- Wiadomości
- Komentarz
- Opinia
„Migranci przejeżdżają palcem po szyi” [REPORTAŻ Z GRANICY]
Dwumetrowe dzidy nurzane w fekaliach, by wywoływać zakażenie, niszczenie zapory lewarkami, proce, rzucane słoiki. Polscy żołnierze, funkcjonariusze Straży Granicznej, policjanci oraz mieszkańcy nadgranicznego pasa wciąż mierzą się z niebezpiecznym procederem nielegalnego naruszania granicy polsko-białoruskiej przez migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki – pisze w reportażu Defence24.pl Michał Bruszewski.

Autor. Michał Bruszewski
„Oni są szkoleni przez służby Białorusi i Rosji. Konstruują dwumetrowe dzidy, na które sikają albo które maczają w fekaliach. Po to, aby raniony dostał zakażenia. Używają proc, rzucają słoikami wypełnionymi różnymi substancjami. Używają lewarków. Polskim żołnierzom pokazują gesty przejechania palcem po szyi, że ich zabiją” – mówi mi jeden z mieszkańców Podlasia.
Kryzys na pograniczu polsko-białoruskim sięga drugiej połowy 2021 roku. Wówczas w sierpniu odnotowano ok. 3,5 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy. We wrześniu było tych prób dwa razy więcej, a w październiku 17,5 tysiąca. Już było pewne, że ruszyła zorganizowana akcja przeciwko polskiej granicy organizowana przez Mińsk i Moskwę. Białoruskie opozycyjne media ujawniły, że operacja białoruskiego KGB nosi kryptonim „Śluza”. Polega ona na ściąganiu z Bliskiego Wschodu oraz Afryki migrantów. Są okłamywani przez wschodnie służby, że łatwo trafią do Unii Europejskiej. Finalnie są zmuszani do nielegalnego forsowania granicy. W ten sposób stają się elementem hybrydowej operacji, która – jak się później okazało – poprzedziła rosyjską inwazję przeciwko Ukrainie.
Wówczas nie istniała jeszcze zapora, a żołnierze i funkcjonariusze służb zabezpieczali pas graniczny, rozkładając drut ostrzowy (tzw. koncertinę). Na przełomie 2021 i 2022 r. byłem na granicy trzykrotnie, obserwując, w jak trudnych warunkach służyli żołnierze. Pieszymi i zmotoryzowanymi patrolami powstrzymywano napór na granicę, a zimowa pogoda i błoto utrudniały pracę naszych służb.
Zobacz też
Symbolem forsowania granicy stała się belka, którą migranci rzucili na druty, a która leżała przez wiele miesięcy w chutorze Usnarz Dolny, po białoruskiej stronie. Migranci forsowali wówczas granicę przy pomocy łopat i siekier, a nocami używali świateł stroboskopowych, aby oślepiać naszych żołnierzy i funkcjonariuszy. Czynnie w tym procederze uczestniczyły białoruskie służby, a z biegiem czasu coraz głośniej mówiło się o zaangażowaniu ludzi Putina.
W 2022 r. w Polsce rozpoczęto budowę zapory, który miała uszczelnić granicę. Wszelako kryzys się nie skończył. Rok 2024 rozpoczął się od tragicznych informacji z polsko-białoruskiego pogranicza. W czerwcu Centrum Operacyjne MON podało, że podczas służby na granicy od początku 2024 r. 40 żołnierzy zostało poszkodowanych w bezpośrednich starciach z migrantami. Łącznie z rannymi funkcjonariuszami mówi się o 50 poszkodowanych Polakach. Najtragiczniejszą informacją była śmierć Mateusza Sitka, podoficera 1. Warszawskiej Brygady Pancernej, który został ciężko raniony na granicy i zmarł w szpitalu. Śmiertelny cios zadał mu migrant uzbrojony w prowizoryczną włócznię.
Z uwagi na napiętą sytuację redakcja Defence24.pl udała się na granicę, by relacjonować sytuację na miejscu i sprawdzić, co dzieje się na polsko-białoruskim pograniczu. Z marszu docieramy na jeden z odcinków chronionej zaporą granicy. Docieramy pod samą zaporę, gdzie spotykamy patrolujących granicę żołnierzy Wojska Polskiego. Jakby symbolicznie nieopodal jest cmentarz, na którym leżą polegli w 1920 r. polscy żołnierze. Rzeka Bug majestatycznie przecina granicę. Pytamy mieszkańców, co sądzą o tym kryzysie.
„Zginął chłopak, a są tacy, co nadal bronią tych migrantów” – słyszę od jednego z młodych mieszkańców Podlasia. „Poczuliśmy złość, jak zginął” – dodaje. Ponadto, w czerwcu media doniosły, że na przełomie marca i kwietnia Żandarmeria Wojskowa na wniosek prokuratury zatrzymała trzech polskich żołnierzy. Powodem zatrzymania miało być użycie broni palnej i oddanie strzałów ostrzegawczych. „To kuriozalna sytuacja” – słyszę od niego.

Autor. Michał Bruszewski
„Dzięki polskim żołnierzom i funkcjonariuszom Straży Granicznej czujemy się bezpieczniej” – komentuje mieszkanka nadgranicznej strefy. Niegdyś żyjący z turystów region zaczął się niestety wyludniać. „Młodzi wyjechali do miast, starzy zostali. No i ci migranci” – słyszę od miejscowej.
Pod jednym z ośrodków dla uchodźców, które ulokowano na Podlasiu, rozmawiam z napotkanymi Afrykańczykami. Choć mój rozmówca nie chce dużo mówić, przyznaje się, że przekroczył graniczną zaporę. „Jestem z Sudanu. W Polsce jestem 10 dni” – odpowiada. Nie chce ze szczegółami mówić, co działo się po białoruskiej stronie. Na pytanie, czy było ciężko, odpowiada twierdząco.
Przed nielegalnym sforsowaniem granicy migranci są często ze sobą skłóceni. „Oni tam mają konflikt między sobą. Odrębne grupy etniczne siadają w swoich grupach, biją się między sobą, Afrykańczycy, Afgańczycy, Irakijczycy. Oni się trzymają oddzielnie” – mówi w rozmowie mieszkaniec Podlasia. W nadgranicznych miasteczkach można napotkać grupy imigrantów. Spośród mieszkańców wyróżniają się kobiety w hidżabach i całe grupy Afrykańczyków. „Oni przechodzą cały czas przez granicę. Są w lasach. Sam to zgłaszałem” – mówi mi jeden z mieszkańców Hajnówki.
Jak informuje Straż Graniczna, wprowadzenie tzw. strefy buforowej miało zmniejszyć liczbę nielegalnych przekroczeń granicy o ponad połowę. Od momentu wprowadzenia strefy Straż Graniczna odnotowała 1,7 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy, gdzie w tym samym czasie przed jej wprowadzeniem było 3,9 tys. Major Katarzyna Zdanowicz z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej podczas konferencji prasowej podsumowującej działanie strefy zaznaczyła: „Widać wyraźnie, że jest to spadek o ponad 50 procent (…) widać jej pozytywne efekty”.
Zobacz też
Śmierć Mateusza Sitka i zatrzymanie żołnierzy obnażyły, jak wiele jest jeszcze do zrobienia w sprawie podniesienia poziomu bezpieczeństwa w służbie „na słupkach”, jak mówi się w żargonie. Jednym z rozwiązań mają być szkolenia organizowane przez Policję. „Szkolenia są kierowane do funkcjonariuszy Straży Granicznej i żołnierzy. Są prowadzone na terenie całego kraju, w 12 komendach wojewódzkich. W czerwcu przeprowadzono 64 takie szkolenia, w których udział wzięło blisko 7 tysięcy funkcjonariuszy Straży Granicznej i żołnierzy” – zaznaczyła w czasie konferencji prasowej podkomisarz Marta Rodzik z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Na polsko-białoruskim odcinku granicy zaangażowano ekstraordynaryjnie 7 tys. osób, z czego większość stanowią żołnierze Wojska Polskiego (ok. 6 tysięcy), a reszta to funkcjonariusze Straży Granicznej i policjanci. Od momentu wprowadzenia tzw. strefy buforowej wykonano 11 tys. patroli pieszych oraz prawie 3 tys. patroli mobilnych. W ochronę granicy są zaangażowane grupy szybkiego reagowania.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS