Obrona w Europarlamencie. Dworczyk: kierować pieniądze do polskiego przemysłu

Autor. Defence24.pl
„Jeżeli już zaciągamy kredyty na poziomie europejskim, to sprawmy aby były one inwestycjami również w nasz przemysł zbrojeniowy i jego dywersyfikację” - mówi w rozmowie z Defence24.pl Michał Dworczyk, wiceprzewodniczący komisji bezpieczeństwa i obrony Parlamentu Europejskiego (SEDE).
Mariusz Marszałkowski: Panie Ministrze, został Pan wiceprzewodniczącym komisji bezpieczeństwa i obrony PE (SEDE). Jakie stawia Pan sobie cele w nowej roli i jakie są Pana priorytety jeżeli chodzi o prace komisji?
Michał Dworczyk, wiceprzewodniczący komisji bezpieczeństwa i obrony Parlamentu Europejskiego (SEDE): Traktuję to jako poważne zobowiązanie, z uwagi na fakt, iż to pierwsza kadencja, w której SEDE została wyodrębniona jako osobna komisja, zaś ambicje państw europejskich w dziedzinie obronności wyraźnie wzrastają. Cieszy mnie również wybór przez aklamację przez koleżanki i kolegów z wszystkich grup politycznych. Jako Parlament Europejski mamy do wykonania ważną rolę w kontrolowaniu Komisji Europejskiej. Tak postrzegam swoją rolę jako osoby reprezentującej w SEDE interes Polski oraz frakcji ECR - ochrona kompetencji rządów narodowych i ideałów chrześcijańskich ojców założycieli wspólnoty europejskiej. Poszukiwali oni gruntu do korzystnej dla wszystkich współpracy ekonomicznej państw członkowskich, odrzucając tendencje federalistyczne.
Przełóżmy to na temat bezpieczeństwa: dzisiaj, gdy wielu polityków zaczyna świadomie omijać traktaty, mówić o „europejskich mechanizmach obronnych” i „strategicznej autonomii”, chcę przypominać, że architektura bezpieczeństwa europejskiego powinna się opierać na sprawdzonych fundamentach: NATO, strategicznym sojuszu z USA i suwerenności państw narodowych w dziedzinie obronności. Oczywiście warto dyskutować o redystrybucji części funduszy europejskich np. w celu wsparcia mobilności wojskowej czy rozwoju zbrojeniówki - róbmy to jednak w sposób racjonalny, nie narzucając przy okazji ideologii eurofederalizmu. Unia Europejska powinna wspierać bezpieczeństwo państw członkowskich, a nie wykorzystywać czas zwiększonego zagrożenia do pełzającego pozbawiania ich suwerenności.

Jak dzisiaj wygląda konsensus w PE w kontekście obrony i bezpieczeństwa? Czy politycy są zgodni w identyfikowaniu zagrożeń dla Europy?
Niewątpliwie od 2022 r. niemal wszyscy patrzą bardziej realistycznie na agresywną politykę Rosji. Ogólnie, spojrzenie na arenę globalną staje się trzeźwiejsze. Jednocześnie, różnice w kulturach strategicznych wynikające z położenia geograficznego czy potrzeb energetycznych wcale nie zmieniły się aż tak bardzo.
Bazując na tym co mówiłem wcześniej: pamiętajmy, że najważniejszym forum porozumienia w dziedzinie bezpieczeństwa było w naszym regionie NATO. Oczywiście jego skład różni się od UE, zaś rola w ostatnich dekadach ewoluowała, niemniej nadal to Sojusz potwierdza szereg wzajemnych zobowiązań USA, Kanady, Wielkiej Brytanii i znaczącej części państw UE. NATO jest cały czas witalne i realnie wpłynęło na nasze środowisko bezpieczeństwa dzięki szybkiemu włączeniu Szwecji i Finlandii w swoje szeregi.
Wracając do kwestii europejskich i PE: uważam, że na poziomie SEDE musimy przede wszystkim zadbać nie o budowanie kolejnego forum dialogu na rzecz budowania wspólnej perspektywy na kwestie bezpieczeństwa… Naszym podstawowym celem jest dopilnowanie odpowiedniej jakości wspólnotowej polityki w zakreślonym obszarze. W ostatnich latach państwa członkowskie postanowiły zwiększyć wysiłki na rzecz wsparcia przemysłów obronnych, wybranych interwencyjnych zakupów uzbrojenia czy programów badawczo-rozwojowych na rzecz obronności. Jednocześnie w KE nasiliła się tendencja do ignorowania PE w tej dziedzinie, czemu SEDE powinno aktywnie przeciwdziałać. W końcu to Parlament posiada legitymację polityczną pochodzącą z bezpośredniego wyboru, nie Komisja.

Często mówi się o rozbieżnościach w patrzeniu na bezpieczeństwo w Europie – nasz kontynent nie jest jednolity w tej materii, choćby ze względów geograficznych. Jak możemy przekonywać partnerów z południa i zachodu, aby uświadomić im skale zagrożenia płynącego ze wschodu?
Na wiele sposobów, ale kluczowe wydają mi się trzy:
Po pierwsze, podkreślając, że sytuacja zaszła już daleko i nie ma powrotu do business as usual z Rosjanami. Stopień zależności Rosji od Chin, przejścia rosyjskiej gospodarki na mechanizmy wojenne, nastawienia na rozbudowę sił zbrojnych za wszelką cenę i - według naszych standardów - przerażające upowszechnienie w społeczeństwie wartości wychwalających agresywny imperializm, to wszystko pokazuje, ze Moskwa nastawia się na długoterminową konfrontację. Droga na skróty, np. pompowanie rozwoju gospodarczego dzięki tanim kopalinom ze wschodu jest już naprawdę zasypana. Jeśli sami Rosjanie w ten sposób postrzegają sytuację, to tym bardziej my musimy się gotować na długie lata zarządzania kryzysowego.
Czytaj też
Po drugie, akcentując coraz liczniejsze powiązania między sytuacją w szeroko pojętym wschodnim i południowym sąsiedztwie UE i NATO. Oznacza to również konieczność zwiększenia naszej wrażliwości na problemy związane z destabilizacją sytuacji na Bliskim Wschodzie czy w Afryce Północnej. Rosja w ostatnich latach pokazała, że nie przepuszcza okazji aby wykorzystać wojny domowe w Libii czy Syrii. Jej interwencje miały istotny wpływ na pogorszenie sytuacji i np. zwiększenie fali migracyjnej nachodzącej liczne państwa europejskie.
Po trzecie, spójrzmy na rosnącą aktywność rosyjskich służb specjalnych w zakresie aktów sabotażu, użycie kryminalistów do działań dywersyjnych i szpiegowskich czy morderstw na wybranych osobach. Moskwa już od dłuższego czasu traktuje państwa zachodnioeuropejskie podobnie jak Europę Środkową. To powinno z kolei zbliżać naszą percepcję tego, jak agresywnej polityce aktywnie przeciwdziałać.
Mówimy o rozbieżnościach w Europie, ale często też wewnątrz polskiej sceny politycznej są spory o to jak powinien wyglądać nasz model bezpieczeństwa. Czy wewnątrz polskiej sceny, z Pana obserwacji i doświadczenia pracy w PE, istnieje jeden głos?
Na pewno nie w takim stopniu jak powinien. Mamy w tej kwestii sporo do nadrobienia względem państw zachodnioeuropejskich czy skandynawskich. Liczę, że jeszcze w tej kadencji uda się nieco zwiększyć poziom koordynacji działań, szczególnie w tak kluczowych sprawach jak interesy polskiej zbrojeniówki. Moje biuro, w miarę naszych możliwości, pozostaje otwarte na współpracę z najważniejszymi interesariuszami. Przykładem tego są np. konsultacje ze spółkami polskiego przemysłu obronnego, zarówno państwowymi, jak i prywatnymi, które zorganizowaliśmy w sprawie EDIP.

Europa deklaruje zwiększenie wydatków na obronność. Mamy różne programy, które mają umożliwić zwiększenie zakupów zbrojeniowych w Europie. Jaki jest Pana pogląd na te programy? Czy to rzeczywista odpowiedź na wyzwania? Jak wpłyną one na nasze bezpieczeństwo?
W obecnie proponowanej skali jest to jednak tylko cząstkowa odpowiedź na czekające nas wyzwania, zaś więcej będzie można powiedzieć po rozdysponowaniu środków w ramach SAFE i szczegółowej analizie realnych beneficjentów tej inicjatywy. Obawiam się jednak, że nawet przy pozyskaniu przez rząd RP środków w kwocie odpowiadającej zapowiedziom (100-120 mld PLN) zostaną one przeznaczone głównie z korzyścią dla tradycyjnych największych graczy w Europie – tzn. dużych zachodnich koncernów zbrojeniowych. Mam nadzieję jednak, że się mylę i zyskają również polskie spółki, zarówno prywatne jak i państwowe. Jeżeli już zaciągamy kredyty na poziomie europejskim, to sprawmy aby były one inwestycjami również w nasz przemysł zbrojeniowy i jego dywersyfikację.
Dziękuję za rozmowę.
Thorgal
Co pan osiągnął? Wziąłem kredyt na poziomie Europejskim XD