- Analiza
- Wiadomości
Morski Apache. Nowy problem dla rosyjskiej Floty Bałtyckiej
Śmigłowce Apache mogą być bez problemu wykorzystywane do zwalczania niewielkich rosyjskich jednostek nawodnych. Pozwoli to zaoszczędzić cenne rakiety przeciwokrętowe NSM z nadbrzeżnych dywizjonów rakietowych i jednocześnie przyśpieszy reakcję na rosyjską morską dywersję z wykorzystaniem szybkich łodzi szturmowych.

Autor. Royal Navy
Niewielka odległość Obwodu Królewieckiego od ważnych instalacji w pasie nadmorskim powoduje, że zagrożenie dywersją i sabotażem od strony morza staje się bardzo realne. Na wodzie nie da się bowiem postawić płotów i zapór z drutu kolczastego, a jedynym zabezpieczeniem staje się system radiolokacyjnego i optoelektronicznego nadzoru, jaki na szczęście został zbudowany przez Morski Oddział Straży Granicznej, Urzędy Morskie i Marynarkę Wojenną.
Jednak samo wykrycie zbliżających się łodzi szturmowych nie jest aż takim problemem, jak skuteczne zareagowanie na ich atak – ze zniszczeniem zagrożenia włącznie. Straż Graniczna nie posiada do tego jak na razie odpowiednich środków siłowych, stąd zadanie skutecznej odpowiedzi powinno spaść na Siły Zbrojne RP, w tym przede wszystkim Marynarkę Wojenną. Problem jest w tym, że poza okrętami nasze siły morskie nie mają szybkich łodzi zdolnych do walki z ich niewielkimi, uzbrojonymi, opancerzonymi i bardzo szybkimi odpowiednikami z Federacji Rosyjskiej.

Autor. U.S. Navy/Thomas Joyce
Dodatkowo prędkość środków pływających jest najczęściej zbyt mała, by dogonić dywersantów uciekających z prędkością ponad 50 węzłów. Sprawę niewątpliwie rozwiąże pojawienie się śmigłowców uderzeniowych AH-64 Apache, które bardzo szybko (z lotniska w Pruszczu Gdańskim w ciągu pół godziny) mogą pojawić się nad zaatakowanym akwenem i posiadanym uzbrojeniem precyzyjnym definitywnie "rozwiązać" problem. Dodatkowo ta reakcja jest możliwa z bezpiecznej dla helikopterów odległości i najczęściej bez potrzeby wylotu poza linię brzegową.
W tego rodzaju operacjach niewątpliwie pomaga wyposażenie śmigłowców Apache, w tym ich system obserwacji. Standardowo składa się on z umieszczonej na dziobie głowicy optoelektronicznej dostarczającej informacje do kompleksu celowniczo-obserwacyjnego M-TADS/PNVS (Modernized Target Acquisition Designation Sight/Pilot Night Vision Sensor). System ten pozwala na wykrywanie celów na dużych odległościach i zabezpiecza działanie w dzień, w nocy oraz przy niekorzystnych warunkach atmosferycznych.
Zobacz też
Część śmigłowców Apache ma również radar AN/APG-78 Longbow, który umieszczono w charakterystycznej kopule nad głównym wirnikiem. Dzięki temu śmigłowiec może pozostawać ukryty za przeszkodami, uzyskując pełny obraz sytuacji poprzez wysunięcie jedynie samej anteny stacji radiolokacyjnej.
Longbow jest stacją radiolokacyjną produkowaną przez Longbow LLC, spółkę joint venture koncernów Lockheed Martin i Northrop Grumman. Radar pracuje na falach milimetrowych, co nie zapewnia dużego zasięgu (ze względu na stosunkowo duże tłumienie w tym paśmie), ale za to większą rozdzielczość od tej uzyskiwanej w pasmach centymetrowych i metrowych.

Autor. M. Dura / Defence24
Uzupełnieniem radaru Longbow jest radarowy interferometr AN/APR-48B firmy Lockheed Martin, który jest pasywnym odbiornikiem zaprojektowanym do wykrywania, precyzyjnej identyfikacji, ustalania priorytetów i lokalizacji obcych radarów z różnymi klasyfikacjami zagrożenia. Cały ten kompleks obserwacyjno-celowniczy może śledzić do 128 celów, jednocześnie naprowadzając własne rakiety na szesnaście z nich. Dzięki systemowi transmisji danych informacje o celach mogą zostać przesłane do innych śmigłowców Apache znajdujących się w pobliżu lub do naziemnych systemów ogniowych.
Radar AN/APG-78 jest zasadniczo przeznaczony do wykrywania obiektów lądowych. Jest więc przygotowany do eliminowania ech stałych, jakie są generowane przez obecność przeszkód terenowych: wzniesień, drzew, budynków, masztów itd. Jednak najnowsza aktualizacja oprogramowania radaru AN/APG-78 (Version 6.0) wykorzystywanego przez śmigłowce AH-64E Guardian pozwoliła już na prowadzenie obserwacji nad wodą w obecności zakłóceń powodowanych przez fale.

Autor. Boeing
Dzięki temu Apache uzyskały możliwość prowadzenia ataków z wykorzystaniem radaru na cele morskie, w tym na bardzo szybkie łodzie i kurty. Co ważne, wersja 6.0 pozwoliła także na podwojenie zasięgu wykrywania stacji Longbow do 16 km (bez konieczności zwiększania mocy wyjściowej nadajnika). W ten sposób radar daje pilotom możliwość monitorowania obszaru dookoła śmigłowca o powierzchni nawet 800 kilometrów kwadratowych.
Dane uzyskane z radaru można przekazać bezpośrednio do systemu M-TADS, aby od razu skierować ten system na cel i później śledzić go optycznie. Rozwiązanie to zostało sprawdzone w testach Longbow FOTE II (Longbow Follow On Test and Evaluation II) prowadzonych pod koniec 2019 r. Zgodnie z opublikowanym później sprawozdaniem, radar Longbow "z powodzeniem wykrył liczne cele naziemne i morskie w rozszerzonym zasięgu wykrywania, które zostały zaatakowane i zniszczone" pociskami wystrzelonymi ze śmigłowca AH- 64E.

Autor. M. Dura / Defence24
Już nie teoria, lecz praktyka
Co ciekawe, największe doświadczenie w wykorzystywaniu śmigłowców Apache do działań morskich mają brytyjskie wojska lądowe. Pierwsze próby tych helikopterów w prowadzeniu operacji z pokładu okrętu przeprowadzono już w 2005 r. i powtórzono je w 2009 r., wykorzystując do tego okręt desantowy HMS Ocean. Doświadczenia te okazały się przydatne, ponieważ dwa lata później, w 2011 r., cztery śmigłowce Apache AH1 należące do Korpusu Powietrznego brytyjskich wojsk lądowych przebazowano na pokład okrętu HMS Ocean, by wziąć udział w operacji Ellamy w Libii. W okresie od maja do sierpnia 2009 r. śmigłowce te wykonały około 25 misji bojowych, uderzając w ponad 100 celów naziemnych.

Autor. M.Dura
W podobny sposób działali w Libii również Francuzi. W ich przypadku do uderzeń na cele lądowe wykorzystywano jednak śmigłowce uderzeniowe Tigre, które bazowały na okręcie desantowym Tonnerre (typu Mistral). Jednak o ile Francuzi nie kontynuowali później tego rodzaju misji dla Tigre, to Brytyjczycy podtrzymali tego rodzaju zdolności. Dowodem na to są trzydniowe próby w czerwcu 2019 r. brytyjskich śmigłowców AH-64E Apache na nowym lotniskowcu HMS Queen Elisabeth.
Testy pod hasłem "Platform Ship Integration Testing" miały na celu przygotowanie okrętu do bezpiecznej obsługi, tankowania i przezbrajania tych śmigłowców na pokładzie. Brytyjczycy zwrócili tu szczególną uwagę na dobre właściwości śmigła ogonowego Apache'a, które ułatwia podchodzenie do lądowania i start z pokładu okrętów, szczególnie przy silnym wietrze.

Autor. U.S. Navy/Thomas Joyce
Amerykanie zaczęli poważnie myśleć o morskich misjach dla śmigłowców Apache dopiero w marcu 2020 r. Próby prowadzono w Zatoce Perskiej wykorzystując jako lądowisko okręt-bazę USS Lewis B. Puller (ESB 3) oraz śmigłowce AH-64E Apache amerykańskich wojsk lądowych, należące do grupy zadaniowej Task Force Saber. Zadaniem helikopterów było zabezpieczenie własnych sił okrętowych przed atakiem ze strony niewielkich szybkich jednostek pływających, które były symulowane przez okręty patrolowe typu Cyclone (o wyporności 331 ton, długości 55 m i prędkości maksymalnej 35 w/65 km/h).
Amerykanie oczywiście zdawali sobie sprawę, że AH-64E nie jest śmigłowcem morskim, a więc nie jest specjalnie przygotowany do działania w środowisku słonej wody. Korzystano jednak z wypracowanych wcześniejszych procedur w tego rodzaju sytuacjach (między innymi przez Brytyjczyków i Francuzów), które zakładają np. częste mycie helikopterów słodką wodą, jak również korzystanie z odpowiednich materiałów konserwacyjnych. W użyciu Apache nad morzem pomaga również fakt, że są to śmigłowce dwusilnikowe. W razie awarii jednego z nich jest więc możliwość szybkiego, awaryjnego powrotu nad ląd lub na okręt. Dodatkowo należy pamiętać, że AH-64 wcale nie muszą wylatywać poza linię brzegową, by atakować niewielkie i szybkie jednostki pływające.

Autor. U.S. Army/Tanya Oliver
Apache są oczywiście uzbrojone w armatę automatyczną kalibru 30 mm i rakiety niekierowane kalibru 70 mm, jednak ich najważniejszym efektorem są przeciwpancerne pociski kierowane AGM-114 Hellfire. To właśnie one, mając zasięg maksymalny 11 km, pozwalają na atakowanie przeciwnika spoza promienia rażenia wykorzystywanych przez niego systemów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu, w tym na strzelanie do okrętów.
Większość małych, rosyjskich jednostek pływających (do wyporności 400 ton) nie posiada bowiem systemów przeciwlotniczych, które byłyby skuteczne w odniesieniu do celów powietrznych w odległości większej niż 10 km.
Apache kontra Flota Bałtycka
Ze względu na zagrożenie ze strony NATO-wskich baterii nadbrzeżnych, jak również przejęcie kontroli nad praktycznie całym Bałtykiem po wstąpieniu Finlandii do Sojuszu oraz wyrażeniu zgody na akcesję Szwecji, rosyjska Flota Bałtycka powoli zaczyna tracić charakter uderzeniowy ze zdolnością do wykonywania dużych operacji desantowych. Rosjanie zaczynają się za to bardziej nastawiać na prowadzenie działań dywersyjno-szturmowych, z wykorzystaniem niewielkich, ale bardzo szybkich łodzi motorowych oraz kutrów.
Zobacz też
I to właśnie dlatego w porcie wojennym Bałtijsk nie pojawiają się już nowe okręty klasy korweta i fregata. Jest za to aż dziewięć wprowadzanych od 2015 r. kutrów szturmowo-dywersyjnych typu Raptor projektu 03160, cztery kutry przeciwdywersyjne Graczonok projektu 21980 (w tym trzy przekazane w 2022 r.), dwa szybkie kutry patrolowe typu Mangust projektu 12150 i nieujawniona ilość kutrów desantowo-szturmowych projektu 02510 typu BK-16.
Szczególnie niebezpieczne są Raptory i BK-16, działające według zasady "uderz i uciekaj". W pierwszym przypadku w pobliżu polskiego wybrzeża mogą się pojawić niewielkie łodzie motorowe o wyporności 21-23 t, długości 16,9 m i szerokości 4,1 m, poruszające się z maksymalną prędkością ponad 50 węzłów. Każdy z nich może przy tym transportować około 20 żołnierzy, wysadzając ich praktycznie bezpośrednio na brzeg (ze względu na niewielkie zanurzenie). Są to łodzie lekko opancerzone i stosunkowo silnie uzbrojone. Posiadają m.in. zdalnie sterowany karabin maszynowy kalibru 14,5 mm Uprawa-Kord oraz dwie podstawy dla karabinów maszynowych kalibru 7,62 mm lub granatników automatycznych.
Kutry BK-16 są nieco mniejsze od Raptorów. Mają bowiem długość 15 m, szerokość 3,8 m i wyporność 20,5 t. Wewnątrz tej jednostki stworzono dwa opancerzone przedziały: dla silników i dla desantu (dwóch członów załogi i 18 żołnierzy piechoty morskiej lub Specnazu). BK-16 mają zasięg nie większy niż 220 Mm przy prędkości 20 w, który dodatkowo wyraźnie zmniejsza się przy maksymalnej prędkości 40 w. Są to jednostki uzbrojone w trzy karabiny maszynowe kalibru 7,62 mm (obsługiwany przez żołnierzy desantu stojących na pokładzie) oraz zdalnie sterowany moduł Kałasznikowa wyposażony w jeden karabin maszynowy kalibru 12,7 mm i granatnik 40 mm (obsługiwany z wnętrza kutra).
Kutry BK-16 są o tyle niebezpieczne dla polskiego wybrzeża, że ich portem docelowym jest Primorsk, niewielki port nad Zalewem Wiślanym leżący około 35 km na zachód od Kaliningradu i 10 km na północ od bazy Floty Bałtyckiej w Bałtijsku. Mogą więc w kilkanaście minut pojawić się w okolicach Elbląga lub śluz przecinających Mierzeję Wiślaną.

Autor. Google Map
Zresztą w Primorsku Rosjanie najprawdopodobniej zorganizowali centrum szkolenia sił abordażowo-dywersyjno-szturmowych piechoty morskiej i wojsk specjalnych. Świadczą o tym m.in.: duża ilość niewielkich łodzi motorowych, lądowiska dla śmigłowców, zbudowane na nabrzeżu pionowe tory wspinaczkowe, ściany treningowe z oknami o rozmiarach wykorzystywanych w budynkach państwowych (np. urzędach, sztabach, komendach itd.) oraz ustawiane w różny sposób kontenery.
Teraz Rosjanie będą musieli uwzględnić, że ich działania dywersyjne mogą się spotkać szybko z bardzo skuteczną reakcją. Pokazali im to zresztą Brytyjczycy, ćwicząc swoimi śmigłowcami uderzeniowymi w czerwcu 2023 r. koło Estonii. Tym razem brytyjskie Apache startowały w kierunku wyznaczonych celów z pokładu okrętu desantowego HMS Albion.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS