecie tak mieć. I jeszcze dwadzieścia lat i ich przekonamy

  4. Romaner

    Jesteśmy w stanie wojny hybrydowej z Rosją i Białorusią. A wysyłanie do nas migrantów to jej element.

  5. GB

    Pojawiłsie filmik z ukraińskiego drona na którym widać jak ruski woz systemu OPL Strieła 10 strzela do tego drona i chybia. Ale ciekawy jest opis do tego filmiku, otóż Ukraincy podają że dron należał do 14 samodzielnego pułku bezzałogowców. Ja pierwszy raz spotykam się z informacją że Ukraincy mają już jednostki bezzalogowcow na poziomie samodzielnych pułków.

  6. user_1050711

    re: Bezkarne strzały. Ostatnio usiłuje się nam wmawiać, że czarne jest białe, a białe czarne. Frontex ma być od zwożenia nielegalnych migrantów, zamiast bronienia im dostępu itd... Nie dawajmy się omotać. Karać należy świadomych przestępców, a nie osoby broniące im dostępu. Zwłaszcza jeśli obrońcy działają w zgodzie z procedurą uprzedniego ostrzeżenia o użyciu broni. Wnioski azylowe składać trzeba w konsulatach lub na przejściach granicznych, nie po popełnieniu przestępstwa. Popełnienie przestępstwa winno wykluczać z możliwości złożenia wniosku azylowego. Uchodźcą wojennym jest się tylko do pierwszego bezpiecznego kraju. KE i PE wszystkiemu temu usiłują właśnie zaprzeczać, ale nie dajmy się zwariować.

    1. sprawiedliwy

      Wlasnie trudno to pojac. Wsztsko jest tak do gory nogami ze szok

  7. Sebseb

    „Ukraińska Prawda” pomawia polską firmę - czemu mnie to nie dziwi… Dobrze, że ten temat poruszacie.

    1. sprawiedliwy

      10% nawet mniej wychdzi tego

  8. GB

    Żołnierze ukr 95 Brygady za pomocą ppk Stugna zestrzelili ruski Ka-52. Jest filmik.

    1. GB

      To jednak stary filmik, tylko jakoś w nowej wersji.

    2. Buczacza

      GB z tego wynika, że to już nie pierwszy raz... Tym niemniej respekt i szacunek....

  9. MC775

    Jakiś tydzień temu podrzuciłem ten temat o korupcji na Ukrainie w kontekście zakupów sprzętu w Polsce i o polskiej prokuraturze, która pozwoliła wejść Ukraińcom do polskiej firmy. Oczywiście od razu pod moim postem pojawiły się sceptyczne komentarze, jakoby Ukraińcy byli tacy święci. Dodam, że ze wszystkich wymienionych w artykule krajów tylko Polska prokuratura zgodziła się na wejście obcych służb do rodzimej firmy. Teraz wychodzi jeszcze temat 40 tys. sztuk zaginionej broni… to można wyposażyć małą armię a to wszystko dzieje się tuż przy naszej granicy. Praworządnym Polakom utrudnia się dostęp do broni a zaraz każdy bandyta będzie w nią wyposażony za marne grosze. Ciekawe co jeszcze Ukraińcom „zaginęło”.

  10. Ma_XX

    Wojna kiedyś się skończy a problem z bronią dopiero się zacznie!

  11. DanielZakupowy

    "Mamy formalnie pokój, a on pozwala na używanie broni jak w czasie wojny" Problem w tym, że stan formalny nie odpowiada stanowi faktycznemu bo de facto to nie mamy ani stanu wojny, ani pokoju, a stan kryzysu. A to, że rzeczywistość prawna od kilku lat nie jest w stanie dogonić stanu faktycznego to wina m.in. właśnie takich urzędników :/

Reklama